Teraz jest 13 maja 2024, o 19:33 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

ile kosztuje dziecko:)

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez magda212 » 23 kwietnia 2006, o 19:58

A ja sie zgadzam z Tatą w 100%
Dzieci kosztuja i to nie mało i ok 300-400 zl miesiecznie wychodzi.
Co z tego, że przez np 2-3 mies. nie kupię ubranek, bo wczesniej kupiłam większe. Pożniej muszę nakupić ich tyle, że oszczedzajac w jednym miesiacu, nadrobię w następnym.
Jeżeli chodzi o ubranka, to nie mam znajomych i w rodzinie dzieci aby moje mogły dziedziczyć, muszę kupić, a ceny wiadomo, kosmos.
Karmić nie mogłam niestety, a mleko dla alergikow jest hm...drogie, no ale wyjścia nie ma.
Zupki mozna gotować, to prawda, ale skad wziąć jarzynki bez chemi, jak się w mieście mieszka i mie ma naprawdę pewności co się ugotuje. A tak mam nadzieję, że w słoichkach mniej chemii mieszka.
Pampersy, zmieniamy często, bo lepiej zapobiegać, niż leczyć, do tego kremiki po każdej zmianie pieluszki.
Lekarz prywatny, jest lepiej dostępny i dobrze o tym wiadomo, a po za tym skoro ja płaciłam za gin. w czasie ciąży, to w imie czego dzieci mają nie mieć prywatnego??
A szczepionki te odpłatne są o niebo lepsze od bezpłatnych, a nie mam sumienia dziecku fundować dodatkowych cierpien z powodu gorszej jakosci szczepionek. A tak nawiasem nie jestem sama, bo jak mówi pielęgniarka w przychodni to ok. 80% szczepionek to sa te odpłatne, bo rodzice sie coraz częsciej na nie decydują.
A fotelik samochodowy, lepszy bezpieczniejszy i tu nie ma argumentow na oszczędzanie.
Pewno ,że sie da i taniej, jak sie karmi samemu, ma jarzynki z wiadomej uprawy, nie pracuje i nie musi płacić niani, albo babcia pomoże, ma ubranka od znajomych itd.
Ale przecież sytuacja każdej rodziny jest inna i każdy planując dzidziusia powinien wziąć pod uwage swoje możliwości i zostawić margines na sytuacje nie do przewidzenia, np niemozliwość karmienia piersią , alergie itp.
Bo chociaż dzieci to niekończące sie wydatki, to cudownie je mieć, mimo trudności jakie czasem niesie ze sobą ich wychowanie.
magda212
Przygodny gość
 
Posty: 32
Dołączył(a): 17 marca 2005, o 21:24

Postprzez tato » 23 kwietnia 2006, o 21:26

cała ta dyskusja tutaj wygląda mi tak jakby postawić pytanie ile wydajecie na obiady?
Ja odpowiadam że na lunch wydaje 10 - 15 zł.
I tutaj już widze te gromy, te śmiechy, te komentarze ludzi którzy dzień w dzień żywią się (tak jak ja za czasów studenckich) w barze mlecznym gdzie za jajecznice z kartoflami i sokiem płacą 2,50 PLN.
Albo jeszcze lepsze komentarze że ktoś sobie sam gotuje obiad w cenie 5-6 zł - tyle że pomija koszt czasu swojej pracy, który może być bardzo bardzo duzy ( a z reguły pomija się również koszty wody, prądu, przypraw, naczyń,urządzeń kuchennych, pomieszczenia kuchennego gdzie to trzeba przygotować, koszt czasu spedzonego na zakupach itd.)

Wg mnie podałem bardzo realistyczne koszty utrzymania dziecka. Jedni stają na głowie i wydają połowę mniej inni wogóle się nie przejmują i wydają 2 razy tyle.
Wydaje mi się ze podstawowym kryterium jest kwestia ceny własnego czasu. Mysle ze czasami trzeba wybrac czy przez godzinę będę zajmował się dzieckiem czy będę prasował (tańsze) pieluchy tetrowe. Czy pójdę wcześniej spać aby mieć wiecej sił czy będę polował na promocje w sklepach. Czy będę ciągał cały dzień dziecko po sklepach aby kupic najtańsze buty czy zrobimy zakupy w piewrszym sklepie a reszta dnia spedzimy na zabawie.

I tak na koniec zastanowiłem sie ze tak na prawde to czy to jest 200 złmiesiecnie czy 500 zł. Czy poród kosztuje 0 zł czy 3000 zł. To ma nieduże znaczenie bo tak na prawde te inne koszty tj. koszty utraconych możliwości, ryzyko utraty pracy to są decydujące kryteria i dlatego wiele młodych par dla których dodatkowy wydatek rzędu 500 zł miesiecznie nie stanowi problemu ma duże rozterki podejmujac decyzję o dziecku.
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez fiamma75 » 23 kwietnia 2006, o 22:04

tato napisał(a):Wydaje mi się ze podstawowym kryterium jest kwestia ceny własnego czasu. Mysle ze czasami trzeba wybrac czy przez godzinę będę zajmował się dzieckiem czy będę prasował (tańsze) pieluchy tetrowe. Czy pójdę wcześniej spać aby mieć wiecej sił czy będę polował na promocje w sklepach. Czy będę ciągał cały dzień dziecko po sklepach aby kupic najtańsze buty czy zrobimy zakupy w piewrszym sklepie a reszta dnia spedzimy na zabawie.

I tak na koniec zastanowiłem sie ze tak na prawde to czy to jest 200 złmiesiecnie czy 500 zł. Czy poród kosztuje 0 zł czy 3000 zł. To ma nieduże znaczenie bo tak na prawde te inne koszty tj. koszty utraconych możliwości, ryzyko utraty pracy to są decydujące kryteria i dlatego wiele młodych par dla których dodatkowy wydatek rzędu 500 zł miesiecznie nie stanowi problemu ma duże rozterki podejmujac decyzję o dziecku.


Masz rację. Chyba nic dodać nic ująć.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Samanta » 23 kwietnia 2006, o 22:34

Oczywiście:całe nasze zycie to wybory,wybory,wybory...

Wiecej dzieci-czy wyższy standard
Poświęcenie się całkowite karierze-założenie rodziny

Tylko zapominamy czasem o teorii złotego środka :).
Ja nikogo nie namawiam ,zeby miał 10 dzieci i dziadował ,ani żeby miał jedno - które będzie zwyczajnie smutne,bo zabawki i markowe ciuchy nie zastąpią kochanego człowieka-braciszka czy siostrzyczki.

Tato-trochę więcej optymizmu,wiary we własne siły,w pomoc Bożą .

Jak cennym darem jest dziecko,można się przekonac czytając wątki o niepłodności.

Z czasem-zgoda-tylko czasem trzeba wykorzystać umiejętnośc planowania,trochę sprytu.Znajome mamuśki dzwonią do siebie i daja cynk o promocjach,fajnych ciuchlandach- i już nie traci się całego dnia-jak się wie co,gdzie i kiedy :).Gazetki z promocjami w marketach-przychodza do skrzynki.

I o pampersach-są suuper,tylko nie mozna iśc na łatwiznę,bo 24 h w pampersie-dziecko moze się odparzyć.Stara dobra tetra-przynajmniej na kilka godzin na dobę-przewietrzyć co nie co :)
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez HonoratA » 23 kwietnia 2006, o 23:10

