Teraz jest 28 marca 2024, o 18:51 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Proszę o modlitwę

Forum wzajemnej pomocy dla małżeństw, które doświadczyły poronienia.

Proszę o modlitwę

Postprzez ewaes » 7 sierpnia 2009, o 10:28

Maleństwo miało 6 tyg.3 dni. No cóż małe serduszko nie wytrzymało i przestało bić. Dlaczego, nikt nie potrafi powiedzieć. Nie wiem nawet jak się modlić, nie wiem co się dzieje z taką Duszyczką? Ale jak w tytule tematu, proszę o pamięć.
ewaes
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 2 lipca 2008, o 16:30

Postprzez Mysza » 7 sierpnia 2009, o 12:13

Dusza Bąbelka jest już w niebie. Macie swojego Aniołka.
Jesienią też przeżywałam to, co Ty teraz.
Teraz od czasu do czasu zagaduję swojego Aniołka :-)

+
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewaes » 10 sierpnia 2009, o 17:17

Dziękuję za wsparcie, jak i wcześniejsze zainteresowanie w innych wątkach.
Już pierwsze emocje opadły. Teraz zaczynam walkę z polską biurokracją.
ewaes
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 2 lipca 2008, o 16:30

Postprzez joannak » 11 sierpnia 2009, o 09:49

Witam!!
Aniołek jest w niebie i czeka tam na Ciebie,przeżyliśmy to co Ty.My w maju br.było i jest nadal ciężko,szczególnie jak przychodzą dziwne myśli,pamiętać będziemy w modlitwie
M i A oraz Aniołek Jaś
Ostatnio edytowano 14 sierpnia 2009, o 14:05 przez joannak, łącznie edytowano 1 raz
joannak
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 23 kwietnia 2009, o 14:34
Lokalizacja: piła

Postprzez klara bemol » 14 sierpnia 2009, o 13:32

Mój Aniołek (Weronika Klara) miałaby już 6 i pół roku. Obchodzę jej urodziny ze swoimi (termin był w okolicy). Ból pozostaje.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez joannak » 14 sierpnia 2009, o 13:34

rozumiem Cię,wtedy wszystko się przypomina,niekiedy mam wrażenie że Jasia Aniołka nie było w ogóle,aż mi wstyd wtedy....
joannak
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 23 kwietnia 2009, o 14:34
Lokalizacja: piła

Postprzez juka » 24 września 2009, o 19:07

juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez szczęśliwa mama » 20 października 2009, o 15:34

Niesamowicie wzruszający tekst. Sama straciłam dziecko, poroniłam w 8 tygodniu ciąży. Ledwo lekarz potwierdził ciążę by w kilka dni później kolejny potwierdził moje najgorsze obawy, że nie mam zbyt dużych szans na donoszenie tej ciąży, dzień później najsza kruszynka opuściła moje łono i nastał okrutny czas żalu, bólu, niezrozumienia, obwiniania na zmianę siebie i męża, choć właściwie w głębi serca czułam, że niczyjej winy w tym co się stało nie było.
Zrozumiałam, że Bóg chce mi coś powiedzieć, coś ważnego... To co się stało bardzo zbliżyło mnie i męża do siebie, postanowiliśmy nie poddawać się w walce o drugie dziecko (pierwsza ciąża była cudownym czasem, świetnie się czułam a po urodzeniu córeczki nie mogłam się doczekać kiedy znowu będę w ciąży).
Lekarze doradzali byśmy zaczekali chociaż 3 miesiące. My jednak nie chcieliśmy czekać, postanowiliśmy zaufać Bogu i w następnym cyklu Bóg obdarował nas fasolką. Czekaliśmy w niepewności i strachu do końca 8 tygodnia, po tym czasie odetchnęliśmy z ulgą. Nasza radość nie trwała długo 3 tygodnie później pojawiły się plamienia (jak w poprzedniej ciąży) z drżacym głosem poprosiłam męża by zawiózł mnie do szpitala. Powoli zaczęłam się pakować, mąż musiał jeszcze na chwilę pojechać do pracy, zostałam sama z córeczką i obawami (gdy tylko na nią spojrzałam wybuchałam płaczem, nie potrafiłam jej tego wytłumaczyć, patrzyła na mnie swoimi cudownymi niewinnymi oczkami pytającymi co się dzieje a ja tylko płakałam), postanowiłam wziąć prysznic by nie zwariować (szum wody zawsze mnie uspokajał). Zaczęłam się modlić do Boga, a potem do Taty mojego męża, który nieżyje i nagle moją duszę i serce ogarnął niesamowity spokój i pewność, że wszystko będzie dobrze, że muszę tylko zaufać Bogu, że wszystko w Jego rękach.
Dziś Rysio (imię ma po dziadku, do którego się modliłam) ma już prawie roczek. Jest najpogodniejszym dzieckiem jakie znam, jest moim światełkiem i przypomnieniem, że wszystko pochodzi od Boga, że małżeństwo to Sakrament, za który trzeba dziękować każdego dnia, że trzeba być razem, nigdy obok siebie, że dopóki jesteśmy sobie wierni, uczciwi wobec siebie nawzajem i kochamy się nic nie jest w stanie nas zniszczyć. Dlatego zawsze będę dbała o to by między nami było jak najlepiej, wiem, że wtedy Bóg właśnie na to chciał mi zwrócić uwagę...

"Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć przenieść tę miłość przez całe życie" - K. I. Gałczyński
szczęśliwa mama
Przygodny gość
 
Posty: 49
Dołączył(a): 6 października 2009, o 13:08
Lokalizacja: podkarpackie


Powrót do Po stracie dziecka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron