Teraz jest 29 marca 2024, o 07:51 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

NACIĘCIE KROCZA

Forum pomocy - ginekologiczne problemy zdrowotne.

Moderatorzy: admin, NB, agulla

NACIĘCIE KROCZA

Postprzez Derbunia » 9 sierpnia 2006, o 18:18

Zapraszam do przestudiowania broszury dla położnych na temat nacięcia krocza (ostatnio ją wytropiłam), z której wogóle można wiele się dowiedzieć na temat tego rutynowego zabiegu. Przede wszystkim są tam wyniki badań jasno wskazujące na szkodliwość tej praktyki. Broszura jest w pdfie i można ją sobie ściągnąć. DZIEWCZYNY, MY TEŻ MUSIMY DUŻO WIEDZIEĆ NA TEN TEMAT I ŻĄDAĆ RESPEKTOWANIA NASZYCH PRAW, bo inaczej nasze córki też będą rutynowo nacinane. W tym wypadku los nasz i naszych córek w naszych rękach.
Szukaj na www.rodzicpoludzku.pl, zakładka "Dla położnych", a tam zakładka "Publikacje".
Na tej stronie znajdziecie też wiele praktycznych informacji na temat tego jak masować krocze, jakich pozycji porodowych domagać się (przede wszystkim w II okresie porodu pozycja spionizowana). Jak również rewelacyjne wywiady z położnymi:
Ireną Chołuj "Ciało wie jak rodzić"
Katarzyną Oleś "Czego potrzebuje kobieta w trakcie porodu"
zachęcam też do przewertowania zawartych na stronie tekstów z konferencji. Zakładka "Konferencje"
MIŁEJ LEKTURY
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 10 sierpnia 2006, o 10:06

mam pytanie: ile spośród mam forumowiczek rodziło w pozycjach aktywnych, takich jak tam zalecają? bo w opisach porodów to sie nei pojawia i króluje chyba tradycyjne leżenie "na żabę". Czy te piękne hasła wprowadza sie w zycie w szpitalach?
(to dla mnie b. ważne na przyszłość, mam sporą krótkowzroczność, więc jesli nie pozycja spionizowana to prawdopodobnie cesarka:( )
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kajanna » 10 sierpnia 2006, o 10:19

Myślę, że ten wątek na gazecie powinien Cię zainteresować:

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=585&w=10810025
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mila » 10 sierpnia 2006, o 10:20

A skąd wiesz, że jak nie spionizowana to cc? Ja nie dowidzę na jedno oko, na drugie nie taka znowu mała krótkowzroczność, więc chętnie się dowiem.
Co ciekawe wiele lat słyszałam, ze w moim przypadku to oczywiście cc, bo wysiłek, odklejenie siatkówki itp. A jakieś 3 lata temu p. doktor okulistka z renomowanej kliniki powiedziała, że to nie ma nic do rzeczy. Nie takim krótkowidzkom nic się nie dzieje, a zdrowi przesuwają szafę i trach...
to ja juz głupia jestem...
:)
mila
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 24 stycznia 2006, o 11:13

Postprzez kajanna » 10 sierpnia 2006, o 10:26

Właśnie dlatego, że liczy się stan dna oka i siatkówki, a nie ilość dioptrii. Jasne, wysoka krótkowzroczność często idzie w parze z takimi zmianami i to po prostu trzeba przed porodem sprawdzić. Kiedyś automatycznie kierowano na cc osoby od -5 w górę, teraz się od tego odchodzi.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Re: NACIĘCIE KROCZA

Postprzez Frejda » 10 sierpnia 2006, o 18:01

Szukaj na www.rodzicpoludzku.pl, zakładka "Dla położnych", a tam zakładka "Publikacje".

U mnie likna nie dział :(
Frejda
Frejda
Przygodny gość
 
Posty: 66
Dołączył(a): 5 lipca 2006, o 11:02

Postprzez kajanna » 10 sierpnia 2006, o 18:29

Może tak będzie łatwiej:

http://www.rodzicpoludzku.pl/publikacje ... kacja_id=5

Sama przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem. Dzięki, Derbuniu.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 11 sierpnia 2006, o 11:43

przeczytam w wolnej chwili,
wiem że to w 100% sie nei przekłada - ale to jest kolejny element którego sie boję i ze względu na który nie chciałabym być potraktowana rutynowo (wiem że inne baby sie biją o zaświadczenia o lekarskim wskazaniu do cc bo o cc marzą)
czy ktoś wie jak to wygląda w praktyce z tymi pozycjami? bo naprawdę z osób z forum tylko o jednej czytałam, że rodziła w domu, zdaje sie jakoś okrakiem na wannie. A te ze szpitala jakoś milczą o tym jak to wyglądało, ale łóźko zdecydowanie sie pojawia w opisach... :(
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fiamma75 » 11 sierpnia 2006, o 12:09

W ostatniej fazie porodu rodziłam w pozycji półsiedzącej, oczywiście na łóżku. w tej chwili chyba ta pozycja jest najpopularniejsza.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez mim_m » 11 sierpnia 2006, o 12:18

Pewnie ciało wie, jak rodzić... W moim szpitalu można sobie rodzić w pozycji dowolnie wybranej. No i jakoś tak się złożyło, że wybrałam półsiedzącą na łóżku, bo jak przyszło co do czego, to wydało mi się najlepszym pomysłem na świecie i za chiny nie chciałam złazić z tego łóżka. Dlatego wybór to fajna sprawa, ale w konkretnej sytuacji i tak może wyjść inaczej, niż sobie wymyślimy. Widać nie każdemu pasuje rodzić w kucki.
Co do nacinania - wiem tylko, że nie ma się co za wszelką cenę upierać przy swoim "nie nacinać!". Mnie położna ciachnęła dosłownie w ostatniej chwili, dzięki czemu miałam tylko mikropęknięcie (choć trzeba je było szyć) obok nacięcia. Lekarz powiedział, że gdyby nie przytomna interwencja siostry, to miałabym niezły kłopot... Nigdy nie wiemy wcześniej, jak potoczą się sprawy, więc to chyba kwestia zaufania do położnej.
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez abeba » 11 sierpnia 2006, o 14:08

hipotetycznie: może jakbyś była w kucki albo klęczki to by nie trzeba było?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kajanna » 11 sierpnia 2006, o 16:02

No właśnie, kwestia zaufania do położnej. Tylko dlaczego mam mieć zaufanie do kogoś, kogo najczęściej widzę pierwszy raz w życiu i mam powody przypuszczać, że wcale krocza chronić nie umie, a co gorsza, uczono ją na studiach, że najlepiej będzie dla mnie, jeśli jednak mnie natnie. I ona robi to w dobrej wierze! Tylko co mi z tego, skoro ja zostanę skrzywdzona… Nie mówiąc już o sytuacji, gdy ma mnie w nosie i chce tylko odbębnić zmianę.
Wiadomo, że przeciwniczkom rutynowego nacinania nie chodzi o nienacinanie za wszelką cenę, tylko właśnie o to, żeby krocze chronić i do pęknięcia nie dopuścić. A w szpitalach często stawia się kobiety przed wyborem – nie zgodziła się na rutynowe nacięcie, to niech sobie popęka. Ma za swoje, przemądrzała baba.
Nie będę ukrywać, że temat znam teoretycznie, ale od momentu, kiedy zaczęliśmy starania maniacko studiuję wszelkie materiały na temat ciąży i porodu, śledzę akcję Rodzić po Ludzku, no bo kiedy mam się tego wszystkiego dowiedzieć? Na porodówce będzie już za późno.
Abebo, z tego co pamiętam, mieszkasz w Wawie, więc myślę, że akurat tutaj sytuacja w porównaniu z resztą kraju jest naprawdę dobra. Przynajmniej jest jakiś wybór. Jak się ma kasę, można w Świętej Zofii, tam na pewno się na ochronie krocza znają, czy innej prywatnej klinice, a jak nie, to przecież można iść wcześniej do wybranego szpitala, pogadać z położnymi, omówić jak się ten swój poród widzi, żeby nie było przykrych niespodzianek. Myślę, że to jest najważniejsze. Wiele dziewczyn tak robi i jakoś udaje się swoją wizję porodu wyegzekwować. Dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych.
No i wreszcie nie ma się chyba co martwić na zapas. Ja też się tym bardzo przejmowałam, martwiłam się też, że będą mieć dziecko alergika, bom alergiczka i atopiczka, i że będę musiała być na diecie eliminacyjnej, przerażona byłam. A teraz, jak ze starań nic nie wychodzi, jakoś przestało to dla mnie mieć aż takie znaczenie. Teraz chciałabym po prostu być w ciąży i szczęśliwie urodzić.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 11 sierpnia 2006, o 16:45

