Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 08:49 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Ciąża a praca

... czyli mamusie oczekujące, łączcie się (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Ciąża a praca

Postprzez brega » 19 października 2009, o 18:54

Mam bardzo duży problem. Otóż bardzo chciałabym już zajść w ciążę. I wszystko byłoby pięknie - nic, tylko się starać, jednak jest jedno ALE - praca. Może to śmieszne, ale wręcz paraliżuje mnie myśl o tym, że zajdę w ciążę i będę musiała o niej powiedzieć kierowniczce. Nie wiem czemu, ciąża w kontekście pracy wydaje mi się czymś bardzo wstydliwym i przeszkadzającym reszcie pracowników (będą musieli za mnie wykonywać moje obowiązki itp.). Dodam tylko, że w obecnej pracy jestem dop. trzy miesiące i dopiero mam podpisać umowę na czas nieokreślony. Ale podejrzewam, że nawet, gdybym kilka lat pracowała, i tak byłby we mnie ten lęk. Moja kierowniczka jest miłą osobą, ale mimo to nie mogę sobie poradzić z tym problemem. Czy któraś z Was czuła się podobnie? W którym miesiącu powiedziałyście o ciąży, a kiedy poszłyście na zwolnienie? Jak wiadomość o Waszej ciąży przyjął pracodawca i współpracownicy?
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez andrea » 20 października 2009, o 07:21

u mnie sam los zadecydował o poinformowaniu szefów i zwolnieniu L4. niestety ciąża była zagrożona i w 5 tc już poszłam na zwolnienie i poinformowałam kierowniczkę o tym telefonicznie, ona się ucieszyła i nigdy nie robiła mi żadnych uwag. kiedy okazało się że zwolnienie bedzie dłuższe zadzwoniłam do dyrektorki, i ta też mi gratulowała (ale nie wiem co naprawdę sobie myslała). kolezanka która mnie zastępowała (później przyjęli jeszcze jedną dziewczynę na zastępstwo) niby wszystko rozumiała ale jak już wróciłam z macierzyńskiego dała mi odczuc że "musiała za mnie pracować", ale nie podnosiłam tematu i jakos jej przeszło...

wierzę ci że lęk przed reakcją w pracy stresuje... uwarzam że to nienormalne podejście społeczeństwa do kobiet w ciąży, matek.... każdy kiedyś był dzieckiem, ktoś nas musiał urodzic... gdyby szefostwo miało logiczne podejście do życia, a nie patrzyło tylko na zyski i straty, myslę że trochę refleksji by nie zaszkodziło...nawet jeśli ktoś jest niewierzący i dla niego nowe życie nie jest Bożym darem, i w nosie ma ZUS bo i tak sam zaoszczędzi na swoją emeryturę to kto go będzie na starość leczył? takie same staruszki? albo kto mu choć bułkę w skepiku sprzeda?

ale powiedz czy te obawy są uzasadnione poprzednimi "przypadkami"? czy inne koleżanki miały jakieś problemy w pracy przez swoją ciążę?

Asia, mama Jeremiaszka, 27 dc - II tura ;)
andrea
Przygodny gość
 
Posty: 63
Dołączył(a): 3 sierpnia 2007, o 12:53
Lokalizacja: ważne dokąd

Postprzez kiniaa » 20 października 2009, o 10:13

ja też jestem w podobnej sytuacji, co andrea, tj. od 7 tyg. ciąży na zwolnieniu (od początku "lądowałam" w szpitalu. Obecnie 22 tc i już jest dobrze , ale muszę się baaardzo oszczędzac i dużo leżeć, więc o pracy nei ma mowy.
co do pracowdawcy- u mnie nie było i nie ma żadnego problemu.Ale to wszytsko zalezy od ludzi u których i z którymi pracujesz. Ja pracuję w urzędzie na dość wysokim stanowisku i wiadomo, w urzędach tochę inaczej podchodzą do zwolnień niż w prywatnych firmach. Poprzednio pracowałam w 2 prywatnych firmach i tam rzeczywiście robili wielkie problemy o każde zwolnienie. Też głównie dlatego zmieniłam pracę na urząd, że chcieliśmy mieć dzidziusia :) no i myślę, że buła to jedna z najlepszych decyzji w życiu.
a tak między nami - ja widzę po koleżankach, czekają i czekają z dziećmi, pracę zmieniają, szukają. Najważniejsze - myśl o dziecku i jak się tylko pojawi w brzuszku to niech dziecko będzie najważniejsze! a praca zawsze się znajdzie :)
głowa do góry!!!
kiniaa
Bywalec
 
