Teraz jest 28 marca 2024, o 18:00 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

mamy podwójne, potrójne... - podzielcie się doświadczeniem

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez kamienna » 11 września 2007, o 13:32

Kochana, prawie sie popłakałam. Rozumiem CIę i wyobrażam sobie, co czujesz. Oczywiście, że nikt Cie nie potępia - Ty też tego nie rób!!!

Wiesz, ja też dużo o tym myślę teraz. Widzę np już teraz, że moja córka chce też ciągle mojej uwagi i że to może być problem potem (np. jak z kimś rozmawiam to zaczyna wchodzić mi na kolana i się dopytuje o coś, albo przynosi książeczkę że właśnie teraz mam z nią oglądac i jej opowiadać, albo sie uwiesi na koleanie i wyje).
W każdym razie na razie wymyśliłam tyle, że pojawienie się drugiego dziecka i takie uczucie jak zazdrość i złość są naprawdę błogosławione, bo -zobacz - ona może już teraz się nauczyć, że są też negaywne emocje i że trzeba się nauczyć je opanowywać. ja wiem, że to Cię boli, ale to jest też Twoje zadanie jako matki - nauczyć ją dzielić się nie tylko zabawkami, ale też mamą czy tatą. Pomyśl, gdyby nie Artur rosłaby sobie dalej w przekonaniu, że wszystko jej się należy.

Ja myślę, że jesteś wspaniałą mamą. Doskonale się córeczką opiekujesz i dbasz o wszystko co dla niej najlepsze. Zważ też, że jesteś po porodzie i hormony swoje robią, buzują, dodatkowo CIę dołują. To wszystko minie - będzie dobrze, naprawdę.

Z konkretniejszych rad na sytuację - chyba bym ignorowała (Małemu jej ryki chyba jeszcze nie przeszkadzają). Przede wszyskim zaś obserwowała co działa a co nie.
Próbowalabym też jej tłumaczyć, dużo z nią rozmawiać (na moją córkę to najlepiej działa a ma dopiero 16,5 msca).

Trzymaj się cieplutko, zaglądaj do nas. Ja pamiętam, żeby się za was modlić.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kozica2 » 12 września 2007, o 14:53

Dzolka! Przede wszystkim nie stresuj się tak, bo małej może też się to trochę udziela. Naprawdę nic się nie stanie jak się trochę powścieka, pokrzyczy, nie da się tego uniknąć w dzieciństwie, nawet jedynaki tak walczą o swoje, bo w ten sposób rozładowują emocje, nie potrafią inaczej a prędzej czy później będą musiały się nauczyć, że nie wszystko im się należy. Myślę, że posiadanie rodzeństwa to świetna tego szkoła.
Aż mi szkoda Ciebie, że się tak przejmujesz, ale to na pewno tylko na początku, przecież Twój maluszek ma dopiero tydzień, tak? Też pamiętam jak po porodzie ryczałam co chwila "bez powodu"(tzn. teraz mi się tak wydaje, a wtedy urastało to do miana tragedii). Musisz dojść do siebie po porodzie i córeczce też dać trochę czasu na oswojenie się z sytuacją. Gdzieś kiedyś wyczytałam, że to normalne, że dziecko tak zaznacza swoją obecność, raczej gdyby w ogóle nie reagowało to by coś z nim było nie tak, bo by znaczyło, że dusi swoje emocje w sobie. Nie może po niej spłynąć to jak po kaczce, bo to w końcu wielkie wydarzenie- pojawienie sie nowego człowieka.
Parę dni temu pisałam w tym wątku o relacjach między moimi dziećmi i napisałam, że się uwielbiają, a teraz jak czytam Twój post to mi się przypomina, że podobne incydenty też miały miejsce (i mają czasami), też zdarzyło się, że chciała uderzyć brata, albo kazała mi go odłożyć, gdy karmiłam, a w ogóle jak go pierwszy raz zobaczyła po powrocie ze szpitala to najpierw powtarzała z zachwytem "dzidzia, dzidzia" a zaraz rozpłakała się rzewnymi łzami i strasznie szlochała, a ja razem z nią( bo wtedy też byłam jeszcze spanikowana). Teraz widzę z jak wielkimi emocjami się to wiąże.A mimo tego nadal uważam, że dzieci są szczęśliwe, że się mają.
Twoja córka na pewno wie,że ją kochasz, zresztą mów jej to po prostu. Z takich praktycznych porad: ja starałam się włączać córcię do pomocy, żeby wybrała pieluchę, podała coś, jak już mogła kąpać ze mną dzidzię to była wniebowzięta. Poza tym karmi często swojego misia piersią, a jak chce ode mnie cyca, to zawsze jej daję, tylko, że już nie umie ssać, tylko na chwilę przykłada usta i bardzo ją to rozśmiesza.
Także nie martwcie się Mamy, wszystko będzie dobrze!
kozica2
Bywalec
 