Primo - ja kupuję moim dzieciom ubrania w Reservedzie. Ostatnio: bluzeczka - 25 zł, spódniczka - 34 zł, spodnie - 39 zł - chyba nie sa to kosmiczne ceny? acha rozmiar - 146 A mozna tam dostać ubrania i w takich cenach. Ubranka dzieci - od noworodka piorę w "vizirze" i co z tego że nie polecany? Moje dzieciaki nie mają na niego uczulenia i jest ok. Na proszku nie oszczedzam. Co z tego że można kupić taniej? Ale ubrania szybciej się niszczą i nie zawsze są doprane. Ogólnie taniej wychodzi kupic lepsze. Moja mama mawiała że ludzi biednych nie stać na rzezczy kiepskiej jakości - za często trzeba kupować nowe -no i szkoda mi czasu poświecać ciągłym zakupom. Zgadzam się i z Tatą i Magdą 212.
Acha szczepiania - też kupowałam prywatnie - dokładnie 80 % rodziców tak robi - szkoda mi było dziecka - to raz, a drugie - powikłania są zdecydowanie mniejsze - no i te szczepienia były łączone - przychodnia np. oferuje tylko odrę - a ja szczepiłam odrę, różyczke i świnkę razem.
Samanta - gwarantuję Ci że można stosować pampersy i dzieciaki nie mają odparzeń! Po kazdej zmianie pieluchy tyłeczek malucha był myty, wycałowany, wywietrzony :P Szybciej o odparzenie z tetrą! Zresztą te pieluchy sa kosmicznie drogie!
1) zakup tetry
2) pranie = proszek + płyn do płukania (bez płynu są baaardzo szorstkie)+woda+prąd+czas wieszania +czas składania+czas prsowania
3)zakup co najmniej 2 x więcej kaftaników, spiochów, majteczek (przy zsikaniu bardzo częto mokra jest kołderka, prześcieradełko, materacyk - po roku - prania poscieli wata się "zbryla" no i trzeba kupić nowe
4)zastosowanie ceratki - bardzo często łatwo o odparzenie
Podsumowując - pampersy (czy inne zamienne jednorazowe) to nie luksus tylko zdrowy rozsądek.
A syna wychowałam na tetrze - jednorazówki dopiero "pojawiały" sie i były baaaardzo drogie - 1 sztuka w aptece w 1992 roku kosztowała "stare"10 000 ( 1 zł) - dziś są tańsze, zamienników nie było. Córkę wychowałam na jednorazówkach - mieszanie trochę pampersów trochę Hellen Harper.
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez Ewa M » 23 kwietnia 2006, o 23:28

Tato, kurcze, problem w tym, że ja nie mam wyboru!!!!
Bo "czy będę ciągał cały dzień dziecko po sklepach aby kupic najtańsze buty czy zrobimy zakupy w piewrszym sklepie a reszta dnia spedzimy na zabawie", "czy pójdę wcześniej spać aby mieć wiecej sił czy będę polował na promocje w sklepach" to nie mój wybór, bo po prostu nie stać mnie na to? Nie mam takiego wyboru, bo musiałabym chodzić po tych sklepach i tracić czas, bo musiałabym sobie od ust odjąć by dać dziecku...
Dlatego pytałam o koszty! Myślisz, że gdybym miała te 500zł to bym się martwiła czy mnie stać?
Obecnie starcza nam na styk na życie, nie mamy właściwie oszczędności. A takich jak my jest w Polsce bardzo dużo. Dlatego te śmiechy i gromy za twoje 10-15zł na lunch.
I dla mnie pisanie o tych wszystkich zastepnikach to jakaś nić nadzieji, że może mi się uda.
Żeby mieć te wyliczone 400zł to bym musiała na dziecko czekać pewnie ze trzy lata, zakładając, ze dostanę pracę w ciągu paru miesięcy.
Stad moja myśl, że może urodzę dziecko, wychowam a potem pujde do pracy i jak zacznie pochłaniać więcej pieniędzy to będą już dwa źródła dochodu. Ale jak to wszystko czytam to widzę, ze i tak nie da rady. Widocznie mam rodzić dzieci w wieku 35 lat i drżeć, czy będą zdrowe...
Ewa M
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 30 listopada 2005, o 15:38

Postprzez Maguś » 24 kwietnia 2006, o 01:22

Ewa M napisał(a):Stad moja myśl, że może urodzę dziecko, wychowam a potem pujde do pracy i jak zacznie pochłaniać więcej pieniędzy to będą już dwa źródła dochodu.


Ewo nie podłamuj się,moi rodzice tak zaczynali.Jedna mała pensja,mieszkanie kątem u babci.
Wiesz wszyscy pisża o fotelikach,a mysmy nawet nie mieli samochodu.
Ja wiem,ze czasy się zmieniają,ale moja mama zawsze rodziła państwowo,do prywatnego lekarza poszła dopiero w piątej ciązy,bo wczesniej nie było nas stać.I dzieci były zdrowe,porody bez zadnych komplikacji.Zawsze leczyliśmy się państwowo i zyjemy,mamy się dobrze.Nawet nie wiedziałam o płatnych szczepionkach.Przynajmniej u nas(fakt-duze miasto) są komisy meblowe, mozna się w taniej odziezy ubrac od stóp do głow,i naprawdę nie ma się czego wstydzić.A np.wózek,mozna kupic przez anonse.

Pan Bog nie zapomina o swoich dzieciach,jak pisała Derbunia i watro Mu zaufać.

