Teraz jest 28 marca 2024, o 19:46 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Oczekiwanie - rok 2007

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez wiedźma » 28 grudnia 2007, o 00:26

Madi Duśka
po każdym dole wchodzi się na górę. Trzeba ten czas przeczekać. I mówię to też o sobie...
Madi a ile się staracie?
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Postprzez Madi » 28 grudnia 2007, o 01:34

wiedźma od ślubu (4,5 roku) staramy się praktycznie co miesiąc.. a wcześniej :oops: tez nam się zdarzało 'starać' ...mam wrażenie jakby to była wieczność... mam 26 lat i każdy mi mówi jaka to jestem młoda i że jeszcze mam czas etc.. ale skoro już tyle czasu (w sumie coś ok.5 lat) nie ma efektów... ja to inaczej czuję :(
poprostu zaczynam czuć, że nigdy nie będę cieszyć się jak maleństwo zacznie kopać albo będzie rósł brzuszek :(
(te 5 lat odczuwam tak, jakby minęło mi pół życia :( )
Madi
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 24 kwietnia 2007, o 02:51

Postprzez AgaM » 28 grudnia 2007, o 09:57

Bardzo rzadko tu zagladam ... Mamy juz 1.5 roczna coreczke ale staramy sie.. albo inaczej chcielibysmy wiecej dzieci ale.. nei wiem jak tobedzie. Czy w ogole zajde w ciaze. Czy donosze. Tyle bylo nieudanych prob. Rzeczywiscie taka zazdrosc do tych kobiet w ciazy tez mi sie pojawia ALE daje sobie na luz. W koncu mam praw do takich uczuc...Po jakims czasie to mija. Tylko chyba njawazniejsze w tym zeby sie nie karmic ta nienawiscia(W moim przypadku) i nie podsycac jej. Wiele pomaga mi Obietnica... Ze Oa Bog obiecal i daje to co najlepsze dla mnie i nie chce mojego nieszczescia. Wiec w tym co przezywamy probuje tez znalezc to co najlpesze choc czasem moje oczy sa na uwiezi i widze tylko swoje plany... Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez Coya » 28 grudnia 2007, o 09:57

Madi, przytulam Cię mocno!
Ale wiesz, jest coś, czego ci zazdroszczę. Wiem, ze moze to zabrzmieć trochę dziwnie, ale... tego, ze od 4,5 roku masz męża. Czyli wyszłas za mąż mając 21,5. roku. Ja mam ponad 23 i na razie zero widoków, nawet na kandydata na kandydata ;)
Najczęstsze życzenia, jakie słyszałam to "żebyś se w końcu jakiegoś porządnego chłopa znalazła". Od jednego znajomego zakonnika dostałam nawet ultimatum (na żarty oczywiście, ale...), że jak wróci nastepnym razem z Ameryki Południowej (to będzie za jakies 1,5 roku), to albo błogosławi moje małżeństwo albo chrzci pierwsze dziecko. A jak zostanę starą panną to przestanie się do mnie odzywać.
Więc jak czytam, ze ktoś wyszedł za mąż w wieku ok. 20 lat to czuję się chyba tak, jak wy, kiedy widzicie kobiety w ciązy. Tylko, ze tu nie da się zrobić badan i stwierdzić, co jest nie tak. Pozostaje modlitwa i ufność.
Absolutnie nei chcę bagatelizować tego, co doświadczacie, ale też wy "kogoś już macie" (głupie okreśłenie, wiem, przecież nei chodzi tu o posiadanie kogoś). Cóż, każdy ma swoje "oczekiwanie"
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Minia_L » 28 grudnia 2007, o 10:24

Coya napisał(a):Ja mam ponad 23 i na razie zero widoków, nawet na kandydata na kandydata ;)


Coya, teraz ja przytulam Ciebie :) Doczekasz się Kochana, nie martw się :) Pan Bóg ma w stosunku do Ciebie widać plan na później :) ja wyszłam za mąż mając 23 lata, ale mój mąż musiał trochę na mnie poczekać :) bo jest ode mnie 9 lat starszy :)
Powierz to Matce Bożej :) Modlitwa o dobrego męża też działa cuda (mój mąż)
AgaM - przytulam !!

