Agfa, z jednej strony cieszę się, że to nie ty, ale tak sobie myśle, że może tobie byłoby łatwiej znieść tą sytuacje. Choć to różnie bywa...
Niestety nie pamiętam na ile te badania są trafne, pamiętam, że niosą pewne zagrożenie, ale też nie wiem jak duże. Ale moim zdaniem powinna je zrobić, ale to tylko moje zdanie. Decyzje powinni podjąć mama i tata dziecka, to musi być ich decyzja. Nie dziw się, że twoja koleżanka tak mówi i obrała najczarniejszy scenariusz, to naturalne zachowanie. Ale i zagrożenie też jest duże.
Widzisz, jestem pedagogiem specjalnym od osób z upośledzeniem umysłowym i uczyłam się oraz widziałam jak przebiega taki proces. To jest bardzo trudne dla rodziców, nawet dla takich, którzy głęboko wierzą, mają wiedzę na temat chorób i sposobów leczenia. Właściwie to wszyscy reagują podobnie. W literaturze przedstawia się to tak (niestery w życiu jest tak samo):
1.Etap szoku, w którym dominują silne negatywne emocje podobne do żałoby po stracie bliskiej osoby (w końcu przyszli rodzice jak mantre powtarzają "aby tylko było zdrowe", a tu co?!)
2.Etap depresji i głębokiego kryzysu emocjonalnego, w którym małżonkowie często obwiniają się wzajemnie za stan dziecka zarzucają sobie brak zrozumienia, jest to okres narastających trudności i kłótni małżonkami, który niekiedy kończy się nawet odejściem jednego z nich;
3.Etap pozornego przystosowania się do sytuacji, kiedy to rodzice nadal nie uznają niepełnosprawności dziecka, stosują różne mechanizmy obronne, nieracjonalnie wierzą w wyzdrowienie dziecka i poszukują specjalisty, który mógłby to osiągnąć, ciągle zmieniają lekarzy, terapeutów, gdyż nie zadawalają ich metody pracy, często poszukują pomocy u uzdrowicieli;
4.Etap konstruktywnego przystosowania do sytuacji, gdy rodzice wreszcie są w stanie zaakceptować dziecko i podjąć wieloprofilowe usprawnianie dziecka.
Ten stan zwykle zaczyna się od urodzenia dziecka, ale w tym przypadku zaczął się już teraz. Te etapy, na nieszczęście, trwają latami, znam rodziców dorosłych już dzieci, którzy nie wyszli jeszcze z 3 lub nawet 2 etapu. I nie ma ich za co winić ani potępiać, po prostu tacy są (i tak starają się jak potrafią), choć często przez to dzieje się ogromna krzywda dzieciom i im samym, czyli rodzicom.
Twoja koleżanka jest w bardzo trudnej sytuacji i na pewno obecnie bardzo trudno z nią wytrzymać, ale jeśli masz siłe to bądz z nią, słuchaj i daj się jej wypłakać. Myślę, że jak się troche uspokoi to sama będzie chciała powtórzyć badania i będzie łapać każdą, najdrobniejszą nić nadzieji. Podam ci różne strony na których może coś znajdziesz:
www.zdrowe-dziecko.pl
www.twoje-dziecko.pl
www.dzieci.ramtel.pl
www.ispdn.gnet.pl
www.potomek.pl
nie znam wszyskich tych stron, ale wziełam je z dobrej książki, wiec myśle, że są sprawdzone.
Daj znać, jak potoczą się sprawy i obiecuje, że w razie co i na ile wiedza mi pozwoli, to postaram się pomóc.