hej. niezła ta dyskusja. w moim domu rodzinnym była "broszka", my mówimy "pipunia". myślę jednak, że nie tyle ważna nomenklatura, co raczej atmosfera wokół TYCH pytań dziecka.
a propos koleżance przytrafiła się taka historia: jej 3 letni synek zobaczył ją nagą i zapytał co to? mama odpowiedziała: taki puszek. a następnego dnia na imieninach jej teścia zebrani przy stole goście usłyszeli od malca, że mama ma puszek między nóżkami. koleżanka chciała się zapaść pod ziemię.
wydaje mi się, że warto też pogadać z malcem, że o tych kwestiach rozmawia się z mamą/ tatą/ w domu, zdecydowanie nie z obcymi.