przez admin » 1 lutego 2004, o 22:10
Tego typu urządzenia są produkowane głównie z myślą o coraz liczniejszej grupie nałżeństw mających problemy z poczęciem i mają wspomagać w rozpoznaniu dni największej płodności, na przykład na podstawie badania poziomu hormonów w moczu (np. Persona).
Ponieważ nie jest to środek antykoncepcyjny, z moralnego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań dla jego stosowania.
Pozostają jeszcze inne pytania:
1. Na ile wskazania takiego urządzenia są miarodajne dla małżeństwa pragnącego uniknąć poczęcia? Urządzenie typu Persona jest nastawione na wskazanie dni najwyższej płodności, a nie czasu płodności w ogóle.
W numerze 69/2004 czasopisma "Contraception" jest opisane ciekawe badanie porównawcze identycznego jak Persona amerykańskiego urządzenia "Clearplan Easy Fertility Monitor" z metodą obserwacji śluzu, z którego wynika, że urządzenie wskazuje węższy okres płodności, ponieważ celem jest oznaczenie jak najlepszego momentu dla poczęcia dziecka, przy czym na podstawie samej obserwacji śluzu szyjkowego uzyskano w tym badaniu niemal identyczne wskazania czasu maksymalnej płodności.
2. Czy warto wydawać duże jednak pieniądze (urządzenie plus wymienne paski testowe) na coś, co z powodzeniem można zastąpić termometrem i zeszytem obserwacji. Z kolei również nie tanie elektroniczne kalkulatory płodności typu Bioself czy Lady Comp opierają się na algorytmie uwzględniającym czas trwania poprzednich cykli i przebieg temperatury, bez uwzględnienia np. objawu śluzu - każde dobrze wyedukowane w NPR małżeństwo poradzi sobie lepiej, prościej i taniej, a to, które ma niewielkie pojęcie o własnej płodności, musi liczyć się z pewnym (trudno powiedzieć jakim) marginesem błędu.
Podsumujmy: jeśli ktoś lubi nowinki, stać go na taki sprzęt i traktuje urządzenie jako wspomagające jego własną świadomość płodności, nie zaś zastępujące ją i zwalniające od odpowiedzialności, to może to być ciekawe rozwiązanie.