W naszym przypadku było tak, że jeśli nawracało mi się ciągle to samo to za 2 lub 3 razem mąż również przechodził leczenie. Nie pamiętam już nazw specyfików, a jedynie, że MM leczył się zdecydowanie krócej niż ja, no i nie musiał sobie nigdzie wkładać globulek
Brał tylko antybiotyk.
Jeśli chodzi o odczucia u męża, tzn. czy go coś swędzi, podrażnia itp. to mój jest chyba wyjątkowo wrażliwy. Zazwyczaj jak przyplącze się jakiś grzybek to on już kilka godzin po stosunku odczuwa podrażnienie (choć nie zawsze) i wtedy ja wiem czego mam się spodziewać mniej więcej za dobę, co jest średnio pocieszające, ale czasem pozwalało się przygotować, ech... No i u męża często clotrimazol i pielęgnacja moim płynem do higieny intymnej wystarczała.
Od kilku miesięcy mąż używa płynu Lactacyd tak, jak i ja w ramach codziennej kąpieli i jakimś cudem udaje nam się unikać problemu.