Teraz jest 10 maja 2024, o 01:14 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

jak się liczy tc?

... czyli mamusie oczekujące, łączcie się (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez novva » 11 października 2006, o 22:40

abeba napisał(a):abeba, 4tc;)

Abeba, zabiję za takie żarty :!: Bierz pod uwagę moje słabe serce, co? :twisted: :twisted:
novva
 

Postprzez abeba » 15 października 2006, o 13:05

hej, przecież tam było mrugnięcie oczkiem!
aż tak mi się nie spieszy
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Derbunia » 26 października 2006, o 19:04

Ja będąc na 100% pewna kiedy poczęły się moje dzieci podawałam tak datę miesiączki, żeby pasowała do lekarskich wyliczeń. Czyli 2 tyg. przed szczytem objawu śluzu, choć nie zawsze miesiączka była 2 tyg. wcześniej, tylko więcej. Uniknęłam cyrku dzięki temu.
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Edwarda » 27 października 2006, o 08:12

A ja postawiałam na prawdę i co?
Ale cóż może dzieciątko będzie się chciało wcześniej wydostać :roll:
Tylko nie za bardzo wcześniej :wink:
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Derbunia » 3 listopada 2006, o 18:22

No tak. Cóż poradzić, że termin porodu powinno liczyć się od poczęcia, a nie od daty miesiączki? Mało kto jest świadom kiedy TO się stało. Lekarze oczywiście najczęściej nie wierzą, wolą te swoje kartonowe kółeczka i później są takie akcje.
Ja postawiłam na zdrowie mojego dziecka i własny spokój.
Chętnie postawiłabym na prawdę dot. miesiączki, jeśli lekarze umieli by z tej prawdy zrobić użytek.
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Edwarda » 6 listopada 2006, o 10:58

Derbunia napisał(a):Ja będąc na 100% pewna kiedy poczęły się moje dzieci podawałam tak datę miesiączki, żeby pasowała do lekarskich wyliczeń.


Ja niestety nie wiedziałam że pytanie o termin miesiączki ma aż takie znaczenie dla wyliczenia porodu. Derbunia czy to Twoje pierwsze dziecko?

Zresztą ja bardziej przejęłam się nieciekawymi plamieniami na pierwszej nagłej wizycie u lekarza w ciązy niż "dopasowywaniem" terminu porodu do daty miesiączki :roll: Pewnie następnym razem będę mądrzejsza :wink:
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez 2kreski » 6 listopada 2006, o 14:24

Trochę zgłupiałam ,a może po prostu mniej się przejmuję, bo to drugie dziecko, ale czy jeśli ostatnią miesiączkę miałam 23 kwietnia to termin porodu na sylwestra jest prawidłowy?
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez Edwarda » 6 listopada 2006, o 14:26

A chcesz liczyć od poczęcia czy od ostatniej miesiączki? Chyba, że u Ciebie wyjdzie na to samo....
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Derbunia » 6 listopada 2006, o 14:35

Przy pierwszym dziecku to się nawet wszystko samo zgadzało. Ale później musiałam pokombinować.
Oczywiście nie ma co panikować jeśli terminy są rozbieżne o 2, 3 dni. Gorzej jeśli są to 2,3 tygodnie.
Ale, ale miłe Panie! Nawet jeśli nie wiadomo kiedy była owulacja, to i tak jeszcze nic straconego.
Otóż: obliczenia terminu porodu z terminu ostatniej miesiączki jest dość precyzyjne dla cykli 28 dniowych. Ale jeśli cykle były zwykle 31 - 32 dniowe, czyli o 3-4 dni dłuższe od książkowych, to można przypuszczać, że gdy te 3-4 dni dodamy do daty porodu obliczonej z dat. ostatniej miesiączki, to bedzie to termin nieco bliższy prawdy.
UWAGA! Nie zapominajmy, że termin porodu, to tylko taki termin orientacyjny (żeby nikt się nie zdziwił, że to już :) ) i dziecko może się zdecydować na urodzenie zarówno 2 tygodnie przed jak i 2 tygodnie po wyliczonej dacie I JEST TO PORóD O CZASIE.
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Edwarda » 6 listopada 2006, o 14:55

Derbunia napisał(a):Przy pierwszym dziecku to się nawet wszystko samo zgadzało. Ale później musiałam pokombinować.