Posty: 105
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 14:05
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Anita_T » 2 stycznia 2008, o 14:16

dzolka i jak się ułożyła sytuacja, podczytałam troszkę Was, bo też chciałabym, żeby pomiędzy dzieciaczkami była różnica około 2 lat, a że mała niedługo będzie miała roczek, więc czas zacząć za i przeciw takiej sytuacji :)
Anita_T
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 234
Dołączył(a): 28 maja 2004, o 08:30
Lokalizacja: podlasie

Postprzez kamienna » 2 stycznia 2008, o 14:31

dzolka, zagląda sporadycznie, ale wiem, że wszystko się ułożyło po 3cim miechu bardzo już spokojnie:)

U nas rozwiązanie już niedługo. Z minusów: to 33tc i czuję, że schylanie się córki (sika już sama na nocnik, ale trzeba jej zdjąć majtusie i spodnie), praca przy niej i w domu odbija się na ciąży. Uczucie parcia, bywają bóle jak na okres... tym się trochę przejmuje, żeby mały nie urodził się za wcześnie. Jestem też bardziej w związku z powyższym nerwowa.

Więcej będę mogła powiedzieć po urodzeniu.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Anita_T » 2 stycznia 2008, o 14:39

Ja przeżyłam narodziny wcześniaka, moja córcia urodziła się w 34 tygodniu i wolałbym tego uniknąć po raz drugi, bo dla mnie te 17 dni w szpitalu, to było straszne przeżycie. Będę czekała na relacje.
Anita_T
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 234
Dołączył(a): 28 maja 2004, o 08:30
Lokalizacja: podlasie

Postprzez Anita_T » 5 stycznia 2008, o 20:54

Jednak chyba najbardziej to się boję samego okresu ciąży, bo później to już jakoś się ułoży, w sumie w pierwszej nie było tak źle, ale pod koniec drugiego trymestru zaczęło mi się rozchodzić spojenie i chodzenie sprawiało mi ból, a przy małym dziecku, to ciężko.

Ale za to później szybciej dzieciaczki odchowane :)
Anita_T
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 234
Dołączył(a): 28 maja 2004, o 08:30
Lokalizacja: podlasie

Postprzez dzolka » 15 stycznia 2008, o 18:36

hej
rzeczywiście sporadycznie zaglądam do sieci; ale właśnie zajrzałam :-)
u nas dobrze, choć ciężko jeszcze, szczególnie na spacerach bo zima jest i zanim wyjdę muszę okutać w zimowe rzeczy i Gabi i Artka, nie wiem czasami którego wcześniej - jak Gabi to sie spoci zanim skonczę z sobą i małym, jak małego to sie drze jak ubieram potem Gabi :evil: ze spaniem w dzień też niefajnie bo mały śpi przed południem i po południu a Gabi między jego drzemkami więc prócz spaceru czas mi mija na uciszaniu i zabawianiu jednego lub drugiego. Poza tym Artur jest bardzo niedobry do spania w dzień, wieczorem zasypiają razem koło 19.30 ale Gabi śpi do 8 a mały do 3-4 nad ranem i ma już dzień :evil: właśnie dlatego weszłam na stronkę żeby znaleźć temat "co zrobić żeby nie wstawała o 5 nad ranem" tylko chyba mój synek ma prawo do takiego budzenia, w końcu ma ddopiero 4,5 m-ca ale ja jestem tym wykończona, bywa ze jest dobrze ale bywają dni ze płaczę ze zmęczenia i nie mam sił ani checi do niczego.
Było ciężko z początku. Mały wył całymi dniami, w nocy nie spał, miał podejrzenie alergii pokarmowej, zapalenia uszu, refluksu, kolek.... nakarmienie go w spokoju graniczyło z cudem. Gabi była nieznośna, zaczęła wrzeszczeć, popuszczać w majtki albo po prostu sikała na podłogę; nie chciała jeść i była strasznie złośliwa wobec mnie. Ale to minęło. Teraz często podchodzi do braciszka, całuje go i przytula i mówi "tofam cie" :-) raz coś tam chciała, ja nie dałam, Babcia też nie wiec mała się popłakała i nie mając wsparcia w Babci, wtuliła się w Arturka i płakała :-) widok prześmieszny ale i przecudny :-)
Dzieciaki jeszcze nie bawią się razem, ale mały jak patrzy na siostre z leżaczka to mało z niego nie wyskoczy tak się za nią trzęsie; Gabi też już częściej przy nim stoi, znosi mu zabawki bo Arturek zaczął chwytać przedmioty. Do tej pory ignorowała go ale to moze dlatego że on cały czas wył no i oczywiście nie interesował się tym co mu przynosiła.
Gdy mały skonczył 3 miechy zrobiło sie weselej i spokojniej ale i teraz bywają dni że płacze dużo i nie wiem czemu choć próbuje zgadywać. No i córcia nie przestała się awanturować o byle co czasem. Są chwile że mam ochotę wyskoczyć z balkonu (choć nie wiem po co, za nisko na zabicie się :D) ale są i cudowne, jak teraz, w tej chwili Gabi je ananaski i gapi sie trochę na bajkę (czasem pozwalam) a mały pływa na brzuszku na kocyku. Co prawda sielankę zniszczył przed chwilą fakt że mały zwymiotował mi jabłka z brzoskwiniami (kilka łyzeczek próbowałam dać) bo samych jabłek nie chciał - za kwaśne i sie wzdrygał, więc myślałam ze z brzoskwiniami będą słodsze; moze i są ale te wymioty... :-(
Generalnie mam z synkiem o wiele wiecej problemów z nim niż miałam z Gabrysią, jeśli chodzi o spanie i jedzenie (szczególnie wprowadzanie nowości); jednak myślę że przetrwałam najgorsze, mały ma prawie 5 miesiecy wiec ten jego delikatny brzuszek w końcu odpuści i będzie mógł jeść bez problemu co mu dam.... no i jak zacznie być mobilny to będzie większą "atrakcja" dla siostry :-) byle się tylko wyspać..................
mimo trudności jakie już przeżyłam i jakie na pewno jeszcze przede mną, nie żałuję ze różnica wieku miedzy dziećmi jest nieduża, jakbym miała cofnąć czas i jeszcze raz podjąć decyzję to byłaby podobna, może nawet różnica byłaby mniejsza.
Ale sięrozpisałam..... przepraszam!
kamienna - myślę o Tobie coraz częściej, im bliżej lutego! jak się czujesz? pozdrawiam!
Anita - gratuluję decyzji, bądź dobrej myśli co do ciąży, podobno drugie ciąże są lzejsze, choć u mnie było odwrotnie... powodzenia :-)
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez Anita_T » 15 stycznia 2008, o 19:01