Madi Słońce :) ja i mąż mamy znajomych, którzy są po ślubie około 5-6 lat (nie pamiętam teraz) i długo nie było widać brzuszka ani informacji że się spodziewają, ale ostatnio dowiedzieliśmy się, że Ona jest w ciąży :) owszem - jest ciężko, ale i jest dzidziuś ! Uwierz że się uda - wiara czyni cuda :)

Buziaki ! ściskam mocno Was wszystkie !!
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez Minia_L » 28 grudnia 2007, o 10:32

duśka napisał(a):Usłyszałam od bliskiej mi osoby, że ma dla mnie ratunek: powiedziała, że nigdy się nie zawiodła i innym już to polecała (między innymi tej koleżance, która jest teraz w ciąży). Chodzi o modlitwę do Judy Tadeusza. Bardzo się ucieszyłam, zapaliłam... W pewnej chwili nawet miałam pewność, że to już na pewno teraz...! Potem poszperałam w internecie ..i znów zakradło się zwątpienie. Jednak odmawiam nowennę drugi dzień (bez tych magicznych zaleceń dotyczących częstotliwości i kopiowania modlitwy, ale gorliwie). Znów więc proszę... i staram się podkreślać "bądź wola Twoja"...


Duśka, ja nie raz odczułam pomoc Judy Tadeusza i wiem że działa cuda. (moja rodzina również) Tak samo odczuwam pomoc Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Uszka w górę ! trzeba wierzyć !
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez Juana » 28 grudnia 2007, o 10:41

duśka, nie wiem nic o charakterze łańcuszkowym nowenny do św. Judy Tadeusza. W mojej rodzinie w sprawach bardzo trudnych zawsze sięgam po książeczkę z modlitwami do tego świętego. Zanim zaszłam w tę ciążę też się do niego modliłam w lipcu/sierpniu, a we wrześniu zdarzył się cud po długim oczekiwaniu. Pukałam też w okno Pana Boga za pośrednictwem św. Dominika, Stanisława Papczyńskiego i Gerarda, więc teraz dziękuję całej rzeszy świętych ;-) i proszę dalej o szczęśliwe rozwiązanie...
Życzę Ci sił, wiary i nadziei. Zanim jednak przez wakacje zaczęłam się sama intensywniej modlić i prosić znajomych o wsparcie przechodziłam różne okresy buntu i obojętności. Tak falami to wszystko następowało...
Juana
Domownik
 
Posty: 429
Dołączył(a): 16 lipca 2007, o 18:44
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Minia_L » 28 grudnia 2007, o 10:44

ja również nie znam łańcuszka do Judy, ale książeczka i nowenna zawsze były pod ręką :)
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez Kręciołek » 28 grudnia 2007, o 10:46

Coya, jeśli Cię to pocieszy - wyszłam za mąż w wieku 30 lat :)
I wiesz jak mnie to cieszy? Każdego dnia dziękuje Bogu, że to się w ogóle zdarzyło, że mam męża. Myslę, że te dziewczyny które nigdy nie były same, które szybciutko powychodziły za mąż i które nie znają tego smaku czekania, nadzieji, zwątpienia, żalu i łez to aż tak mogą tego nie doceniać. Nie chcę tu absolutnie nikogo urazić ale tak to sobie też tłumaczę w związku z oczekiwaniem na dziecko. Bo nikt mnie nie przekona, że ci co "wpadli" też odbierają dziecko jak taki wielki dar jak Ci, którzy go wymodlili przez lata.

A co do łez - ja płaczę co Mszę w kościelę, nie wiem czemu :roll: ten Adwent tak mocno był związany z niepłodnością (co rusz czytania o niepłodnych, które się doczekały), teraz Boże Narodzenie... I tak jakoś ciągle płaczę.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Juana » 28 grudnia 2007, o 10:51

Kręciołku, miałam dokładnie tak samo na wiosnę tego roku, płakałam co Mszę w okresie wielkanocnym i potem już do wakacji... A gdzie nie spojrzałam tam rodzice z dziećmi bądź kobiety przy nadziei... Ale minęło... To zawsze wszystko mija...
Juana
Domownik
 
Posty: 429
Dołączył(a): 16 lipca 2007, o 18:44
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez novva » 28 grudnia 2007, o 11:30

Chciałam Wam podrzucić fragment testu, który mnie bardzo pomógł uporać się z negatywnymi uczuciami do innych (nie w ten sposób, że zniknęły, ale że je jakoś zaakceptowałam). Tu są od razu zestawione dwie perspektywy:

Na deptaku przy plaży spotykam kobietę z pięknym brzuszkiem. Je lody, przytulona do swego mężczyzny, roześmiana, szczęśliwa. Czuję tak silną zazdrość i niechęć, wręcz wrogość wobec jej radości życia. Odwracam szybko głowę, przez ułamek sekundy patrzymy sobie w oczy, mam nadzieję, że nie wyczytała w nich moich uczuć. Zazdroszczę jej i tego pięknego brzuszka i tej radości życia. Pozwalam sobie na negatywne emocje. Mam prawo czasami czuć się nieszczęśliwa, zagubiona i zła wobec szczęścia innych. Tylko nie powinnam tych uczuć zawsze ujawniać. A już na pewno nie wobec bogu ducha winnych kobiet w ciąży. Ale też nie mogę się wpędzać w poczucie winy, że tak teraz widzę świat. Jeśli sama siebie psychicznie nie utulę w żalu, to pozostanie on we mnie cierniem na bardzo długo, może na zawsze. Więc słucham tego co mówi mi moja dusza i staram się być dla niej dobra. Dusza też musi się czasem wypłakać i wykrzyczeć swój ból.(...)

Za oknem słońce, jedziemy do Castoramy kupić deski do zrobienia stołu. Kilka miesięcy temu popłakałam się po podobnej wizycie widząc kilka kobiet w ciąży, dziś sama jestem w ciąży i być może mój widok jakąś inną kobietę przyprawił o łzy. Popatrzy na mnie ze złością, że ja zamiast się cieszyć cudem maleństwa, myślami gdzieś bujam w obłokach, trochę zmęczona, trochę zaspana, taka mało przytomna i nie promieniująca radością życia.

http://poronienie.pl/pamietnik_ani.html
novva
 

Postprzez Kręciołek » 28 grudnia 2007, o 12:21

Novva, dziekuję za ten tekst. Dokładnie tak jest - do odczuć mamy prawo, za uczucia nie jestesmy odpowiedzialni. Tylko za to co z nimi zrobimy.


Juana napisał(a):Kręciołku, miałam dokładnie tak samo na wiosnę tego roku, płakałam co Mszę w okresie wielkanocnym i potem już do wakacji... A gdzie nie spojrzałam tam rodzice z dziećmi bądź kobiety przy nadziei... Ale minęło... To zawsze wszystko mija...


Yyyy, Juana ale ja nie dlatego płaczę ;-)
Tylko tak jakoś mi rzewnie. Tak jakby mnie Bóg w tym moim nieszczęściu przygarniał. Nie ze złości, nie z zadrości tylko dlatego, że On może to sprawić tak jak uczynił to tym wszystkim biblijnym kobietom.
A na Mszy św. czuję się jakoś bliżej Niego i wiem, że On zna moje pragnienie, mój smutek. Mówię Mu o nim i dlatego łzy mi ciekną - zamiast słów.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Juana » 28 grudnia 2007, o 12:37

No u mnie było podobnie, tylko do tego jeszcze te szczęśliwe twarze kobiet i rozmowa wewnętrzna z Bogiem... Oczy wilgotniały i nic nie mogłam poradzić...
Zapewniam ciągłe wsparcie w modlitwie dla Ciebie i wszystkich piszących tutaj dziewczyn.
Trzymajcie się kochane :-)
Juana
Domownik
 
Posty: 429
Dołączył(a): 16 lipca 2007, o 18:44
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Gracja » 28 grudnia 2007, o 13:31

Wiecei, tak sobie pomyslalam,ze te kobiety w ciazy, ktore widzicie, nie zawsze musza byc takie szczesliwe... Na pewno maja rozne momenty, w koncu Dziecko to ogromna zmiana i ogromna odpowiedzialnosc... Na pewno targaja nimi rozne emocje... I na pewno tez potrezba im wsparcia i modlitwy...
Bardzo cieplo i serdecznie Was wszystkie pozdrawiam, caly czas Wam towarzysze i wspieram.
Gracja
Domownik
 
