Witam. Właśnie "rozkrecił się" mój trzeci cykl po zabiegu łyżeczkowania (obumarla ciąża) i obserwuję u siebie coś co nie miało miejsca wcześniej a co mnie trochę martwi, może ktoś mi wyjaśni jak to jest:
zawsze objaw śluzu pokrywał się u mnie z wykresem temperatury, tzn. szczyt śluzu płodnego, potem skok temperatury (na następny dzien lub za dwa dni) i zmiana śluzu na mętny i lepki. W tym cyklu śluz pojawił się w zeszły czawrtek (9dc), wczoraj miałam usg i lekarz powiedzial że mam pęcherzyk w lewym jajniku 16mm który lada chwila powinien pęknąć. I tu jest problem, bo wczoraj sluz zmienił konsystencję, ból owulacyjny który czułam od paru dni - zniknął w poniedziałek po południu, czyli objawy śluzowe i to ze ból owul przestał dokuczać, wskazywałyby na odbyta owulację, ale wykres temperatury nie, no i to, że wiem dokładnie jak wygląda pęcherzyk który jeszcze nie pękł.... dzisiaj śluzu jest jeszcze mniej, a temperatura nie skoczyła. Dlaczego śluz zniknął przed owulacja??? O czym to moze świadczyć?? czy lekko podwyższona prolaktyna może mieć z tym coś wspólnego? wiem, że może opóźniac jajeczkowanie... pomóżcie...