Posty: 197
Dołączył(a): 30 grudnia 2008, o 21:54

Postprzez Mysza » 20 października 2009, o 10:34

W pierwszej ciąży poinformowałam szefa na początku drugiego trymestru. Pracowałam do 36 tygodnia bez żadnego zwolnienia, różnica z czasów przed ciążą była taka, że nie brałam żadnych nadgodzin (co było wtedy na porządku dziennym w firmie). Pracodawcy pogratulowali, szef co prawda nie ukrył, że dla nas to szczęście, a dla niego kłopot, ale szefostwo szło mi na rękę również po urodzeniu dziecka (możliwość pracy w domu przez 1,5 miesiąca). Kiedy zaszłam w ciążę też byłam zatrudniona na czas określony, do tego warunki finansowe z umowy były bardzo niekorzystne (dostawałam część kasy do ręki bez umowy). W połowie ciąży skończyła mi się umowa i przedłużyli ją na czas nieokreślony na korzystnych (a przynajmniej prawdziwych) warunkach jeśli chodzi o kasę. A jeśli chodzi o współpracowników, to nie miałam żadnych problemów, a wręcz przeciwnie :-)

Druga ciąża skończyła się poronieniem w 6 tygodniu i szefostwo zostało poinformowane kiedy byłam w szpitalu.

Trzecia (obezna) ciąża też była na początku zagrożona, też w 6 tygodniu musiałam poinformować szefostwo w związku z moim pobytem w szpitalu i już potem nie wróciłam do pracy. Szczerze mówiąc miałam okazję do tej pory (24tydz.) rozmawiać z dwójką z trojga szefostwa i generalnie przyjaźnie podchodzili do sprawy, ale dali do zrozumienia, że nie chcą mnie w ciąży widzieć w firmie. Na moje miejsce przyjęli kogoś na zastępstwo, kiedy jeszcze nie wiedziałam, czy wrócę do pracy w ciąży czy nie, choć zapewniają, że mam się nie martwić tym, co będzie po macierzyńskim.

Generalnie podzielam zdanie poprzedniczek :-) Jak już będziesz w ciąży, wtedy dziecko będzie najważniejsze, naprawdę. Ja wychodziłam z założenia, że informuję pracodawców dopiero w 2 trymestrze, ale jak widać, życie chciało inaczej.
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez brega » 20 października 2009, o 17:03

andrea napisał(a):ale powiedz czy te obawy są uzasadnione poprzednimi "przypadkami"? czy inne koleżanki miały jakieś problemy w pracy przez swoją ciążę?


Problem w tym, że pracuję dopiero od trzech miesięcy, więc nie wiem, jak to było z koleżankami. Poza tym też pracuję w urzędzie, ale każda z nas ma samodzielne stanowisko, więc jak jedna osoba odejdzie, dużym obciążeniem będzie jej zastępowanie. Ponadto pracuję z osobami w bardzo różnym wieku - ja jestem najmłodsza, w zbliżonym wieku są jeszcze trzy osoby - dwie samotne, więc ich potencjalne ciąże na razie odpadają i jedna świeża mężatka, więc nie wiem, czy się nie zdublujemy z ciążami... Oprócz nich są osoby co najmniej o dziesięć lat starsze, a odchowanymi dziećmi, a nawet dorosłymi. Paradoksalnie - nie boję się stracić pracę przez ciążę, bo i tak prędzej, czy później chcę ją zmienić, ale boję się samej chwili powiedzenia o ciąży, boję się tego, że jak koleżanki się dowiedzą, będą mnie postrzegały tylko przez pryzmat ciąży i wciąż o nią pytały. Boję się też, że będę miała mdłości i będę non stop fatalnie się czuła w pracy w pierwszym trymestrze. Wiem, że moje obawy są głupie i nielogiczne, ale jakoś nie mogę sobie z nimi poradzić ;(
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez andrea » 21 października 2009, o 07:36