Posty: 319
Dołączył(a): 22 czerwca 2005, o 14:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Kręciołek » 28 grudnia 2007, o 13:52

Gracja, na pewno. Ale kto nie ma problemów? Każdy jakieś ma. My nie patrzymy na te kobiety jak na bezproblemowe tylko na te, którym zdarzył się cud a nam się nie zdarzył - mimo lat bólu.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez AgaM » 28 grudnia 2007, o 17:36

Bo nam sie tez tak wydaje ze to my chcemy wyadje sie ze to dla nas jest szczyt szcescia :0 no ale ciagle to nasze (moje) serce bedzie niespokojne. Mialma trzy poronienia wiec dl amnei szczesciem bylo byc w ciazy
No i w koncu zaszlam tyle tylko ze ciaza byla zagrozona i szczytem szczescia jest byc w ciazy nromanej. Potemmala si eurodzila i ma jaks dziwna chorobe wiec dalej szczesciem dla mnie jest miec zdrowe dziecko...i ciagle cos :)))
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez wiedźma » 29 grudnia 2007, o 15:01

ja tak z innej beczki - czy wynik prolaktyny w 6 dniu cyklu 88 mlU/l jest ok? Boję się, że jest ciągle za wysoki. Na początku leczenia moja prolaktyna wynosiła 466 mlU/l
Znalazłam przelicznik 88 mlU/l to jest 4,4 ng/ml
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Postprzez kozica2 » 29 grudnia 2007, o 18:48

Drogie oczekujące, chciałam się tak wtrącić do tego wątku, bo oglądałam ostatnio przypadkiem jakiś program o procesie beatyfikacyjnym naszego papieża i ksiądz, który się tym zajmuje opowiadał historię pary małżeńskiej od lat leczącej się na niepłodność. Lekarze nie dawali im żadnych szans, aż po pielgrzymce do grobu Jana Pawła II okazało się, że spodziewają się dziecka. To w skrócie o tym, ale ponad to ten ksiądz mówił, że w cudach zgłaszanych po śmierci papieża najwięcej jest właśnie takich o uleczeniu z niepłodności. Powiedział, że jeśli każdy święty ma jakąś specjalność, np. św. Antoni od rzeczy zgubionych to można powiedzieć, że specjalnością Jana Pawła II są sprawy poczęcia i ochrony nowego życia, które też za jego życia były tak dla Niego ważne.
Polecam więc modlitwę za Jego wstawiennictwem i sama też postaram się nie zapominać o Was w swojej modlitwie.
Pozdrawiam i życzę spełnienia marzeń w Nowym Roku!
kozica2
Bywalec
 
Posty: 105
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 14:05
Lokalizacja: Poznań

Postprzez wiedźma » 30 grudnia 2007, o 17:45

dziś na mszy w kościele był czytany list episkopatu na Święto Rodziny. Troszkę mnie zdenerwował. Zaczęło się od sformułowania - niewiasta. Dlaczego nie można mówić współczesnym językiem i powiedzieć - kobieta? Ok, czepiam się. Potem miałam wrażenie, że jest on pisany do nieobecnych i po łebkach. Oczekiwałam, że znajdę w nim jakąś pociechę, słowa wsparcia, czy otuchy, a tu nic.
Poza tym sformułowanie "Trzeba uznać, że wszelkie pozanaturalne ingerowanie człowieka w tajemnicę życia jest bezprawiem i uzurpacją wobec Boga." jest bardzo ogólnikowe i ja nie rozumiem, czy to "pozanaturalne ingerowanie" to jest każde leczenie, czy tylko in-vitro...

Czemu nie mogą napisać tego w normalny sposób i ludzkim językiem? :?

tutaj cały list
http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=20071129_0[/i]
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Postprzez asikp » 30 grudnia 2007, o 18:18

Wiedźmo no ja też dziś słuchałam tego co nasz Episkopat chce nam powiedziec i niestety tez nie znalazłam słów otuchy!

