Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 14:39 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Adopcja dla każdego?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Ogg » 4 lipca 2007, o 16:23

Wydaje mi się, że pojęcie MIŁOSIERDZIE (CARITAS) jest jednak czymś większym niż pojęcie MIŁOŚĆ. Takiego rozróżnienia dokonuje się na gruncie nauki chrześcijańskiej - przynajmniej papież Benedykt dokonał takiego rozróżnienaia w Caritas Deus Est. Może niekoniecznie w tłumaczeniu polskim to akurat widać.
Cóż, też myślę, że zaraz zamkną wątek a przecież w końcu - wydaje mi się - rozmawiamy o sprawach waznych i nie ja zadałam to pytanie.
Malutki fragmencik z Benedykta - niech mam satysfakcję, że go ocenzurują :wink:
Miłość bliźniego zakorzeniona w miłości Boga jest przede wszystkim powinnością każdego poszczególnego wierzącego, ale jest także zadaniem całej wspólnoty kościelnej, i to na każdym jej poziomie: od wspólnoty lokalnej, przez Kościół partykularny, aż po Kościół powszechny w jego wymiarze globalnym. Również Kościół, jako wspólnota, winien wprowadzać miłość w czyn. Konsekwencją tego jest fakt, że miłość potrzebuje również organizacji, aby w sposób uporządkowany mogła służyć wspólnocie. Świadomość tego zadania odgrywała w Kościele rolę konstytutywną od samych jego początków. « Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez kukułka » 4 lipca 2007, o 16:28

No tak, Ogg, ale czy to musi od razu oznaczac adopcję?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Ogg » 4 lipca 2007, o 16:29

Kukułko, nie odpowiem Ci na pytanie czy zamierzam adoptować tak jak 2 lata temu nie odpowiedziałabym Ci na pytanie czy zamierzam wyjść za mąż. Ale myślę sobie, że gdybym stanęła przed konkretnym problemme albo biorę to dziecko albo trafi do domu dziecka wtedy dopiero mogłabym się sprawdzić. Podziwiam raczej siostrę Chmielewską - nie siebie.
Ciekawe Kukułko, ze Ty twierdząc że na pewno nie pokochałabyś cudzych dzieci i że trzeba mieć powołanie do adopcji każesz innym mieć to powołanie na siłę :wink:
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez estera » 4 lipca 2007, o 16:30

Nie szukam pomocy o jakiej myślisz. Jak wcześniej zostało powiedziane nikt nie odczyta powołania drugiej osoby. Pomoc to nie podanie na tacy gotowego rozwiązania - i do tego odnosiło sie moja poprzednia wypowiedź. A jestem ciekawa, bo myślę, że dialog jest twórczy i może prowadzic do właściwych rozwiązań. I myślę, że taka pomoc jest dobra.
estera
Przygodny gość
 
Posty: 26
Dołączył(a): 3 listopada 2006, o 16:19

O rybie i wędce

Postprzez Ogg » 4 lipca 2007, o 16:31

Cytat z miesięcznika W Drodze autor Szymon Hołownia:
"Są na tym świecie ludzkie biedy, które nie poddają się logice rozwiązania problemu. Są na tym świecie ludzie, których, zamiast dawać im wędkę, już do końca życia trzeba będzie karmić rybą. Nauczyła mnie tego siostra Małgorzata Chmielewska, gdy w ubiegłym roku odwiedziłem jej ośrodek na świętokrzyskiej prowincji. Zachwycałem się „biznesowością” tego przedsięwzięcia – tym, że siostra, lansując tezę, iż „biedak zarobi tylko na bogatym”, uruchomiła tanim kosztem produkcję luksusowych przetworów i mebli, które następnie sprzedaje snobistycznym warszawiakom. Siostra uparcie wracała zaś do bezdomnych, mieszkających w jej warszawskich domach, którzy nigdy w życiu nie pokalają się już żadną pracą i będą „pasożytowali na zdrowej tkance społeczeństwa”. A miarą chrześcijaństwa tej tkanki będzie to, czy na taki układ się zgodzi."
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez kukułka » 4 lipca 2007, o 16:31

