Wyciągam ten stary temat, bo teraz mnie coś takiego dopadło i panikuję hmmmm.
Ostatni cykl byl wyjatkowo dlugi - 34 dni, potem byla @ w nagrodę "tylko" 5 dni a potem tak:
6 dc.l - 36,7, plamienie
7 d.c brak pomiaru, sucho, ślad N
8 dc. - 36,8!!, plamienie po poludniu, ślady P
9 dc. - 56,85!! plamienie po poludniu, ślady N
10 dc. (dzisiaj) - 36, 8 pierwszy pomiar i zaraz po nim nastepny -36,7, wpisalam wiec 36,75
na pocieche chyba...
Kurka, skąd te wyższe? 36,8 to moj najczestszy poziom wyzszy, a plamienia nie sa specjalnym wyjatkiem - miewam i przed @, tym razem przed nie bylo. Za to od jakiś 3 tygodni mam stresa (zaręczyny -hurra i organizacja - brrrr). Do tej pory -obserwuje 7. cykl - stres jakoś specjalnie mi sie nie odbijał na cyklu, raz w kwietniu chyba to on spowodował dwie przedwczesnie wyzsze tempki przed skokiem (Betsabe chyba tak miewa). Jeju, co się dzieje?
Czuję się normalnie, zadnych przeziebien itd, budze sie wczesniej z nerwow, ale tak mam od b. dawna i nie zaklocalo specjalnie, bo leze i czekam do ok. 07.05 na pomiar.
Czyżby to ten cykl- mewa? Mam nadzieje. Zebym w ogole nic nie mierzyla, to bym miala spokoj, bo bym o tym po prostu nie wiedziala, a tak jeszcze tylko stresor wiekszy