Teraz jest 28 marca 2024, o 10:47 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez fresita » 24 listopada 2010, o 15:06

Annka napisał(a):Dawniej być może przedszkole nie było tak potrzebne jak dziś, bo dzieci miały dużo rodzeństwa i non stop miały towarzystwo rówieśników; i na wsi i w mieście dzieciaki z sąsiedztwa bawiły się razem.
Ale obecnie? Gdy każdy siedzi w swoim domku i tylko wychodzi na spacerek z dzieckiem? Wg mnie zostawianie dziecka samego z mamą w domu właśnie prowadzi do zubożenia najważniejszej dla człowieka sprawy, jaką jest wchodzenie w relację z rówieśnikami! Gdzie ono ma się tego nauczyć? Jak ma właśnie nie być egocentrykiem, gdy wciąż jest w domu "pępkiem świata"?
To samo dotyczy szkoły. Na samą myśl, że mogłabym zamiast chodzić do szkoły siedzieć w domu z mamą i się uczyć -chce mi się płakać! Gdzie pole do zawiązywania przyjaźni, radzenia sobie samemu z problemami?
Pewnie, że tu najważniejszą sprawą jest JAKA jest ta szkoła czy przedszkole.
Nie będę już rozwijać wątku matki pozostawionej samej w domu na lata z dzieckiem. Ja po 2,5 roku "siedzenia w domu" (pracuję zdalnie z domu) mam tak serdecznie dość, że jakakolwiek aktywna zabawa z dziećmi zaczyna mnie przerastać. Marzę o dniu, w którym młodszy wreszcie pójdzie do przedszkola a ja do pracy. Nie chodzi tu o żadną karierę - mnie życiowe doświadczenie uczy, że kobieta musi pracować, bo niestety: ojciec rodziny też może umrzeć lub zachorować.


podpisuje sie pod wszystkim.inaczej sie patrzy na te sprawy jak w bliskiej rodzinie umiera mlodo szwagier a siostra z synem musi sobie radzic z problemami przede wszystkim finansowymi.Dzieki Bogu pracuje od dawna ale i tak jest bardzoc iezko. Nie wyobrazam sobie co by bylow sutuacji, gdyby caly ten czas zajmowala sie jedynie domem...
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez fiamma75 » 24 listopada 2010, o 17:28

Też się zgodzę z Annką.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez kami79 » 24 listopada 2010, o 22:38

Mam podobne wrazenia jak przedmowczynie.
Przeczytalam tekst z linku o Edukacji Domowej. Nie twierdze ze jest to rozwiazanie zle, ale utwierdzilam sie tylko w przekonaniu ze zarowno do wielodzietnosci jak i do uczenia dzieci w domu trzeba miec talent i powolanie. Bo praktycznie jest to poswiecenie sie dziecku calkowite i na lata. Nie widze w tym systemie miejsca na jakikolwiek rozwoj rodzicow czy wolny dla nich czas - bo do uczenia dzieci tez trzeba sie przygotowac co pochlania zapewne reszte czasu jaki pozostal po "lekcjach".
Mimo iz przekonuje mnie fakt, ze poziom nauczania w tym systemie moze byc lepszy niz w tradycyjnej szkole, to rowniez nie widze tu jakos alternatywy dla normalnego rozwoju w grupie i spoleczenstwie, w twardej "zywej" rzeczywistosci. Ciepelko rodzinne jest super ale jesli po tych kilkunastu latach taki mlody czlowiek wyjdzie z tego ciepelka i zderzy sie ze wspolnota ludzka oparta na troche innych zaleznosciach, to moze byc dla niego niezly szok.
Ale temat nie mniej jednak mnie zaciekawil, moze faktycznie tacy uczniowie nie sa wogole stratni a wrecz przeciwnie, zyskuja wiecej niz uczniowie szkol i przedszkoli? Z boku wyglada to inaczej, niz od srodka.
Ja tez mam dobre doswiadczenia zwiazane z przedszkolem. Moj rozwydrzone dotad dziecko "ogarnelo sie" przebywajac w grupie rowiesnikow pod okiem obcej osoby, nauczylo sie samodzielnosci, wspolpracy w grupie, posluszenstwa i paru innych praktycznych rzeczy. Minusem oczywiscie sa choroby- caly zeszly rok chorowal zarowno przedszkolak jak i jego mlodszy brat. Natomiast plusem jest to ze w tym roku procz katarow, nie zlapali nczego wiekszego :) No i przyznam ze bolesny dla mnie byl fakt kiedy moj syn plakal i nie chcial chodzic do przedszkola, prosil mnie zebym mu pozwolila zostac w domu a ja- jak nakazuje praktyka- i tak go konsekwentnie takiego rozryczanego zostawialam. Panie mowia ze tak trzeba robic, ze sie przyzwyczai- i tak sie stalo- ale nadal nie mam przekonania czy to dobry sposob aby zostawiac zaplakane, zestresowane dziecko i wychodzic
kami79
Domownik
 
