przez Mysza » 5 listopada 2006, o 18:08
U mnie w domu nie ma zwierząt, ale w moim domu rodzinnym jest kotka, a w męża - pies. Kiedy jeździliśmy z zupełnie małą Agusią do moich rodziców, to nie pozwalałam Kici zbliżyć się do dziecka, głównie dlatego, że kota jest bardzo nerwowym stworzeniem, boi się ludzi (ma powody do tego, bo zmasakrowali ją swego czasu okrutnie). Ale też, znając koci temperament w ogóle (poprzednia kota była np. wzorem cnót i cierpliwości, ale wystraszona zaatakowała kiedyś moje włosy w środku nocy, kiedy przekręcałam się na drugi bok, a ona jak zwykle spała mi na głowie) i wiedząc o tym, że dzieci wykonują chaotyczne, nieskoordynowane i niespodziewane ruchy i nie potrafią się bronić, a do tego głośno płaczą, raczej małego niemowlaka nie położyłabym obok kota. Zato teraz (niespełna 8 miesięcy dziecka), powoli zaczynam zapoznawać dziecko z kotem i na odwrót.
Specjalistką od psów nie jestem, więc w szczegółach się nie wypowiadam, ale pies teściów od zawsze dostaje na dzień dobry Agusię do obwąchania, a teraz już też się zaprzyjaźniają (dzidzia wyciąga rączki do psa i głaszcze go stópką po głowie). Ale nie położyłabym ich obok siebie.