Nie sposób jednak rozłączyć małżeństwa od rodziny, której małżeństwo jest podstawą, a która się dopełnia i wewnętrznie ubogaca poprzez przyjęcie daru nowego życia.

Powiem szczerze że trochę mi się łezka w kościele zakręciła bo poczułam się niespełnioną kobietą i żoną!!
asikp
Domownik
 
Posty: 729
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wa-wa

Postprzez wiedźma » 30 grudnia 2007, o 18:36

gdyby choć napisali, że należy się pochylić nad tymi, którzy na ten dar nie mogą się doczekać i modlić się o wytrwanie dla nich i rozeznanie woli Bożej...
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Postprzez asikp » 31 grudnia 2007, o 10:35

Czasem to mi się zdaje że nasi duchowniu uważają że niepłodność dotyka tylko niekatolickie pary a nie biora pod uwaggę że własnie tez nam nalezy się ciut wsparcia od nich i modlitwy!

Buziaki!!

PS. mam wyznaczoną operację na 15 stycznia :lol: :lol: trzymajcie kciuki!
asikp
Domownik
 
Posty: 729
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wa-wa

Postprzez wiedźma » 31 grudnia 2007, o 10:44

asikp
pamiętam w modlitwie. Ja miałam laparoskopię 17 stycznia tego roku. Na pewno będzie dobrze, uszy do góry.
Chcesz jeszcze jakiejś rady przed szpitalem? Masz jeszcze jakieś wątpliwości?
Nie wiem jak w Twoim szpitalu, ale w moim było obowiązkowe golenie i gdybym o tym wiedziała, to zrobiłabym to na spokojnie w domu. A tak to w szpitalnej łazience, gdzie były tylko zasłonki i co chwilę ktoś wchodził, a golarka męska, którą kupiłam w kiosku pozostawiała dużo do życzenia.
Kilka dni wcześniej zrobiłabym też sobie małą dietę, będziesz krócej siedziała w toalecie po lewatywie :wink:
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Postprzez asikp » 31 grudnia 2007, o 11:11

Wiedźmo serdecznie dziękuje oczywiście że mam masę pytań!
- jak ze znieczuleniem
- czy krwawiłaś
- jaką pizamkę lepiej zabrać (mam dwie koszulę nocną i pizamkę taka jak męska w kratę ale to spodnie z koszulką)
- czy po zabiegu cos specjalnego jest potrzebne
- jak długo w szpitalu
- jak długo zwolnienie
- no i jakie masz odczucia bo podobno zakładają cewnik!
no i wszystko o co jeszcze nie zapytałam a co jest istotne!

Co do golenia nie ma problemu bo zawsze jak idę do lekarza to się golę!
asikp
Domownik
 
Posty: 729
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wa-wa

Postprzez wiedźma » 31 grudnia 2007, o 11:40

asikp napisał(a):Wiedźmo serdecznie dziękuje oczywiście że mam masę pytań!
- jak ze znieczuleniem
- czy krwawiłaś
- jaką pizamkę lepiej zabrać (mam dwie koszulę nocną i pizamkę taka jak męska w kratę ale to spodnie z koszulką)
- czy po zabiegu cos specjalnego jest potrzebne
- jak długo w szpitalu
- jak długo zwolnienie
- no i jakie masz odczucia bo podobno zakładają cewnik!
no i wszystko o co jeszcze nie zapytałam a co jest istotne!

Co do golenia nie ma problemu bo zawsze jak idę do lekarza to się golę!