Posty: 486
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 15:36
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Postprzez fresita » 24 listopada 2010, o 22:43

ja mam problem odwrotny-moja schodzi nafoszona ze za wczesnie po nia przychodze(16-16:30) ;)
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Annka » 25 listopada 2010, o 00:53

fresita napisał(a):ja mam problem odwrotny-moja schodzi nafoszona ze za wczesnie po nia przychodze(16-16:30) ;)


Moja też nafoszona jak przychodzę o 16 :wink: Ale młodszy mi od rana wierci dziurę w brzuchu, żeby już natychmiast iść ją odebrać z przedszkola - bo jemu się nudzi :wink: Więc jestem między młotem i kowadłem :wink:
Annka
Bywalec
 
Posty: 118
Dołączył(a): 9 lipca 2008, o 14:23
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Joanna » 3 grudnia 2010, o 19:21

Uzupełniam linki:
audycja z RM w formie stresczenia:
http://www.rodzinakatolicka.pl/index.ph ... -na-wiecie

do odsłuchania:
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=20340

Kilka myśli z tej audycji:

Psychoterapeutka niemiecka Christa Meves twierdzi, że to na skutek wczesnego oderwania dziecka od matki powstaje osobowość depresyjno-roszczeniowa.

James Dobson twierdzi, że dopiero w wieku lat dziesięciu dziecko jest na tyle dojrzałe, by oprzeć się presji grupy, ma kręgosłup moralny.

Ważnych rzeczy dopilnowuje się osobiście. Żeby dzieci były stabilne, godne zaufania, potrafiące skupić uwagę, wierzące, to trzeba włożyć w to pracę.

Twoje dziecko woła: mamo, zostań ze mną w domu, to najlepsze dla mojego rozwoju!

Z książki E. Hurlock "Rozwój dziecka":
"Dziecko nie zaspokojone emocjonalnie przejawia nikłe zainteresowanie innymi osobami, jest egocentryczne, egoistyczne i pełne pretensji."

Moje refleksje:
Dla mnie najważniejsze jest prawidłowe ukształtowanie osobowości moich dzieci. Chcę, aby doświadczały poczucia bezpieczeństwa i miłości, a tego nikt nie może im zapewnić w takim stopniu jak ja.
Chcę, aby moje dzieci były wychowane w duchu tych wartości, które ja wyznaję, a nie w duchu liberalizmu i konformizmu - wpływ wychowawczyń i innych dzieci jest w przedszkolu czy w szkole większy niż mój, jeśli dzieci będą ze mną krócej niż z innymi. W najlepszym przypadku będę musiała w domu pracować nad tym, żeby "odkręcić" to, co inni "włożyli" mojemu dziecku do głowy i serca.
Chcę, aby moje dziecko miało silniejszą więź emocjonalną ze mną niż z przedszkolanką.
Kwestia celu i przeznaczenia dziecka - co jest najważniejsze w wychowaniu dziecka - wiedza, nauczenie się piosenek, wierszyków, tańca, czy też życie pełne sensu i satysfakcji, radości z życia, z bycia kochanym, posiadanie silnej osobowości zdolnej do oparcia się presji grupy, mocnej wiary, a na koniec osiągnięcie życia wiecznego?

Myślę, że wiek przedszkolny, a nawet szkolny, to nie jest jeszcze wiek, w którym należy dziecko uczyć dostosowania sie do "twardej rzeczywistości".

Co do edukacji domowej, to sądzę, że doświadczenia i badania amerykańskie aż nadto dobitnie pokazują fakty i mity dotyczące tzw. uspołecznienia.
Ciekawe artykuły dotyczące ED:
http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/koziel-graczyk.html
http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/dziala.html
Joanna
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 29 października 2003, o 21:14
Lokalizacja: Koszalin

Postprzez kami79 » 3 grudnia 2010, o 21:32

Joanno,
nawet jesli dziecko nie chodzi do szkoly czy przedszkola, ma przeciez kontakt z rowiesnikami na podworku czy w innych miejscach. Nie uchronie go od wplywow otoczenia rezygnujac ze szkoly- no chyba ze ogranicze takze jego kontakty towarzyskie jedynie do rodziny.
Nie twierdze ze edukacja domowa jest bez sensu, moze nawet jest swietna ale osobiscie nie wyobrazam sobie abym miala byc z moimi dziecmi 24 h na dobe poswiecajac im kazda chwile dnia- bo w gruncie rzeczy tak wygladaloby nasze/ moje zycie. To nie jest moj egoizm i uciekanie od wyzwan jakie stawia przede mna macierzynstwo. Chociaz kocham moje dzieci nad zycie, to poprostu czuje sie wypompowana siedzac codziennie od rana z dwojka w domu (rok i 3 lata) oraz od godziny ok 16 takze z przedszkolakiem. Nie widze mozliwosci z entuzjazmem podjac sie wyzwania uczenia moich dzieci w domu. I nie uwazam tez aby moja robota w ich wychowaniu musiala isc na marne dlatego ze trafia niebawem do przeszkola i szkoly.
Tak jak wyzej pisalam, uwazam ze do tego typu przedsieweziec trzeba miec poprostu talent i powolanie
kami79
Domownik
 
Posty: 486
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 15:36
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Postprzez fiamma75 » 3 grudnia 2010, o 23:53

Pozostaje mi sie zgodzić z kami.
Jako matka przedszkolaczki dodam, ze córka największy kontakt emocjonalny ma z nami, ze swoją rodziną a nie z przedszkolankami :shock:
Dzięki temu, że doświadczyła (i doświadcza) w domu miłości, bliskości fizycznej i emocjonalnej, dobrze sobie radzi poza domem.

Byłam dzieckiem nie chodzącym do przedszkola, byłam z mamą zanim poszłam do szkoły. I niestety to był błąd - patrząc z perspektywy czasu.
Dlatego nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Annka » 6 grudnia 2010, o 23:34

Joanno przede wszystkim jest jasne, że to rodzic decyduje o dziecku i jeśli uważa, że dziecko powinno być z mamą w domu przez 10 lat - to jest to jego święte prawo.
Znam dzieci, które absolutnie nie nadają się do przedszkola i do niego nie chodzą.
Osobiście jestem zwolennikiem tego, żeby to rodzic mógł decydować o sposobie kształcenia swojego dziecka a nie urzędnicy.

Jednak uważam, że zajmowanie się wyłącznie dzieckiem przez mamę jest jakiś mitem. Kobiety zawsze pracowały, nawet jeśli nie była to praca zarobkowa i tak naprawdę nigdy nie miały aż tyle czasu dla dzieci. Tak naprawdę zawsze były zajęte od rana do nocy a dzieci były niańczone przez babcie, rodzeństwo i kuzynostwo.
Promowana wizja matki zajmującej się w domu dziećmi jest chyba fikcją literacką. Może jakiś procent zamożniejszego społeczeństwa mógł/może sobie na to pozwolić, ale z pewnością nie przeciętny zjadacz chleba.
Annka
Bywalec
 
Posty: 118
Dołączył(a): 9 lipca 2008, o 14:23
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Amazonka » 7 grudnia 2010, o 19:42

Audycja o edukacji domowej - trzeba wybrać z listy:
2009-10-19 - Edukacja domowa - można pobrać albo odsłuchać online.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez anna_k-p » 31 stycznia 2011, o 21:29

moja córka poszła do pzrzedszkola gdy miała 2 lata i 7 miesięcy i wcale nie żałuję. nie musiałam jej dawać do przedszkola ale chciałam. wcale tego nie żałuję. zaczęła szybciej się rozwijać. w przedszkolu dzieci uczą się różnych piosenek, wierszyków, rysowania, kolorowania, wycinania, itp. myślę że przedszkole jest potrzebne. fakt, że choroby się przynosi ale to nieodzowna część naszego życia]
anna_k-p
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 20 stycznia 2011, o 23:59
Lokalizacja: Tomaszów Lubelski

