Ja brałam luteinę doustną przez 3 miesiące. Przez pierwsze dwa czułam się dobrze, za to w trzecim cyklu miałam już fatalne samopoczucie, byłam nerwowa (do granic wytrzymałości rodziny
), miałam b. pesymistyczne nastawienie do świata, prawie ciągle bolała mnie głowa i pojawiło się plamienie, które trwało prawie 2 tygodnie, od owulacji aż do miesiączki. Ginka zmieniła mi na Duphaston, biorę go już 7 cykli, poza tym, że pogarsza mi się cera w trakcie jego brania i że pobolewają mnie jajniki (choć ginekolodzy mówią, że to ostatnie na pewno nie od leku, a raczej to jeden z objawów endometriozy), czuję się bardzo dobrze.
Wiem z różnych wypowiedzi, że czasem rzeczywiście niektóre kobiety lepiej tolerują luteinę, ale na pewno nie jest tak, że można powiedzieć, który z tych leków jest obiektywnie lepszy. Duphaston nie ma działania termogennego (nie podwyższa temperatury) i ponoć nie blokuje owulacji, w przeciwieństwie do luteiny - te leki mają trochę inne postaci progesteronu. Są lekarze, którzy zdecydowanie preferują jeden albo drugi. Czasem wybór trzeba przeprowadzić metodą prób i błędów i brać ten, który się lepiej toleruje. Wypowiedzi na temat obu leków znajdziesz na forum Dla starających się na gazecie
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=19585
Może niedługo do nas dołączysz? Ja nie mam potwierdzonej endometriozy, tylko podejrzenie, miałam mieć już robioną laparoskopię, ale lekarz mnie przekonał, że lepiej zacząć od starań o potomka, jeśli to się mieści w naszych planach życiowych, bo ciąża jest najlepszym lekiem na tę chorobę, i dopiero po 6 m-cach bez efektu zrobić laparo. No i tak staramy się drugi cykl
Pozdrawiam