dzolka ja Ci na pocieszenie powiem, że moja mała w wieku 11 miesięcy zaczyna spać do w miarę normalnej godziny, potrafi czasami i do 7 pospać :) Niestety z pobudka przed 4 i później niekiedy co godzinkę, ale czasami, jak ząbki nie przeszkadzają, to i bez pobudek. Ograniczam jej jednak ciągle ilość snu w dzień.
Anita_T
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 234
Dołączył(a): 28 maja 2004, o 08:30
Lokalizacja: podlasie

Postprzez kamienna » 15 stycznia 2008, o 22:04

Dzolka, fajnie to napisałaś... ja mam wrażenie, jak czytam, że mimo wszystko masz do tych trudności jakiś dystans i nie zdołowałaś się na amen....:)

Anicie_T powiem, że minęly mi dolegliwości typu skurcze i uciski.... w zeszłym tygodniu się wyleżałam, brałam nospe i teraz jest spokojnie. Tyle że cięzko... mam nadzieję, że teraz się nie okażę, że Jasia przenoszę:P

Trwa 35tc, i póki co piszę sobie w głowie najgorsze scenariusze tego, jak to będzie po narodzinach... jakoś wolę się miło rozczarować niż niemiło... Ja myślę, że to sie trzeba nastawic na wariant "masakra":):):)

Ciekawe jak tam mamazo.... też jest w takiej sytuacji i dawno jej tu nie było:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Mysza » 2 kwietnia 2008, o 15:00

Mam pytanie w temacie:

Jak zorganizowałyście sobie opiekę nad starszymi dziećmi w czasie ciąży? Chodzi o ewentualną konieczność leżenia w którymś etapie ciąży, albo czas przedporodowy. Czy wywoziłyście dzieci do dziadków (jeśli tak, to na jak długo w jakim wieku), czy może sprowadzałyście babcię do opieki nad starszakiem (szczególnie jeśli było to dziecko w wieku przed-przedszkolnym)? A co bezpośrednio po porodzie? Czy pomoc osoby trzeciej w przypadku dwóch maluchów jest niezbędna?

I z innej branży - czy znacie przypadki ulokowania noworodka w pokoju starszego dziecka? Albo - kiedy najwcześniej sensownie można przenieść łóżeczko z niemowlakiem do pokoju powiedzmy 3-latka?

