Witam, mam prośbę o pomoc w interpretacji takiej sytuacji.
Otóz po 30 dniach niskich temperatur(mam cykle b.długie, od 40-50dni), w końcu 22.09 pojawiło się 36,9, 23.09- 36.45.
Poneważ miałam niezły katar i byłam trochę podziębiona, wzięłam sobie na noc Theraflu(przciwgrypowy/na przeziebienie, goraczke, katar itp./. Rano gdy zmierzyłam sobie tempr. wynosiła ona 36.26, czyli mniej więcej tak jak układały się temperatury w tej I fazie cyklu.
Byłam zaskoczona o tyle, że śluz szedł w parze z wejściem w faze poowulacyjną, tzn. po tych wszystkich dniach "mokrych", gdzie śluz był przejrzysty, rozciągliwy, teraz od 2 dni nie ma go prawie wcale, ewentualnie można by określić odczucie jako "prawie nie wilgotny":).
Nie wiem czy w takim wypadku powinnam określać f.poowulacyjną od początku, czy uznać to jako zakłócenie.
Byłabym bardzo wdzięczna za odpowiedź. Dopiero się uczę "siebie", choć to co prawda już 4 cykl. Wszystko co odbiega od normy chciałabym konsultowac, a że już kiedyś uzyskałam odpowiedź na tym forum, teraz też nie zawahałam się tego zrobić:)
[u]1. Zastanawiam się teraz czy ten lek mógł wpłynąć na temperaturę, na jej obniżenie. [/u]
PS. Pierwszego dnia wyższej temperatury także byłam przeziębiona. Spróbowałam jednak spr. czy to podwyższenie temp. wynika z fazy cyklu.
Miałam możliwość po pomiarze tempr. nie ruszać się z łóżka przez 2,5 godziny. Postanowiłam więc zmierzyć temp. także po tych dwóch godz. uwzględniając zasadę, że na każde 0,5h dodajemy 0,5stopnia. I tak z 36,9 (o 6:30) wynosi 37,15 (o 9). Miało to być potwierdzeniem dla mnie, że podwyższenie temp. jest wynikiem określonej fazy cyklu.
2. czy dobrze sądziłam?