Teraz jest 9 maja 2024, o 19:20 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Obca niania

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Daria » 24 sierpnia 2006, o 09:34

Juka, skoro tak jest to czemu u licha piszesz bzdurny stereotyp, że lepiej jak matka pracuje i jest przez 2 godziny dla swoich dzieci radosna i uśmiechnięta? Kurza stopa, mam kupę znajomych, które pracują i wcale nie jest tak, że przychodzą do domu o godzinie 16 czy 17 i są w stanie z radością wykrzesać z siebie te 2 godziny. Raczej rzucają się na przygotowanie posilków na następny dzień, sprzątanie i mają pretensje do niani, że dziecko za dlugo spalo bo teraz nie chce i jest wypoczęte a one nie. I to jest norma a nie te glupoty które może powtarzają panie z szolbiznesu. Masz zawsze czas po pracy na to, żeby zająć się wszystkimi problemami swoich dzieci? Czy może one po prostu już z nimi nie przychodzą? Aha, moje starsze dziecko jest w wieku przedstudenckim. I jakoś potrafi sobie zarobić tlumaczeniami na swoje stroje a i studia też raczej sobie samo sfinansuje. Oprócz tego dziala jeszcze w ZHR i parafii. I chodzilo do państwowych a nie prywatnych szkól. Tyle, że prosperowalo na tym co daliśmy jej w dzieciństwie (zamiast klocków lego, pampersów i zupek Gerbera).
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 24 sierpnia 2006, o 09:49

no cóż, pewnie masz takich znajomych...
nie wiem tylko czy to jest próba reprezentacyjna statystycznie :wink: . ja też mam różnych znajomych, takich jak opisujesz i takie mamy o których ja napisałam. mam jednak wrażenie, że przyjmujesz za prawdziwe tylko to co osobiście widziałaś i czego osobiście doświadczyłaś...
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Daria » 24 sierpnia 2006, o 10:13

No cóż, to zupelnie jak TY:) Też OSOBIŚCIE wolalabyś wychowywać swoje dzieci ale ponieważ tego OSOBIŚCIE nie robisz wiec lansujesz taki styl życia jaki prowadzisz, powtarzając dodatkowo przeczytane w feministycznych pisemkach stereotypy. Napisz w takim razie, czy zawsze po pracy poswięcasz te minimum 2 godziny WYLĄCZNIE swoim dzieciom (po ile to przypada na jednego) nie myśląc o niczym innym, radosna i uśmiechnięta.
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 24 sierpnia 2006, o 10:31

nie lansuję. mówię, że dla mnie jest najlepszy z możliwych, choc nie idealny.dopuszczam możliwość, że dla ciebie może być najlepszy twój, a dla kogoś innego jakiś trzeci. mam wrażenie że ty Dario dopuszczasz tylko jeden, czy się mylę?
nie zawsze poświęcam 2 godziny każdemu dziecku. wolałabym więcej. czasem bawimy sie wspólnie, czasem idą gdzieś z mężem, czasem ja idę tylko z najstarszą córką (to się nazywa u nas "babski dzień"). czasem wspólnie gotuję ze starszakami, a mąż leży na podłodze i pozwala po sobie łazić maluchowi. a dzieci, wiesz, jakoś dobrze na mnie działają, nawet jak przychodzę z pracy naburmuszona :lol: . zdaję sobie sprawę że mój sposób żyia nie jest idealnym rozwiązaniem, a moja rodzina nie jest idealną rodziną. takich po prostu nie ma, bo jesteśmy ludźmi. uważam, że nie da się wszystkich ludzi wepchnąc w "jedynie słuszny" schemat.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez NB » 24 sierpnia 2006, o 10:43