1. znieczulenie ogólne.
2. trochę krwawiłam, ale bardziej zabrudziłam bieliznę od tego pomarańczowego płynu, którym dezynfekują brzuch przed operacją
3. chyba lepiej koszulę nocną, bo zakładają cewnik, a wtedy spodni nie można mieć, a sama góra od pidżamy jest za krótka i świecisz tyłkiem, jak wstajesz :p
4. nie przypominam sobie, żeby po zabiegu było coś potrzebne
5. ja do szpitala przyszłam w środę rano, w czwartek zabieg, w piątek do domu
6. zwolnienie 10 dni roboczych, ale możesz utargować więcej :)
7. pierwszy raz w życiu mi zakładali cewnik i nie było to najprzyjemniejsze uczucie, ale do przeżycia. Samo założenie nie było takie ciężkie, jak jego wyjęcie. Może dlatego, że zdejmowały mi go stażystki...
8. trzeba ogolić się całkowicie - na niemowlaka (ja np w życiu codziennym zostawiam z przodu trójkącik)
Weź ze sobą rzeczy osobiste jak papier toaletowy, termometr, kubek, sztućce, ciepły szlafrok (są straszne przeciągi), wodę niegazowaną, książeczkę ubezpieczeniową.
Nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Postprzez Kręciołek » 31 grudnia 2007, o 12:26

asikp napisał(a):Czasem to mi się zdaje że nasi duchowniu uważają że niepłodność dotyka tylko niekatolickie pary a nie biora pod uwaggę że własnie tez nam nalezy się ciut wsparcia od nich i modlitwy!


Tez mam takie wrażenie. Niekatolickie, po antykach i zamkniete na życie.
A tymczasem jest najczęściej odwrotnie.

PS. mam wyznaczoną operację na 15 stycznia :lol: :lol: trzymajcie kciuki!


Trzymamy kciuki! :)[/quote]
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez asikp » 31 grudnia 2007, o 12:42

wiedźma jesteś kochana dzieki za cenne rady!!! Jak sobie jeszcze cos przypomnę to zapytam :wink:

Kręciołek no niestety! Tak jest. Czasem chciałabym by mówili o nas a nie koło nas. Co z tego że próbują poruszyć sumienia ale tych do których sa skierowane te wywody najczęsciej w kościele nie znajdziesz!
Ja mam mnóstwo "znajomych" którzy żyją na bakier z kościołem i nic podobnego ich nie spotyka! dziwne nie!!
asikp
Domownik
 
Posty: 729
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wa-wa

Postprzez novva » 31 grudnia 2007, o 13:49

wiedźma napisał(a):gdyby choć napisali, że należy się pochylić nad tymi, którzy na ten dar nie mogą się doczekać i modlić się o wytrwanie dla nich i rozeznanie woli Bożej...

Powinni. Tak samo, jak powinni wziąć pod uwagę, że są małżeństwa, które tracą oczekiwane i upragnione dzieci. Ale o tych problemach się nie mówi - dyskusja toczy się tylko wokół IV i aborcji (które - zgodnie ze zdaniem Komisji ds. Rodziny są w zasadzie dwiema stronami tego samego medalu :mad:). Dla niepłodnych rada jest jedna - jasna i oczywista: adopcja. Mówili tym biskupi w kazaniach pasterkowych. Prawda, jakie to proste? :mad:
Może kiedyś doczekamy się tego, że o niepłodności i o poronieniach będzie można mówić głośno także w Kościele. Może. W każdym razie niezależnie od tego Pan Bóg widzi ludzkie serca i zna je lepiej niż jakikolwiek człowiek, nawet ten, którego powołał do nadzoru stada. Są już dziś księża, którzy z własnej inicjatywy modlą się za oczekujących.
novva
 

Postprzez wiedźma » 31 grudnia 2007, o 14:49

novva napisał(a):Tak samo, jak powinni wziąć pod uwagę, że są małżeństwa, które tracą oczekiwane i upragnione dzieci.

jak dobrze, że ostatnio zajęli się naszymi aniołkami i można je pochować na cmentarzu - choć z praktyką bywa różnie...
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Re: Oczekiwanie - rok 2007

Postprzez kuna » 23 lipca 2012, o 13:32

czesc dziewczyny
czy ktoras z was ma endoemtrioze?
jak sie leczycie?
Ja mam i nie biore zadnych lekow na razie bo staramy sie o dzidzie. Niestety juz dosc dlugo to trwa a choroba sie rozwija. Stwierdzilam ze czas cos wziac zeby ja zachamowac. Tylko kompletnie nie wiem od czego zaczasc. Jest tyle dostepnych opcji 'leczenia' tej choroby.
Poradzcie cos prosze.
kuna
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 15 grudnia 2008, o 20:48

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Jak zaplanować poczęcie?

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron