Dziewczyny ostatnio przezywam dziwne nastroje od totalnego smutku (ktory na szczescie szybko mi przechodzi) poprzez wkurzenie nie wiadomo na co( po prostu bezradnosc) do radosci i nadziei na poczecie dzidzi. Obserwuje u siebie rozwijanie totalnego olbrzymich rozmiarow wielkiego instynktu macierzynskiego. Duzo piszecie na forum na temat stresu zwiazanego z oczekiwaniem na poczecie. Podzielcie sie prosze swoimi sposobami radzenia sobie z przykrymi uczuciami, napiszcie co w chwilach zalamania jest dla Was pocieszeniem?
Dzieki i pozdrawiam wszystkich