przez misiacz » 10 stycznia 2008, o 22:51
Lobuzku, nikt Ci nie odpowie na pytanie, czy warto trzymać się planów, czy nie, słuchaj swojego serca, obydwoje słuchajcie głosu Pana Boga. Nie da się ukryć, że kiedy ma się już trzydzieścikilka lat i zaczyna się starać o pierwsze dziecko na ogół czuje się tykanie zegara, w związku z czym nawet okres starań, który powinien być radosny i piękny, staje się dla wielu kobiet koszmarem pt. "udało się w tym cyklu czy nie". Z drugiej strony sama daleka jestem od twierdzenia, że na ciążę "dobry czas jest zawsze i wszystko się ułoży", bo od naszego wykształcenia, zatrudnienia itp. zależy wiele okoliczności życiowych, które na dłuższą metę są całkiem istotne.
My pierwotnie chcieliśmy czekać z dzieciaczkiem, aż skończę edukację (bardzo wymagające, czasochłonne studia doktoranckie), po trzecim roku (z teoretycznie czterech) podjęliśmy decyzję, że to już czas (mieliśmy po 26 lat). Udało się po 3 mcach starań, ale niestety Maleństwo odeszło w 4 mcu ciąży. Zostałam bez dziecka, ze stanem psychicznym (i zdrowotnym też, miałam anemię i czułam się ogólnie b. słaba), który na wiele miesięcy wstrzymał moje prace nad dr. Musiałam przedłużyć studia na kolejny rok (w którym nie otrzymywałam już doktoranckiego dochodu, jako że to rok dodatkowy) i żyliśmy z pensji męża plus z moich prac na zlecenie, spłacając niemały kredyt mieszkaniowy. Nie mogę powiedzieć ani że żałuję, ani że nie żałuję, iż zmieniliśmy plany, decydując się wtedy na dziecko. W życiu ogromu spraw nie da się przewidzieć, dlatego obiema rękami mogę się podpisać pod tym, co napisałam wyżej, słuchaj swojego serca i intuicji.
Pozdrawiam ciepło i życzę dobrych wyborów