Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 20:48 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

jak to jest z tą temperaturą?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, milgosia

jak to jest z tą temperaturą?

Postprzez małe słoneczko » 25 września 2008, o 22:55

Kiedyś widziałam różne rodzaje wykresów, które obrazowały swoiste "pomyłki w interpretacji", owocami pomyłek były dzieci:)

Chodzi mianowicie o to, że jeden z wykresów przedstawiał obraz temp. w ten sposób, że na kilka dni przed właściwym wzrostem temperatura była nieco podwyższona, że na uparciucha można było wyznaczyć 3 fazę.

Jednak prawdziwy wzrost zaczynał się później.

I teraz pytanie z mojej strony: jak to poznać?
W dodatku jeśli objaw śluzu nie jest wyraźny.

Jak ustalić podstawowy model niepłodności?

Proszę o odpowiedź. Troszkę czuję się z frustrowana, bo obserwuję mój 10 cykl, a nadal sobie myślę, że bałabym się stosować npr w praktyce.
Może troszkę to głupie co tu napisałam, ale trudno liczyć tylko na siebie. Ja dla pewności każdy mój śluz uznałabym za płodny:P a temperaturę interpretowała jak do samej metody temperaturowej:P

Ktoś rozwieje moje wątpliwości?
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez milgosia » 26 września 2008, o 10:10

Słoneczko, a czy możesz podać źródło takich wykresów?
Bo jednak w każdym przypadku należy taką błędną interpretację rozpatrywać indywidualnie.

Postaram się odpowiedzieć jak najlepiej potrafię.

Co do tego "fałszywego" wzrostu temperatury przed właściwym, to zwykle powodem błędnej interpretacji bywa:

- małe doświadczenie, "dziurawe" wykresy, niepozwalające wyznaczyć dokładnie poziomu niższego

- lekceważenie faktu "zaburzeń" w okresie około owulacyjnym i branie temperatur pod uwagę... Te NAJWAŻNIEJSZE TRZY temperatury w całym cyklu nie mogą być zaburzone absolutnie niczym... właśnie dlatego, że są decydujące.

Może się np. zdarzyć, że jakiejś kobiecie nawet branie antybiotyków ZWYKLE nie zaburza przebiegu temperatury, ale raz się zdarzy wyjątek, weźmie je w okresie okołoowulacyjnym i akurat wpłyną na temperaturę i pocznie się dziecko. Lepiej więc zawsze zaliczać takie temperatury do "zaburzonych".

Z drugiej strony warto pamiętać, że w takim przypadku okres oczekiwania na "właściwe" wyższe temperatury wcale nie jest horrendalnie długi, większość antybiotyków ma takie działanie, że wyłączając ciężkie przypadki już po trzech/czterech dniach stabilizuje się sytuacja w organizmie na tyle, że temperatura ciała opada do poziomu właściwego.

Jeśli w trzeci/czwarty dzień brania antybiotyków nie ma gorączki (wieczorem!), to następnego dnia rano PTC jest już zwykle na swoim właściwym poziomie.

Oczywiście, każdy organizm jest inny, dlatego warto zwrócić uwagę - jeżeli już kogoś dopadnie choroba w I fazie, w III fazie, jak szybko jego PTC wraca na swój poziom.

Najlepiej oczywiście zaczekać ze współżyciem do końca kuracji, chociażby dlatego, że ogranizm jest wtedy generalnie oslabiony nie tylko infekcją, ale i samym antybiotykiem i łatwiej o jakieś grzybiczne historie, otarcia, bo pochwa jest wyjałowiona. Te trzy/cztery dni czekania to jest absolutne minimum.

- Kolejna sprawa, to lekceważenie objawu śluzu. Dopóki występuje śluz płodny, temperatur wysokich NIE bierzemy pod uwagę, choćby nam się nie wiem jak wydawało, że już osiągnęły nasz przeciętny poziom wyższy i NA PEWNO jest po owulacji.

To są tak zwane przedwczesne skoki, ale żeby je dobrze wyznaczać, trzeba dobrze znać swój przedział temp. wyższych/niższych i najlepiej potwierdzać taką interpretację objawem szyjki. Wtedy jest minimalne prawdopodobieństwo poymłki.

- Jeszcze jedną sytuacją, z którą spotkałam się osobiście, kiedy to III faza została błędnie wyznaczona, to zbyt mały wzrost temperatury.

Co prawda Roetzer dopuszcza wzrost już o 0.05C i to jest racja, ale chodzi o pomiar dokładny, czyli uwzględniający błąd pomiaru, który w przypadku termometru rtęciowego wynosi właśnie 0.05C.
Czyli na termometrze rtęciowym powinno widnieć co najmniej 0.1C, ja to przynajmniej tak rozumiem.