Ogg napisał(a):Kukułko, nie odpowiem Ci na pytanie czy zamierzam adoptować tak jak 2 lata temu nie odpowiedziałabym Ci na pytanie czy zamierzam wyjść za mąż. Ale myślę sobie, że gdybym stanęła przed konkretnym problemme albo biorę to dziecko albo trafi do domu dziecka wtedy dopiero mogłabym się sprawdzić. Podziwiam raczej siostrę Chmielewską - nie siebie.
Ciekawe Kukułko, ze Ty twierdząc że na pewno nie pokochałabyś cudzych dzieci i że trzeba mieć powołanie do adopcji każesz innym mieć to powołanie na siłę :wink:

gdzie ja komu każę miec powołanie na siłę? mozesz mi to wskazać?
Poza tym
to, ze nie odpowiedziałabys na pytanie o wyjście za maz jest rzeczą logiczną (albo sie ma za kogo wyjsć, albo nie), natomiast dzieci do adopcji jets mnóstwo. pzoa tym rozumując Twoim tokiem myślenia, adopcja jets wg ciebie moralnym obowiązkiem, antomiast małzeństwo nie. Pytalam wiec, czy planujesz uczynic cos, co uwazasz za moralny obowiazek - dokonac adopcji.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kamienna » 4 lipca 2007, o 16:37

kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez estera » 4 lipca 2007, o 16:41

Ok. nie czytałam wcześniej tego. Przepraszam.
estera
Przygodny gość
 
Posty: 26
Dołączył(a): 3 listopada 2006, o 16:19

Postprzez Ogg » 4 lipca 2007, o 17:05

Hej kukułko, nachalne dopytywanie się o to czy ktoś zamierza adoptować dziecko jest wpychaniem powołania na siłę :wink: Co by Ci przyszło z tego, że odpowiedziałabym - zamierzam? Napisałabyś, że nie uwierzysz jak nie zobaczysz albo jak zamierzam to znaczy że chcę zmusić innych do tego samego? W końcu akurat to co piszemy o sobie nie jest do sprawdzenia. Nawet nie wiem w końcu jak masz na imię a co dopiero kim jesteś. Dlatego osobiście uważam, ze w takiej dyskusji można tylko teoretyzować. Bo skoro piszę że kogoś znam kto postąpił tak a tak to Ty piszesz że nie wierzysz. Dane o siostrze Chmielewskiej można sprawdzić, encyklikę papieża można przeczytać. Internetowe anonimowe deklaracje typu adoptuję 20 dzieci i rozdam majątek biednym - już nie. Dyskutujemy sobie więc ogólnie o miłości, miłosierdziu i adopcji. W końcu nie musisz nawet wierzyć, że mam siostrzenicę z adopcji.
Chociaż ja wierzę, że przygarnęłaś kociaka. Też pewnie jest trudno wziąć zwierzę i być za nie odpowiedzialnym.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez kukułka » 4 lipca 2007, o 17:08

Ja tylko pytalam, czy z takim zaangazowaniem podchodzis w e wlasnym przypadku do adopcji, z jakim sugerujesz ja innym. na potrezby dyskusji przyjelam na moment Twoj tok myslenia,zeby ci pewne rzeczy pokazac.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Ogg » 4 lipca 2007, o 17:11

Aha, i dzieci do adopcji nie jest wcale mnóstwo - to znaczy takich pojedynczych, małych dzieci z uregulowaną sytuacją prawną i takich którymi mogą sie zająć osoby bez doswiadczenia. Gdyby tak było, to pary zgłaszające sie do adopcji nie czekałyby długo. natomiast jest mnóstwo dzieci w domach dziecka, którym można zapewnić inny rodzaj opieki acz jest to być może trudniejsze. Gdyż łatwiej jest z dzieckiem, które nie strasznych obciążeń czy też chorób. Osoby pracujące w osrodkach adopcyjnych nawet odmawiają parom bez doświadczenia adoptowania dzieci, których problemy są tak duże, ze pary te sobie nie poradzą.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez cysia » 4 lipca 2007, o 17:51

kamienna napisał(a):W moim przekonaniu cysia wmowiła Ogg poglądy ktorych ta nie powiedziała.


Hmm...Czuję sie wywołana do tablicy.

