Słoneczko, a czy możesz podać źródło takich wykresów?
Bo jednak w każdym przypadku należy taką błędną interpretację rozpatrywać indywidualnie.
Postaram się odpowiedzieć jak najlepiej potrafię.
Co do tego "fałszywego" wzrostu temperatury przed właściwym, to zwykle powodem błędnej interpretacji bywa:
- małe doświadczenie, "dziurawe" wykresy, niepozwalające wyznaczyć dokładnie poziomu niższego
- lekceważenie faktu "zaburzeń" w okresie około owulacyjnym i branie temperatur pod uwagę... Te NAJWAŻNIEJSZE TRZY temperatury w całym cyklu nie mogą być zaburzone absolutnie niczym... właśnie dlatego, że są decydujące.
Może się np. zdarzyć, że jakiejś kobiecie nawet branie antybiotyków ZWYKLE nie zaburza przebiegu temperatury, ale raz się zdarzy wyjątek, weźmie je w okresie okołoowulacyjnym i akurat wpłyną na temperaturę i pocznie się dziecko. Lepiej więc zawsze zaliczać takie temperatury do "zaburzonych".
Z drugiej strony warto pamiętać, że w takim przypadku okres oczekiwania na "właściwe" wyższe temperatury wcale nie jest horrendalnie długi, większość antybiotyków ma takie działanie, że wyłączając ciężkie przypadki już po trzech/czterech dniach stabilizuje się sytuacja w organizmie na tyle, że temperatura ciała opada do poziomu właściwego.
Jeśli w trzeci/czwarty dzień brania antybiotyków nie ma gorączki (wieczorem!), to następnego dnia rano PTC jest już
zwykle na swoim właściwym poziomie.
Oczywiście, każdy organizm jest inny, dlatego warto zwrócić uwagę - jeżeli już kogoś dopadnie choroba w I fazie, w III fazie, jak szybko jego PTC wraca na swój poziom.
Najlepiej oczywiście zaczekać ze współżyciem do końca kuracji, chociażby dlatego, że ogranizm jest wtedy generalnie oslabiony nie tylko infekcją, ale i samym antybiotykiem i łatwiej o jakieś grzybiczne historie, otarcia, bo pochwa jest wyjałowiona. Te trzy/cztery dni czekania to jest absolutne
minimum.
- Kolejna sprawa, to lekceważenie objawu śluzu. Dopóki występuje śluz płodny, temperatur wysokich NIE bierzemy pod uwagę, choćby nam się nie wiem jak wydawało, że już osiągnęły nasz przeciętny poziom wyższy i NA PEWNO jest po owulacji.
To są tak zwane przedwczesne skoki, ale żeby je dobrze wyznaczać, trzeba dobrze znać swój przedział temp. wyższych/niższych i najlepiej potwierdzać taką interpretację objawem szyjki. Wtedy jest minimalne prawdopodobieństwo poymłki.
- Jeszcze jedną sytuacją, z którą spotkałam się osobiście, kiedy to III faza została błędnie wyznaczona, to zbyt mały wzrost temperatury.
Co prawda Roetzer dopuszcza wzrost już o 0.05C i to jest racja, ale chodzi
o pomiar dokładny, czyli uwzględniający błąd pomiaru, który w przypadku termometru rtęciowego wynosi właśnie 0.05C.
Czyli na termometrze rtęciowym powinno widnieć co najmniej 0.1C, ja to przynajmniej tak rozumiem.
Nie sądzę, żeby Roetzer, który był naukowcem i przeprowadził setki badań, nie uwzględnił granic błędu pomiaru.
Co do termometrów: sprawdźcie na wewnętrznej stronie swojego kartonika, do którego był "przyczepiony" termometr Microlife MT 1622 (chyba, że już jest wyrzucony). Tam w specyfikacji technicznej drobnym druczkiem jest napisane, że pomimo, iż termometr ma wyświetlacz z dwoma miejscami po przecinku, to jego dokładność pomiaru wynosi
+/- 0.1C.
Termometr rtęciowy jest ciut dokładniejszy, zwłaszcza ten z dużą podziałką (firmy AS Polonia), bo ma dokładność 0.05C.
Ale to jest wciąż wartość w granicach błędu pomiaru, a więc
może się zdarzyć, że mierzący zwykle prawidłowo termometr raz na jakiś czas pokaże zawyżoną o 0.05C temperaturę, a ktoś "na uparciucha" wyznaczy przy jej pomocy trzecią fazę...
Ja dlatego jestem ostrożna przy takich małych wzrostach, to jest zwyczajnie zdrowy rozsądek
. Przecież nie mierzymy jakimś termometrem elektronowym, o wybitnej czułości pomiaru z dokładnością do setnego miejsca po przecinku, tylko zwykłym elektronicznym/rtęciowym termometrem, gdzie zakres błędu pomiaru i interesujący nas zakres wzrostu temperatury zachodzą na siebie
(mówiąc językiem matematyki, te dwa obszary mają część wspólną, będącą zbiorem niepustym
).
Wykres z błędną interpretacją, którą widziałam, miał właśnie pierwszą wyższą temperaturę zaledwie o 0.05C od poziomu niższego, zmierzoną termometrem elektronicznym MT 1622 w ustach (!) (czyli na dodatek w miejscu potencjalnie najmniej dokładnym). Szczyt był wyznaczony prawidłowo, szóstka przedwzrostowa bez zakłóceń, współżycie miało miejsce w trzecim dniu wyższej wieczorem, czyli - jeżeli przyjąć, że ta pierwsza wyższa była "zawyżona" - tak naprawdę w drugim dniu wieczorem. Pozostałe temperatury wyższe spełniały warunek >0.2C.
Osobiście uważam, ze w każdym przypadku bardzo małego wzrostu (o 0.05C) nie ma co się spinać i panikować, tylko spokojnie należy dodać jeden dzień więcej lub potwierdzić ten mały wzrost objawem szyjki.
Dlatego też warto prowadzić obserwacje szyjki - zawsze ma się w pogotowiu dodatkowy wskaźnik.