Postprzez brega » 3 lutego 2011, o 00:12

Też jestem za pracą kobiet i przedszkolami, a nawet żłobkiem w razie konieczności. To prawda, że dziecko w domu nigdy nie rozwinie się tak, jak w przedszkolu (i nie chodzi tu tylko o naukę, ale przede wszystkim o rozwój społeczny). Edukacja domowa? Mnie też przeraża taka idea! No chyba że dzieci tak uczone wyizolujemy jako dorosłych ludzi od społeczeństwa i stworzymy im jakiś raj za życia. Przecież szkoła to miniatura społeczeństwa - przyjaźnie, konflikty, nauka rozwiązywania problemów, nauka radzenia sobie ze stresem itd. itp. Owszem, może program nauczania nie jest idealny, pewnie wszechstronnie wykształceni rodzice są w stanie dać dziecku w domu lepszą wiedzę. Ale wiedza jest tylko częścią edukacji. Ile tak naprawdę pamiętam po latach wiadomości ze szkoły? Niewiele. Ale nauczyliśmy się żyć w społeczeństwie. A świat jest brutalny, mimo że może się to nam nie podobać i nie wyobrażam sobie funkcjonowania w pracy osoby, która nie zetknęła się ze szkołą. Edukacja domowa była fajna w dawnych czasach, gdy taki arystokrata jeździł sobie co najwyżej z jednego dworku na drugi w celach towarzyskich i nie zaprzątały go sprawy tzw. "walki o byt".
I mówcie sobie, co chcecie, ale niestety doświadczenie wielu kobiet pokolenia mojej mamy uczy mnie, że kobieta powinna pracować.
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez Amazonka » 3 lutego 2011, o 10:56

Słuchałaś audycji z wypowiedziami praktyka?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez genowefa » 3 lutego 2011, o 23:16

Ja jestem też za przedszkolem, na szczęście udało się posłać córę do przedszkola katolickiego i wiem, że takie wartości jakie my jej przekazujemy są potwierdzane tam.
W domu modli się modlitwą z przedszkola, a tam opowiada to co słyszy od nas w domu.
Córka jest z grudnia więc poszła jeszcze zanim skończyła 3 lata, ale nie żałuję! Rozwinęła się bardzo, wierszyki, piosenki, prace plastyczne przeróżne, występy przed publicznością... Uwielbia koleżanki i kolegów, uczy się języka, ma korektywę (na jej platfusa super sprawa) wiem, że tego sama bym nie pociągnęła mając jeszcze młodszego syna, bo nie da się wszystkiemu sprostac...
Też potwierdzam, że to z nami jest najbardziej związana emocjonalnie, nigdy mi nie dala powodów, żeby być zazdrosna o wychowawczynię.

Młodszego syna posyłamy też rocznikowo do przedszkola.
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez Joanna » 21 czerwca 2011, o 20:33

Dawno tu nie byłam.
Dodam coś ciekawego - fragmenty artykułu stąd:
http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/moore.html
Warto przeczytać całość.


Jak socjalizować małe dzieci

Jedno z najbardziej zagadkowych i niebezpiecznych kłamstw dwudziestego wieku głosi, że twoje dzieci powinny być jak najwcześniej socjalizowane i kształcone. W tym celu należy posłać je do przedszkola lub też umożliwić im kontakty z jak największą liczbą rówieśników - im więcej [dzieci w grupie], tym lepiej.

Wczesna socjalizacja często tak naprawdę wywołuje tendencje antyspołeczne, robiąc z przedszkolaków małych buntowników, o ile nie prawdziwych neurotyków.

Jakość społecznych zachowań dziecka zależy nie tyle od liczby dzieci, z którymi zwykło się bawić, ile od jego emocjonalnej stabilności, poczucia własnej wartości i nieegoistycznej troski o innych. Zazwyczaj jest odzwierciedleniem jakości rodzicielskiego przykładu i siły przywiązania do ciepłych, konsekwentnych rodziców.

(...) efektywność najlepszych przedszkoli zależy generalnie od tego, w jakim stopniu udaje im się naśladować dobry dom. Nasuwa się pytanie, dlaczego w takim razie należy w ogóle zabierać dzieci z ich własnych domów, o ile nie jest to absolutnie konieczne?

Piorunujący jest wpływ grupy rówieśniczej na małe dziecko, którego system wartości nie jest jeszcze dobrze określony; które nie nauczyło się jeszcze polegać na sobie samym; które nie czuje się do tego prawdziwie chciane i potrzebne. Jeśli dziecko nie miało czasu na to, by ukształtować własną niezależność, szybko uczy się naśladować zachowanie rówieśników i przyjmuje ich stosunek do życia.

„Paradoksalnie - mówi Bronfenbrenner (Two Worlds of Childhood - U.S. and U.S.S.R., strona 97) - im więcej ludzi naokoło, tym mniejsza szansa na głęboki kontakt”.

Nawet najlepsza, najbardziej ludzka i zindywidualizowana opieka dzienna nie może wynagrodzić dzieciom uczucia odrzucenia, którego nieświadomie doświadczają.

Jeśli chcesz mieć naprawdę społeczne, zrównoważone dziecko, ofiaruj mu ciepły, spójny i odpowiadający na jego potrzeby dom do momentu, aż osiągnie 8 czy 10 rok życia, o ile tylko jest to możliwe. Nie przejmuj się modnymi metodami kształcenia i wychowywania, po prostu bądź przy swoich dzieciach ograniczając do minimum wpływy z zewnątrz. To może wydawać się staromodne, ale czy nie jest takie również złoto?
Joanna
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 29 października 2003, o 21:14
Lokalizacja: Koszalin

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez kami79 » 22 czerwca 2011, o 22:54

Mam mieszane uczucia. To co tu pisza wydaje mi sie nieco propagandowe. "Wczesna socjalizacja często tak naprawdę wywołuje tendencje antyspołeczne, robiąc z przedszkolaków małych buntowników, o ile nie prawdziwych neurotyków"- co za bzdura?! Pierwsze o czyms takim slysze. Nie znam ani jednego dziecka ktore chodzi do przedszkola i stalo sie przezen neurotykiem lub buntownikiem. Przyklad mojego dziecka doskonale temu przeczy- antyspoleczne to ono bylo zanim poszlo do przedszkola a dzieki niemu wlasnie stalo sie otwarte na kontakty z innymi dziecmi i zdyscyplinowane. Wiele zdan z tego tekstu to wyzwanie do polemiki ale niewiem czy warto polemizowac skoro to co jest tu napisane brzmi w tonie jedynej slusznej racji.A jesli dziecko faktycznie odnosi korzysci z uczeszczania do przedszkola? A jesli dobrze sie w nim czuje i lubi chodzic? Mysle ze to rodzic najlepiej wie czy przedszkole sluzy dziecku czy nie i w ktorym momencie powinno pojsc miedzy inne dzieci. I nie wierze ze musi to byc sztywna granica 8- 10 lat. Zwlaszcza ze w innym tekscie czytalam ze ta granica to lat kilkanascie a nawet wiecej. Jak dla mnie opcja nie do przyjecia ale jesli ktos czuje w sobie sily i powolanie do edukacji domowej to szczerze gratuluje i z serca zycze sukcesow
kami79
Domownik
 
Posty: 486
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 15:36
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez zabka » 4 lipca 2011, o 14:54

polecam zapoznanie się z treścia artykułu:
http://www.bognabialecka.pl/index.php?o ... &Itemid=24

sa tam rpzedstawione wyniki badań z USA - bardzo ciekawe :)

przedszkola i żłobki to wynalazek ostatniego stulecia, trudno tka naprawde mówić rzetelnie o tym, czy to lepsze rozwiązanie. Gdyby dzieci bez przedszkoli rozwijały się źle to do niczego byśmy jako ludzkość nie doszli - wszak całe pokolenia żyły bez tych dobrodziejstw i jakoś się rozwój ludzkości toczył :)


a jeszcze bardziej polecam drugi artykuł - krótszy, lątwiej się czyta:
http://www.bognabialecka.pl/index.php?o ... &Itemid=24

oto kilka cytatów, z którymi sią w 100% zgadzam:
"Zabawa z rówieśnikami w przedszkolu jest dla dziecka przyjemna i rozwijająca. A jednak socjalizacja, czyli uczenie się, jak radzić sobie w sytuacjach społecznych - nie jest tym samym co zabawa w towarzystwie innych dzieci"

" Na tym etapie rozwojowym dzieci słabo radzą sobie z emocjami. Są impulsywne i trudno im patrzeć na problem z cudzej perspektywy. Mają słaby wgląd i zrozumienie emocji innych ludzi. Aby rozwinąć umiejętności społeczne, potrzebują interakcji z osobą dorosłą.
Dla przykładu. Gdy dziecko bawiąc się zabawką podzieli się nią z mamą – zostaje pochwalone. Usłyszy: "Dziękuję, cieszę się, że się ze mną podzieliłeś" itp. Uczy się w ten sposób dzielenia, empatii, otwartości na potrzeby innych. Gdy podzieli się zabawką z rówieśnikiem, pozytywne zachowanie pozostaje niezauważone, nienazwane, a czasem nawet ukarane, gdy rówieśnik nie chce po chwili oddać zabawki czy wręcz ją zniszczy. Trudno jednocześnie wymagać od wychowawczyni w przedszkolu, by miała kontrolę nad zachowaniem kilkunastu-kilkudziesięciu dzieci w zakresie takich niuansów, jak podziękowanie za zabawkę."


