Teraz jest 10 maja 2024, o 00:29 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Płodność a psychika

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB

Płodność a psychika

Postprzez essex » 18 maja 2006, o 14:57

Płodność a psychika

Z Magdaleną Lesiak, psychologiem w Diecezjalnym Ośrodku Adopcyjnym w Łodzi, rozmawia Małgorzata Jędrzejczyk

Człowiek jest strukturą cielesno-duchową. Nie można więc oddzielić sfery duchowej od sfery cielesnej. Jak to się odnosi do płodności?

- Płodność w sferze duchowej i psychicznej rozumiem jako dojrzałość do podjęcia roli rodzicielskiej, otwartość na przyjęcie nowego życia. Ta gotowość do podjęcia odpowiedzialności wiąże się z dawaniem świadectwa dziecku, uczeniem świata, wiąże się też z wyrzeczeniami, trudnościami, które mogą się pojawić w opiece i wychowaniu dziecka. Oczywiście płodność to przede wszystkim radość i spełnienie z dawania siebie.

Jednakże nie wszystkie małżeństwa, które uważają, że są gotowe do rodzicielstwa, mogą mieć dzieci. Zdarza się, że lekarz nie znajduje medycznych przyczyn niepłodności. Czy w takim przypadku można orzec, że przyczyna takiego stanu leży w psychice małżonków?

- Zapewne można by tak powiedzieć, chociaż nie kategorycznie i nie w każdym przypadku. Nasuwają mi się przykłady par, które były przekonane, że chcą "mieć" dziecko. Jednak gdzieś w głębi nie czuły się jeszcze przygotowane. Toczyły walkę swoich realnych możliwości z tymi podświadomymi, które rzutują na stronę psychiczną. Istnieje też inny aspekt: wśród małżeństw, które pomimo braku gotowości psychicznej do ról rodzicielskich dodatkowo jeszcze były pod presją społeczną. Nieustannie czuły się ponaglane, słysząc pytania: "Kiedy pojawią się nasze wnuki?", "Kiedy zostaniecie rodzicami?". Chcąc spełnić te oczekiwania (bo przecież małżeństwo jest powołane do rodzicielstwa, do zrodzenia potomstwa), czuli się zobowiązani do poczęcia dziecka w odpowiednim czasie. Tymczasem przyczyna bezskutecznych prób w powołaniu na świat dziecka może leżeć właśnie w obsesyjnym myśleniu: "Za wszelką cenę muszę mieć dziecko". Takie nastawienie często wiąże się z zablokowaniem stałych funkcji organizmu człowieka, relacji małżeństwa ze środowiskiem z zachwianiem spokoju i harmonii w małżeństwie, zaburzeniem relacji z bliskimi w rodzinie, które pośrednio lub bezpośrednio wiążą się z płodnością.

Jak można zaradzić takiej presji rodziny, znajomych? Czy można się zdystansować od tych wszystkich oczekiwań?