No czyli przy pierwszym dziecku to chyba nie do końca każdy wie o co chodzi jak lekarz pyta o termin miesiączki.

Derbunia napisał(a): UWAGA! Nie zapominajmy, że termin porodu, to tylko taki termin orientacyjny (żeby nikt się nie zdziwił, że to już :) ) i dziecko może się zdecydować na urodzenie zarówno 2 tygodnie przed jak i 2 tygodnie po wyliczonej dacie I JEST TO PORóD O CZASIE.


Zgadza się Derbuniu. Tym się nie przejmuję. Chodzi tylko o te dwa tygodnie macierzyńskiego co zamiast z Maleństwem na rękach z Maleństwem w brzuszku się spędza :( Albo i więcej jeśli termin jest źle "policzony". A potem szybciej do pracy (bo macierzyński krótszy) i maleństwo w inne ręce oddać :(
Ale nie ma co się martwić. Obyśmy tylko takie problemy miały. Najważniejsze przecież by dzieci rodziły się zdrowe i zdrowo rosły. A reszta...

2kreski lekarze liczą od ostatniej miesiączki tak:
Data OM + 7 dni minus trzy miesiące. Czyli Tobie rzeczywiście jakoś dziwnie policzyli. :? Z tej matematyki wychodziłoby na koniec stycznia...
Chyba że od poczęcia to liczone a cykle masz nieregularne.... Ale i tak się by nie zgadzało chyba...
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez 2kreski » 6 listopada 2006, o 18:02

Żle podałam termin OM, 23 ale marca. Czyli wszystko ok. Dziękuję. Mogłaby Malutka trochę się wstrzymać, ale coś czuję, że ona raczej przyspieszy...
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez Edwarda » 7 listopada 2006, o 12:02

No, no a ja się naliczyłam, namyślałam, naprodukowałam i wyszło mi że coś jest nie tak. Martwić się razem z Tobą zaczęłam a tu co? :wink:

Cieszę się że jednak jest dobrze wyliczony ten termin. To już czujesz, że Maluch nie wytrzyma :roll: Po czym jeśli można wiedzieć?
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Urlop macierzyński

Postprzez Ogg » 7 listopada 2006, o 14:48

Edward napisała:
Zgadza się Derbuniu. Tym się nie przejmuję. Chodzi tylko o te dwa tygodnie macierzyńskiego co zamiast z Maleństwem na rękach z Maleństwem w brzuszku się spędza

Edward, nie musisz brać obowiązkowo urlopu macierzyńskiego przed porodem - przynajmniej w Polsce. Rzeczony artykul Kp stanowi, że co najmniej 2 tygodnie urlopu macierzyńskiego MOGĄ (a nie MUSZĄ) przypadać przed przewidywaną datą porodu. Wiekszość kobiet (jeżeli nie wszystkie) zaczynają urlop od daty porodu. Wcześniej jak chcą odpocząć idą na zwolnienie lekarskie. I pracodawcy nic do tego. Poniżej wyjaśnienie PIP
Jeżeli z powodu komplikacji zdrowotnych pracownica będąca w ostatnim okresie ciąży uzyskuje orzeczenie lekarskie o niezdolności do pracy z powodu choroby - to pracodawca jest obowiązany to orzeczenie respektować.
Kolejna sprawa to pomimo tego jak tam lekarz oceni na początku termin porodu wydaje mi się, że jednak potem koryguje to z badaniami m.in. usg.
A tak poza tym to mozesz w końcu jeszcze po macierzyńskim wziąć wychowawczy. Nie musisz od razu lecieć do pracy. Nie mówię, że od razu 3 lata - jeżeli nie chcesz lub nie możesz...
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Edwarda » 7 listopada 2006, o 15:18

Ogg napisał(a):Edward, nie musisz brać obowiązkowo urlopu macierzyńskiego przed porodem - przynajmniej w Polsce. Rzeczony artykul Kp stanowi, że co najmniej 2 tygodnie urlopu macierzyńskiego MOGĄ (a nie MUSZĄ) przypadać przed przewidywaną datą porodu.