Nie sądzę, żeby Roetzer, który był naukowcem i przeprowadził setki badań, nie uwzględnił granic błędu pomiaru.

Co do termometrów: sprawdźcie na wewnętrznej stronie swojego kartonika, do którego był "przyczepiony" termometr Microlife MT 1622 (chyba, że już jest wyrzucony). Tam w specyfikacji technicznej drobnym druczkiem jest napisane, że pomimo, iż termometr ma wyświetlacz z dwoma miejscami po przecinku, to jego dokładność pomiaru wynosi +/- 0.1C.

Termometr rtęciowy jest ciut dokładniejszy, zwłaszcza ten z dużą podziałką (firmy AS Polonia), bo ma dokładność 0.05C.

Ale to jest wciąż wartość w granicach błędu pomiaru, a więc może się zdarzyć, że mierzący zwykle prawidłowo termometr raz na jakiś czas pokaże zawyżoną o 0.05C temperaturę, a ktoś "na uparciucha" wyznaczy przy jej pomocy trzecią fazę...

Ja dlatego jestem ostrożna przy takich małych wzrostach, to jest zwyczajnie zdrowy rozsądek ;-). Przecież nie mierzymy jakimś termometrem elektronowym, o wybitnej czułości pomiaru z dokładnością do setnego miejsca po przecinku, tylko zwykłym elektronicznym/rtęciowym termometrem, gdzie zakres błędu pomiaru i interesujący nas zakres wzrostu temperatury zachodzą na siebie
(mówiąc językiem matematyki, te dwa obszary mają część wspólną, będącą zbiorem niepustym ;-)).

Wykres z błędną interpretacją, którą widziałam, miał właśnie pierwszą wyższą temperaturę zaledwie o 0.05C od poziomu niższego, zmierzoną termometrem elektronicznym MT 1622 w ustach (!) (czyli na dodatek w miejscu potencjalnie najmniej dokładnym). Szczyt był wyznaczony prawidłowo, szóstka przedwzrostowa bez zakłóceń, współżycie miało miejsce w trzecim dniu wyższej wieczorem, czyli - jeżeli przyjąć, że ta pierwsza wyższa była "zawyżona" - tak naprawdę w drugim dniu wieczorem. Pozostałe temperatury wyższe spełniały warunek >0.2C.

Osobiście uważam, ze w każdym przypadku bardzo małego wzrostu (o 0.05C) nie ma co się spinać i panikować, tylko spokojnie należy dodać jeden dzień więcej lub potwierdzić ten mały wzrost objawem szyjki.

Dlatego też warto prowadzić obserwacje szyjki - zawsze ma się w pogotowiu dodatkowy wskaźnik.
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez małe słoneczko » 26 września 2008, o 10:24

Wspomniałaś milgosiu o szyjce, w moim przypadku jest tak, że jej objaw jest pierwszy i pierwszy się kończy- bardzo wyraźnie, a ze śluzem to jest tak, że bardzo wyraźnie zmienia swój wygląd z wodnistego lub BJ (ale w małej ilości) na biało-gęsty, ale z rozciągliwym na 1-2 cm glutkiem:P i raz ten glutek się utrzymuje w całej 3 fazie, a raz nie...

Co z tym zrobić?

Ja wiem, że ten mój nieszczęsny śluz, to mój główny temat na forum, ale naprawdę zaprząta mi głowę.
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez milgosia » 26 września 2008, o 10:47

Słoneczko, jeśli objaw szyjki masz bardzo wyraźny (twarda przez 3-4 dni) i wzrost temperatury też jest wyraźny, to glutkami bym się tak bardzo nie przejmowała, jeżeli rzeczywiście bywa, że utrzymują się u Ciebie całą III fazę.

Może to być spowodowane brakiem jakich witamin, albo jakimiś lekkimi wahaniami poziomu estrogenu, albo "taka uroda".

Piszesz, że obserwujesz zmianę śluzu, to już jest sporo, przy dwóch innych wyraźnych objawach powinno wystarczyć.

Czyli szczyt szyki+ trzy/cztery dni, potwierdzone wyraźnym wzrostem temp i zmianą w śluzie.
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez małe słoneczko » 26 września 2008, o 15:01

Zapomniałam napisać co do tej książki. To stara pozycja Fijałkowskiego. Przejrzałam ją z ciekawości (wszystko tam bardzo ogólnie napisane było), postaram się ją zorganizować (bo to nie moja lektura była) to wtedy wklepię tamten cykl.

Nie pozostaje mi nic innego jak dalej obserwować.
Ale możesz mieć milgosiu rację, że to może być brak witamin, bo zdarzają mi się też plamienia śródcykliczne, a te glutki w śluzie to nie w każdym cyklu. Zamierzam wybrać się dla samego spokoju do lekarza.
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)


Powrót do Jak rozpoznać czas niepłodności?

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości

cron