W tym cyklu doskwiera mi bardzo dziwna rzecz...
Zacznę może od początku. Mam dość długie i obfite miesiączki, około 6-7 dni. Dziś jestem w 10 dniu cyklu, a od jego początku właściwie nie było dnia bez chociażby plamienia. 8 dc wewnątrz, wieczorem było już biało, na zewnątrz jeszcze troszkę brązowej wydzieliny, wczoraj z kolei na odwrót- na zewnątrz biało, wewnątrz (wieczorem) brązowe niteczki. A dziś ból po prawej stronie i brunatna wydzielinka, dość śliska.
Miałam tak 4 cykle temu, z tym, że wtedy, to zaczęło się 11-12 dnia cyklu, a więc była pewna przerwa pomiędzy okresem a plamieniem.
Dodam, że zwykle śluz płodny zaczyna się u mnie 11 dc, a wczoraj wieczorem szyjka jakby mi "podskoczyła".
Mam traktować to plamienie jak śluz płodny czy to raczej brak jakichś witamin? A może po prostu bardzo szybko przechodzę z I do II fazy, mam krótkie cykle 26-28 dniowe.
To chyba nie żadna zmiana grzybiczna czy coś, bo nic mnie nie swędzi, nie piecze, wydzielinka nie pachnie jakoś specyficznie.
Może zdublowałam temat, ale dziwi mnie fakt, takiego szybkiego plamienia śródcyklicznego właściwie zaraz po okresie.