Przeziębienie w czasie szczytu

[kulkam]

Witam serdecznie!

W zeszłym tygodniu byłam przeziębiona i przez 2 dni miałam podwyższoną temp. (ok. 37 st.). Wcześniej temperatury były z fazy niższej (36,4-36,6). W czasie przeziębienia był szczyt objawu śluzu. Jak wyznaczyć początek niepłodności poowulacyjnej? Dodam, że teraz mam temp. w granicach 36,7-36,8 czyli takie, jak zazwyczaj w okresie niepłodności poowulacyjnej. Stan podgorączkowy skończył się w sobotę, ale ciągle jeszcze trochę pokasłuję i nie czuję się w 100% zdrowa (ale raczej nie powinno to już mieć wpływu na temp.).

[Bright]

Temperatury z czasu choroby wykluczasz - wszystkie, co do których nie masz pewności, że nie są zakłócone przez chorobę. Dopiero z takich "pewnych wyższych" wyznaczasz według normalnych reguł niepłodność poowulacyjną. W rezultacie pewnie będzie tak, że między szóstką przedwzrostową a pierwszą wyższą będzie kilka dni dziury chorobowej (np. 7)... a po fakcie się okaże (jak cykl się skończy), że w tym cyklu III faza będzie krótsza niż zwykle (bo jednak część zaburzonych temperatur pokryła się z wyższymi).

Niestety choroby w pobliżu spodziewanego początku III fazy nie robią dobrego PR metodom NPR

[kulkam]

Wielkie dzięki - sama też tak kombinowałam, ale wolałam mieć potwierdzenie

A co do PR - myślę, że najwięcej złego robi dziennikarska ignorancja/(kasa od producentów środków antykoncepcyjnych) - jeszcze chyba w żadnej gazecie nie trafiłam na w miarę rzetelny opis NPR - szczytem "profesjonalizmu" jest pisanie o metodzie Billingsa i metodzie temp., ew. wspomnienie, że można je połączyć. Ale o Roetzerze chyba już nikt z nich nie słyszał

[Bright]

A co do PR - myślę, że najwięcej złego robi dziennikarska ignorancja/(kasa od producentów środków antykoncepcyjnych) - jeszcze chyba w żadnej gazecie nie trafiłam na w miarę rzetelny opis NPR - szczytem "profesjonalizmu" jest pisanie o metodzie Billingsa i metodzie temp., ew. wspomnienie, że można je połączyć. Ale o Roetzerze chyba już nikt z nich nie słyszał

Według mnie najwięcej szkody robi "cukierkowy PR" z kursów przedmałżeńskich i poradni. Weźmy taką dziennikarkę, która nasłuchała się o PI jak dla pigułek i kilku dniach wstrzemięźliwości w cyklu, stosowała NPR, ale jak w praktyce okazało się, że to PI ściśle wiąże się ze znaczącym ograniczeniem współżycia (może jakiś promil ludzi ma II faze poniżej 10 dni), to ... albo dalej rozgoryczona stosuje albo rzuciła termometrem w kąt... a na instruktorów NPR ma silna alergię i nie chce nikogo innego zachęcać do czegoś, co przysporzyło jej tyle cierpienia. Nie jest więc zainteresowana szerzeniem wiedzy o NPR po prostu.

[milgosia]

Uprzejmie proszę trzymać się tematu.