Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 01:27 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Pomoc Tatusiów.

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez kukułka » 15 września 2007, o 21:17

powiedziałam, ale nie w taki sposób, by go wychowywać. po prostu poprosiłam
i nie zgadzam się z podejśiem, że mąż to chłop.
Ostatnio edytowano 15 września 2007, o 21:18 przez kukułka, łącznie edytowano 1 raz
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez fiamma75 » 15 września 2007, o 21:17

kamienna napisał(a):O matko, tak gadacie jakbyście nigdy chłopu nie powiedziały, że skarpet ma nie rozrzucać po pokoju, bo od tego jest kosz na bieliznę a nie podłoga.

mam wrażenie, że jedziecie po NB za każdym razem jak się odezwie.


nie powiedziałam, bo nie rozrzuca :lol:
czy na tym forum jest obowiązek zgadzania się z NB? z Pulikowskim tez sie nie zgadzam - po prostu jestem przeciwna wychowywaniu męża przez żonę i nieraz o tym pisałam.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez kukułka » 15 września 2007, o 21:40

fiamma75 napisał(a):

czy na tym forum jest obowiązek zgadzania się z NB?

no wlasnie...
notabene z Pulikowskim ja również się nie zgadzam
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez klara bemol » 15 września 2007, o 21:58

Ale NB nie napisała, że męża należy wychowywać, ale nauczyć, a to jest równica. Myślę, że w małżeństwie i mąż i żona wiele się uczy, przynajmniej tak jest u nas.
Natomiast jako matka dwóch chłopców muszę się zgodzić z tym, że wiele rzeczy robimy za nasze dzieci, bo przecież to chłopak... Potem to wychodzi w małżeństwie.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez kamienna » 16 września 2007, o 09:48

Nie chodzi o zgadzanie sie z NB. CHodzi o "jechanie" po niej.

CO do wychowywania. Ja swojego nie wychowuję. Nie ma takiej potrzeby, o czym już wyżej pisałam. Ale jesli coś mi się nie podoba, to mu o tym mówię. Nie ma nic złego w tym, ze ma sie wymagania w stosunku do męża/żony. I o tym pisała NB. Nawet słowa "wychowanie" nie użyła.

Słowo "chłop" - kukułka - pojawiło się po słowie "gadacie"... jesteś ze Śląśka, więc dziwi mnie Twoja uwaga. Mam wrażenie, że nasza współpraca pozaforumowa wytwarza swoistą rywalizację - która lepsza. Otóż, chcę CI tu oddać pole - jesteś lepsza, językowo, merytorycznie, i jako żona... Dajmy już temu spokój.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez fiamma75 » 16 września 2007, o 10:18

Kamienna, to chyba naprawdę nie rozumiesz.
Naprawdę jestem przeciwna postawie, o której pisze NB, czy wspomina Pulikowski (niezależnie od tego, kto o tym pisze) - oboętnie czy używa się słów wychowanie czy nauczanie. Chyba mam prawo mieć własne zdanie? (na tym forum to nie zawsze dozwolone).

Mam brata. Moi rodzice nigdy nie różnicowali nas ze względu na płeć - może stąd moje podjeście?
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez kukułka » 16 września 2007, o 19:48

Kamienna, nie chodzi o "lepszość" i rywalizację. Ja po prostu nie zwykłam odnosić do swojego męża słowa "chłop". To moje osobiste podejście.
Nie mam zamiaru "jeździć" po NB. Po prostu się z nią nie zgadzam, bo uważam, że w rodzinie wymaganie jest tożsame z wychowaniem.
NB, czy czujesz, bym po Tobie "jechała"?
Ipodpisuję się pod tym, co pisała fiamma (poza tym, że nie mam brata :D ).
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kamienna » 16 września 2007, o 20:31

Kukułka to dziwne - na swojego męża chłop nie mowisz, ale na swojego nienarodzonego syna tak... :P

Wiecie co, ja Wam nie bronię mieć innych poglądów.

Napisałam to z dwóch powodu:

1. bo chciałam stanąć po stronie NB (nie jej poglądów - co podkreślam)

2. bo nie wierzę w żony, które niczego od mężów nie wymagają, nigdy nie złoszczą się, że cos tam zrobił (klapy w sedesie nie spuścił, skarpety rozrzucił, balagan robi, nie pomaga - możecie tu sobie wpisac co tam chcecie); nie wierzę też w żony, które nie wybuchają złośćia, nie kłócą się, a jedynie czy aż "proszą", żeby mąż coś tam zrobił....
Po prostu nie wierzę w sielanki małżeńskie.

Mój mąż zna swoje obowiążki, nie trzeba było go niczego uczyć, wie, że często żonę trzeba odciążyć - ale to nie oznacza, że niczego od niego nie wymagam (i vice versa).
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kukułka » 16 września 2007, o 20:56

A i owszem, kamienna, na syna powiedziałam "chłop", bo "chłop jak dąb" to połączenie frazeologiczne, żartoblliwe zresztą. Natomiast słowa "chłop" w odniesieniu do męża i skarpet zgoła żartobliwie nie odebrałam. Chyba, że źle odczytałam Twoje intencje :lol: :P
Proponuję zakończyć wątek "chłopa". Zgodnie ze zwyczajami na forum admin i tak zapewne tę część dyskusji skasuje.
Kamienna, masz zupełne prawo nie wierzyć w takie żony, natomiast nie zmienia to faktu, że u nas skarpetki nie są problemem. Nie znaczy to też, że moje małżeństwo jest sielanką. Po prostu są rzeczy ważne i ważniejsze, a skarpetki itp. do ważnych ani tym bardziej ważniejszych nie należą.
Kończę, to wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie.
Kamienna, nie mam nic przeciwko NB jako osobie. Jeśli sądzisz inaczej, to na jakiej podstawie?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez GoÅ›ka » 16 września 2007, o 21:04

O kurcze...
Jak dla mnie słowa NB to coś w stylu: "facet to kretyn i trzeba go nauczyć, że musi zawiązać buty i umyć zęby". Kobiety oczywiście to są istoty najbardziej odpowiedzialne, tylko po co w takim razie biorą ślub z takimi debilami.

Dla mnie to podejście jest mocno skrzywione... Kobieta ma takie obowiązki, facet inne. Za dużo w tym Pulikowskiego, który w prawie każdym wykładzie mówi, ze faceci muszą się duuuzo uczyć od żony, bo ona jest taka mądra, inteligentna. No i oczywiście żona musi podbudować sowjego męża: poddać mu jakiś pomysł, ale zrobić to w taki sposób, żeby mu się wydawało, że sam na to wpadł.


To chyba oczywiste, że jeśli kobietę denerwuje to i tamto, to prosi męża, żeby tego nie robił i odwrotnie mąż mówi żonie.
Gośka
 

Postprzez kukułka » 16 września 2007, o 21:12

Tak, właśnie, Gośka, zgadzam się, że prosi, a nie wymaga itd. w końcu małżeństwo to równorzędna relacja dwojga dorosłych ludzi (przynajmniej w założeniu :D ).
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez GoÅ›ka » 16 września 2007, o 21:18

kukułka napisał(a):Tak, właśnie, Gośka, zgadzam się, że prosi, a nie wymaga itd. w końcu małżeństwo to równorzędna relacja dwojga dorosłych ludzi (przynajmniej w założeniu :D ).


no właśnie, wychodzi na to, że tak jest tylko w założeniu. Nie zmienia to faktu, że trzeba dążyć do ideału ;)
Gośka
 

Postprzez kamienna » 16 września 2007, o 21:19

Kukułka, w moim przypadku słowo "chłop" też pojawiło się w określonym konekście językowym - i nie było hiperpoważne. Też o męzu nie mówię chłop, chyba że w bardzo określonym kontekście. Koniec z tym wątkiem.

W moim przekonaniu, internet/forum ma to do siebie, że sie pisze bez przeglądania wtórnego. Jestem pewna, że NB niektóre sformułowania by zmieniła, gdyby czytała to jeszcze raz. To pierwsza uwaga.

Druga, jej wypowiedź chyba miała się sprowadzić do tego właśnie:
To chyba oczywiste, że jeśli kobietę denerwuje to i tamto, to prosi męża, żeby tego nie robił i odwrotnie mąż mówi żonie.

Z czym sie wszystkie - jak sądzę - zgadzamy.

Poza tym, poczytajcie sobie "problemy w rodzienie" i nawet ten temat od początku - niektórzy mężowie naprawdę sa tacy, że trzeba im pewne rzeczy zasugerować, chcą tak naprawdę, żeby żona im zastąpiła matkę, która wszystko za nich zrobi i jeszcze całować będzie "po jąderkach" (jak sie pewna seksuolog wyraziła) Bogu dziękują, że ma męża.

Nie wątpię, że mężowie fiammy czy kukułki do takich nie należą. Mój też do takich należy, a gdybym stosowała metody wychowawcze, to w mig by się zorientował, bo jest inteligentny i z matką się nie żenił.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kukułka » 16 września 2007, o 21:51

Co do NB, nie chodziło mi o jej sformułowania, tylko o poglądy.
Gośka, u mnie to założenie się sprawdza. :D Co oczywiscie nie oznacza, że ja i mąż to ideały. Ale jesteśmy rownorzędni i tak się czujemy i traktujemy nawzajem.
Co do mężów szukających mamusi, mam opinię może dość kontrowersyjną - tacy albo powinni zrewidować swoje podejście, albo się nie żenić. W końcu jest coś takiego jak niedojrzałość do małżeństwa, na co zresztą zwraca uwagę KK.
Żeby była jasność - nie mówię tu personalnie o niczyim mężu (nie zaglądałam teraz nawet do "Problemów..."), a jedynie wyrażam ogólne poglądy.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez NB » 17 września 2007, o 10:08

Halo, a co z tym pomaganiem w końcu? Może ktoś inny jeszcze głos zabierze i podzieli się?
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez dzolka » 18 września 2007, o 19:04

Mój mąż bardzo mi pomaga choć jest typowym facetem czyli osobnikiem któremu trzeba wskazać palcem co jest do zrobienia. Ale rutynowe rzeczy (kąpiel córeczki np) należą do niego bez przypominania oczywiście. Gdy byłam w zaawansowanej ciąży, mążrobił wszystko przy córce. Teraz ma miesiąc wolnego zeby być ze mną, córeczką i malutkim synkiem. Maluszek nie potrzebuje wiele zabiegów wokół siebie na razie więc mąż pomaga mi w domu i zabawia małą gdy karmię Synka bo Gabi wtedy dostaje głupawki i robi wszystko żeby mi wejść na głowę choć generlanie jest spokojna i juz się chyba przyzwyczaiła do tego że jest dzidzia w domu.
w moim mężu cenię ponad wszystko cierpliwość, zwłaszcza do córki, jak jej czasem "odbija". gdy raz karmiłam wieczorem synka a to był czas jej pójscia spać, mąż się z nią położył a Gabi wyła za mną dobre 30 minut, nie mogłam tego słuchać, na jego miejscu chyba bym jej dała klapsa albo wyszła z pokoju a on wciąż ją uspokajał i tłumaczył że przyjdę jak braciszek się naje.
To, że potrafi przejść obok nieumytych naczyć i ich nie tknąć, to inna sprawa :D mówi ze ich nie widzi i trzeba mu pokazać konkretnie co ma zrobić. Po 6 latach małżeństwa wiem już ze to nie złośliwość że czegoś nie zrobi :D ale nie o takiej pomocy chyba jest ten temat...... :wink:
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez Bratka » 20 września 2007, o 12:05

Nasz staż jako rodziców jest bardzo krótki i jak na razie nie ma problemów z zajmowaniem sie dzieckiem. Bo w sumie to co trzeba robić przy noworodku często?- dac jeść, przewinąć, zajmowac się gdy nie śpi.
Ponieważ mąż jest przez większą część dnia w pracy, naturalne jest że to ja się Maluchem opiekuję. W czasie gdy mąż jest w domu, do moich obowiązków należy karmienie i tulenie, gdy mąż mu nie wystarcza do uspokojenia. Przewijanie to zajęcie męża- gdy tylko jest w domu- również w nocy
W nocy funkcjonujemy wg schematu- mąż częściej słyszy Synka i wstaje do niego żeby zobaczyć czy chce jeść czy też krzyczy z innego powodu. jak jeść to mi go daje i idzie spać. Jak się Maluch naje, ja sie kładę a mąż wstaje by przewinąć. Na razie w dzień nie padamy z niewyspania.
Nie powiedziałabym że to jest z jego strony pomoc- dziecko jest nasze i zajmowanie sie nim jest naszą, a nie tylko moją, sprawą. I jakoś nie musiałam męża do takiego spojrzenia przekonywać.
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Poprzednia strona

Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości

cron