Do olno: twoja faza lutealna jest "książkowa", więc nie powinno byc problemu z niedoborem progesteronu. Mnie lekarka zaleciła branie magnezu tylko w II połowie cyklu, ale efekty nie były nadzwyczajne, potem instruktorka NPR zaleciła mi branie magnezu przez cały cykl i efekty były dużo bardziej widoczne. A zieloną herbatę i kawę odstawiłam, bo zwyczajnie wypłukują magnez.
Z moich obserwacji: jak np w trakcie okresu wypiłam jedną mocną kawę, już się wydłużał, w II fazie - przedłużała się (widocznie moje jajeczka jej nie lubią ;( ), a III faza skracala się o dzień-dwa, więc przeszłam na soki i wodę, a na kawę i herbatę pozwalam sobie rzadko. Ale być może jestem tu wyjątkiem, ja naprawdę piłam kolosalne ilości zielonej herbaty, nawet do 6-10 dużych kubków dziennie, na mnie działała pobudzająco i ławiej mi przychodziło po niej skoncentrować się, podobnie jak po kawie, tylko bez efektu jo-jo, jeśli chodzi o senność i bez drżenia rąk, co mi się zdarzało po mocnej kawie.
Na MAGLEKu jest napisane:
- w profilaktyce - 1-2 tabletek na dobę przed lub po posiłku -
-W POZOSTAŁYCH WSKAZANIACH - WG ZALECEŃ LEKARZA
Więc skoro 2 tabl/dobę to profilaktyka, więc raczej nie powinno być efektu przedawkowania, tak sądzę.
Ja fazę lutealną liczę od pierwszej wyższej temperatury (nawet przedwcześnie podwyższonej, tzn jak np w dniu szczytu śluzu jest skok, to już jest 1 dzień fazy lutealnej) do ostatniego dnia przed miesiączką, bez względu na to, kiedy mi spadnie tempka, choć zazwyczaj spada własnie ostatniego dnia, czasami dzień wcześniej, często też rano w dniu miesiączki. Gdzieś czytalam u Kippley'ów zdaje się, że miesiączkę liczy się od pierwszego dnia KRWAWIENIA, nie plamienia, plamienia są podobno wliczane jeszcze w fazę lutealną, choć jeżeli trwają długo, to jest to podobno objaw niskiego progesteronu i słabego ciałka żółtego
(podobnie jak w ciąży - takie plamienia ponoć mogą być groźne dla maleństwa, bo przecież progesteron odpowiada za utrzymanie ciązy). No ale na ten temat to niech wypowiedzą się doświadczone ciężarówki
.