- Trzeba sobie zdać sprawę, że taka presja jest bardzo bolesna dla małżonków i powoduje jeszcze większe zablokowanie. W tej sytuacji małżonkowie muszą sięgnąć głębiej, do własnego przekonania o tym, że mogą sobie z tym poradzić. Powinni pracować nad poczuciem własnej wartości, ponieważ niepłodność uderza w wartość małżonków jako przyszłych rodziców. Pojawia się charakterystyczne myślenie: "Nie jestem pełnowartościową kobietą, skoro nie mogę urodzić ci dziecka", albo "Nie jestem pełnowartościowym mężczyzną, skoro nie mogę być ojcem dla twoich dzieci". Potem nakręca się cała machina psychiczna, duchowa, jak też fizyczna, starań o poczęcie dziecka. I wtedy cała energia ukierunkowana zostaje na działanie "by mieć dziecko". Zaczynają się różnorakie, skomplikowane, męczące i kosztowne badania, zabiegi. Jedna z par kiedyś powiedziała, że oni nie żyją, tylko myślą o dziecku. Najtrudniej wówczas jest przekonać taką parę, by zatrzymała się na moment. Znam oburzenie małżeństw, gdy im radzę, by odpoczęli, zajęli się swoimi zainteresowaniami czy zaległymi, ciągle odkładanymi sprawami, wyjechali na wakacje, aby zadbali o siebie i związek, podjęli jakieś inne działanie, nie tylko koncentrujące się na poczęciu dziecka. Bardzo trudne jest życie w poczuciu winy, trwały wewnętrzny niepokój, poczucie skrzywdzenia przez los, agresja, że innym się udaje, a nam nie... Małżonkowie muszą postawić sobie granicę dalszych działań, często ponad siły fizyczne, psychiczne i możliwości finansowe, a często także w konflikcie z własnym sumieniem. Decyzja o zaprzestaniu kolejnych kroków, niejako pogodzenie się z sytuacją, odżałowanie niepłodności, w dalszej perspektywie powoduje zmiany w obrazie własnej osoby, własnej roli, zmiany w relacji z rodziną, pozbycie się wstydu i odpowiedzialności za to, że nie mogę mieć dziecka.

Po pogodzeniu się z tym przychodzi również czas odkrywania swojego powołania do innego życia - w bezdzietności, albo do rodzicielstwa adopcyjnego.
Ważne jest też szukanie pomocy psychologicznej, grup wsparcia, do większej otwartości wobec tego problemu, gdyż wspólne problemy bardzo łączą.

Zdarza się, że małżeństwa, które zdecydowały się na adopcję, po jakimś czasie dowiadują się, że poczęły dziecko. Jak to można wytłumaczyć?

- Owszem, zdarza się tak! Choć też chciałabym złamać pewien stereotyp: "Starajcie się o adopcję, to na pewno będziecie mieć własne dziecko". Nie zawsze okazuje się to prawdziwe stwierdzenie. W przypadkach, gdzie przyczyny niepłodności nie były do końca określone, może dojść do poczęcia. Jest niewielki procent małżeństw, które kilka lat po adopcji poczynają własne dziecko. Są też małżonkowie, u których samo podjęcie decyzji o adopcji powoduje odblokowanie i gotowość do rodzicielstwa biologicznego. W praktyce psychologa doświadczyłam nieraz kontaktu z takimi parami.

Najczęściej u małżeństw, u których nie stwierdzono przeciwwskazań medycznych, stwierdza się po wielu rozmowach, że mają różnorakie bariery psychiczne, jak: lęk przed ciążą, lęk przed poronieniami, przed chorym dzieckiem czy jego stratą - w przypadku rodziców, którym zmarło dziecko. Czasem występuje nieuświadomiona blokada u kobiet, które boją się wyzwania lub nie czują wystarczającej pomocy ze strony męża.

Jest wiele chorób o podłożu psychicznym, np. anoreksja, które wykluczają często poczęcie dziecka i donoszenie ciąży. Jak te choroby, dolegliwości wpływają na płodność małżonków?

- Nie ma generalnie jakiejś określonej grupy chorób, które utrudniałyby poczęcie dziecka. Jednak psychika jest bardzo delikatną sferą i każdy przypadek jest indywidualny. Każda choroba psychosomatyczna, która ma silne konsekwencje w psychicznym funkcjonowaniu, utrudnia też wchodzenie w role rodzicielskie.

Na podstawie doświadczeń z pracy w ośrodku adopcyjnym może Pani określić, czy przyczyna niepłodności o podłożu psychicznym tkwi częściej po stronie mężczyzn, czy kobiet?