Kamienna, niczego nikomu nie wmawiam, jedynie piszę o własnych odczuciach. Nie potępiam nikogo, kto nie chce adopcji, sama nie byłam gotowa przez kilka lat do tej formy rodzicielstwa. Żałuję trochę, że tak długo czekaliśmy, ale wierzę, że ten czas był nam dany po to, byśmy dojrzeli i byli pewni. :P

Możecie mnie zakrzyczeć, ale nasza motywacja to nie miłosierdzie i żadne spełnianie katolickiego obowiązku. :? Nie myślimy o tym w ten sposób.

Adoptujemy, bo:

-się kochamy i chcemy, żeby nasza miłość była płodna
-chcemy być rodziną
-chcemy mieć dziecko
-chcemy być dla dziecka
-wierzymy, że Bóg nas powołuje do tego zadania

I jeszcze jedno: to najpierw my zostaniemy wybrani dla dziecka, dopiero z tego wynika druga część prawdy:dziecko zostaje wybrane dla nas. :P
Mamy pewne oczekiwania, ale nie dotyczą one ani płci, ani koloru włosów czy oczu. Nasze oczekiwania wynikają z troski o dziecko i naszą rodzinę.

Pozdrawiam
cysia - przyszła mama adoptowana :D
cysia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 marca 2006, o 19:41
Lokalizacja: okolice Piły

Postprzez kamienna » 4 lipca 2007, o 17:57

Cysia, powodzenia:)
Napisz potem więcej - jak poszło:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez klara bemol » 4 lipca 2007, o 18:07

Cysia - ja też za Was trzymam. Pięknie to napisałaś, bardzo dojrzale!!! Powodzenia!
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez kukułka » 4 lipca 2007, o 18:29

cysia napisał(a):
kamienna napisał(a):W moim przekonaniu cysia wmowiła Ogg poglądy ktorych ta nie powiedziała.


Hmm...Czuję sie wywołana do tablicy.

Kamienna, niczego nikomu nie wmawiam, jedynie piszę o własnych odczuciach. Nie potępiam nikogo, kto nie chce adopcji, sama nie byłam gotowa przez kilka lat do tej formy rodzicielstwa. Żałuję trochę, że tak długo czekaliśmy, ale wierzę, że ten czas był nam dany po to, byśmy dojrzeli i byli pewni. :P

Możecie mnie zakrzyczeć, ale nasza motywacja to nie miłosierdzie i żadne spełnianie katolickiego obowiązku. :? Nie myślimy o tym w ten sposób.

Adoptujemy, bo:

-się kochamy i chcemy, żeby nasza miłość była płodna
-chcemy być rodziną
-chcemy mieć dziecko
-chcemy być dla dziecka
-wierzymy, że Bóg nas powołuje do tego zadania

I jeszcze jedno: to najpierw my zostaniemy wybrani dla dziecka, dopiero z tego wynika druga część prawdy:dziecko zostaje wybrane dla nas. :P
Mamy pewne oczekiwania, ale nie dotyczą one ani płci, ani koloru włosów czy oczu. Nasze oczekiwania wynikają z troski o dziecko i naszą rodzinę.

Pozdrawiam
cysia - przyszła mama adoptowana :D

A ja z perrspektywy mamy bilogicznej (nienawidże tego okreslenia zresztą), jak cię czytam, cysia, to widzę,z e amcie motywacje identyczna do tej, jaka mieliśmy my, przyjmując dziecko z naszych ciał. I chyab o to chodzi, by wlasnie motywacja w przypadku adopcji i poczecia biologicznego byla ta sama - wtedy to jest dla dziecka, a nie zamiast niego.
Żeby była jasnośc - ja, cysiu, nei oceniam waszych motywacji, bo nei czuję się do tego uprawniona, po rpostu widze jej identycznosc z motywacja do rodzicielstwa biologicznego. i tyle. I myslę,z e taka motywacja jest własnie super :)
I myslę, ze z twojej wypowiediz wynika jedna bardzo wazna rzecz (poza wieloma innymi, oczywiscie) - że płodnosc miłosci niekoniecznie oznacza tylko połączenie sie komórek kobiety i meżczyzny, a niestety wiekszośc ludzi o tym zapomina, nawet w ogóle nie mysli.
I oczywiście napisz, jak posżło, a potem o Waszym Maluchu :)
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez cysia » 4 lipca 2007, o 21:40

Dziewczyny :P

Nie omieszkam, oczywiście napisać, jak cos się zacznie dziać już w konkretnej naszej sprawie.
Podczytuję posty z wątku o staraniach i mocno trzymam kciuki (co po naszemu oznacza modlitwę) za te z nas, które jeszcze przeżywają smutki i rozterki związane z niepłodnością.
Może dodam jeszcze, że mimo całego szczęścia adopcyjnego nie jestem wolna od ukłuć zazdrości na wzmiankę o kolejnych ciążach. Ale to tylko takie krótkotrwałe szczypnięcie :wink:

Pojutrze wyruszam na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Obiecuję głośną modlitwę za tych,którzy cierpią z powodu braku Dziecka. I za tych, którzy oczekują na narodziny Dzidziusia :P
cysia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 marca 2006, o 19:41
Lokalizacja: okolice Piły

Postprzez Bratka » 5 lipca 2007, o 08:19

Cysiu, powodzenia!
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez Ania x » 5 lipca 2007, o 09:17

A propo wcześniejszych wypowiedzi o egoizmie.


My np. z mężem czekamy z poczęciem dziecka, gdyż się leczę. Ale natknęliśmy się już np. na katolicki ostracyzm a propo planu odwlekania.

Owszem w małżeństwo pewnie jest wpisane macierzyństwo sensu stricte, przecież lepiej, żeby dzieci były adoptowane przez małżeństwa niż siostry zakonne, no i fajnie przy okazji, żeby były to małżeństwa katolickie, hehe.

Stwierdzenie jednak, że nie adoptowanie to egoizm TO NIE TA KOLEJNOść!
Moge adoptować dziecko i nie kochać.
Ale jak będę kochać to adoptuję lub zrobię coś innego, by służyć bliźnim
JEST WIELE FORM SłUżENIA RóWNIE BIEżąCO POTRZEBNYCH JAK ADOPCJA.
Zdarza się tak, że ludziom bardzo wcześnie przypada opieka nad schorowanymi rodzicami; miałam sąsiadów, którzy zajmowali się niepełnosprawną sąsiadką; mam koleżankę, która czuje się powołana do małżeństwa, ale i do opieki nad niepełnosprawną siostrą i samotną matką - nie wiadomo jeszcze jak się im życie potoczy; itp. itd.


Ogg, co to za statystyki a propo adopcji przez katolików i protestantów?
Czy to dotyczy katolików praktykujących czy wszystkich?
Zielonświątkowcy np. zwykle są praktykujący. Jeśli chodzi o pozostałych protestantów w Polsce, żyją oni raczej w diasporach i tez są praktykujący (to z reguły idzie w parze).
Jeśli policzymy katolików ochrzczonych i sprawdzimy czy adoptowali czy nie, to nam wiele nie da, bo gro takich katolików w ogóle nie wierzy w Boga.
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez cysia » 5 lipca 2007, o 10:45

Ania x napisał(a):Stwierdzenie jednak, że nie adoptowanie to egoizm TO NIE TA KOLEJNOść!
Moge adoptować dziecko i nie kochać.
Ale jak będę kochać to adoptuję lub zrobię coś innego, by służyć bliźnim
JEST WIELE FORM SłUżENIA RóWNIE BIEżąCO POTRZEBNYCH JAK ADOPCJA.


TAK! TAK! TAK! Egoizmem jest adopcja bez miłości.
Własnie z tego powodu wiele małżeństw tak często sie waha co do adopcji: czy pokocham? nie będę umiał pokochać cudzego dziecka...
Znam to z rozmów.
Dziecko niekochane, nawet gdy ma zapewnioną opiekę na najwyższym poziomie, będzie zranione do końca życia. Nasze adoptusie, nawet te prosto ze szpitala tuż po urodzeniu, już są zranione, bo ktoś je odrzucił, mimo że inny przyjął i ukochał.

I jeszcze:wiele małżeństw ma obawy o miłość. Do pierwszego spotkania z Dzieckiem. A czasem zakochują się dopiero po dłuższym czasie. Potem już tylko kochają. :P

Ania x napisał(a):Zdarza się tak, że ludziom bardzo wcześnie przypada opieka nad schorowanymi rodzicami; miałam sąsiadów, którzy zajmowali się niepełnosprawną sąsiadką; mam koleżankę, która czuje się powołana do małżeństwa, ale i do opieki nad niepełnosprawną siostrą i samotną matką - nie wiadomo jeszcze jak się im życie potoczy; itp. itd.


Aniu
Przypomniałaś mi pewną bogobojną rodzinkę, w której dziewczyna nie chciała wyjść za mąż, bo czuła się odpowiedzialna za brata bliźniaka z porażeniem mózgowym i schorowaną mamę. Są poza tym bardzo ubodzy.
Kiedy wreszcie rodzina namówiła ją do małżeństwa z ukochanym, postanowili nie mieć dzieci. I przez 5 lat im się udawało dzięki npr, który sprawdził się w ich przypadku w 99%. Od początku mieli plan,że pozostały 1% oddają Panu Bogu. I mają śliczną córeczkę, przy której brat i mama czują sie prawie zdrowi. :)
cysia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 marca 2006, o 19:41
Lokalizacja: okolice Piły

Postprzez Ogg » 5 lipca 2007, o 11:43

Jak dla mnie ta dyskusja to kolejne pouczające doświadczenie.
Czyli bez uczuć nie ma coś takiego jak POWINNOŚĆ?
Nie jestem w stanie Cię kochać bliźni więc nic Ci nie jestem winien?
A co jak przestaniemy kochać męża? W takim razie bycie w małżeństwie jest hipokryzją? Rozumiem, że męża musimy kochać ale już ciocię - niekoniecznie więc jak nie mamy ochoty to jej nie odwiedzamy.
Wygląda jednak na to, że praktykujący protestanci czują taką powinność (adopcji) bardziej niż niepraktykujący katolicy a może i praktykujący katolicy.
Rozumiem, że powinni się wstydzić swoich motywacji, bo przecież najważniejsze jest dać się porwać uczuciu.
Swoją drogą, właśnie wczoraj załatwiałam pogotowie opiekuńcze dla czwórki rodzeństwa porzuconych przez matkę (od roku do 11 lat - rozpiętość wieku). Najmłodsze weźmie jako rodzina zastępcza brat nieżyjącego męża (z żoną) - raczej też nieciekawe towarzystwo ale przynajmniej stanęli na wysokości zadania - na całą czwórkę nie mają miejsca (mieszkają w pokoju z kuchnią) w dodatku są młodzi, więc gdyby byli chętni na pozostałą trójkę naprawdę zabiedzonych i wyjątkowo zaniedbanych dzieci przebywających obecnie w pogotowiu opiekuńczym w Płońsku to służę informacji na privie. Dobrzy chrześcijanie do wczoraj tylko mówili, że coś trzeba z tym zrobić, mimo, że matka dzieci nie tylko dawała do zrozumienia, że ich nie chce (nie karmiąc ich i się nimi nie zajmując) ale mówiła - a weźcie je do domu dziecka. A w sobotę dała nogę całkowicie - w efekcie jedyną osobą która się nimi przejęła to niewierząca i niewykształcona szwagierka lat 25.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Bratka » 5 lipca 2007, o 12:02

Ogg, a po co brać dziecko z DD, skoro nie można mu dać więcej niż tam? To własnie miłość ma być tym co dziecko dostanie a czego nie miało w DD.

Wydaje mi sie że Ty piszesz o zupełnie innych sytuacjach życiowych niż reszta forumowiczek- my sie tu nie zastanawiamy, czy pozwolić żeby dziecko trafiło do DD.

Piszesz o zaprzestaniu kochania męża- co to ma do rzeczy??!! Ja naprawde nie rozumiem Twojego toku rozumowania i przykładów, które podajesz. Wyszłaś za mąż z poczucia powinności czy z miłości?
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez Ania x » 5 lipca 2007, o 12:09

Nie o to mi chodziło Ogg :)
miłość to niekoniecznie porywające uczucie.
Zaczynamy kochac często dopiero wtedy kiedy zaczynamy robić dobre rzeczy, tak jak cudnie pisała Cysia o adopcji.

Chodzi tylko o to, że nie można nikomu powiedzieć: "nie możesz mieć dzieci, nie adoptujesz, tzn. jesteś egoistą. Musisz koniecznie biec do ośrodka adopcyjnego, bo jak tego nie zrobisz tzn., że jesteś zły".

Każdy ma inną drogę. Np. ja i mój mąż, myślimy powoli zarówno o adopcji jak i poczęciu dziecka, choć na razie jest to w odległych planach. Przede wszystkim dlatego w odległych, że ja mam problemy z nogami i muszę nabrać sił, żeby odpowiedzialnie się dziećmi opiekować.
Jak ludzie mi ciągle mówią, że koniecznie jak najszybciej muszę mieć dziecko, to zamiast się koncentrować właśnie na miłości do dziecka, modlić się za nie, inwestować w małżeństwo, dom, mądrze planować poczęcie i tak jak napisała Cysia chwilowo zostawiać 1% dla Pana Boga - zaczynam być przerażona, że jestem zła, bo chcę odwlekać. Jednocześnie rozumowo wiem, że postępuję słusznie - w efekcie pogłębia się tylko moje zagubienie i nie ma z tego żadnych konstruktywnych wniosków. A moja chęć posiadania dziecka robi się wtedy lękowo-powinnościowa.
Ostatnio edytowano 5 lipca 2007, o 12:12 przez Ania x, łącznie edytowano 1 raz
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez Ogg » 5 lipca 2007, o 12:12

Bratko, jesteś dziwna. Jedno dziecko w domu a kilkanaście dzieci na opiekunkę to chyba różnica? Dasz mu choćby własny pokój, spokój, uwagę, zainteresowanie. To też wiele - w końcu nawet własnemu nie dajesz wszystkiego.

A jeżeli chodzi o te dzieci to niestety kurator ma je w dupie i niestety są u szwagierki bez ubrania itd.. Zdaje się, że czeka aż umrą bo szwagierka dzisiaj je wystawia na dwór.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Bratka » 5 lipca 2007, o 13:21

Ogg napisał(a):Bratko, jesteś dziwna. Jedno dziecko w domu a kilkanaście dzieci na opiekunkę to chyba różnica? Dasz mu choćby własny pokój, spokój, uwagę, zainteresowanie. To też wiele - w końcu nawet własnemu nie dajesz wszystkiego.


To znowu nie rozumiem- rodziny od domów dziecka nie odróżnia ilość osób- myślałam że to oczywiste, ale widac Ciebie to dziwi...

Ale skoro dla Ciebie danie własnego pokoju dziecku jest absolutnym minimum, to się nie dziwię że sie nie rozumiemy i nie ma sensu ciągnąć tych rozważań dalej..
Ja w każdym razie dam dziecku to, czego będzie ono najbardziej potrzebowało- MIŁOŚĆ. I nie widzę powodu dla którego dziecku z DD można tego odmawiać. Wręcz uwazam, zę jak ktoś ma adoptować wiedząc że nie pokocha, to nie powinien adoptować, bo tym samym odbiera dziecku szansę że znajdą sie osoby, które mu ta miłość dadzą.
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez Ogg » 5 lipca 2007, o 13:58

Sorry Bratko, znam wiele rodziców, którzy twierdzą że kochają swoje dzieci ale nie dają im dostatecznie dużo czasu i uwagi. I wiesz co - te dzieci uważają, ze są niekochane.
No cóż, a jak się nie znajdzie nikt kto pokocha to dziecko z Domu Dziecka?
W sumie zachęcam wszystkich do przeczytania wywiadu z siostrą Małgorzatą Chmielewską. Może ona będzie lepiej zrozumiana niż ja.
Nie namawiam nikogo do adopcji ani do posiadania dzieci. Namawiam jedynie do głębszej refleksji.

www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/24-25/chmielewska.html - 45k -
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez cysia » 5 lipca 2007, o 14:07

Dziecko adoptowane (i oczywiście żadne inne) nie musi mieć swojego pokoju. Jeśli warunki mieszkaniowe na to nie pozwalają, może mieć tylko własny kącik. Musi mieć miłość do normalnego rozwoju. Każde dziecko!

Miłość...Jeśli jest prawdziwa (patrz:1Kor 13, 1-13), to nie przeminie. Ale trzeba czuwać i ją pielęgnować. Nie mylić z uczuciem czy raczej z uczuciowością. Ja odnoszę wrażenie, że mojego męża codziennie kocham bardziej :P I odczytuję to w kategoriach cudu. Moje ciotki często mnie denerwują, czasem ich nie lubię i NIE CZUJĘ miłości. Ale zawsze mogą na mnie liczyć w potrzebie, bo je kocham.

Powinność...Jeśli nie rodzi się w miłości, może stać sie udręką zarówno dla darczyńcy, jak i dla obdarowanego.
Dziewczyny, ja przeżywałam męki! Na lekcjach i na spotkaniach z narzeczonymi mawiałam, że adopcja to coś pięknego i naturalnego i w ogóle...Tymczasem sama nie byłam gotowa i wyrzucałam to sobie. Nie mogłam spać, miałam wyrzuty sumienia, miotałam się...

Nie, nie byłam egoistką.
Nie, nie jestem altruistką i świętą, bo adoptuję.
Tak, jestem po prostu mamą, przyszłą mamą adoptowaną :P

Egoizm...Nie mamy dziecka, jest nam wygodnie. Nie chcemy dziecka: ani z nas, ani żadnego. Wolimy np.pieska :roll:
Nie, to nie egoizm, to grzech!

Dziewczyny, za trzy godziny wyjeżdżam. Zapisałam sobie intencję tych z Was, które mnie prosiły na prv. Pomodlę się za Wszystkie. Jesli chcecie w konkretnych sprawach, to jeszcze możecie do mnie napisać.
cysia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 marca 2006, o 19:41
Lokalizacja: okolice Piły

Postprzez Bratka » 5 lipca 2007, o 14:09

Ogg napisał(a):Sorry Bratko, znam wiele rodziców, którzy twierdzą że kochają swoje dzieci ale nie dają im dostatecznie dużo czasu i uwagi. I wiesz co - te dzieci uważają, ze są niekochane.

No właśnie! Nie chodzi o to żeby mówić, ale żeby dziecko to czuło! A trudno żeby czuło sie kochane gdy rodzice wiedzą że nie kochają, a tylko sprawują opiekę...
No cóż, a jak się nie znajdzie nikt kto pokocha to dziecko z Domu Dziecka?
Mimo wszystko nie uważam że lepiej mu będzie w domu w którym nie będzie kochane...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez mmiśka » 5 lipca 2007, o 14:17

Ja też myślę, że nie ma sensu ciągnać tej rozmowy bo Ogg nie rozumiesz podstawowych rzeczy i piszesz wszystko tylko z teoretycznego punktu widzenia. Skoro tak Ci żal tych dzieci z Płońska a podchodzisz do adopcji zadaniowo to na co czekasz przecież powinnaś w takim momencie pobiec i adoptować wszystkie. A jeśli nie mają uregulowanej sytuacji prawnej to wziąć je bodaj do rodziny zastępczej. A nie tylko biadolić nad ich losem i pisać, że katolicy powinni adoptować bo inaczej są egiostami. Nie rozumiesz podstawowej sprawy, że człowiek, rodzina muszą mieć także PREDYSPOZYCJE do wychowania takich dzieci. Nie każdy kto jest dobrym człowiekiem, katolikiem czy protestantem nadaje się do tego. I to jest wlaśnie podstawa. Te dzieci są trudniejsze w wychowaniu niż urodzone w normalnych rodzinach, są poranione już od momentu poczęcia przez odrzucenie itp. Rodzina która przyjmuje takie dziecko musi być do tego poprostu stworzona bo inaczej sobie nie poradzi. Znam osobiście rodziny wspaniałe, które wychowały super swoje biologiczne dzieci a adoptowane sprawiało takie trudności, że cała rodzina przy tym cierpi i to dziecko także. I mam teraz w głowie przynajmniej 2 takie rodziny.
Poza tym współczuję dziecku które zaadoptujesz i dasz sobie za zadanie je pokochać, wychować itp Bo wątpliwe jest czy to się powiedzie. Adopcja ma być oddaniem dziecku siebie, rodziny, ma być miłością bezwarunkową a nie stworzeniem warunków lepeszych niż w DD bo tam mało personelu a Ty będziesz tylko dla niego jedna. To o czym piszesz to tylko namiastka miłości, to ekonomia. Nawet nie wiem jak to nazwać. Postaw się w sytuacji takiego dziecka. Czy chcialabyś aby ktoś potraktował Cię jako zadanie do wypełnienia. Jestem katolikiem musze adoptować, muszę Cię wychować, muszę Ci dać miłość. Mam znajomą, która była w DD i była też zabierana do różnych rodzin, które chiały adoptować a się do tego kompletnie nie nadawały - BRAK PREDYSPOZYCJI. Chociaż pewnie dobry uczynek chcieli spełnić. I ona mówiła, że wolała już być w tym DD niż trafiać do takich ludzi i czuć, że powinna im być wdzięczna, spełniać ich oczekiwania itp. Bo miłość bezwarunkową (której nie można sobie poprostu zadać)takie dzieci szybko odróżnią od zadania. Dzieciom z DD naprawdę nie chodzi o własny pokój, lepsze jedzenie czy ciuchy ale o tą zwyczjną prawdziwą MILOŚĆ o której pisza inne dziewczyny np Cysia, Bratka.
Ogg wiem, że może na Ciebie za bardzo naskoczyłam (wybacz nie chciałam Ci przykrości sprawić) ale naprawdę myślę, że to Ty zbyt uczuciowo do tego podchodzisz (choć piszesz to o innych) i nie myslisz wcale o konsekwencjach jakie moga być z takiego zadaniowego traktowania sprawy adopcji. I to, że będziemy w przyszłości rozliczeni z miłości nie znaczy rozliczeni czy COŚ zrobiliśmy (czy wogóle adoptowalismy) ale przede wszystkim jak to zrobiliśmy. Bo wiesz co ludzie mówią o dobrych chęciach...
A co do tego co pisałaś o zaprzestaniu kochania męża to też chyba nie od tej strony. Z miłością do męża i dziecka to raczej chodzi o rozpoczęcie kochania a nie zaprzestanie. Męża pokochałaś i wyszłaś za niego, ślubowałas miłość i teraz pielegnujesz to do końca życia. Tak samo z dzieckiem musisz je najpierw pokochać a potem przyjąć do domu do rodziny a nie najpierw przyjąć bo jestem katoliczką a potem dopiero starać się pokochać.
I ja tak rozumuję gdybym nie spotkała odpowiedniego dla mnie człowieka, którego pokochałam to po prostu nie wyszłabym za mąż. Jeżeli spotkam dziecko, które pokocham to pewnie je adoptuje. Bo nie będę sobie wyobrażała życia bez niego tak jak bez mojego męża. A nie mam zamiaru nastawiać się, że muszę adoptowac bo jestem katoliczką.
mmiśka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 223
Dołączył(a): 1 lutego 2006, o 22:06

Postprzez Ogg » 5 lipca 2007, o 15:30

Droga Misiu, kompletnie się nie rozumiemy.
Osoby, które adoptują dzieci muszą przejść szkolenie, podobnie rodziny zastępcze. I to jest ok - bo nie każdy powinien. Co innego jednak gotowość do zaoferowania się na rodzica adopcyjnego - prawda? Zresztą i do rodzicielstwa biologiczneo niektórzy długo dorastają - czasem dopiero są gotowi kiedy wnuki się pojawią.
Czy przeczytałaś może tekst siostry Chmielewskiej? Bo traktujecie mnie jakbym psuła Wam zadowolenie z siebie. Nie podoba mi się odmiana miłości przez przypadki kiedy nic za tym nie idzie oprócz słów. Czy człowiek powinien kochać tylko tych którz są dla niego mili i tylko im coś dawać?
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez kamienna » 5 lipca 2007, o 16:15

Ogg ma bardzo dużo racji.

Zarzuca nam brak miłości. I słusznie. Mało w nas miłości. Możecie się zarzekać jak nie wiem, ale miłości, o której pisze św. Paweł w nas za grosz.

Mamy idealne przekonanie o nas samych. To co Ogg chce zrobić, to poruszyć tę strunę: zadać pytanie: czy naprawdę w tym, co robisz jest miłość.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Jak zaplanować poczęcie?

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron