Jest parę możliwości.
Można przeprowadzić tzw. test postkoitalny: bada się próbkę nasienia pobraną z dróg rodnych żony kilka godzin po stosunku (to od razu wyjaśnia nie tylko, czy są plemniki, ale też, jak sobie radzą z przeżyciem w środowisku śluzu danej kobiety).
Jeśli to nie wystarczy i zachodzi potrzeba przebadania samej spermy, to można pobrać próbkę z normalnego stosunku małżeńskiego przy pomocy specjalnej prezerwatywy, zrobionej z silikonu zamiast zwykłego lateksu (lateks działa lekko plemnikobójczo). Żeby zachować otwartość na życie, w prezerwatywie robi się dodatkowo małą dziurkę igłą.
Jeśli chce się skorzystać z tego sposobu, trzeba po prostu spytać w laboratorium, czy jest taka możliwość. Jeśli tak, to najprawdopodobniej laboratorium dostarczy też prezerwatywę. Uwaga: ona kosztuje ok. 50 zł i czesem trzeba czekać kilka tygodni, zanim ją sprowadzą z za granicy; laboratoria nie trzymają zapasów, bo metoda jest mało popularna w Polsce.
Jeszcze trochę szczegółów można znaleźć w artykule o.Jacka Salija w lutowym numerze "W drodze" (dostępny na razie w księgarniach, a wkrótce w Internecie:
http://www.mateusz.pl/wdrodze/