Bardzo dziękuję Ogg :P Wygląda na to, że zawodowo w przepisach siedzisz tak?

Niestety w praktyce wygląda to nieco inaczej.... :( Było o tym na przykład tu http://www.npr.pl/forum/viewtopic.php?t=1184&start=280 (wypowiedź Myszy i AgiM). Chyba dlatego że jest napisane w kp że te dwa tygodnie MOGĄ być przed terminem to lekarze uważają, że MUSZĄ...

Ogg napisał(a):Kolejna sprawa to pomimo tego jak tam lekarz oceni na początku termin porodu wydaje mi się, że jednak potem koryguje to z badaniami m.in. usg.


Pewna kadrowa :wink: uświadomiła mnie, że niestety NIE!! Oddajesz zaświadczenie - klamka zapadła :(

Ogg napisał(a):A tak poza tym to mozesz w końcu jeszcze po macierzyńskim wziąć wychowawczy. Nie musisz od razu lecieć do pracy. Nie mówię, że od razu 3 lata - jeżeli nie chcesz lub nie możesz...


Marzy mi się tak.... Ale cóż.... Jak wygram w totka albo mąż znajdzie duuużo lepiej płatną pracę to tak, bo w przeciwnym razie nie mam wyjścia. Czekam jaki plan ma dla nas Najwyższy :D :D :D
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Ogg » 7 listopada 2006, o 17:01

Hmm... lekarz oczywiście może nie wystawić zwolnienia lekarskiego powiedzmy na 2 tygodnie przed porodem jeżeli kobieta się dobrze czuje tylko uznać, że ma prawo skorzystać z urlopu macierzyńskiego. Wtedy - wydaje mi się - wystawia zaświadczenie o przewidywanej dacie porodu. Są w końcu kobiety które pracują do końca - więc jak nie ma potrzeby to lekarz zwolnienia nie wystawi. Ale znam przypadki, ze wystawial nawet na tydzień przed i bylo honorowane. Warto przeczytać sobie co w ogóle kodeks pracy mówi o uprawnieniach kobiet w ciąży i z malymi dziećmi. Kodeks pracy można znaleźć w wersji ujednoliconej na różnych stronach bezplatnych np. na www.prawo.lex.pl

A propos oddania dziecka w obce ręce to zawsze też z urlopu wychowawczego może skorzystać ojciec - skoro malo zarabia, to moze warto żeby posiedzial z dzieckiem i np. wtedy trochę sie doksztalcil, próbowal znaleźć lepszą pracę itd... Znam takie przypadki, choć rzecz jasna u nas malo popularne nawet nie tylko ze względu na panów co żony jakoś tak nie bardzo chcą, by mąż siedzial w domu z dzieckiem.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Edwarda » 7 listopada 2006, o 17:21

Ogg napisał(a):A propos oddania dziecka w obce ręce to zawsze też z urlopu wychowawczego może skorzystać ojciec - skoro malo zarabia, to moze warto żeby posiedzial z dzieckiem i np. wtedy trochę sie doksztalcil, próbowal znaleźć lepszą pracę itd... Znam takie przypadki, choć rzecz jasna u nas malo popularne nawet nie tylko ze względu na panów co żony jakoś tak nie bardzo chcą, by mąż siedzial w domu z dzieckiem.


Tak. Rozważaliśmy też taką ewentualność, ale nie wiem czy mój mąż mówi serio :? A poza tym to chyba nie żona ale nawet mąż może mieć problem, że to nie spełnia zadania głowy rodziny.... To chyba musi być frustrujące dla faceta mimo wszystko :?
A może są tu jakieś panie, których mężowie zajęli się dzieckiem?
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Ogg » 7 listopada 2006, o 17:35