Tak sobie gdybam i nasunęły mi się takie pytania...
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kozica2 » 3 kwietnia 2008, o 15:22

Ja będąc w drugiej ciąży jakoś dawałam sobie radę, choć pod koniec było mi ciężko. Czasami przyjeżdżała któraś babcia, żeby mnie trochę odciążyć, ale tak tylko na kilka dni. Właściwie najgorsze jest to, że bałam się przemęczać, dźwigać małą, żeby nie spowodować wcześniejszego porodu, pamiętam, że nie mogłam się doczekać kiedy odzyskam energię życiową, bo pod koniec ciąży ciągle się czułam zmęczona.
Na czas porodu przyjechała moja mama (zdążyła dotrzeć dzień przed), w szpitalu musiałam zostać 3 dni. Moja córka miała wtedy 1,7 mies. i wcześniej nie zostawała sama, więc wydaje mi się, że lepiej, że była w swoim domu niż u dziadków, zwłaszcza, że czekała ją dodatkowa niespodzianka :lol:
Następne dwa tygodnie mąż miał opiekę, babcia zostawiła nas samych i było super, mały misiu cały czas spał, ja zdążyłam odpocząć. Potem znowu przyjechała mama na dwa tygodnie, a potem stęskniona zobaczenia wnuka teściowa. Tak więc 6 tygodni miałam pomoc, a potem już cieszyłam się, że wszyscy wyjechali i jakoś sobie radzę do dzisiaj.
Z perspektywy czasu stwierdzam, że różne problemy, trudności zmieniają się bardzo dynamicznie i przemijają też szybko. A to kolki, a to zmiany pory spania, a to znowu sposoby wychodzenia na spacer oraz samo spacerowanie (starsza córka ponad rok temu potrafiła godzinę iść bez problemu, a teraz np. co jakiś czas ma kryzys i chce tylko jeździć w wózku). Sposobów na to wożenie też już miałam kilka opracowanych.
Ogólnie nie ma się co przejmować, pod jednym względem robi się łatwiej, pod innym trudniej, ale można sobie poradzić. Jak do tej pory zdecydowanie najciężej mi było gdy byłam jeszcze w ciąży. Ale to może dlatego, że dziecko w wieku 1-1,5 jest bardzo absorbujące, nic jeszcze nie myśli, a wszędzie go pełno.
kozica2
Bywalec
 
Posty: 105
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 14:05
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Mysza » 3 kwietnia 2008, o 15:41

Dzięki za odpowiedź.

Najwięcej się zastanawiam nad tym, gdzie ulokować noworodka (jak już kiedyś będzie :-)). I wychodzi mi na to, że gdziekolwiek go ulokuję, nie będzie miejsca na nocleg dla babci... Mam dwa pokoje do wyboru - jeśli ulokuję go w pokoju gościnnym, będącym również naszą sypialnią, to od 21-tej nie będziemy mieli się gdzie podziać, bo młode będzie spało i starsze w drugim pokoju też. Jeśli ulokujemy go w pokoju córki, nie będzie miejsca na nocleg dla babci (która w razie potrzeby śpi w pokoju córci - stary tapczan wyleci na wieki, żeby zrobić miejsce na łóżeczko). Tylko, nawet zakładając, że przez te pierwsze tygodnie damy sobie radę bez babć, to czy ma sens kładzenie noworodka w pokoju trzylatka?
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kozica2 » 3 kwietnia 2008, o 18:52

My na szczęście mamy trzy pokoje i na razie dzieci śpią osobno, chociaż planujemy wkrótce (za parę miesięcy)zrobić im wspólny pokoik, tak od urodzenia byłoby ciężko, bo budziliby się wzajemnie, zwłaszcza w dzień (często każde zasypiało o innej porze). Ale z trzylatkiem może być łatwiej, w nocy już się raczej nie budzi, przynajmniej moja jak zaśnie, to śpi jak kamień, gorzej może być rano, tzn. nie dadzą pospać, bo jak się jedno obudzi i zobaczy drugie, to już szkoda czasu na spanie tylko zabawa na całego. W Twojej sytuacji to bym chyba położyła dzieci w jednym pokoju i na jakiś czas przeniosła się do nich, jeśli będziesz karmić, to będziesz na miejscu zanim niemowlak zdąży obudzić cały dom.
Aha, tylko co wtedy z babcią (z mężem :lol: )?
kozica2
Bywalec
 
Posty: 105
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 14:05
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Mysza » 4 kwietnia 2008, o 07:34

kozica2 napisał(a):W Twojej sytuacji to bym chyba położyła dzieci w jednym pokoju i na jakiś czas przeniosła się do nich, jeśli będziesz karmić, to będziesz na miejscu zanim niemowlak zdąży obudzić cały dom.
Aha, tylko co wtedy z babcią (z mężem :lol: )?


No tak, no i co wtedy ze mną? ;) Większe łóżeczko Starszaka + mniejsze Malucha = brak miejsca na spanie dorosłego (dosłownie, pokój ma 3x3m). No cóż, twardy orzech do zgryzienia. Ale chyba też skłaniam się do sytuacji dwóch maluchów w jednym pokoju od początku. Jeszcze mam zupełnie sporo czasu do namysłu ;)
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez dzolka » 11 kwietnia 2008, o 12:36

to może i ja napiszę jak jest u nas:
synek jest od urodzenia z nami w sypialni, córka w swoim pokoju ale sciany cienkie i na początku sie budziła jak mały płakał. Jak mały skończy jakieś 1,5 roku, pójdzie spać do siostry do pokoju. Zakładam, ze wtedy będzie spał sobie do tej 7, 8 rano bo teraz przerwa w spaniu koło 4 nad ranem :twisted: ale znam przypadki kiedy noworodka ulokowywano ze starszym rodzeństwem i na początku było cieżko bo starszak się budził na płacz młodszego ale jak sie przyzwyczaił (około 2 tygodni) to potem młode mogło sobie wyc i wyć a starsze spało. I to ma dobre strony - takie spanie dzieci w jednym pokoju od początku. Tylko dla mamy meczące bo musi w nocy biegać po mieszkaniu.
co do pomocy przy noworodku i starszym - nauczona doswiadczeniem stwierdzam ze najlepiej jest samemu, bez pomocy babć. Oczywiscie niech sobie przyjadą i popatrzą na wnuka ale im szybciej mama zostanie sama z dzieciakami tym szybciej i łatwiej sie zorganizuje. Ciężko jest na początku ale wszystko da się poukładać. Ja miałam męża przez 4 tygodnie bo miał urlop potem opiekę nade mną bo byłam po cc, potem poszedł sobie do pracy a ja z dziećmi. Jak sie wpadnie w rytm to z dnia na dzien łatwiej, chociaż, i tak problemy zmieniają sie jak w kalejdoskopie. U nas teraz mały ma 8 miesiac, córcia 2,5 roku i jest rewelacyjnie. Juz oboje tak przywykli do siebie nawzajem ze chwilami jak sie zabawia (a raczej jak Gabi zabawi się przy braciszku a on zafascynowany sie na nia gapi) to nawet przez 30 minut mam spokój, jakbym dzieci wcale nie miała. A jak jakis czas temu przyjechała babcia i siedziała z nami dłuzej bo "chciała pomóc" to wszystko było poprzewracane do góry nogami, nikt nie wiedział co ma robic, dzieciaki rozkapryszone i nic nie było na czas. Jak zostałam sama z moim "cyrkiem" (dzieci plus dorywcza praca plus duzy dom i gotowanie obiadów) to nagle wszystko wróciło na miejsce, zapanował spokój i cisza, ze wszystkim zaczęłam sie normalnie wyrabiać i odetchnęłam. Jakoś tak im więcej mam na głowie tym lepiej mi sie dzień układa..... i dzieci spokojniejsze jak są tylko z nami.
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez genowefa » 11 kwietnia 2008, o 14:12

dziewczyny, nawet nie wiecie jak mi pomagacie swoimi doświadczeniami... ja jeszcze poczekam chwilkę na drugiego bobo- termin na poczatek listopada ( starsza Nelka będzie miała 2 lata bez kilku tygodni) czasem aż drętwieję z przerażenia jak sobie pomyślę co to się będzie działo! nastawiam się na masakrę jednym słowem :wink: :wink: :wink: czasem z jednym sobie nie radzę i mam dość i chciałabym sobie pójść do pokoju i się w końcu wyspać, wyleżeć... a co dopiero dwójka! nie wiem chyba lepiej żebym się nie zastanawiała za długo...
kiedy was czytam to rzeczywiście może nie będzie tak strasznie jak to sobie wyobrażam... na pewno da się to wszystko opanować... grunt to dobry plan dnia i porzadna mobilizacja... teraz jej wogóle nie mam jestem tak przemęczona w tej ciąży, dobrze że mojego domu nikt nie ogląda bo by chyba go trząchło na sam widok... :roll: :roll: :oops:
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez zosia_samosia » 11 kwietnia 2008, o 14:38