kajanna, sama akapit wyżej napisałaś, że w szpitalu cieżko obgadać, bo one wiedzą swoje. A nawet o Zofii już sie pojawiały negatywne komentarze, zresztą nie iwem czy chronią bo znam babkę co tam rodziła i opowiadała, że 2 tyg nie siedziąła, wiec raczej cięli.
ja nie chcę do szpitala... buuu
a pozycja półsiedząca tak na oko mi sie wydaje półleżąca, czyli niewiele wnosi.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kajanna » 11 sierpnia 2006, o 16:52

No toć napisałam, że kiedy widzę ją pierwszy raz w życiu, to nie ma sensu! :D Podejrzewam, że przy skurczach porodowych dyskutownie o czymkolwiek jest bez sensu. Wtedy to już rzeczywiście za późno na cokolwiek i można się tylko modlić, żeby trafić na życzliwych, kompetetnych ludzi.
Dlatego trzeba wywiad przeprowadzić wcześniej, dowiedzieć się, jakie zwyczaje panują w danym szpitalu, poczytać opinie na forach, pójśc na porodówkę, obejrzeć, pogadać i wybrać najlapiej, jak się da.
Czytałaś ten wątek z gazety, do którego link podałam? Strasznie długaśny, ale wnioski optymistyczne. Da się! Tylko trzeba się wcześniej zainteresować.
A co do świętej Zofii to z tego, co ja czytałam, to jest to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza porodówka w Wawie. A niezadowoleni zawsze i wszędzie sie znajdą.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mim_m » 11 sierpnia 2006, o 19:28

Abeba: nie wiem, co by było, jakbym rodziła w kucki. Pewna jestem tylko, że wcale nie chciałam rodzić w kucki, jak już przyszło co do czego... No, w obliczu możliwości rodzenia "po nowemu" (choć właściwie po staremu, ale modnie) czuję się naprawdę głupio, gdy opowiadam komuś, jak to ze stołka porodowego zrezygnowałam... Nic nie poradzę, ale tak było.
U mnie w mieście w każdym szpitalu są naprawdę niezłe warunki i to bezpłatnie - czego zazdroszczą nawet warszawianki. Ale i tak nie przewidzicie, jak będzie w konkretnej sytuacji. Ja - po szkole rodzenia, obczytana w literaturze i rozmaitych forach internetowych, nastawiona na rodzenie "aktywne", z "przeszkolonym" mężem u boku - jak przyszło co do czego, sama wlazłam na łóżko porodowe i nie chciałam zejść.
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez kajanna » 11 sierpnia 2006, o 19:47

mim_m napisał(a): Ja - po szkole rodzenia, obczytana w literaturze i rozmaitych forach internetowych, nastawiona na rodzenie "aktywne", z "przeszkolonym" mężem u boku - jak przyszło co do czego, sama wlazłam na łóżko porodowe i nie chciałam zejść.


