PCOS- zabrzmiało to dla mnie jak wyrok...
Dziś u pani ginekolog, badanie usg dopochwowe pokazało powiększony jeden jajnik. Razem z moimi ostatnimi trzema cyklami bezowulacyjnymi i wcześniejszymi różnistymi wahaniami cyklu, zaczyna to tworzyć logiczną całość, której tak się obawiałam. Po badaniach hormonalnych (PRL,TSH, FSH, LH) będzie już wiadomo na 100% czy to to...Jeśli tak -leczenie -najpierw Clostillbegytem...
Podobno, gdy zna się już przyczynę, jest lżej, bo pojawia się jakiś punkt zaczepienia, człowiek nie tkwi w próżni, nie zadaje sobie pytania: co jest nie tak...Hmm, mi raczej nie ulżyło. Przeraziłam się, bo uświadomiłam sobie, że nasza droga do upragnionego dzieciątka jeszcze trochę potrwa...(trwa już pół roku)...Tak naprawdę zawsze to przeczuwałam, a teraz kiedy mam to już prawie "czarno na białym"...
Pozostaje jeszcze cień szansy (
cud...), że moje jajniki same zrezygnują z tego strajku i rozpoczną ze mną współpracę bez pomocy hormonów i stymulacji(
).
Ma ktoś doświadczenia z PCOS?