Gin przepisal mi na ten cykl clo (2 razy 50 mg/dzien miedzy 5-9dc). Powiedzial ze owulacja przy clo nastepuje troche pozniej niz zwykle i ze u mnie powinna byc miedzy 14-16 dc (u mnie normalnie 12-14 dc). Dzis jest 14dc i problem lezy w tym ze po "kuracji" nie mam wogole sluzu i nie wyobrazam sobie jak te przytulanki maja wygladac W 9tym i 10tym dc jeszcze bylo troszke wodnistego sluzu ale teraz jest sucho jak na pustyni, jeszcze nigdy czegos takiego nie doswiadczylam (nawet nie moge zbadac szyjki bo nie moge dojsc nawet do polowy przez ta suchosc)?! Az sie boje ze przyczepi sie znow jakis grzybek a ja dopiero co sie uporalam z tym paskudztwem.... (rok temu mialam grzyba jakies 5 razy).
Czy ktoras z was miala takie skutki uboczne po clo? Macie jakies rady?? Czuje sie troche zalamana bo przy tej suchosci przytulanki mi sie wogole nie widza a nawet jesli by sie udalo przy pomocy zelu intymnego to chyba z proby i tak nici bo niby jak plemniki maja przezyc bez sluzu???
Napiszcie chociaz cos dla otuchy....