Grunt to dobra organizacja. Ja pracowałam zawsze odrazu po urodzeniu, ale dzieci miały zapewnioną nianię. Wspólnymi siłami dawałyśmy rade. Noworodek spał zaraz za ścianą w swoim pokoju, reszta dzieci osobno. W razie czego mogłam być odrazu przy łóżeczku :D I w ten sposób wychowałam 5 dzieci :wink:
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez Mysza » 14 kwietnia 2008, o 20:31

dzolko! Dzięki za twoje słowa, że z dwójką też można sobie poradzić bez pomocy trzeciej osoby. Tylko zastanawiam się, jak to robisz, że jeszcze możesz popracować w domu zawodowo? Ile czasu dziennie udaje się Tobie przeznaczyć na pracę - tak przeciętnie?
Zosiu - szacunek :-)
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zosia_samosia » 14 kwietnia 2008, o 22:51

eee tam szacunek :wink: ja chyba tą ilościa dzieci chciałam się usprawiedliwić za to, że nigdy tak naprawdę nie byłam przy nich :roll:
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez dzolka » 15 kwietnia 2008, o 08:44

Mysza - mogłam sobie pozwolić na trochę pracy jak mały skonńczył 4 miesiące. Wtedy dopiero się trochę uspokoił.... jestem anglistą więc moja praca w domu polega na dawaniu korepetycji (dwa razy w tygodniu po 90 min) i robieniu tłumaczeń. Ale mogłam sobie to jakoś zorganizować dopiero jak Arturek zaczął być przewidywalny i "normalniej" spać w dzień (czytaj: dłuzej niż 20 minut). Teraz wygląda to tak: rano wstajemy ok. 8, Gabi je śniadanie ok 8.30 a mały o 9. Ja między nimi albo po nich, jak się uda. Po śniadaniu jest chwila spokoju więc przygotowuję lekcje. Ok 10 już mały chce spać więc spacer. Mam tyle dobrze ze mieszkam w domku więc pospacerujemy trochę i zostawiam dzieciaki na tarasie:Gabi w piasku a mały śpi w wózku. Wtedy szybko kombinuję jakiś obiad. Ok 13 mały je zupę a po nim Gabi. ja czasem z nią a czasem czekam na męża. Po południu już łatwiej bo jest mąż, Artur śpi wtedy już w domu (od ok 15.30 do 17) wtedy Gabi jest z Tataą a ja mogę zająć się pracą. Idę coś kserować albo coś napiszę, posprawdzam testy. o 19.30 dzieciaki są w łóżkach, tak ich nauczyłam żeby mieć trochę czasu dla siebie wieczorem. Wtedy 2xtyg mam lekcje a jak nie to coś potłumaczę ale szczerze mówiąc coraz mniej tego biorę bo najnormalniej w świecie wolę się pogapić w tv albo pogadać z mężem przy kolacji.
Jak mam sporo na głowie to nie mam czasu na myślenie, rozczulanie się że mi ciężko z dwójką maluchów, czas szybciej leci i życie bardziej urozmaicone. Bo przygotować się do lekcji to też jakaś odskocznia... poza tym raz w tyg jeżdżę z córką na zajęćia do prywatnego przedszkola na godzinkę. Tak już się przyzwyczaiłam że mam czas wyliczony co do minuty prawie i tak mi się podoba :-) ostatnio jak w niedzielę padało i nie wiedziałam co mam robić po południu to wzięłam się za prasowanie :oops: tak na kwadransik :-) :oops:
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez Mysza » 15 kwietnia 2008, o 17:23

Dzięki dzolka. Ja pracowałam w domu przez 1,5 miesiąca kiedy córcia miała 4,5-6miesięcy, ale była to praca na etacie, 8h/dzień. To były wakacje, więc na zmianę przyjeżdżały babcie i szwagierki, żeby poopiekowac się Młodą. Karmiłam ją wtedy wyłącznie piersią, więc nie było problemu z czasem na przygotowywanie jej jedzonka. Gdyby nie to, że miałam opiekunki do Młodej, to nie wyobrażałam sobie, jak można by w skupieniu popracować ciągiem trochę dłużej niż pół godziny z dzieciakiem. Teraz też (dwulatek) sobie nie wyobrażam, jak może mama pracować w domu bez pomocy nawet takiej dochodzącej opiekunki na parę godzin, a co dopiero kiedy jest parka dzieciaków. Może dlatego, że moja praca żeby była sensowna, wymaga skupienia i pracy w jednym ciągu (obliczenia, rysowanie). Zostaje jedynie praca popołudniami, kiedy wraca mąż... Tak sobie w ogóle myślę ostatnio o przyszłości i pracy, więc temat tego, "co by było gdyby..." jest u mnie wybitnie na topie :-)
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez genowefa » 28 kwietnia 2008, o 10:26

http://www.dobryrodzic.pl/apel/ fajne rady dla rodziców :)
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Anita_T » 29 maja 2008, o 09:20

Ciekawe, jak radzi sobie kamienna?

Ja jednak poczekam jeszcze z pół roku - rok, niech mała troszkę jeszcze podrośnie, może żeby inne podejście męża do obowiązków domowych, to nie odwlekałabym tego. A tak wszystko i tak będzie na mojej głowie, a z pomocą innych też krucho.
Anita_T
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 234
Dołączył(a): 28 maja 2004, o 08:30
Lokalizacja: podlasie

Postprzez Mysza » 9 listopada 2009, o 11:13

Podbijam temat. Właściwie równie dobrze mogłabym chyba celować w temat "Choroby dzieci", no ale - pytanie:

Zastanawiam się, jak to wygląda w rodzince, w której noworodek pojawia się wtedy, kiedy starszak chodzi pierwszy rok do przedszkola i łapie co rusz choroby. Boję się o Maleństwo, które ma się urodzić w lutym i zastanawiam, czy wtedy zrobić przerwę w chodzeniu do przedszkola córki? Czy cały pierwszy rok w przedszkolu jest taki chorobowy (już zapoznałam się z regułą tydzień w domu tydzień w przedszkolu - u nas mniej więcej na razie się sprawdza, a nawet tego w domu jest więcej niż w przedszkolu)? A jak to jest w następnych latach przedszkola? Czy wasze maleństwa (noworodki, niemowlaki) łapią masowo choroby starszego rodzeństwa?
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez fiamma75 » 9 listopada 2009, o 13:28

U nas niestety maluch zaliczył już szpital (jak miał 5 tyg.). a potem był jeszcze 2 x przeziębiony (ma 11 tyg.) A starsza choruje co chwilę, ostatnio była 4 dni zdrowa :( choć do przedszkola udałó się jej chodzić przez prawie 4 tyg. bez przerwy!
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Mysza » 9 listopada 2009, o 14:33

Och, fiamma, biedny synuś. No właśnie, wasz przypadek to pierwsze potwierdzenie moich obaw.

U mojej Agi w grupie jest chłopiec, któremu urodziła się siostra na początku września. Poznałam ją jak miała dwa tygodnie i pierwszy katar za sobą, dalszych wieści już o niej nie mam - bo kiedy już spotykam mamę z wózkiem, to zawsze z Agą jest przynajmniej średnio i nie chcę narażać Malutkiej, więc omijam je z daleka, tylko wołając "dzień dobry".

Masakra. A może jakaś mama 4-latków czy starszych napisze, jak to jest w kolejnych miesiącach/latach przedszkola?
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez fresita » 9 listopada 2009, o 15:22

pisze mama czterolatki: faktycznie pierwszy rok przedszkola to byl horror-srednio raz na miesiac chora, wszelkie zapalenie od krtani po pluc) od stycznia zaczelam podawac padme basic ziolowy niehomeopatyczny preparat i przez drugie polrocze "tylko 2" choroby. teraz we wrezsniu zaliczyla 1 infekcje, zaczelam po niej podawac znowu padme oraz zrobilam miksture z czosnku i miodu-narazie chodzila caly pazdziernik nawet bez kataru do przedszkola :) tazke, albo sie troche ychorowala i uodpornila, albo padma i mikstura pomaga. co do tej nalewki- sama polecam, zawsze u mnie sezon wrzesien/pazdziernik to byl czas najwiekszych katarow-w tym roku- jak reka odjal :)
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez wiedźma » 9 listopada 2009, o 15:41

Mysza napisał(a):? Czy wasze maleństwa (noworodki, niemowlaki) łapią masowo choroby starszego rodzeństwa?


mam dwóch synków - 3 (przedszkole)i 6 lat (zerówka). Chłopaki w październiku nieźle chorowały, ale mój 2 miesięczny maluch się trzyma jakoś - codziennie chodzę z nim po starszych odebrać ze szkoły/przedszkola.
wiedźma
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 282
Dołączył(a): 24 września 2007, o 13:25
Lokalizacja: Pomorze

Postprzez lajla » 9 listopada 2009, o 15:45

Mysza, to i ja się dołączam, ale za dobrych wieści to nie mam. Moja córcia ma 3,5 roku i obecnie drugi rok chodzi do przedszkola (poszła wcześniej jak miała 2 lata i 2 miesiące). Na szczęście rodziłam pod koniec czerwca, więc przez te dwa miesiące wakacji Mały przynajmniej trochę podrósł bez chorób, nie licząc katarku, który złapał mając 3 tygodnie. Z córeczką jest tak, że i tak choruje, mniej więcej po 2 tygodniach w przedszkolu 2 tygodnie jest w domu, z tym że w tym roku ma tylko katar (już nie gorączkuje, może to już jakiś efekt roku w przedszkolu), ale niestety u niej infekcje kataralne długo trwają, jak pisałam ok 2 tyg. , dlatego chodzimy do laryngologa, na razie wszystko jest ok, 3. migdał nie przerasta. A jeśli chodzi o Małego to niestety on wszystko łapie od niej, bo jak się jest samej w domu z dwójką maluchów, to niestety nie da się Maleństwa izolować, a oboje potrzebują mamy. Ostatnio po tym jak miał katar i kasłał i już szmery słychać było w oskrzelach, na szczęście jakoś to zwalczyliśmy to wydobrzał na jeden dzień po czym pojawił się ropny katar, a po 3 dniach zapalenie gardła i to takie, że nie mógł/nie chciał jeść i dostał antybiotyk na 6 dni. Teraz wyzdrowieli oboje, ale chcę przytrzymać Małą w domu do końca tygodnia, bo Synek miał już dwukrotnie przekładany termin szczepienia i dłużej nie chcę odwlekać.

Myszo, rozmawiałam też z Mamą jednego z kolegów z grupy mojej córci, która rodziła rok temu w listopadzie i która mi powiedziała, że jej też było ciężko, że ten młodszy już w Święta był chory i że teraz (starszy ma 4 lata a młodszy rok) też wszystko łapie od starszego, a na dodatek jest jeszcze alergikiem. Decyzję, czy zostawić Małą w przedszkolu czy w domu, będziecie musieli podjąć sami. Ja pytałam naszą pediatrę, czy zabrać Małą z przedszkola, żeby Synek nie chorował, to mi powiedziała, że nie, ze córci należy się też jakaś rozrywka, że musi się rozwijać, a Synek musi się oswoić z zarazkami, no to się oswajamy, więc może Ty też zapytaj, może przez te pierwsze 6 tygodni, niech nie chodzi, żeby chociaż z noworodka wyrósł. Pediatra powinien Ci coś sensownego poradzić, w końcu to on zna się na leczeniu maluszków. A jaka u Was będzie różnica wieku między dzieciakami? U nas są równiutkie 3 lata.

Pozdrawiam.

Ps. Dziewczyny orientujecie się, jak to jest ze szczepieniami po kuracji antybiotykowej, czy trzeba trochę odczekać, czy zaraz można szczepić? Cały czas o tym myślę, bo dziś nie udało nam się dostać do przychodni. :( I jeszcze jedno, czy prebiotyk można dłużej podawać?
lajla
Domownik
 
Posty: 318
Dołączył(a): 21 grudnia 2006, o 02:07
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Mysza » 9 listopada 2009, o 16:11

Dzięki dziewczyny :-)

fresita napisał(a):co do tej nalewki- sama polecam, zawsze u mnie sezon wrzesien/pazdziernik to byl czas najwiekszych katarow-w tym roku- jak reka odjal :)


Znaczy się jako nalewkę mam rozumieć ten miód z czosnkiem? To jakaś specjalna mikstura, czy po prostu dwuskładnikowa? Mojej Agusi zapodawałam miód - właściwie przez cały wrzesień rano ok. łyżeczki, ale z czosnkiem nie próbowałam, bo wiem, że nie ruszy jak wyczuje. A ta padma to diablenie droga rzecz....

lajla, będą u nas niemal równe 4 lata (Młoda jest z połowy marca, Bąbelek ma termin na połowę lutego). O całkowitym wypisaniu Agi z przedszkola nie myślałam - ona ma tak mało kontaktów z rówieśnikami (szczególnie w okresie jesienno-zimowym), że przedszkole to dla niej świetny trening uspołeczniający, którego już widzę dobre efekty. Jeśli chodzi o choroby, to teraz mieliśmy pierwszą temperaturę przedszkolną - ta choroba się też rozwlekła na dwa tygodnie, tzn. przetrzymam ją jeszcze ten tydzień w domu, bo jeszcze jest katar i brzydki mokry kaszel i ogólnie jest osłabiona (poprzedni tydzień prawie nie jadła).
Może rzeczywiście te pierwsze 6 tygodni zostawię Młodą w domu? To by wyszło na to, że ruszyłaby do przedszkola w kwietniu... No, pomyślę. Jeszcze biorę pod uwagę możliwość pozostawienia jej w domu lub u dziadków na wypadek, gdybym została unieruchomiona w późniejszej ciąży (leżenie w domu lub szpitalu) - niestety mam możliwą taką wizję przed sobą, przedstawianą przez gina na każdej wizycie - w tej chwili jest wszystko ok, ale jestem w grupie narażonej na ciążę wysokiego ryzyka (nadciśnienie, niewydolność tętnicy macicy, doświadczenia z poprzedniej ciąży). Wtedy ta przerwa w przedszkolu byłaby jeszcze większa, ale nie chciałabym ryzykować choroby Młodej na czas mojego polegiwania.
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron