Teraz jest 12 maja 2024, o 07:12 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Dar od Boga...

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB

Dar od Boga...

Postprzez Di » 16 grudnia 2004, o 15:26

Jestem tu absolutnie nowa, ale szukałam takiego jak to miejsce, aby zapytać was o pewną sprawę...

W KK dziecko uznawane jest za dar od Boga.

Z drugiej strony mówi się że Bóg może nam ofiarowac wyłącznie dary niematerialne - siłę, nadzieję, wiarę, miłość, miłosierdzie...

Nie daje mimo modlitw upragnionego samochodu czy wygranej w lotto...Ale może dać siłę w dążeniach do osiągnięcia celu, nadzieję na to. Może dać wiarę w to, że ociągniemy to czego pragniemy i dodać nam wytrwałości i sił w działaniach.

Jak zatem można mówić o tym, że DAJE nam DAR w postaci dziecka?
I dlaczego rozdaje go tak nierówno i niesprawiedliwie?

Skoro DAŁ mi dar w postaci instynktu macierzyńskiego to może jednak wbrew temu co głosi KK powinnam dążyć za wszelką cenę do zaspokojenia tego instynktu, wykorzystując wszystkie osiągnięcia medycyny i nauki...

Bóg oczekuje od nas rozwijania talentów, wykorzyatywania tego czym nas obdarzył...więc może powinnam przestać myśleć o zakazie in vitro czy w ogóle wspomaganego rozrodu i zacząć myśleć o spełnieniu misji jaką mi dał obdarzając instynktem macierzyńskim...

Jest mi trudno wyrazić to co mam na myśłi...mam nadzieję że rozumiecie...

Co o tym sądzicie?
Di
Przygodny gość
 
Posty: 3
Dołączył(a): 16 grudnia 2004, o 15:23
Lokalizacja: W-wa

Postprzez Di » 16 grudnia 2004, o 16:24

Oczywiście absolutnie nie przyszłoby mi do głowy przyrównywac dziecko do domu czy samochodu...chodziło mi raczej o odróżnienie tego co fizyczne od darów nefizycznych o jakich pisałam...a MATERIALNE
rozumiałam jako stworzone z materii...
chciałabym byc dobrze zrozumiana :)
Di
Przygodny gość
 
Posty: 3
Dołączył(a): 16 grudnia 2004, o 15:23
Lokalizacja: W-wa

Dar od Boga

Postprzez ala » 16 grudnia 2004, o 16:39

Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że byłam w ciąży pozamacicznej i zrozumiałam jedno, że Pan Bóg jest PANEM życia i śmierci. Myślę, że musimy wykorzystać medycynę na tyle ile się da, jesli istnieją jakieś przeciwności w zajściu w ciążę. Ale nie powinniśmy dążyć do tego za wszelką cenę. To moje skromne zdanie.
ala
Bywalec
 
Posty: 146
Dołączył(a): 14 grudnia 2004, o 22:57
Lokalizacja: poznań

Postprzez Gość » 16 grudnia 2004, o 17:50

Di, tak jak napisała Ala, Bóg jest Panem życia, tzn. On je daje i zabiera. Ludzie tylko tworzą MOŻLIWOŚĆ współżyjąc w czasie płodnym, ale czy powstało wtedy nowe życie wie tylko On. On daje nieśmiertelną duszę, nie my.

Każda kobieta ma powolanie do macierzyństwa, ale na pewno nie każda może i musi realizować je w sposób fizyczny, tzn rodząc dziecko. Zawsze można (i trzeba) realizować to powolanie, talent jak wolisz, na plaszczyźnie duchowej.

Choć na pewno niemożliwośc posiadania dziecka jest bólem, krzyżem, nie ma sensu robić wszystkiego i za wszeklą cenę. Mimo wszystko (tzn. mimo tego, co nam sie wydaje czasami; mimo odczuwania niesprawiedliwości) Bóg wie lepiej. On widzi wszystko, my tylko troszeczkę.

Napisałaś jescze: "Z drugiej strony mówi się że Bóg może nam ofiarowac wyłącznie dary niematerialne - siłę, nadzieję, wiarę, miłość, miłosierdzie... " Bóg stworzył cały świat materialny i niematerialny i wszystko jest Jego darem: słońce, deszcz, chleb powszedni...
A jesli chodzi o udzielanie siły, to dla Niego najważniejsze jest nasze zbawienie, a nie sukcesy życiowe (ale one też).

