Hej, pytanie zabrzmi kretyńsko, ale ja naprawdę mam wątpliwości
Dawniej wszystko było jasne - pierwszego dnia budził mnie ból brzucha, a potem już tylko wodospad. Pierwszy dzień był bolesny jak cholera i krwawienie było zdecydowanie najbardziej obfite.
Od jakiegoś pół roku zdarza mi się "przygrywka" - drobne plamienie zaczyna się nawet na dwa dni (lub jeden dzień) przed tornado. Plamienie jest faktycznie znikome - czasem to tylko "kłaczek" naczyń krwionośnych w wannie...
Gdyby uznać początek plamienia za początek miesiączki, to bolesny byłby dopiero drugi lub trzeci dzień, co dawniej mi się nie zdarzało.
Do tej pory odnotowywałam dopiero bolesny i obfity dzień jako pierwszy, ale nabieram wątpliwości. W poprzednim cyklu na przykład, przy założeniu że pierwszy dzień tego to bolesny, lutealna wyniosła 13 dni zamiast standardowych 11/12. Co wskazywałoby, że te dwa dni należałoby jednak przesunąć...
Pomóżcie - który dzień oznaczać jako pierwszy? Dla mnie dość ważne, bo korzystamy z I fazy