moja kierowniczka jest osobą samotną ma 40 lat i nie ma dzieci, ale wiadomość o mojej ciąży przyjęła bardzo pozytywnie. koleżanka która mnie dość długo zastępowała ma prawie 60 lat i też jest samotna i bezdzietna (kiedyś przypadkowo powiedziała że facet nie jest jej do niczego potrzebny ale żałuje że nie ma dziecka...) na pewno męczyła ją taka praca, pewno też uważała że ciąża to nie choroba... i do tego doszła zazdrość (po moim powrocie dała mi odczyć że jest na mnie zła), zaraz po ślubie też się "bałam" co powiedzą w pracy na moją ewentualną ciąże, ale kiedy już stała się ona faktem małoi mnie obchodziło kto i co sobie myśli... choć długo mi było głupio że tak od razu mam L4, ale myślę że to też sprawa huśtawki nastrojów i hormonów w ciąży. kiedy poczułam się lepiej, około 20 tc wróciłam na miesiąc do pracy ale potem znów się pogorszyło i już bez wyrzutów sumienia zostałam w domu... dzięki temu zaoszczędziłam cały urlop i nawet się z tego cieszę bo dzięki temu byłam o miesiąc dłużej z synkiem :)

dodam jeszcze:
oprócz zmęczenia, które ogarniało mnie już po południu nie wspominam żle 1 trymestru... oczywiście nie licząc problemów z plamieniem, ale wszystko dobrze się skończyło. co prawda mdłości miałam prawie cały dzień (tzn. jakiś nieprzyjemny smak w ustach i drażniły mnie środki czystości) ale wymiotowałam może 4 razy... i myślę że to było spowodowane stresem (np długo już nie wymiotowała a w dniu kiedy wróciłam do pracy znów mi się zdarzyło - czyli moim zdaniem stres) i obawą przed utratą dziecka.

a co do ludziego gadania:
ludzie zawsze będą gadać, moich szwagrów obce baby zaczepiały na ulicy i wypytywały o różne "nowinki" :shock:

pozdrawiam!
andrea
Przygodny gość
 
Posty: 63
Dołączył(a): 3 sierpnia 2007, o 12:53
Lokalizacja: ważne dokąd

Postprzez Mysza » 21 października 2009, o 10:42

Jeszcze w temacie koleżeństwa w pracy. Dla mnie największą podporą w pracy i źródłem wielu przydatnych informacji o macierzyństwie i pielęgnacji niemowlaków była koleżanka o prawie 20 lat starsza, z dwójką dzieci w wieku podstawówkowym. Byłam z nią w pokoju w pracy do 6 miesiąca ciąży i przemile wspominam ten okres. Do teraz jeszcze korzystam z jej rad. Niestety, później zmieniła pracę, ale do teraz pozostała moją taką "dobrą ciocią" :-) Właściwie pracowałam w takim towarzystwie, że to była jedyna osoba dzieciata wśród pracowników, jeszcze kolegi siedzącego obok mnie (i kierownika w jednej osobie) żona była w ciąży o 4 miesiące bardziej zaawansowanej niż moja, więc w razie jakiś moich niedyspozycji przymykał oko na moje wpadki.
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

ciąża a praca

Postprzez długi » 28 października 2009, o 16:48

Ja z kolei powiedziałam o ciąży swojemu szefowi w czwartym miesiącu.Oprócz męża oczywiście, szef był pierwszą osobą która dowiedziała się o tym.Dopiero potem dowiedziała się rodzina,znajomi.Wcześniej nie byłam w stanie mówić komukolwiek o ciąży ze względów osobistych(tylko jeden bóg wie co się wtedy ze mną działo) a tak długo udawało mi się to ukrywać tylko dlatego,że nie miałam żadnych przypadłości, bardzo dobrze się czułam, a brzuch zaczął mi dopiero rosnąć w piątym miesiącu ciąży.Oczywiście brałam pod uwagę fakt, że różnie bywa i może coś niedobrego się wydarzyć ale byłam wtedy w takim stanie że po prostu najpierw musiałam sama oswoić się z tą myślą, że wkrótce zostanę mamą.Mój szef jest normalnym człowiekiem, więc zareagował normalnie, pogratulował mi no i prosił, żebym znalazła wśród znajomych kogoś na zastępstwo na swoje miejsce.Pracowałam do siódmego miesiąca, póżniej miałam nie za dobre wyniki cukru co niestety wymagało kontroli, mierzeń poziomu glukozy itd. więc mój ginekolog wypisał mi L-4 do końca ciąży
długi
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 30 września 2009, o 15:18


Powrót do Ciąża - stan błogosławiony

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości

cron