- Generalnie o niepłodności mówimy w odniesieniu do małżeństwa. Oboje są niepłodni, mimo że przyczyna może leżeć po jednej ze stron. Jednym z takich najważniejszych uwarunkowań psychologicznych, które może stanowić barierę w poczęciu dziecka, jest brak akceptacji własnej płci, własnej kobiecości czy męskości. Chociaż bardziej zaangażowana w leczenie jest kobieta. To ona doświadcza wizyt u lekarza, codziennie mierzy temperaturę, poddaje się bolesnym zabiegom, przyjmuje leki hormonalne, które zupełnie ją rozstrajają, powodują zaburzenia snu, koncentracji, nerwowość i wiele innych negatywnych następstw. Mężczyzna jej towarzyszy, wspiera ją i przeżywa to na swój sposób. Ale też czasem przyczyna leży po jego stronie. To dla niego bardzo trudne i bolesne doświadczenie, często przeżywane w samotności, gdyż mężczyźni są mniej skłonni do dzielenia się uczuciami i szukania pomocy. Mężczyźni, którzy mają świadomość swej niepłodności, trudniej radzą sobie z tym stanem, trudniej podejmują też rolę rodzica zastępczego w adopcji.

Jakie są jeszcze inne uwarunkowania psychologiczne, które mogą stanowić barierę w poczęciu dziecka, i jak sobie z nimi radzić?

-Z pewnością taką barierą są konflikty małżeńskie, lęk przed utratą pracy, obawa o przyszłość, o stronę materialną. Duże znaczenie mają też traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, zaburzone relacje ze swoimi rodzicami, nieprawidłowe wzorce rodzicielskie.

Najważniejszą rzeczą w pojmowaniu swojej roli jest świadomość, że nie za wszelka cenę i nie wszyscy muszą być rodzicami biologicznymi. Jako rodzic czy opiekun można się spełnić w różnoraki sposób. Trzeba z zaufaniem przyjmować to, co Pan Bóg przynosi, do czego organizm jest zdolny. Wszystkie pary, które przychodzą po wieloletnim leczeniu, są zmęczone, zniechęcone, zgorzkniałe. Zanim zdecydują się na adopcję, muszą nabrać innego spojrzenia na świat, odzyskać radość życia, świadomie wybrać inną drogę do rodzicielstwa. Adopcja jest zupełnie inną drogą, jest postawą "być", a nie "mieć".

Dziękuję bardzo za rozmowę.
Małgorzata Jędrzejczyk
essex
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 23 kwietnia 2006, o 15:27

Postprzez kasiama » 18 maja 2006, o 18:52

Essex, za całym szacunkiem: to jest forum pomocy, a nie czytelnia - więc w jakim celu wkleiłaś ten arykuł?
On jest odpowiedzią na czyje pytanie lub problem?
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Nicka » 19 maja 2006, o 10:17

Ale dobrze było przeczytać, dzięki Essex :)
Kasiama, myślę, ze sporo z nas się zastanawia nad problemem związku płodności z psychiką, moze to pytanie nie zostało jeszcze po prostu wypowiedziane :wink: U nas niby wszystko ok, ale co z tego? A jak pomyślę sobie o tym, co mówi ta p.psycholog, to parę rzeczy wydaje mi się co do mnie trafionych - czasem faktycznie przytłacza mnie myśl, co jeśli dziecko będzie chore, moze to mnie blokuje gdzieś w środku?
Nicka
Bywalec
 
Posty: 109
Dołączył(a): 10 listopada 2005, o 16:49

Postprzez Kasia32 » 19 maja 2006, o 10:37

Zgadzam się z Nicką, to fajny i ciekawy tekst. Myślę, że miałabym małe szanse trafić na niego, gdyby nie został tu zamieszczony. Na forum pojawiały się już wątki typu "wierzę/nie wierzę w blokadę psychiczną" i moim zdaniem dobrze, że została przytoczona opinia specjalisty. Dzięki Essex, z przyjemnością przeczytałam i znacznie poszerzyło to moją wiedzę.
Kasia32
Przygodny gość
 
Posty: 66
Dołączył(a): 26 października 2005, o 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ala » 19 maja 2006, o 15:14

Moim zdaniem zamieszczenie tego artykułu to bardzo dobry pomysł. Przeczytałóam go z uwagš i stwierdziłam że ja chyba gdzieœ podswiadomie jestem zablokowana na przyjęcie nowego zycia w naszej rodzinie. Bardzo tego pragnę, ale blokuje mnie sytuacja w pracy, mimo że tego nie chce i wiem że to glupie, to czuję lęk przed tym że zostawiłabym mojš koleżankę sama z całš robotš, a wiem że ona nie jest w stanie wszyskiego przerobić.
Poza tym chyba mam lęk przed tym że sobie z wszystkim nie poradzę, mój mšż nie pomaga mi zbytnio w domu, a jak wracam z pracy czasem jestem padnięta. I myœlę że to też może mnie jakoœ blokować.
Od wczoraj modlę zię żeby Bóg zabrał mi te lęki. Jak sobie je tak na prawdę uœwiadomiłam to poczułam się strasznie przygnębiona. wiem że może zmienić to tylko BÓG, który jest dawcš życia.
Postanowiłam też że musimy zamówić Eucharystię w naszej intencji, czuję że to ostatania deska ratunku.

Pozdrawaim goraco Alicja
ala
Bywalec
 
Posty: 146
Dołączył(a): 14 grudnia 2004, o 22:57
Lokalizacja: poznań

Postprzez juka » 21 maja 2006, o 18:49

a ja miałam kiedyś pacjentkę, DDA, której dopiero po ukończeniu psychoterapii udało się zajść w ciążę. :D
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez weronusia » 21 maja 2006, o 19:46

ala napisał(a):Moim zdaniem zamieszczenie tego artykułu to bardzo dobry pomysł. Przeczytałóam go z uwagš i stwierdziłam że ja chyba gdzieœ podswiadomie jestem zablokowana na przyjęcie nowego zycia w naszej rodzinie. Bardzo tego pragnę, ale blokuje mnie sytuacja w pracy, mimo że tego nie chce i wiem że to glupie, to czuję lęk przed tym że zostawiłabym mojš koleżankę sama z całš robotš, a wiem że ona nie jest w stanie wszyskiego przerobić.
Poza tym chyba mam lęk przed tym że sobie z wszystkim nie poradzę, mój mšż nie pomaga mi zbytnio w domu, a jak wracam z pracy czasem jestem padnięta. I myœlę że to też może mnie jakoœ blokować.
Od wczoraj modlę zię żeby Bóg zabrał mi te lęki. Jak sobie je tak na prawdę uœwiadomiłam to poczułam się strasznie przygnębiona. wiem że może zmienić to tylko BÓG, który jest dawcš życia.
Postanowiłam też że musimy zamówić Eucharystię w naszej intencji, czuję że to ostatania deska ratunku.

Pozdrawaim goraco Alicja


ja też uważam,że to dobry pomysł.
ja z kolei boję się najbardziej tego ,ze nigdy mi sie nie uda. Każdy miesiąc konczy się płaczem, zmieniam lekarzy , boję sie ze wzgledu na swój wiek 33 lata. I boję się ,że im później tym gorzej dla dziecka . Moze gdybym była młodsza nastawiłabym się powiedzmy na rok dwa lata starań a tak oczekuję tego tu i teraz.
też się modlę i też się zastanawiałam nad zamówieniem mszy o dar poczęcia. Wiem,że Bóg ma wobec wszystkich jakiś plan i napewno wzgledem mnie też.
weronusia
Bywalec
 
Posty: 128
Dołączył(a): 30 sierpnia 2005, o 11:12
Lokalizacja: dolnośl.

Postprzez Amazonka » 14 listopada 2006, o 15:12

Essex, nie masz czegoś więcej na ten temat?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław


Powrót do Jak zaplanować poczęcie?

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości

cron