hej dziewczyny !
Mam prośbę, czy ktoś mógłby mi podać namiary na dobrego gina w Krakowie...
Po ślubie przeprowadziłam się do małopolski, najbliższym większym miastem jest Kraków, niestety jestem tu nowa, nie znam ani miasta ani dosłownie nikogo... Gdybym chciała leczyć się u mojego dotychczasowego, sprawdzonego gina czekałyby mnie podróże prawie 700 km, więc to raczej odpada
Kilka dni temu wybrałam się na wizytę do pewnego "specjalistycznego gabinetu", zwiedziona jego reklamą na stronie internetowej, zapewnieniami o wysokich kompetencjach personelu, profesjonalnym podejściu do pacjentek,posiadaniu najnowszej generacji sprzętu diagnostycznego, itd. Niestety wizyta okazała się totalną porażką. Cały wieczór przepłakałam nad własną naiwnością.
Mała ilustracja:
gin - ile pani ma lat ?
ja - 32
gin - a męża jakiegoś to pani będzie miała ?
ja - jestem mężatką
gin - od dawna?
ja - kilka m-cy
gin - stosuje pani jakieś hormony?
ja - nie, nigdy nie stosowałam ( zaczynam coś mówić nieśmiało o npr)
gin - no, to ja pani przepisze luteinę, ale tak za 2-3 cykle jak nie pomoże, to trzeba już badać męża !
ja -
a na co ta luteina, wg pana doktora, ma w moim przypadku pomóc? (mam fazę lutealną 13-15dniową)
gin - bo pani przecież stara się zajść w ciążę !
ja - ja? a czemu pan dr tak uważa? my właśnie z mężem odkładamy na razie poczęcie...
gin(widocznie zdegustowany, jak można odkładać poczęcie nie stosując antyków) - pani ma wyższe wykształcenie i sobie pani śluz ogląda ?!!
Akurat takie podejście lekarza mnie osobiście "ani grzeje ani ziębi", nie oczekiwałam od niego, że będzie mnie utwierdzał w decyzji stosowania npr, ani tym bardziej interpretował moje cykle (mam wątpliwości co do jego ew.kompetencji w tej dziedzinie, mimo że cykle mam zawsze książkowe). Jadąc tam chciałam wyjaśnić 2 problemy, które mnie zaniepokoiły - niestety facet nawet nie dał mi szansy zadać pytania. Pan dr sprawiał wrażenie totalnego ignoranta w swojej dziedzinie (mimo że na stronie www reklamuje się jako były ordynator), przeraził mnie jego brak komunikatywności, schematyczność, wręcż szablonowe traktowanie pacjentek. Na dodatek w tej "specjalistycznej poradni" nie zapewnia się pacjentkom choćby minimum dyskrecji, prywatności, ale przyjmuje się je można powiedzieć "w biegu" - w trakcie wizyty gin kilka razy wychodzi z gabinetu, a to nastawić sobie cappucinko, a to wykonać zaległy telefon, a to sprawdzić, czy przyszli już znajomi umówieni na wizytę, by przyjąć ich poza kolejnością, a to skontrolować, czy jego wizytówki w recepcji się nie skończyły i czy nie trzeba dodrukować... Opuszczanie gabinetu nie przeszkadza mu jednak (tak przez ścianę) w dalszym zbieraniu wywiadu od siedzącej w nim aktualnie pacjentki (haloo, słyszy mnie pani, no i czym pani była leczona, bo muszę wpisać do kartoteki, nie traćmy czasu !) W efekcie, chcąc nie chcąc, każda z pań w poczekalni jest zorientowana z jakimi problemami ginekologicznymi boryka się jej sąsiadka z kolejki.
Posumowując wizytę - nie dowiedziałam się na niej niczego na temat swojego stanu zdrowia (jestem niestety po operacjach ginekologicznych na obu jajnikach i macicy). Dostałam za to receptę na wit. A+E (cytuję gina- to dobrze wpływa na płodność, a stosując npr to przecież nigdy nic nie wiadomo), Mastodynon (pomoże pani na bóle piersi przed @ - nie był zainteresowany wyjaśnieniami, że nie miewam takich bóli, ani zespołu napięcia przed@) oraz Lactovaginal (mimo że nigdy nie miałam diagnozowanych żadnych infekcji ani nie obserwowałam u siebie objawów, które mogłyby na nie wskazywać). Ale ten Lactovaginal, to nie wykluczam, że nie będzie mi potrzebny, zwłaszcza po tym jak jego asystentka robiła mi usg, nie używając na sondę transwaginalną żadnych jednorazowych osłonek
, szkoda, że zauważyłam to dopiero po fakcie...
sorki za przydługi post, ale musiałam się wyżalić
ps. gdyby ktoś nie chciał powielać mojego błędu i tracić czas, kasę i nerwy na wizytę u takiego specjalisty, to służę jego namiarami na priva
pozdr.