czy wspólny pokój zbliża rodzeństwo?
mój syn od urodzenia (ma 10,5 m-ca) śpi w naszej sypialni, córka (3 lata w październiku) ma osobny pokój. do niedawna było tak że mąż kapał i usypiał syna a ja córkę. czyli zasypiali osobno. Ale odkąd mały zaczął pewnie siedzieć a mężowi przybyło pracy przed domem na wiosnę, zaczęłąm kąpać ich razem w brodziku i kłaść razem spać. Kładę się z obojgiem w naszej sypialni, zasypiają i rozdzielam ich do łóżeczek. Nie wiem czy to ma jakiś wpływ ale mniej-więcej od tamtej pory kiedy zaczęłam tak robić, Gabi zrobiła się niedobra dla brata. Zabiera mu wszystko co ten ma w rączkach, wszystko jest JEJ albo MAMUSI. Dla mnie jest grzeczna i posłuszna. Zabiera zabawki bratu i przynosi mi
jak mały śpi, córka jest aniołkiem, mówi szeptem i ślicznie się bawi, ale jak on się budzi, w córkę coś wstępuje, na każdym kroku musi bratu coś zabrać, szturchnąć go, odepchnąć, krzyknąć na niego. Ale są i rzadkie chwile ze jest czuła, podaje mu picie, przytula, podchodzi znienacka i całuje w główkę.
mimo naszych wcześniejszych ustaleń że syn będzie miał wysykowany osobny pokój, dzisiaj powiedziałam Gabi ze Arturek bedzie spał u niej w pokoju. Przestawiłam mebelki i wcisnęłam łóżeczko. Mała jest zachwycona, chociaż zobaczymy jak będzie wieczorem.... ja boję się bardziej bo mały budzi sie w nocy i musi sie napić (woda) a o ok 7 rano już wstaje podczas gdy córcia lubi spać do 8 albo i dłużej nawet czasami....
poradźcie mi, czy to dobry pomysł z tym wspólnym pokojem?