"Warto też zdać sobie sprawę, że przedszkole jest w gruncie rzeczy nowym wynalazkiem. Jeszcze w połowie XX wieku podstawowym środowiskiem wychowawczym była rodzina wielodzietna i wielopokoleniowa, gdzie dzieci uczyły się umiejętności społecznych w kontaktach z ludźmi w różnym wieku. Strukturę tę najlepiej imitują przedszkola, gdzie grupy są niewielkie i zróżnicowane wiekowo – tzn. w jednej grupie bawią się dzieci od 3 do 5 lat."
zabka
Przygodny gość
 
Posty: 7
Dołączył(a): 26 maja 2011, o 10:42

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez kiniaa » 19 kwietnia 2012, o 13:41

Witam,
widzę, że ten temat już jest trochę stary, ale ze względu na moje doświadczenie spróbuję go troszkę odświeżyć.
Jestem młodą mamą 2-latki (od dłuższego czasu,intesywnie, niestety bezskutecznie :( staramy się o drugie dziecko).
Mieszkam aktualnie w Danii i mała zaczęła żłobkową przygodę jak miała 1,5 roku. Tutaj wszytskie dzieci chodzą do żłobka i przedszkola, a zaczynają od 6m-cy lub 1 roku (urlop macierzyński trwa rok). Ale nie będę tutaj się ropisywać o duńskim sysytemie, tylko powiem, jakie są moje odczucia w rozwoju córeczki. "Żłobek" wygląda tak, że jest 3 lub 4 dzieci i mieści się w prywatnym domu. Akurat ten, gdzie chodzi moja córka mieści się 50 m od naszego domu, więc jest to dla córci "teren znajomy". Jeżli miałambym wybierać, puściłaby dziecko jeszcze raz. To jest naprawdę fantastyczne rowiązanie. I jakoś dziwię się, że mamy, które mają po kilkoro dzieci piszą, że 2,3-latek nie jest w stanie nawiązywać znajomości z rówieśnikami- po prostu szok jak to czytam!!!!!! Moja córcia ma już swoja koleżankę w przedszkolu, z którą zawsze się bawi i chodzą za rączkę na spacery, zawsze się przywitają i pożegnają i bardzo cieszą na swój widok. Córcia jest bardzo odważna, nie boi się ludzi, nie płacze 2 godzin jak guza nabije, naprawdę fajnie się rowija. I widzę ogromną różnicę- jak przyjeżdżamy do PL, a dzieci (starsze od mojej córci, właśnie 3 - latki) chowane w domu z niańkami, boją się podejść, bawić, wyrywają sobie zabawki, o wszytsko płaczą i mama nie może nawet na chwilę ich zostawić, bo jest ryk. Ja nie mam takiego problemu. Oczywiście mała ma swoje humory, ale raczej jak każdy człowiek, ale nie jest zalękniona i nie boi się wszystkich. Dodatkowo, odkąd poszła do żłobka- odwrotnie- przestała chorować. Tego akurat nie pochwalam, ale coś w tym jest, bo tutaj- w przeciwieństwie do polskich żłobków, nawet chore dziecko może przyjść do żłobka, a katar to już jest norma. Ale moja mała jakoś się chyba uodporniła. Wyobraźcie sobie, że tutaj też dzieci spią na dworzu do ..... -10 st. Akurat ja tego zabroniłam robić z moją córcią , bo akurat to jest dla mnie przegięcie, ale tak jest i jakoś te dzieci żyją.....
Zresztą będąc na polskim placu zabaw widzę dużą różnicę w opiece nad dzieckiem. Pilnuję mojej córci, ale bez przesady, a nianie i babcie i mamusie w kółko tylko" tam nie idź, tam nie wchodź, uważaj, nie wolno itp....." Tu kazde dziecko ma prowo nabić sobie guza i jest to normalne. Córcia cieszy się, że mnie widzi, ale czasami ucieka zaraz do dzieci bo akurat jest zabawa- no właśnie to apropos niemożności nawiązania kontaktu....
Także ja mam naprawdę dobre doświadczenie, tym bardziej, że mam te 6 godz. dla siebie i mogę chwilę odetchnąć i zająć się tym czym lubię (a mam ciekawe hobby). Także wszyscy są zadowoleni.
Poza tym napiszę że nie jest to prywatny żłobek, bo tu wszystkie należą do gminy i są kontrolowane. Zresztą co jakiś czas kilka małych żłobków spotyka się większą grupą.
Więc myślę, ze strasznie złobkami jest trochę przesadzone. Zresztą czasami piszą to strasze osoby, które- rzeczywiście wychowywały się w domu, ale..... po pierwsze były to inne czasy. Ja też chodziłam tylko 2 lata do przedszkola, ale mam 3-kę rodzeństwa i w bloku było pełno dzieci i od najmłodszych lat dzieciaki same latały pod blokiem, więc przedszkola i żłobki nie były podszebne, bo czasami mały żłobek to był w domu , jak było 3 i więcej dzieci. A teraz.... jedynaki prawie na każdym kroku. I czasami nie jest to wina rodziców- ja np. marzę o dużej rodzinie, ale o pierwsze dziecko długo się starałam i teraz z drugim wcale nie jest lepiej, a lata lecą..... W takim wypadku trzymanie jedynaka w domu nie sądzę żeby było dobrym pomysłem :/
Jedyny minus to czas spędzony w żlobku. Jeżeli dziecko jest w złobku 6- 6,5 godz. to uważam że jest ok, ale właśnie problem tkwi w zostawieniu dziecka na dłuższy czas. Tutaj 90% dzieci odbieranych jest o 15:30, no góra do 16:00. Moja córcia jest od 9:00 do 15:00. W w-wie rodzice koleżanki prowadzą żłobek i dzieci są odbierane nawet ...... o 19:00!!!!!! szok, tu już jest coś nie tak. Nawet uważam że 17 jest stanowczo za późną porą, bo wtedy zostają ledwie 2-3 godz. z dzieckiem. W wie nawet jak któś pracuje na pół etatu, to zanim do tego złobka dojedzie to i tak jest już późno, a z drugiej strony z pensję za pół etatu w w-wie to sobie można..... No i tu się kłania polska polityka prorodzinna- czyli powrót do punku wyjścia :/ Pozdrawiam!
kiniaa
Bywalec
 
Posty: 197
Dołączył(a): 30 grudnia 2008, o 21:54

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez Misiczka » 20 kwietnia 2012, o 12:38

Moja córka jak skończyła 1,5 roku też poszła do żłobka - zwykłego, gminnego, jest ok. 6 godzin, radzi sobie świetnie, jak przychodzimy sama idzie do swojej szafki zakłada kapcie, robi mi pa pa i biegnie do dzieci, uwielbia wszelkie zabawy ruchowo - taneczne (ma rytmikę, angielski i zajęcia z logopedą), są 2 grupy, ale nie podzielone wiekowo, są calkiem malutkie dzieci poniżęj roku i ponad 2-letnie, co w sumie okazuje się być lepszym rozwiązaniem niż grupa starsza i młodsza. Jedyny minus, to chorowanie, czasem coś łapie (ostatnio np. były jakieś brzuszkowe kłopoty), ale ogólnie uważam że dla dziecka otwartego, samodzielnego, radosnego, "przebojowego" żłobek jest OK, choć z pewnością są dzieci które powinny do tego typu placówek iść znacznie później (mój starszy syn poszedł do przedszkola mając 3 lata i 2 m-ce i teraz sądzę że dla niego to było za wcześnie...)
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez martadaniłowska » 15 sierpnia 2013, o 09:12

moje dziecko poszło do przedszkola publicznego gdy miało trzy i pół roku (jest z lutego) również nie musiałam posyłać go, ale chciałam i nie żałuję. dziś syn rozpoczyna już drugi rok w tym samym przedszkolu - już w grupie czterolatków :D do momentu rozpoczęcia przedszkola tylko ja się nim opiekowałam (no i mąż gdy wrócił z pracy) nie mieliśmy niani, babci i cioci "pod ręką". zresztą sama chciałam być z nim tylko sam na sam. wydawało mi się, że nikt nie zrozumie mojego dziecka. tylko ja jestem wstanie temu podołać. może mi się tylko wydawało - fakt faktem mój syn do najłatwiejszych dzieci nie należał: dużo płakał, długo był przy piersi (28 miesięcy), gdy nauczył się chodzić dużo i bardzo szybko uciekał na oślep, bardzo długo chodził w pampersie (trzy lata i trzy miesiące), a gdy wreszcie pozbyłam się pieluch z domu, a synek ładnie robił siku na stojąco (przedszkolanka na początku pochwaliła, że chłopiec umie ładnie załatwić się) to jeszcze długo, długo robił kupe w majtki :oops: bo nie mógł się przełamać na pozycję siedzącą na sedesie. lekko nie miałam, ale dałam radę. na osłodę - nie chorował mi wcale. do tej pory, a ma syn już 4 i pół roku nie podałam mu żadnego leku (może jakiś tam syropek na kaszel i jednorazowy eksperyment z kroplami do nosa, ale nic z antybiotyków i tym podobnych rzeczy). do lekarza chodziłam z nim - prawie - tylko na szczepienia (tylko te obowiązkowe) i bilanse.
wreszcie nadszedł upragniony moment, gdy mogłam trud wychowawczy podzielić na 4 godziny z przedszkolem. dosyć szybko przyzwyczaił się do przedszkola (choć przez cały ubiegły rok przedszkolny zdażało mu się robić mi sceny pt. nie chcę iść do przedszkola). nie znosił łeżaków - choć ani razu nie leżakował, bo odbierałam go zaraz po obiedzie. co wtorek była plastyka. ładnie malował zwłaszcza farbami. nauczył się kilku piosenek, recytował mi w domu niektóre wierszyki. dzieci z jego rocznika wyjątkowo chorowały, rozmaite choroby szalały w sali maluszków, niektóre nawet opierały się w szpitalu. mój syn nie zachorował, ale od połowy września do połowy maja - cały czas miał jak nie kaszel to zielone katarzysko zwane przez niektórych ropnym, a innych bakteryjnym. chodziłam z nim do lekarzy, ale oni nic w nim nie widzieli po za tym katarem i kaszlem. jakieś tam syropki zapisywali i miało samo minąć. minęło w czerwcu i teraz w sierpniu nie ma dziecko moje kataru. trochę obawiam się jesieni, że znów to powróci (choć mało poważne to jednak wkurzające). przedszkolanka z duzym stażem zapewnia mnie, ze mam nie mieć już problemu, bo każde dziecko w pierwszym roku przedszkola musi przejść taką adapyację z bakteriami (syn oczywiście przynosił te bakterie do domu i ja też miałam katar całą ubiegłą zimę). jestem zadowolona, że syn ma już ten pierwszy rok za sobą. chciałam bardzo , żeby miał kontakt z rówieśnikami, bo widziałam po nim, ze już tego potrzebuje, nie siedział na okrągłlo w domu. w lipcu miał miesiąc wakacji, a od pierwszego sierpnia chodzimy znowu narazie na pięć godzin, a od września na siedem.
martadaniłowska
Przygodny gość
 
Posty: 6
Dołączył(a): 12 czerwca 2013, o 18:16

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez Basiczek » 12 września 2013, o 20:05

Dodam jeszcze moje doświadczenia. Mam 2 synów. Różnica wieku 3 lata. Kiedy młodszy jeszcze mieszkał w głębokim wózku, starszy na spacerach urządzał sceny zazdrości, więc nie myślałam o posłaniu go do przedszkola. Przecież i tak byłam w domu. Jednak szybko się okazało, że po prostu zaczął mi uciekać do dzieci na podwórku. Wtedy podjęłam decyzję. Mieszkaliśmy w malutkim mieszkanku i jakoś przeżyliśmy przedszkolne choroby. Młodszy, karmiony długo piersią przechodził je łagodnie i potem gdy na niego przyszła pora iść do przedszkola chorowania prawie nie było.
Myślę, że starsze dziecko powinno mieć coś poza mamą i młodszym rodzeństwem. Mamy coraz więcej możliwości. Klubiki dziecięce, biblioteka (po sąsiedzku mam np. bibliotekę publiczną, gdzie są darmowe zajęcia dla małych dzieci). Może powinno chodzić na jakieś zajęcia muzyczne, plastyczne. Moi znajomi np. kupili dziecku specjalną tapetę do kolorowania Pixers. Dziecina sam koloruje obrazki na tej tapecie i to jest tylko jej.
Basiczek
Przygodny gość
 
Posty: 1
Dołączył(a): 12 września 2013, o 19:00

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez Parria » 11 grudnia 2013, o 17:40

Faktycznie dzieci w wieku około 3 lat bardzo chcą spędzać czas ze swoimi rówieśnikami. :) Ja ma dwuletnią córeczkę i 3,5 letnią chrześnicę i one po prostu nie mogą bez siebie żyć. A jak widzą inne dzieci na spacerach to od razu chcą podchodzić, witać się, bawić z nimi itp. Myślę, że niedługo naszą małą też poślemy do przedszkola, a chrześnica już by do niego chodziła, tylko, że niestety zabrakło miejsc :( a tam gdzie wyznaczyli jej gdzie ma chodzić (kuratorium) jest po prostu za daleko.
Parria
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 11 grudnia 2013, o 13:18

Re: Trzylatek- do przedszkola czy w domu?

Postprzez stempelixx » 25 marca 2014, o 23:13

Oczywiście, że do przedszkola. Obrazek Dzieci bardzo chętnie spędzają czas ze swoimi rówieśnikami.
stempelixx
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 21 marca 2014, o 20:02

Poprzednia strona

Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

cron