To wszystko nie jest takie łatwe, żeby w jednym poście wyjaśnić. Jak chcesz, napisz na priv.

pozdrawiam Cie serdezcnie. :) Atka
Gość
 

Postprzez Di » 16 grudnia 2004, o 18:28

Ja rozumiem to wszystko o czym piszecie...
Ale...
Nie wszystko jest dla mnie logiczne...
Bóg jest Panem życia i śmierci - to oczywiste.
Tylko on może w nas tchnąć życie, obdarzyć duszą...
W identyczny sposób obdarza duszą dzieci poczete naturalnie jak i dzieci poczęte za pośrednictwem metody in vitro (lub innych metod wspomagania rozrodu).

Choć na pewno niemożliwośc posiadania dziecka jest bólem, krzyżem, nie ma sensu robić wszystkiego i za wszeklą cenę.

Niepłodnośc jest chorobą, czy w takim razie należy zaprzestac jej leczenia? Czy nie należy podejmowac leczenia innych chorób, niwelowac ich zgubnego wpływu na nasze organizmy, na nasze życie??

Ja jestem w sytuacji takiej, że zastanawiam się nad metodami wspomagania rozrodu...
Jednak absolutnie nie wykluczam myśli o adopcji.
Zastanawiam się.
Nie pojmuje dlaczego in vitro jest niewłaściwe z punktu widzenia KK, podobnie jak inne metody, czy nawet niektóre badania...Wszelkie tego tłumaczenia są dla mnie nielogiczne...
Adopcję biorę pod uwagę z przyczyn bardziej sobistych.
Di
Przygodny gość
 
Posty: 3
Dołączył(a): 16 grudnia 2004, o 15:23
Lokalizacja: W-wa

Postprzez misiacz » 16 grudnia 2004, o 23:11

Nie jestem kompetentna co do wspomaganego rozrodu, ale wiem jedno - KK zabrania takich technik, w których niektóre embriony giną, a więc np. in vitro. Na pewno znajdziesz o tym info w internecie.

Skoro DAŁ mi dar w postaci instynktu macierzyńskiego to może jednak wbrew temu co głosi KK powinnam dążyć za wszelką cenę do zaspokojenia tego instynktu, wykorzystując wszystkie osiągnięcia medycyny i nauki...

Bóg oczekuje od nas rozwijania talentów, wykorzyatywania tego czym nas obdarzył...więc może powinnam przestać myśleć o zakazie in vitro czy w ogóle wspomaganego rozrodu i zacząć myśleć o spełnieniu misji jaką mi dał obdarzając instynktem macierzyńskim.Skoro DAŁ mi dar w postaci instynktu macierzyńskiego to może jednak wbrew temu co głosi KK powinnam dążyć za wszelką cenę do zaspokojenia tego instynktu, wykorzystując wszystkie osiągnięcia medycyny i nauki...

Bóg oczekuje od nas rozwijania talentów, wykorzyatywania tego czym nas obdarzył...więc może powinnam przestać myśleć o zakazie in vitro czy w ogóle wspomaganego rozrodu i zacząć myśleć o spełnieniu misji jaką mi dał obdarzając instynktem macierzyńskim.


Instynkt macierzyński można realizować nie tylko wychowując swoje biologiczne dzieci, ale też dzieci adoptowane, takie, których nikt nie chce, dla których przybrani rodzice będą prawdziwym Bożym darem, a one dla rodziców - też upragnionym darem (choć nie w sensie biologicznym) . Moim zdaniem właśnie takie jest powołanie małżeństw, które nie mogą doczekać się swojego dziecka. Dlatego każdemu, kto chce się zdecydować na in vitro i inne tego typu techniki, najpierw proponowałabym odwiedzić jakiś dom dziecka, gdzie jest mnóstwo dzieci czekających na kogoś, kto chce realizować instynkt rodzicielstwa, dać dom, ciepło i miłość :cry:

Sami nie mamy jeszcze dzieci, ale wiemy jedno - gdyby okazało się, że nie możemy, adoptowalibyśmy je (ustaliliśmy to jeszcze przed ślubem). Mamy zresztą taki plan, że również jeśli będziemy mieć własne, pomyślimy mimo wszystko a adopcji.

Mam natomiast w swojej najbliższej rodzinie taki przykład: z powodu niepłodności żony (okazało się, że trwałej) przez wiele lat byli bezdzietni. Cierpieli, ale nie chcieli stosować in vitro (uważając ją za nieetyczną). Zaczęli jeździć do domu dziecka, spełnili wszystkie wymogi i zaadoptowali 10-miesięczną dziewczynkę. Miała juz objawy choroby sierocej, mimo że fizycznie zdrowa - sama nie siedziała. A pod wpływem miłości, jaką ją otoczono, na roczek (po 2 miesiącach) już biegała. Rozwija się fantastycznie, teraz ma już 6 lat i chodzi do zerówki. Jest niesamowicie zdolna, kocha swoich rodziców, a oni kochają ją i w ten sposób realizują instynkty rodzicielskie. Jej matka realizuje się w pełni jako matka, a ojciec jako ojciec :!: Nikt niezorientowany nigdy się nie domyśli, że to nie ich biologiczne dziecko.

Bóg nigdy nie jest głuchy na nasze prośby: czasem nie daje nam dokładnie tego, czego chcemy, ale to On wie, co jest dla nas najlepsze i jeśli tego chcemy, pomaga nam realizować talenty, które nam dał .

Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :D
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez kasiama » 17 grudnia 2004, o 01:08

Niepłodnośc jest chorobą, czy w takim razie należy zaprzestac jej leczenia?

Nie do końca się z tym zgadzam. Niepłodności ogólnie pojętej nie da się wyleczyć. Można wyleczyć jedynie niektóre przypadki (np. LUF). Wyleczyć, tzn. sprawić, że dana osoba po kuracji jest już płodna. Jeśli chcielibyśmy zastosować np. in vitro, to trudno mówić o "wyleczeniu", skoro tak naprawdę pacjentka dalej jest bezpłodna, żadne następne dziecko nie pocznie się z naturalny sposób, tylko ewentualne przez kolejne in vitro. Dlatego ja byłabym bardzo ostrożna w stosowaniu takiego nazewnictwa.
Mam nadzieję, że zostanę dobrze zrozumiana.
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Gość » 17 grudnia 2004, o 09:23

Witam Cię serdecznie

Pisałaś ,
Di napisał(a): Bóg jest Panem życia i śmierci - to oczywiste.
Tylko on może w nas tchnąć życie, obdarzyć duszą...
W identyczny sposób obdarza duszą dzieci poczete naturalnie jak i dzieci poczęte za pośrednictwem metody in vitro (lub innych metod wspomagania rozrodu).

Jak zatem możesz pragnąć, aby zapłodnione przez lekarzy zarodki uległy zniszczeniu? Przecież to oznacza aborcję Twoich dzieci (które Pan Bóg obdarzył duszą nieśmiertelną).

Droga Di. Skoro myślisz o zapłodnieniu in vitro to zakładam że wiesz jak przebiega cały proces. Znasz wszystkie etapy.
Dlaczego więc tak trudno Ci przyjąć, że Kościół nie może się zgodzić, żeby przy wytwarzaniu :!: jednego życia ginęło kilka innych?

Ponadto
    Czy myślałaś co będzie jeżeli wszystkie zarodki(np.7) rozwiną się odpowiednio? Planujesz mieć siódemkę dzieci? A może część zostawisz zamrożone? Co z nimi będzie? To też Twoje dzieci!

    A co zrobisz, jak się okaże, że nasieniem męża nie można zapłodnić komórek? Czy aby zaspokoić swój instynkt macierzyński zgodzisz się na nasienie dawcy?

Warto o tym pomyśleć wcześniej nim chęć urodzenia dziecka stanie się dla Ciebie najważniejszą sprawą w życiu... bo potem trudniej przystopować...

Ja również jestem zagrożona bezpłodnością i choć teraz sama myśl wywołuje łzy, to na in vitro się nie zdecyduję nigdy! Już wolę przechodzić procedury adopcyjne... niż myśleć ile swoich nienarodzonych dzieci zobaczę po śmierci...

Pozdrawiam
Gość
 

Postprzez Gość » 17 grudnia 2004, o 10:08

Zgadzam się z Kasiama. Coś mi się obilo o uszy, że niepłodnośc (pewnie taka trwała) nie jest chorobą, tylko niepełnosprawnością (niech sie nikt nie obraza, to nie jest brzydkie słowo. Okulary, które mam na nosie są protezą z medycznego punktu widzenia). Sztuczne zapłodnienie to nie jest akt terapeutyczny, bo nie leczy bezpłodności!

Co do oceny moralnej in vitro: KK nie jest przeciwny wyłacznie z powodu związku z aborcją (choć oczywiście jest to BARDZO istotne - czy zdajemy sobie sprawę, że gdyby aborcja nie była prawnie dozwolona, nie byłoby możliwe sztuczne zaplodnienie?). Można by sobie wyobrazić, że medycyna wymyśli kiedyś metode, w ktorej nie będą ginęły embriony. I wtedy będzie polecane? NIE.
Chodzi o cos głebszego, czyli o sens aktu małżeńskiego, który ma zawsze oznaacać jedność i płodność. W antykoncepcji rozdziela sie plodnośc od współżycia, w sztucznym zaplodnieniu płodność od aktu, czyli jedności.

Ma to swoje podstawy w personalistycznej, całościowej wizji człowieka, w tym, że współżycie to spotkanie męża i zony na poziomie osobowym, a nie tylko cielesnym.
I w kwestii nazewnictwa (za Ratzingerem, prefektem nw kongregacji) naturalne zapłodnienie to prokreacja, sztuczne - reprodukcja.

Na koniec cytat z Donum vitae: "Poczęte dziecko powinno być owocem miłości swoich rodziców. Nie może być pożądane i poczęte jako wynik interwencji technik medycznych i biologicznych; oznaczałoby to sprowadzenie go do poziomu przedmiotu technologii naukowej". Jest to instrukcja Kongregacji Nauki Wiary, calośc na
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR ... _2_19.html.
Zachęcam do przeczytania, szcególnie rozdzialu II. Może się wyjaśni to, co wydaje Ci sie nielogiczne.
Gość
 

Postprzez dzolka » 17 grudnia 2004, o 18:34

kasiama napisał(a):Niepłodnośc jest chorobą, czy w takim razie należy zaprzestac jej leczenia?

Nie do końca się z tym zgadzam. Niepłodności ogólnie pojętej nie da się wyleczyć.(...)


Zdaje się że mylicie dwa pojęcia: NIEPŁODNOŚĆ (stan w którym każda kobieta się znajduje po miesiączce i owulacji, lub tymczasowy stan organizmu który nie pozwala na zajście w ciążę) która jest ODWRACALNA (mija samoistnie, np po kilku bezowulacyjnych cyklach pojawia się jajeczkowanie, lub dzięki działaniu odpowiednich leków) oraz BEZPŁODNOŚĆ - czyli coś co generalnie nie daje się leczyć.
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez Gość » 17 grudnia 2004, o 18:56

no tak. dzieki za korektę, dzolka.
Gość
 

Postprzez madziulek » 17 grudnia 2004, o 19:15

Chodzi o cos głebszego, czyli o sens aktu małżeńskiego, który ma zawsze oznaacać jedność i płodność. W antykoncepcji rozdziela sie plodnośc od współżycia, w sztucznym zaplodnieniu płodność od aktu, czyli jedności.

Atka, ale przecież to Pan Bóg w niektórych małżeństwach oddzielił płodność od współżycia.

Też nie jestem za in vitro ale tylko ze względu na śmierć zarodków- gdyby była metoda umożliwiająca poczęcie dziecka bez śmierci embrionów to bym naprawdę nie rozumiała sprzeciwu KK.
W końcu dziecko i tak rozwija się w ciele kobiety, ona je rodzi. Ma rodziców. Lekarze tylko stworzyli możliwość by plemnik męża zapłodnił jajeczko żony. Nie dorzucali przecież nic od siebie... A że nie stało się to w sypialni... Tylko współczuć takim rodzicom, że Bóg odebrał im taką szansę i cieszyć się że rozwój medycyny pozwolił im mieć ich własne dziecko. Raczej z innych powodów małżonkowie nie podejmują prób in vitro. I jest ono owocem ich miłości, czasem większej niż ta gdy pocznie się dziecko przypadkiem...

Był przykład okularów... przecież one też nie leczą... a KK nie mówi: nie po to Bóg dał wadę by człowiek ją eliminował... Nie spotkałam się też z głosami żeby KK zabraniał wszczepiania sztucznych zastawek, pracuje się nad sztucznym sercem. Przecież taki ktoś żyje tylko dzięki interwencji technik medycznych, tym stając stając się obiektem technologii naukowej.

Czemu więc jeżeli techniki te dotyczą człowieka który się nie począł są złe, a jak dotyczą urodzonego, to są dobre?
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Gość » 17 grudnia 2004, o 22:53

"ale przecież to Pan Bóg w niektórych małżeństwach oddzielił płodność od współżycia." Madziulku, widzę, że Bog jest wg Ciebie pierwszą przyczyną tego wszystkiego, co się dzieje. Skąd wiesz, ze tak jest? Może sa jeszcze jakieś przyczyny drugorzędne? Po drugie, to jest jednak wbrew naturze i nakazowi danemu przez Boga (rozmnazajcie się), więc Bóg to złączył, a co Bóg złączył.... A może z drugiej strony, jeśli Bog rozdzielił, jak sądzisz, to niech czlowiek nie łączy....

"Przecież taki ktoś żyje tylko dzięki interwencji technik medycznych, tym stając stając się obiektem technologii naukowej." Ja jednak uważam Pan daje śmierć i życie, a nie techniki. Radze jednak zajrzec do tej instrukcji.


ps. przyklad z okularami nie dotyczył wprost zapłodnienia, chodzilo mi o slowo niepelnosprawność. zostawmy to.
Ostatnio edytowano 18 grudnia 2004, o 01:02 przez Gość, łącznie edytowano 1 raz
Gość
 

Postprzez madziulek » 17 grudnia 2004, o 23:14

Poznałam panie, które starały się o dziecko przez wiele lat i lekarze nie byli w stanie określić przyczyny ich bezpłodności. Trudno w takim wypadku nie stwierdzić, że to Bóg coś zepsuł...

Nie zgodzę się że tylko Bóg daje śmierć... Po co byłaby medycyna przedłużająca życie pacjenta?
Dlaczego więc wykorzystanie tej medycyny do powstania życia jest złe?.
W końcu w obu przypadkach, Bóg może decydować o życiu i śmierci..

A moja koleżanka na pomysl sztucznego zaplodnienia mówi żartobliwie: a gdzie ta przyjemność?.

Jak ktoś może bez lekarza mieć dziecko to raczej nie będzie płacił za pomoc w uzyskaniu potomstwa.. Uwaga, uważam, przykra...
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Gość » 18 grudnia 2004, o 01:15

Tak, najlepiej na Boga, że zepsuł...

Zdanie, że Pan daje śmierć i życie to cytat z Biblii (1 Sm 2,6) - nota bene słowa wypowiedziane przez kobietę, ktora byla bezpłodna, ale wymodlila sobie syna. Chodzi o to, że jest ich Panem, a nie my.

Chyba zakończę wpisy, bo moze tylko zaciemniam oczywistą sprawę. :( Dlatego odesłałam jeszcze raz do instrukcji.

ps. ta koleżanka nie ma męża, ale ma powołanie do macierzyństwa, jak każda kobieta, chodzilo jej o to, że nie może mieć dziecka w najnormalniejszy (czyli bez grzechu) sposób tzn. z mężem. Może w ten sposób radzi sobie ze swoim niespelnieniem i bólem.

Może jeszcze te slowa Madziulka: "W końcu w obu przypadkach, Bóg może decydować o życiu i śmierci.. " Tak to można i aborcje (i każde zabójstwo) uzasadnić, bo przecież jakby Bóg chcial to by to dziecko nie umarło, kto Mu zabroni decydować :?: :!:
Gość
 

Postprzez madziulek » 20 grudnia 2004, o 11:11

Nie chodzi mi o to że Bóg coś psuje...

Tylko czemu bezdzietne małżeństwa mają się godzić na swoją bezpłodność i odrzucać postęp medycyny?
Czemu Kościół, który jest za obroną życia (również tego stworzonego po gwałcie), ogranicza możliwość jego powołania (kochąjcej się parze małżeńskiej)...
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46


Powrót do Jak zaplanować poczęcie?

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości

cron