Teraz jest 9 maja 2024, o 16:52 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

spanie z rodzicami

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez abeba » 8 czerwca 2006, o 13:05

chodziło mi o to, że z jednej strony spotkałam sie ze stwierdzeniami, że małżeńśtwo jest szczegolną relacją, podkreślaniem, że żona wazneijsza niż matka, że trzeba opuscić rodziców i dać odejsć swym dzieciom. Czyli rodzicielstwo jakby podporządkowane małżeśńtwu.
A z drugiej strony NPR tak ogranicza prawa małżonków względem siebie ze względu na interes ew. poczętego potomstwa. Mam wrażenie że praktykując NPR relację małżeńską podporzadkowujemy swojemu, choćby potencjalnemu, rodzicielstwu. I te rzeczy są dla mnie trochę sprzeczne.
Jak czytam o wspolnym spaniu dzieci z rodzicami to muszę przyznać mnie to przeraża, no ale nie iwem jak to jest w praktyce i mozę naprawdę sie woli towarzystwo synka od meża (nawiasem mówiąc - czy Twoj syn nei mozę sobie sam siegnąć po tę butelkę co stoi przy łózku? troche to dla mnei naciągane wyjaśnienie)
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Betsabe » 8 czerwca 2006, o 13:09

Abeba, pewnie by mogł siegnac sam 8)

Ale i tak by mnie zawolal do siebie. I musialabym leciec do niego z drugiego pokoju, a potem zastanawialabym sie, czy temperatura nie jest zaburzona :wink: heheh, paranoja z tym NPR :wink:

A tak szczerze, to musze jednak wyprowadzic sie do lozka do meza, bo to jednak troche niezdrowe to spanie z dorastajacym synem :wink: :wink:

Poza tym III faza sie zaczeła :wink:
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez klara bemol » 8 czerwca 2006, o 13:13

Betsebe - najpierw mąż, potem dziecko - tak mówi Kościół.
A uczucia, uczuciami.

Abeba - właśnie dlatego, że małżonkowie są tak ważni, npr! Żeby byli odpowiedzialni, szanowali się i zaprosili dziecko. I dla mnie npr podkreśla fakt, że to rodzicielstwo jest podporządkowane małżeństwu. To rodzice, przez świadomą decyzję zapraszają dziecko, a nie odwrotnie.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Dona » 8 czerwca 2006, o 14:47

klara bemol napisał(a): najpierw mąż, potem dziecko - tak mówi Kościół.
A uczucia, uczuciami.


osobiście trudno mi się wypowiedzieć, kto jest ważniejszy dla mnie.. mąz czy synek...musze to przemyśleć.....

Kiedys rozmawialam na ten temat z męzem- jak jeszcze nie mielismy dziecka.., to powiedzial, ze dla niego zawsze dzieci będą ważniejsze ode mnie.., bo to będzie "coś z niego"..., jakas część Niego samego...
To samo co mówi Betsabe- dzieci ma sie jedyne, współmałzonka mozne zmienić....

Wydawalo mi się ze ma tu troche racji, i troche przejęłam taki tok myślenia

Ale Kościól mowi inaczej??

Wiecie, ze nie wiedziałam...

Chętnie poczytałabym coś na ten temat..żeby mieć argumenty w dyskusji z mężem..

Powiem Wam tez cos, ja czuje ze w naszej rodzinie mąż stawia synka wyzej ode mnie, bylo tak cały czas po porodzie...zazwyczaj zatroskane mamy odtracaja męzów, bo sa zajete maluchami, a u nas było, i chyba dalej jest zupelnie odwrotnie!!!!

caly czas tak jakby musze "walczyc" o uwagę mojego męza, bo zawsze na 1 miejscu jest synek.

To bardzo piekne, ze tak kocha nasze dziecko, troszczy sie, itd
i glownie konflikty po urodzeniu dziecka byly z tego powodu, ze ja niedostatecznie dobrze /wg niego/ zajmowałam sie dzieckiem, zawsze cos robiłam nie tak....Zawsze cos miał mi do zarzucenia..

i szczerze, czuje się z tym troche źle, moje potrzeby sa drugorzędne.... Najwazniejsze jest dobro dziecka, zaczynam w to wierzyc...
Co zrobić??
Chyba spróbuje porozmawić, ostatnio jest miedzy nami tak dobrze, .. az boje sie ze moze taka dyskusja spowodowac jakis konflikt..

..A moze powinnam załozyc nowy watek z prośbą o poradę, w temacie "problemy w rodzinie"..
ale ja nie zwykłam do opisywania swoich problemów w internecie, ten temat tak jakos wyszedł sam z siebie, Wasza dyskusja pozwoliła mi uświadomić sobie pewne rzeczy, i że coś jest nie tak.......
Ostatnio edytowano 8 czerwca 2006, o 14:57 przez Dona, łącznie edytowano 1 raz
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Betsabe » 8 czerwca 2006, o 14:56

Wydaje mi sie, ze niemozliwe jest porownanie milosci do malzonka z miloscia do dziecka. :? To samo uczucie, a jednak tak rozne.

Rozumiem nauke KK i w sumie sie z nia zgadzam. Bo tak naprawde zdaje sobie sprawe, ze musze wychowac mojego synka dla innej kobiety (oczywiscie, o ile nie zechce np. zostac ksiedzem) i wiem, ze kiedys odejdzie z domu i wtedy zostane z moim mezem, bo po to przeciez bralam z nim slub... I jest to dla mnie jasne, zrozumiale i sie z tym zgadzam.

Dona - jesli chodzi o stawianie dziecka na 1 miejscu, to dla mnie to tez jest naturalne.
Moze jak podrosnie to sie zmieni, ale teraz nasz maluch jest wazniejszy ode mnie, od mego meza... jest najwazniejszy -tak to czuje.
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez Dona » 8 czerwca 2006, o 15:00

no tak, a ja nie potrafie powiedziec ze moj synek jest wazniejszy od męza, chciałabym ich miec "na równi"...

nie wiem czy tak jest
Wiadomo ze ta miłośc rodzicielska jest inna niż "małżeńska"
Ostatnio edytowano 8 czerwca 2006, o 15:05 przez Dona, łącznie edytowano 2 razy
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasiama » 8 czerwca 2006, o 15:00

Dona napisał(a):To samo co mówi Betsabe- dzieci ma sie jedyne, współmałzonka mozne zmienić....

Wydawalo mi się ze ma tu troche racji, i troche przejęłam taki tok myślenia

Możńa spojrzeć na to tak: to męża wybierasz, jemy przysięgasz miłość, wierność, uczciwość - i to, że będziesz z nim do końca życia. I nie ma, że możesz sobie męża zmienić... A dzieci? Nie przysięgasz, że ich nie opusicisz, one tez ci tego nie przysięgają, co więcej: przychodzi taki czas, że odchodzą. I tak musi być. Wobec tego: to męża masz "na zawsze", a dzieci na chwilę, choćby trwała ona 20 lat.
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Betsabe » 8 czerwca 2006, o 15:03

Nie zgadzam sie z Toba Kasiama, mimo, ze mam 32 lata wciaz jestem corka swojej mamy 8)
nie tylko jestem, ale i czuje sie nią, :P
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez Dona » 8 czerwca 2006, o 15:04

nie tyle zmienić męża, mam na myśli taka sytuacje gdy maż umiera, kobieta może powtórnie wyjść za mąż...
można mieć drugiego męza...
Nie chodzi mi tu o rozwod.....
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Betsabe » 8 czerwca 2006, o 15:06

Dona napisał(a):no tak, a ja nie potrafie powiedziec ze moj synek jest wazniejszy od męza, chciałabym ich miec "na równi"...



Dona, a w moim przypadku moge powiedziec nie tylko, ze moj synek jest wazniejszy od mego meza, on jest nawet wazniejszy ode mnie samej :P
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez fiamma75 » 8 czerwca 2006, o 15:30

Jako mama jeszcze nierozdwojona napiszę tak, nie wyobrażam sobie, żeby nasza córka była dla mnie ważniejsza niż mój mąż. Oczywiście, że kocham ją, robię wszystko dla jej dobra, ale mąż to mąż.
Kasiama ma rację.
Matki dla których dzieci są najważniejsze, często robią im takim postępowaniem krzywdę - skąd się biorą maminsynkowie? kobiety, które nie pozwalają dorosłym dzieciom odejść z domu, które po odejściu dzieci nie potrafią już być z mężem...
Poza tym małżeństwo jest sakramentem, a rodzicielstwo (jakby na to nie patrzeć) nie jest. To mężowi przysięga się miłość, wierność, itd...
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Dona » 8 czerwca 2006, o 15:56

fiamma75 napisał(a):Jako mama jeszcze nierozdwojona napiszę tak, nie wyobrażam sobie, żeby nasza córka była dla mnie ważniejsza niż mój mąż. Oczywiście, że kocham ją, robię wszystko dla jej dobra, ale mąż to mąż.
Kasiama ma rację.
Matki dla których dzieci są najważniejsze, często robią im takim postępowaniem krzywdę - skąd się biorą maminsynkowie? kobiety, które nie pozwalają dorosłym dzieciom odejść z domu, które po odejściu dzieci nie potrafią już być z mężem...
Poza tym małżeństwo jest sakramentem, a rodzicielstwo (jakby na to nie patrzeć) nie jest. To mężowi przysięga się miłość, wierność, itd...


ojej a juz się przestraszyłam, że tylko ja tak myślę....


Ale tak ogólnie "w swiecie" chyba panuje opinia, ze dziecko musi być najważniejsze dla matki...
A jesli stawia cos ponad nim /zazwyczaj prace/, to uwaza sie ja za wyrodna matke....
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasik » 8 czerwca 2006, o 17:00

abeba napisał(a):ja zamykam łazienkę - cóz w tym dziwnego, nie chciałabym by mnie mąż prrzypadkeim zobaczył na sedesie, to takei dziwne?


dla mnie bardzo dziwne, ze tak powiem :wink:
kasik
 

Postprzez mateola » 8 czerwca 2006, o 17:05

Moje zdanie w tej kwestii jest podobne do tego, co prezentuje Fiamma i inne dziewczyny, dla których mąż jest na pierwszym miejscu.

1. Nikt nie jest ze nmą tak blisko, jak on, ani ojciec, ani matka, ani córka, ani syn.
2. łączy nas sakrament.
3. jest pierwszy "chronologicznie"
4. był przed pojawieniem się dzieci i będzie, gdy odejdą.

Dzieci są tylko gośćmi w małżeństwie. Pojawiają się, są przez lata, potem odchodzą, a mąż i żona zostają... Gdzieś to wyczytałam i trzymam się tego od początku małżeństwa. Mój mąż podziela to zdanie i też codziennie daje mi odczuć, że to ja jestem dla niego na pierwszym miejscu. Dzieci tego nie zachwiały, choć są dla nas wielkim skarbem.
A dzieci mamy już na wylocie... Tylko patrzeć, jak nabiorą wiatru w żagle i odpłyną w swoją stronę...
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez klara bemol » 8 czerwca 2006, o 17:35

mateola - piekne te punkty, tak czuje i tak nas uczyli na studiach.
A dzieci kocham bardzo, co nie przeszkadza w pierwszeństwie męża.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Betsabe » 9 czerwca 2006, o 07:48

A ja musze przyznac, ze nigdy za dziecmi nie przepadalam, zaszlam w ciaze z rozsadku, bo 30tka mi sie zblizala, nie mialam poczatkowo zadnych instynktow macierzynskich, a teraz podpisuje sie pod slowami Mieczyslawa Fogga
Jedynie serce Matki,
uczuciem zawsze tchnie,
Jedynie serce Matki
o wszystim dobrze wie,
Dac troche ciepla umie
i kazdy bol zrozumie
A gdy przestaje dla nas bic
Tak ciezko, ciezko zyc.. :wink: :wink:

Nie ma wiekszej milosci, niz milosc matki do dziecka - tak uwazam, mimo, ze moze KK naucza inaczej.
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez mateola » 9 czerwca 2006, o 08:03

Nie
Ostatnio edytowano 9 czerwca 2006, o 08:05 przez mateola, łącznie edytowano 1 raz
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez mateola » 9 czerwca 2006, o 08:03

Nie wiem, czy stanowisko KK ma tu aż takie znaczenie. To są nasze uczucia.
Szanujmy je i nie pozwólmy, by stały sie powodem do wyrzutów sumienia, bo ktoś twierdzi inaczej.
A jeśli chodzi o M. Fogga - to nie był on czasami starym kawalerem?
:wink: :wink: :wink:
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Betsabe » 9 czerwca 2006, o 08:09

Hehehe Mateola :wink:

Ale ja nie jestem starym kawalerem, a podpisuje sie pod slowami tego tekstu :wink:
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez klara bemol » 18 czerwca 2006, o 21:27

Ja tak sobie myślę, że ten tekst trochę racji ma (czytaj: bardzo dużo). Jak się coś stanie dziecku pod obecność ojca, to chcę mężowi .... a dziecko przytulam.
Z drugiej strony miłość ma różne oblicza i każda jest inna, ta do męża i dziecka nie są jednakowe, więc trudno wskazywać, która lepsza i nie o to chodzi KK. Myślę, że KK chroni małżeństwo, które jest pierwsze i podstawą macierzyństwa i tak musi zostać w świadomości rodziców (co niestety, czasem wypada z głów mam, a nawet i ojców, jak tu czytam).
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Poprzednia strona

Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości

cron