Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo stresowałam się samym początkiem obserwacji. Ustaliłam godzinę, czas pomiaru, zdobyłam termometr owulacyjny, wydrukowałam karty obserwacji. Przez pierwsze parę dni budziłam się w nocy, aby nie przespać pomiaru albo śniło mi się, że przespałam, nie mogę znaleźć termometru i takie tam. To wszystko z przejęcia i niepewności, czy rzeczywiście metoda się sprawdzi, czy PTC u mnie zmienia się tak jak pisał Rotzer, czy zmiany śluzu będą się pokrywać. To były obserwacje teoretyczne - przed ślubem - i pierwsza metoda planowania rodziny, z jaką miałam do czynienia.
Zaczęłam mierzyć pod koniec cyklu i tak się złożyło, że wyłapałam spadek PTC przed @, która przyszła 2. dnia pomiarów. Potem @ i akcja poszukiwań odpowiedzi na pytanie, czy podczas @ mierzyć PTC czy nie.
Zaobserwowanie prawdziwego skoku własnej PTC to było dopiero coś!
Tak minął' pierwszy cykl obserwacji. Ślub był zaplanowany na koniec następnego cyklu. Jak się łatwo domyślić, ślub zaburzył cykl zupełnie.
Nie był pod koniec, lecz jakoś w środku cyklu. To jednak nie przeszkodziło wyznaczyć czasu niepłodności.
Wolę prowadzić obserwacje równolegle na karcie i wirtualnie. Nieszczęścia chodzą po ludziach i serwerach, a nie można ryzykować utraty tak cennych danych. Kopia zapasowa to konieczność.
Zwróć uwagę na to, że FF jest skierowany głównie do osób starających się (patrz: hasło reklamowe). Nie każdemu to odpowiada. Na 28dni jest spora grupa samoobserwatorek-teoretyczek obserwujących się przed ślubem lub nawet bez chłopaka.