No ja takich osobistych doświadczeń nie mam, ale wśród rodziny i znajomych tak. Otóż panowie mówią, że siedzieliby chętniej z dziećmi gdyby nie to, ze żony traktują ich wtedy jak pasożytów bo jest taka presja spoleczna, ze facet to ten od zarabiania szmalu. Myśle sobie, ze my kobiety to wcale nie jestesmy takie slodkie i mile za jakie chcialybyśmy uchodzić. Dwie koleżanki (ciut starsze ) akurat tak mialy. Jedna byla starsza od męża i miala prace a on byl jeszcze student więc sobie przedlużyl studia i siedzial z dzieckiem. Druga byla radcą prawnym a mąż historykiem więc siedzial z dzieckiem 3 lata i pisal spokojnie jakieś artykuly do prasy.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Derbunia » 8 listopada 2006, o 18:57

Kasuję całą moją wypowiedź zamieszczoną tu poprzednio, gdyż nie mogę pogodzić się z takim atakiem jaki mnie tu spotkał. Kto będzie chciał zorientuje się o co chodziło czytając cytat z mojej wypowiedzi zamieszczony poniżej.
Ostatnio edytowano 10 listopada 2006, o 16:41 przez Derbunia, łącznie edytowano 1 raz
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez novva » 8 listopada 2006, o 19:10

Droga Derbuniu,
cieszę się, że sobie radzicie. Ale to jest Twój wybór - ciebie praca i zarabianie "nie pociąga", wolisz być z dzieckiem. Jednak nie każdy, mogąc pracować, będzie chciał się zarejestrować jako bezrobotny. Przecież te pieniądze, które dostajecie, też się skądś biorą...

Przepraszam, ale dodam jeszcze, że będąc w Twojej sytuacji nie ośmieliłabym się nikomu radzić zastosowania podobnego rozwiązania. Jak słusznie napisała gdzie indziej kasik, nie wystarczy być w porządku z 6. przykazaniem.
Ostatnio edytowano 10 listopada 2006, o 15:27 przez novva, łącznie edytowano 1 raz
novva
 

Postprzez fiamma75 » 8 listopada 2006, o 20:42

Droga Derbuniu, ponieważ ja niedługo wracam do pracy, płacę więc podatki itp. i poniekąd opłacam Twoje siedzenie w domu. Mi nikt za siedzenie w domu nie płaci.
Co do mleka - to wcale nie takie trudne zgromadzić spory zapas mrożonego mleka. Wierzę, że sobie poradzę - bo muszę! Wiele kobiet sobie radzi.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Edwarda » 9 listopada 2006, o 15:13

Derbunia napisał(a): Faktycznie ja mogłabym iść do pracy i zarabiać więcej, ale wcale mnie to nie pociąga. A jak radzimy sobie finansowo?
Korzystamy z pomocy Opieki Społecznej, jestem zarejestrowana jako bezrobotna, mąż ma stypendium socjalne, z gminy mamy dofinansowanie do czynszu (ok. 70% całości) i tym sposobem jest spoko.


:shock: :shock: :shock: Trochę dużo tego.
Ja proponuję wprowadzić jednak płatny zasiłek dla WSZYSTKICH bezrobotnych jak chcą nasi politycy. :D :D :D Wtedy wszyscy sobie posiedzimy w domu i będziemy brać co nam się należy od państwa.... :P :P :P Fiamma też się załapiesz :wink:

I trochę dziwne że mąż się łapie na stypendium socjalne. Zasiłków i dofinansowania do czynszu nie liczy się jako dochód :?:
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Derbunia » 10 listopada 2006, o 16:23

No cóż. Takiego ataku to się nie spodziewałam. .
Ja kryteriów i prawa nie ustaliłam, a skoro mam prawo do zasiłku, to naprawdę nie widzę powodu, żeby z niego nie korzystać i jeszcze mieć z tego powodu skrupuły.
Pracowałam, później urodziłam dziecko, skończyła mi się umowa i de facto jestem bezrobotna.
Zaznaczam, że pracowałam i zamierzam jeszcze pracować, więc gdybym chciała być skrupulatna, to po prostu odbieram teraz te marne trzysta kilka złoty zasiłku, które wypracowałam. Bo przecież z mojej pensji płacone były i będą (także z pensji mojego męża) absurdalnie wysokie składki zdrowotne i zus i nie miałam nic do gadania, chociaż z państwową służbą zdrowia stykam się sporadycznie, a zamiast do zusu, czyli na wieczne nieoddanie wolałabym wpłacić pieniądze na fundusz inwestycyjny, ale jak wiadomo nie mogę.
A czy szanowne Panie czułyby się lepiej gdybym była na urlopie macierzyńskim i przez 3 lata pobierała zasiłek macieżyński z opieki społecznej? Te pieniądze też się nie biorą znikąd.
Ludzie korzystający z pomocy społecznej uderzcie się w piersi i oddajcie skradzione pieniądze!!!
A jeśli chodzi o 6 przykazanie, to czuję się w 100% w porządku.
I tym oto sposobem zboczyłyśmy z tematu. Tym samym kończę udział w tej dyskusji, bo Admin czuwa.
Nie powstrzymam się jednak przed ostatnią refleksją. Jeśli w tym tonie rozmawiacie z osobami stosującymi antykoncepcję, ze zwolennikami aborcji, to wcale się już nie dziwię, że NPRowcy traktowani są jak ... , po prostu są traktowani tak, jak są.
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez novva » 11 listopada 2006, o 13:36

Napisałam Ci przecież, że to jest Twój wybór, ale nie każdy chciałby postępować tak, jak Ty zdecydowałaś. Napisałaś wyraźnie, że nie pracujesz, bo "to cię nie pociąga" i wolisz być z dzieckiem przez pierwsze miesiące - stąd moje zdumienie, że pobierasz zasiłek dla bezrobotnych, który, o ile wiem, ma z założenia służyć ludziom, którzy NIE MOGĄ znaleźć pracy, nie zaś tym, którzy w danej chwili z jakichś powodów pracować nie chcą.
Nie atakuję Ciebie personalnie, po prostu dziwi mnie sytuacja, która coraz bardziej się szerzy w naszym kraju.
novva
 

Postprzez bernadetta25 » 13 listopada 2006, o 11:05

Dołączę się do dyskusji, choć mam stracha :shock:
Zgodzę się z Derbunią, że lepiej pozostać w domu z dzieckiem niż pracować, za nędzne grosze, i ma rację Derbunia pisząc, że takie jest jej prawo i ona z niego korzysta. Mnie bardziej oburza fakt, że z "naszych podatków" ktoś kupuje sobie wypasiony komputer lub monitor do biura (a stoi w domu-przykład z życia), lub rozbija się drogimi samochodami - to mnie oburza, jeszcze bardziej wkurza mnie, że nasi posłowie instalują sobie bramki w sejmie za setki tysięcy, za które mogli by utrzymywać np. domy dziecka :evil: Oni tego nie robią, oni sobie nie żałują, obcinają pensje tylko innym, nie dotują tego czy owego bo nie ma :!:
Pewnie, że marzy mi się państwo, w którym kobieta zarabia uczciwe pieniądze nie siedząc na kasie w pampersie lub zasuwając w wigilię.
Marzą mi się politycy, którzy są dla nas, a nie my dla nich.
Marzy mi się, że bedę mogła kupić mieszkanie i żyć z kredytem i nie bać się utraty pracy i wylotu na bruk.
Marzy mi się jeszcze wiele, ale rzeczywitość jest jaka jest i gadanie, że ktoś z naszych podatków pobiera zasiłek bo nie chce mu się pracować, tylko woli zostać z dzieckiem w domu - wkurza mnie, bo ja tego prawa nie stworzyłam, przecież z tego co wiem to nie jest tak, że Derbunia popbiera zasiłek a w tym czasie ktoś inny go nie dostaje bo dla niego zabrakło :!:
Podziwiam kopbiety, które zostawiają swoje maludy i idą do pracy, ale dlaczego to robimy: ze strachu przed jej utratą :?: - Bardzo często :!: Z braku pieniędzy :?: rownie często :!: Dodam jeszcze, że praca dla samej pracy w momencie kiedy ma się małe dziecko mija się dla mnie z celem, bo ze znalexieniem dziś pracy raczej nie ma problemu, tylko co to za praca i czy jest ona warta tych paru złotych :?:
Pamiętajmy, że życie może kiedyś brutalnie zweryfikować nasze poglądy :!:
bernadetta25
Bywalec
 
Posty: 135
Dołączył(a): 12 grudnia 2005, o 14:07
Lokalizacja: wielkopolska

Postprzez novva » 13 listopada 2006, o 13:09

Bernadetto, masz obsolutną rację, że tak właśnie być powinno! Też mi się marzy wiele rzeczy, które sprawiłyby, że życie stałoby się łatwiejsze i przyjemniejsze. Tylko że to się nie pojawi samo z siebie...
Abstrahując od sytuacji, w której znalazła się Derbunia - w naszym społeczeństwie jest przyzwolenie na zachowania takie, jak np. branie nieuzasadnionego zwolnienia chorobowego w czasie ciąży (podkreślam - nieuzasadnionego zdrowotnie, najczęściej wyciągniętego od lekarza, który takie zwolnienia łatwo wypisuje; nie chodzi mi tu o sytuację jakichś problemów, powikłań czy ciąży zagrożonej, to chyba jasne!), bo przecież "posłowie rozbijają się za nasze podatki"; "odbieram to, co mi się należy z moich składek"; "wszędzie są gorsze oszustwa, więc nie robię niczego szkodliwego". Jasne, że system jest zły! Ale czy to uprawnia człowieka do nieuczciwego zachowania? I czy takie zachowanie można usprawiedliwiać tym, że inni postępują gorzej? Nawet jeśli widzimy co dzień na szczytach władzy ludzi skorumpowanych i zdemoralizowanych, to przecież nie możemy pozwalać, żeby takie zachowanie stało się naszym standardem życia. Cały czas o to tylko mi chodzi.
Oczywiście, że życie weryfikuje poglądy. Ale wydaje mi się, że zakładanie, iż w pewnej sytuacji wolno mi będzie przekroczyć swoje normy etyczne (mówię tu o sobie, swoich wyborach i swoich normach, żeby nikt się nie poczuł urażony), prowadzi w prostej linii do zanegowania "wartościowości" tych wartości, w które wierzę.
To cały czas jest kwestia wyboru osobistego, co w rozmowie z Derbunią podkreślałam kilka razy. Ale od naszych indywidualnych wyborów zależy to, jaka będzie jakość naszego życia społecznego, prawda?
novva
 

Postprzez Ogg » 13 listopada 2006, o 14:17

Novva, Ty też nie bylaś w ciąży prawda? Uważasz za normalne, że kobieta z brzuchem powinna dojeżdżać komunikacją miejską do pracy w tloku i wymiotować sobie do torebi od czasu do czasu bo ma niezagrożoną ciążę? W końcu jak napisala Juka, niepowściagliwe wymioty oznaczają że z ciążą jest w porządku bo to hormony dają o sobie znać. Uważam, że osoby które same nie przeszly przez coś nie powinny oceniac innych.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez fiamma75 » 13 listopada 2006, o 14:25

Ogg Ty też w ciąży nie byłaś :D
Niepowściągliwe wymoty cieżarnych sa jednostką chorobową, na którą bez problemu dostanie się zasłużone zwolnienie, gorzej, że bywają przypadki, że trzeba leżeć w szpitalu pod kroplówkami z tego powodu. Poza tym jak ciężarna się źle czuje to ma prawo wziąć zwolnienie - tego nikt nie neguje!
PS. Nie zawsze w ciąży ma się aż tak silne mdłości. Znam takie przypadki, choć sama do nich nie należałam :(
PS2. Nie zawsze też mdłości czy wymioty oznaczają, że jest wszystko ok - miałam takie mdłości, że chciałam umrzeć a równocześnie plamienia i zagrożenie poronieniem. Jest więc różnie.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez novva » 13 listopada 2006, o 14:33

Ogg, odpowiadam Ci w sąsiednim wątku, żeby już może skończyć tę dygresję tutaj.
novva
 

Postprzez Bratka » 3 stycznia 2007, o 21:07

Mam pytanie praktyczne. Chciałabym popatrzec sobie na jakim etapie jest Maluszek- ale jakie tc brac pod uwagę- bo przeciez nie te od OM...?
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez fiamma75 » 3 stycznia 2007, o 21:17

W książkach jest zazwyczaj od OM.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Poprzednia strona

Powrót do Ciąża - stan błogosławiony

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości

cron