duśko, idealnie to opisałaś... Doskonale Cię rozumiem! We mnie też wszystko gore. Staram się kontrolować swoje zachowania i uśmiechać na wieść o kolejnych ciążach moich koleżanek, ale tak naprawdę mam wtedy ochotę rozryczeć się w głos i krzyknąć: "To niesprawiedliwe!" Strasznie boję się, że cała ta sytuacja zapędzi mnie w jakąś dziwna izolację, z dala od ludzi. Dobrze, że mój mąż sprowadza mnie wtedy do pionu - najpierw nadstawia ramię, bym się wypłakała, a potem ostro i zdecydowanie powtarza: "Widać jeszcze nasz czas nie nadszedł. Nie martw się - kiedyś w końcu musi się udać", po czym każe mi się szeroko uśmiechnąć i zajmuje moją uwagę czymś innym. Każdego dnia dziękuję Bogu za niego! Nie jest łatwo, duśko, ale widać musi tak być... Pewnie jest w tym jakiś Boży plan, który wcześniej czy później poznamy. Ja póki co biegam po lekarzach, by porobić serię niezbędnych badań i teraz to mnie szczególnie frapuje. Dziś np. lekarz poinformował mnie na USG, że już dawno powinno być po owulacji (bo to 16 dc), a mój pęcherzyk ma dopiero 15 mm. Ja nie widzę w tym nic szczególnego, bo często zdarza mi się, że wydłuża mi się I faza cyklu i tym samym owulacja się przesuwa. Jak byłam na monitoringu w 11 dc, to pęcherzyk miał 11 mm, więc zakładając (zgodnie z tym, co twierdzą lekarze), że pęcherzyk rośnie 1-2mm na dobę, to na razie jest ok. Jak sądzicie? Pytanie tylko, czy pęknie w tym cyklu. W każdym razie lekarz kazał przyjść za kilka dni i powtórzyć monitoring. Powiedział, że jak do tego czasu nic się w kwestii owulacji nie podzieje, tj. nie pęknie, to poda duphaston. Z obserwacji moich cykli (a obserwuję się 5 lat) wynika, że raczej do owulacji dochodzi. Nie obserwuję na moich wykresach żadnych odchyleń. Wyraźnie widoczny jest dzień szczytu śluzu(choć ostatnio coraz trudniej mi go zaobserwować), jest faza temp.wyższych i niższych, dzień owulacji zawsze poprzedza u mnie spadek w stosunku do poprzedniej temp. o 1 stopień, dlatego na moich wykresach ładnie zaznacza się dzień owulacji. Oczywiście nie wiem, co dzieje się dokładnie z pęcherzykiem, bo na monitoringach u poprzedniego lekarza nie udało się uchwycić tego momentu, ale jak na moje doświadczenie, to wygląda to podręcznikowo. No nic, zobaczymy co mi powie za kilka dni. Może rzeczywiście duphaston coś unormuje. Zobaczymy... Męczy mnie tylko to, że za każdym razem noszę ze sobą moje wykresy, a lekarz nawet nie chce zerknąć... Ech..