:D :D :D
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 12 sierpnia 2006, o 20:50

zastanawiam sie na ile wpływa na to 1000 scen w amerykańskich filmach gdzie poród wygląda zawsze tak samo. Czy kilka zajęć w szkole rodzenia moze to zmeinić?
przeczytałam sporą część tego wątku, jakoś rzuciło mi sie w oczy, że to były często porody w domu lub w wodzie, albo kolejne z rzędu. O rodzeniu w wodzie też z forumLMM nikt nie pisze, a przecież mam tu sporo.
z ciekawostek - zapisałam sie do wewnętrznego ubezpieczenia medycznego w instytucji gdzie pracuję. Ma to zasięg międzynarodowy i bardzo scisłe reguły. Dla mnei to dośc ważne, bo z punktu widzenia prawa polskiego i NFZ nie jestem ubezpieczona (maż nei ma pracy, ja w tej pracy nie podlegam polskeimu prawu) No i tak, jesli chodzi o zwrot kosztów związanych z porodem: hospitalizacja uznawana jest za oczywistość, refundowane w 100%. Natomiast na zapłacenie położnej trzeba uzyskać wczesniej specjalną zgodę centrali funduszy, jakby to była jakaś aberracja. Mam pytanie: co jest tańsze: położna do domu czy pobyt w szpitalu? co powinien promować ten fundusz ubezpieczeniowy?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez gam » 14 sierpnia 2006, o 09:13

Moje pierwsze dziecko przyszło na świat po 8 godz. od odejścia wód płodowych, miałam dowolność wybierania pozycji do rodzenia, więc próbowałam w przysiadzie podpartym, w kucki ale najlepiej rodziło mi się pozycji półsiedzącej, w tej pozycji przyszedł na świat nasz synek. Położna nacięła krocze ale i tak popękałam bo dziecko było duże. Ponieważ to był mój pierwszy poród miałam wrażenie po nim jakby poprzestawiały mi się w środku kości, głupie wrażenie a do tego dostałam hemoroidów z wysiłku i to one bolały mnie chyba najbardziej. Usiąść normalnie mogłam dopiero po ok 3 tyg. szew na kroczu odczuwałam jeszcze przez kilka miesięcy.
Gdy rodziłam córkę położna do ostatniej niemal chwili kazała mmi skakać na piłce (widok groteskowy), dopiero jak poczułam bóle parte mogłam przenieść się na łóżko. Przy drugim porodzie nie byłam nacinana, sama pękłam ale tylko trochę :roll: , również rodziłam w pozycji półsiedzącej naprawdę dla mnie wydawała się najodpowiedniejsza, poród trwał 4 godz. ze wspomagaczem tzn. oksytocyną. W porównaniu z pierwszym porodem drugi to już absolutny luz, z sali porodowej na poporodową wróciłam o własnych siłach po ok 1 godz od porodu i uwaga od razu usiadłam na łóżku "po turecku" co przy pierwszym porodzie było możliwe po kilku tygodniach! Nie ma wątpliwości, że pierwszy poród to przecieranie szlaku a później to już z górki.
gam
Przygodny gość
 
Posty: 48
Dołączył(a): 30 maja 2006, o 10:42

Postprzez Derbunia » 16 sierpnia 2006, o 17:39

Abebo. Jeśli nie chcesz rodzić w szpitalu, to nic nie stoi na przeszkodzie. Jeśli jesteś zdrowa, Maleństwo zdrowe, to możesz umówić się z Ireną Chołuj na poród domowy, albo w Domu Narodzin. A co do szkoły rodzenia, to polecam jedynie słuszne dwie: W Fundacji Rodzić po Ludzku (ale tam mówią o homeopatii w czaasie porodu i masażach pochodzenia wschodniego - nie każdemu to pasuje z wiadomych względów), albo szkoła rodzenia Familia, katolicka, prowadzi ją małżeństwo z 7 dzieci (siódme w brzuszku), więc wiedzą o czym mówią, tam też pomaga Irena Chołuj. Jeśli chcesz prześlę Ci namiary na priva.
Polecam te szkoły rodzenia, bo nie uczą jak być grzeczną pacjentką (tak się dzieje w szkołach przyszpitalnych) tylko jak pracować ze swoim ciałem, jak rozpoznawać sygnały, jak kontaktować się z Maleństwem. My z mężem skończyliśmy Familię. Rewelacja.
Jeśli chodzi o koszty, to na stronie św. Zofii są cenniki dla kobiet ubezpieczonych i nie. Poród domowy to ok. 2000, w Domu Narodzin 2500, szkoła rodzenia 400 - 500.
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez novva » 16 sierpnia 2006, o 19:45

Derbunia napisał(a):Jeśli chodzi o koszty, to na stronie św. Zofii są cenniki dla kobiet ubezpieczonych i nie. Poród domowy to ok. 2000, w Domu Narodzin 2500, szkoła rodzenia 400 - 500.

Ja sama mam jak najlepsze zdanie o szpitalu sw. Zofii (choć na razie nie po-porodowe :) ), ale słyszałam, że oficjalne cenniki to u nich tylko % kosztów, na które się nalezy przygotować. Czy ktoś może to potiwerdzić?
novva
 

Postprzez Derbunia » 17 sierpnia 2006, o 17:46

Ja, jeśli chodzi o kasę, to miałam pełną świadomość ile za co będzie trzeba zapłacić i na tym się skończyło. A zapłaciliśmy nawet mniej, bo mój niezrównany Mąż wynegocjował cenę.
Nie odnosiłam wrażenia, że wszyscy czekają na łapówkę. Wszyscy (no prawie) chętnie pomagali i raczej pracują tam młode osoby z powołaniem. (poza jednym niechlubnym wyjątkiem z którym miałam kontakt, ale na szczęście nie byłam skazana na tę osobę, ja z resztą też jej do gustu nie przypadłam, więc mnie unikała).
No nie wiem, ale w tym szpitalu łapownictwa nie ma, chyba, że miałaś na myśli jakieś inne koszta. Jakie?
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Martelka » 2 października 2006, o 22:35

Czesc ,
ja juz kiedys tu gdzies pisalam o sobie ale sie powtorze dla ciekawych :)

Rodzilam w Anglii rok temu w lipcu. Z zasady nei nacinaja krocza a jesli juz to musza miec ku temu powazne powody inaczej jest to blad w sztuce. Chodzi o to, ze polozna musi dac mozliwosc powolnemu rozciagnieciu sie tkanek przy ujsciu pochwy, ze glowka dziecka nie moze wyskoczyc tylko musi sie urodzic neico wolniej,a polozna musi ja podtrzymac. Wspmagacze jesli nie sa konieczne tez moga sparwc, ze kobiecie jest latwiej peknac. Dodatkowo uczono nas w szkole rodzenia, ze pekniecie jako, ze naturalne lepiej sie goji niz rana cieta.

Rodzilam w pozycji kucznej tylkiem do poloznej na lozku :oops: Miedzy parciami kleczalam sobei jak piesek oparta o wezglowie lozka. Nei bylam przecieta. Pękłam w pochwie i dodatkowo utargalo mi sie doslownie centymetr wargi sromowej mniejszej. Szwow zarowno w pochwie jak i na wardze nei czulam kompletnie. Nic mnei nei bolalo przy oddawaniu moczu i nawet stolec oddalam na drugi dzien bezbolesnie. Siedziec moglam bez najmniejszych problemow.

Jestem zadowolona, bo starsznei balam sie tego naciecia (jestem zwolenniczka rodzic po ludzku i tez czytalam ten arykul z ich strony :wink: ) a udalo mi sie go uniknac. Szycia niestety nie uniknelam, a bolalao jak jasny gwint :roll:
Martelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 274
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 14:30
Lokalizacja: k/Krakowa- Wielka Brytania