Chciałabym odpowiedzieć Sagicie.
To nie chodzi o to żebyś myślała o sobie jak o wyrodnej matce.
Chodzi o to, że pierwsze 3 lata życia są najważniejsze w życiu człowieka. Wtedy kształtują się podstawy na całe życie, taki czas już nie wróci i nie da się go cofnąć.
Patrząc jak dzieci szybko rosną, naprawdę warto poświęcić im te tylko 3 lata, aby odpowiednio ukształtowane i silne miłością rodzicielską poszły dalej w świat.
Jest różnica między zostawieniem z nianią czy w żłobku niemowlaka, a dziecka, które ma 2 lata. Zawsze jednak jest to dla niego ogromny stres.
Obecnie widzę ogromną różnicę między moją córką a synem (pisałam już wcześniej). Córka jest bardziej ufna, spokojniejsza, a syn - wiecznie płaczący i niedopieszczony. Problemem jest tez wychowanie dziecka. Córkę wychowywałam sama (z mężem oczywiście :-)) do 4 roku życia używając prostych komunikatów, nigdy jej nie okłamywałam, nie straszyłam - traktowałam jak normalnie powinno się traktować człowieka. Kiedy przechodziła okresy buntu starałam się jej tłumaczyć dlaczego nie moze dostać tego czy tamtego, jak to nie skutkowało to po prostu czekałam aż jej przejdzie.
Syna przez 2 lata też tak wychowywałam. Kiedy zajęła się nim opiekunka zauważyłam, ze kobieta boi się jego krzyku, było kupowanie poza moimi plecami słodyczy, zeby tylko się nie darł. Wychował sobie ją na swoją modłę, do tego stopnia, że ja muszę rano zakomunikować mu przy opiekunce, że słodyczy żadnych "babcia " mu nie będzie kupowała - ona nie jest w stanie mu tego powiedzieć.
Na poczatku było też okłamywanie dzieciaka na zasadzie "Mama zaraz przyjdzie" (choć mama szła do pracy na 8 godzin), ale to na szczęście zdążyłam wytłumaczyć kobiecie i potem nic takiego się nie zdarzało. Do końca nie jestem pewna co takiego dzieje się w domu podczas naszej nieobecności.
Ktoś zapyta dlaczego nie zmieniliśmy opiekunki? Bardzo trudno jest zmienić opiekunkę, kiedy dziecko zżyje się z nią . Dziecko to nie przedmiot, utrata ulubionej "babci", która ma swoje wady ale ogólnie jest
bardzo dobra, jest wielkim przeżyciem, a takich przezyć małemu dziecku nie potrzeba .
Syn ma już 3,5 roku idzie do przedszkola od września. Widzę, że trochę cofnął się przez ten czas, a moze po prostu stał w miejscu. Jako póltoraroczne dziecko układał z pasją puzzle i to takie po 60 elementów. W tej chwili nie pamieta jak się do nich zabrać, traci cierpliwość, której kiedyś mu nie brakło. Zrobił się bardziej pobudliwy, uspokaja się tylko gdy rodzice są w domu. Gdy jestem z nim przez kilka dni w domu, przemienia się w zupełnie inne dziecko - spokojne, ufne.

Jesli miałabym cokolwiek Tobie Sagito doradzić to nie czekajcie z drugim dzieckiem . Nie bój się, dasz sobie radę. O pracę też się nie zamartwiaj - wszystko w rękach Boga. Kariera? DLa kobiety najpięniejszą karierą jest Macierzyństwo, ciepły dom , w którym czeka mama, do którego chętnie się wraca. Jeśli czujesz jednak jakąś frustrację i chciałabyś pracować, to pomyśł o pracy dodatkowej , na pół etatu, żeby rozłąka z dzieckiem była jak najkrótsza. Zajrzyj tutaj: http://www.femina.org.pl/
znajdziesz tam m.in. informacje na temat warsztatów "ZARZĄDZANIE SOBĄ W CZASIE" . Są tu ciekawe informacje o pracy kobiet http://www.femina.org.pl/index.php?opti ... &Itemid=35
a także są rózne oferty pracy http://www.femina.org.pl/index.php?opti ... t&catid=17

Pozdrawiam i życzę wszystkim dobrych wyborów :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez juka » 24 sierpnia 2006, o 11:01

Saggita, Nikoleta, dwulatki są często "trudnymi" dziećmi. to wynika z potrzeb rozwojowych i jest jak najbardziej prawidłowe. w sumie najłatwiej adaptuja się do sytuacji dzieci około pół roku. potem, koło 8-9 miesiąca pojawia sie tak zwany lęk separacyjny- dziecko zaczyna odróżniać siebie od matki a jednoczesnie spostrzega ją dalej jako źródło zaspokajania wszystkich swoich potrzeb. nie rozumie, że mama wychodząc z pokoju nie porzuca go na zawsze, musi sie dopiero tego nauczyć. potem przychodzi okres, kiedy boi sie obcych. a wieku 2 lat zaczyna kształtować własna tożsamość i sprawdzać granice, więc często pojawia się złość i bunt.
Nikoleta, ja też uważam że lepiej jasno poinformować opiekunkę czego sie oczekuje (nawet na piśmie) niż ciągle zmieniać. myślę że synek może lepiej bedzie się czuł w przedszkolu z innymi dziećmi - o ile traficie na fajne :D .
wszystkiego dobrego mamom na etacie i pracującym zawodowo :D - naprawdę można wychować dzieci, nawet w skomplikowanych sytuacjach.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Daria » 24 sierpnia 2006, o 11:32

No jasne Juko, dzieci wychowywano też w czasie wojny i w domach dziecka. Moje dwulatki nie byly trudne - nie mam tego doświadczenia a Ty zdaje sie nie mozesz porownać tak jak Nikoletta dziecka wychowywanego tylko przez mamę i przez obcą osobę. Ale oczywiście wiesz lepiej. No dobra, Ty tak wybralaś, ale czemu tak lansujesz swój wybór jako najlepsze rozwiązanie? Moim zdaniem w ogole jeżeli już nie rodzić to lepsza osoba z rodziny np. babcia alb dziadek którzy kochają dziecko (oczywiście nie do niemowlaka). Oczywiście jeżeli ludzie będą coraz później decydować sie na dziecko to dzieci nie mają szans na poznanie swoich dziadków albo tylko jako staruszkow. Elimujemy dziadków z życia dziecka, co? Nie sprawdzają się. Krytykują nasze metody wychowawcze i są nie na czasie. Fundujemy im za to panią ktora ma je kochać (acz nie za bardzo) bo jej placimy.
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 24 sierpnia 2006, o 11:41

Daria napisał(a): No dobra, Ty tak wybralaś, ale czemu tak lansujesz swój wybór jako najlepsze rozwiązanie?


DLA NAS, DLA NAS najlepsze. w NASZEJ sytuacji. nie dla każdego. moja mama mieszka 400 km od nas. teściowa też, poza tym ma 80 lat. w dodatku różnimy sie w poglądach na wychowanie, a nie chciałabym sprawiać babciom przykrości i pouczać ich że z kochaną zapewne wnusią nie postępują prawidłowo - wolę to powiedzieć niani.

z moich dzieci jedno było trudnym dwulatkiem, drugie wcale. wiem ,że BYWAJĄ trudne, bo to wynika ze znajomości praw rozwojowych.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Daria » 24 sierpnia 2006, o 16:23

Dla osob nie uprzedzonych polecam do przemyslenia:
http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,713 ... &startsz=x
oraz
kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,66917,843003.html
Czytalyście może Nianię w Nowym Jorku?
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez Amazonka » 24 sierpnia 2006, o 18:15

Nie można wejść na ten drugi artykuł albo przeglądarka się wywala.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez HonoratA » 2 września 2006, o 11:43

Czytam, czytam, otwieram szeroko oczy i ...nie wierzę. Dario droga! Każdy człowiek jest niepowtarzalny, jego uczucia, odczucia i emocje! MOJE wybory muszą być akceptowane TYLKO przez MOJEGO męża. Nikomu nie wolno osądzać. Moje dzieci wychowywały żłobki, nianie i przedszkola! Z pensji mojego męża nie było nas stać nawet wynająć mieszkanie. Ha TY miałas chociaż kawalerkę. Jestem pedagogiem z wykształcenia. Piszesz bzdury!!!! Zdarzają się trudne dwulatki. Tak jak pisze Juka. Takie są po prostu prawa rozwojowe. Jak ten okres przechodzą dzieci - róznie. Zalezy to od ich temperamentu: są cholerycy, sangwinicy, melancholicy, flegmatycy. I każdy typ inaczej będzie reagował w tej samej sytuacji. Ciebie coś bardzo zdenerwuje a inny w tej samej sytuacji uśmiechnie się pobłażliwie. Dzieci to też ludzie. Bardzo kocham swoje dzieci. Mimo iż pierwsze było nieplanowane - a ja na 1 roku studiów. Juka zgadzam się w całej rozciągłości. Lepiej naprawdę poświęcić dziecku 2 godziny dziennie - tak prawdziwie - niż cały dzień przeganiać je bo: gotowanie, sprzątanie, pranie...Jak wracasz do domu po pracy patrzysz na porządek czy prace domowe z innej perspektywy.
Aha Dario dzieci miałam bardzo wcześnie w wieku 19-24 lat - a dziadków nie mają, niestety....moja mama bardzo wcześnie zmarła, a młoda teściowa - miała 36 lat jak została babcią - niestety nie była gotowa do roli babci....
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Poprzednia strona

Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 41 gości

cron