Moje Kochane,
od dłuższego czasu poczytuję forum, ale nic nie pisała, żeby się nie nakręcać. Dziś przyszedł czas, żeby się ujawnić
Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie
Moja historia jest i banalna i wyjątkowa. Pewnie jak każda. Być może to co napiszę podniesie niektóre z Was na duchu...
O dzidzię staramy się od jesieni 2004. W międzyczasie mieliśmy 3 miesiące przerwy (dostałam awans i nie chciałam tak od razu z ciążą...)
Po raz pierwszy udało na się w listopadzie 2005. Strasznie się cieszyłam. Dziś myślę, że to może nie był najlepszy czas. Zresztą przemyśleń mam dużo. Nie nacieszyłam się tą ciążą długo - w grudniu poroniłam. Nie wiem, czemu tak się stało. To bolało, ale w nocy, kiedy byłam w szpitalu pożegnałam się z moim maleństwem. I oddałam je Bogu. Myślę, że Bóg musi je wyjątkowo kochać, skoro zabrał go prosto do Swojego szczęścia... I myślę, że do dziś z dzieciątkiem łączy mnie jakaś więź. Czasem do niego mówię, zwierzam się i proszę o wstawiennictwo. Ono tam na mnie czeka i szykuje mi miejsce...
PO poronieniu lekarze najpierw kazali czekać - nie zgodziłam się na łyżeczkowanie, więc czekaliśmy, aż organizm się sam oczyści. W międzyczasie seria badań. Okazałon się, że mam za dużą prolaktynę. Pewnie dlatego tyle czasu nie udawało nam się.
Dostałam leki i dałam sobie 2 lata. Tak żeby samej się za szybko nie zestresować niepowodzeniami. Ale cały czas modliłam się o dziecko. Nauczyłam się też oddawać tę sprawę Bogu. Myślę, że jak bardzo nie kochałabym dziecka i jak bardzo nie pragnęłabym go, to On kocha je i pragnie je dużo bardziej niż ja. Więc skoro dzidziusia nie ma, to znaczy, że są jakiej bardzo ważne powody. Nie starałam się rozdrapywać ran, ale myślała "ja chciałabym już, ale jak Boże chcesz inaczej, to ja to akceptuję".
To nie znaczy, że nie schizowałam. Przed każdą @ doszukiwałam się objawów. A mój mąż mówił - poczekaj do marca, to mój szczęśliwy miesiąc
I tak się stało.
Dziś rano zrobiłam test - wyraźne 2 krechy. Objawów było więcej i wyraźniejsze niż zwykle. I niesamowite poczucie na modlitwie, że tym razem usłyszę "tak".
Teraz modlę się o zdrowe, mądre i silne duchem dziecko. I Was proszę o modlitwę. Tym bardziej, ze jego mamusia to panikara