Postprzez sagitta » 11 października 2006, o 12:05

Hmmmmmm, rodziłam w Swietej Zofii - tak wyszło że nie zapłaciłam ani grosza:) (teoretycznie miało być 800 zł za salę i ew. 500 za znieczulenie - w sierpniu 2004). Bardzo mi się podobały : i szkoła rodzenia i poradnia dla ciąży po terminie i poród (o ile to może się podobać) i opieka po porodzie. Miałam, owszem, nacięcie i nie mogłam usiąśc przez 2 tygodnie (to tez częściowo za sprawą hemoroidu :oops: ) ale czego się spodziewac jak poród trwa 4 godziny, w tym II faza 10 minut? Położna powiedziała mi, że jest bardzo mało miejsca i musi naciąć. Poza tym do zszycia musiała mi dac aż 3 dawki znieczulenia, choć ostrzegała mnie, że to nie jest dobry pomysł i będzie sie gorzej goiło. Nie wszystkie kobiety, które leżały ze mną po porodzie były nacinane. Rodziłam w pozycji półleżącej/ pólsiedzącej - ale też chyba bym nie zlazła z łóżka chocby mnie ktoś namawiał, choć właściwie to położna wybrała pozycję.
Przy porodach w nieprzyjaznych szpitalach dobrze uświadomiony i waleczny mąż to podstawa, bo samej cięzko walczyc o swoje prawa między jednym skurczem a drugim.
Co do lepszego gojenia się pęknięć, to ostatnio słyszałam o znajomej koleżanki, która prosiła o oszczędzanie krocza (w prywatnej klinice zresztą) i w końcu krocze jej pękło i musieli zrobic dodatkowe nacięcie -ponoć nacięcie goi jej się o wiele wiele lepiej niż peknięcie.
sagitta
Domownik
 
Posty: 339
Dołączył(a): 22 sierpnia 2005, o 17:12
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kajanna » 11 października 2006, o 17:38

sagitta napisał(a):
Co do lepszego gojenia się pęknięć, to ostatnio słyszałam o znajomej koleżanki, która prosiła o oszczędzanie krocza (w prywatnej klinice zresztą) i w końcu krocze jej pękło i musieli zrobic dodatkowe nacięcie -ponoć nacięcie goi jej się o wiele wiele lepiej niż peknięcie.


W broszurce dla położnych fundacji Rodzić po Ludzku, do której Derbunia podała link w pierwszym poście tego wątku, jest napisane coś dokładnie odwrotnego (str.7)
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez sagitta » 12 października 2006, o 09:34

kajanna napisał(a):
sagitta napisał(a):
Co do lepszego gojenia się pęknięć, to ostatnio słyszałam o znajomej koleżanki, która prosiła o oszczędzanie krocza (w prywatnej klinice zresztą) i w końcu krocze jej pękło i musieli zrobic dodatkowe nacięcie -ponoć nacięcie goi jej się o wiele wiele lepiej niż peknięcie.


W broszurce dla położnych fundacji Rodzić po Ludzku, do której Derbunia podała link w pierwszym poście tego wątku, jest napisane coś dokładnie odwrotnego (str.7)


Teoria teorią, a ja podałam przykład, że w praktyce MOŻE być inaczej. Poza tym ta znajoma koleżanka - lekarka mówiła też, że to zależy od tego, w którą stronę "pójdzie" peknięcie - w niektórych przypadkach może być ponoć niebezpieczne. I nie były to argumenty za rutynowym nacięciem, tylko watpliwości, które owa koleżanka przeżywa w związku z decyzją gdzie i jak rodzić (jest w 7 miesiącu).
sagitta
Domownik
 
Posty: 339
Dołączył(a): 22 sierpnia 2005, o 17:12
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez juka » 12 października 2006, o 10:03

przy 1 porodzie mogłam rodzić jak mi się chciało - i wcale nie miałam ochoty na pionizowanie, z powodu zwykłego zmęczenia. nacięcie odczułam jako ulgę, bo byłam już zmęczona tym pchaniem a po nacięciu dziecię wyskoczyło szybko. za to szycie - bleee... 2 poród bez nacięcia, za to z pęknięciem, szycie i samopoczucie podobne. 3 bez nacięcia, bez pęknięcia, bez szycia - szlaki zostały przetarte :lol: . dla mnie nacięcie było korzystne, bo parcie nie jest moją mocna stroną :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez asikp » 12 października 2006, o 14:13

Moja mama rodziła 2 razy. Raz z nacięciem raz bez. Bez nacięcia rana goiła się znacznie gorzej. Jednak to zalezy od fizjologii każdej kobiety z osobna.
asikp
Domownik
 
Posty: 729
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wa-wa


Powrót do Szlachetne zdrowie...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron