Mam już książkę . Przeczytałam. I mam kilka pytanek.
Z tego, co zrozumiałam to według Roetzera najważniejsze są dwa wskaźniki: śluz i temperatura. Do badania szyjki jest tylko zachęta, a nie wymóg w metodzie.
O ile zrozumiałam to jest tak:
(1) Śluz jest najważniejszy, więc dopóki nie ma go przy pobraniu na szyjce - jest czas niepłodności względnej.
(2) Potem (przy czasie niepłodności bezwzględnej) najważniejsza jest w sumie temperatura. Ma być jej skok po szczycie śluzu. Skok i 3(4) wyższe temperatury. Po spełnieniu wszystkich warunków dotyczących temperatury nie jest ważny śluz. Można ignorować jakiekolwiek jego rodzaje. Tzn. ignorować wszelki śluz gorszej jakości, bo wiadomo, że już śluz lepszej jakości nie wystąpi po skoku... I nawet jeśli szyjka będzie wskazywać na czas niepłodności poowulacyjnej (3 dni zamkniętej i twardej) to nie możemy zignorować wymogów temperatury. Koniecznie muszą być 3(4) wyższe.
Czy ja to dobrze zrozumiałam?
Czy zawsze, gdy jest "w" można już napewno pobrać śluz z szyjki? Czy może go tam jeszcze nie być?
Co w przypadku, gdy szyjka na początku cyklu wskazuje na płodność (otwarta, miękka), a śluzu nie ma w próbie pobrania go z szyjki? Kierujemy się wtedy śluzem i ignorujemy szyjkę?
Czy jest jakiś sens w ocenie śluzu na zewnątrz, kiedy codziennie ocenia się śluz z szyjki? Ja sensu nie widze, bo przecież śluz z szyjki daje dokładniejszy obraz niż z zewnątrz.
Będę wdzięczna...