A połowy rzeczy z magicznej listy taty-nie widzieliśmy na oczy :roll:
Maguś
Przygodny gość
 
Posty: 41
Dołączył(a): 16 września 2005, o 22:51

Postprzez fiamma75 » 24 kwietnia 2006, o 10:00

Ewo M.
W takiej sytuacji jak Twoja nie zdecydowalibyśmy się pewnie na dziecko. Może faktycznie jest wyjściem, żeby udało Ci się znaleźć pracę?

Poza tym rozejrzyj się, kto z twojej rodziny ma małe dzieci i mógłby odstąpić Ci wyposażenie - to byłaby naprawdę duża oszczędność (przynajmniej jeśli chodzi o wyprawkę). Warto też, jeśli masz czas, korzystać z komisów oraz z lumpeksów. Kolejna oszczędność.

Magus, to, że kiedyś była bieda, bo była, to nie znaczy, że teraz też tak ma być. Moi rodzice też nie mieli samochodu i połowy rzeczy z listy Taty. I co z tego? Akurat wcale to jakoś korzystnie nie wpływało na naszą rodzinę.
Mój mąż wychowywał się jeszcze w większej biedzie, wręcz w ubóstwie. Myślisz, że chce tego samego dla swojego dziecka? (i nie chodzi tu o postawę "moje dziecko musi mieć wszystko", bo temu jesteśmy przeciwni)
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez abeba » 24 kwietnia 2006, o 13:37

fiamma, może Twoja pozycja w pracy jest ugruntowana i niczego sie nei boisz.
ale dla wielu dziwczyn po pierwsze trudno znalezc prace w mlodym "rozrodczym" wieku po drugie jak juz ją znajda, i zajda w ciaze to od razu wylecą. I dotyczy to chyba także budżetówki, bo któraś nauczycielka juz na tym forum pisała, jak to harowała do 9 mca, a po wakacjach nie było dla niej godzin w szkole.
Niestety możliwości są następujące:
1.brak pracy i dziecka (z powodu braku kasy)
2.brak pracy ale można sie zdobyć na dziecko (szczęśliwe mamuski)
3.praca bez mozliwości zajscia w ciążę
4.praca i dziecko kosztem własnych sił i radości z malucha
I wiele osób utyka na 1.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fiamma75 » 24 kwietnia 2006, o 14:05

Abebo, wiem o tym dobrze,pisałam tylko swoje własne zdanie - bałabym aż takiego ryzyka (ale ogólnie to tchórz jestem). Bałabym się, że np. nie będę miała pieniędzy na leki dla dziecka, itp.
Jestem w takiej sytuacji, że pracuję w budżetówce i nie musze się obawiać zwolnienia po urlopie macierzyńskim (za to mój mąż ma ciągle umowę na czas określony a z jednej pensji to nie damy rady wyżyć). Niby wychodzi więc pkt. 4, ale nie do konca, bo niezależnie od konieczności finansowej mojej pracy, to nie zrezygnowałabym z niej, aby poświęcić się w całości wychowywaniu dziecka
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Samanta » 24 kwietnia 2006, o 14:21

Fiammo ,co do biedy,to nigdy nie było większej niż teraz.Kiedyś ludzie po prostu mało zarabiali i nie awansowali.A teraz -3 mln bezrobotnych-nigdy w Polsce nie było takiego bezrobocia.
Czy nie lepiej mieć choć to jedno dziecko-i wychować je w biedzie niż nie mieć dzieci wcale?

Co do strachu-trzeba zaufać Bogu,strach sieje szatan.
,,Nie lękajcie się'',z Boża pomocą wszystko jest możliwe.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez fiamma75 » 24 kwietnia 2006, o 14:29

Kiedyś bieda była też, tylko że się o niej oficjalnie nie mówiło. Niestety wiem o niej sporo z opowieści moich rodziców czy z opowieści męża.
Samanto, może jesteś za młoda, żeby o tym wiedzieć.

A co do zaufania, to trzeba rozróżnić zaufanie od wystawiania Pana Boga na próbę.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Samanta » 24 kwietnia 2006, o 14:35

Przykre,ale z wielu postów wynika taka sugestia-dzieci mogą mieć tylko bogaci.To jest dyskryminacja.

Wiadomo,ze nikt nie chce dla dziecka biedy,ale niestety Polska jest biedna i zarobki małe.

Trudniejsze warunki-dzieci sa mniej egoistyczne,bardziej zaradne.
Poza tym sytuacja rodziny moze poprawić,kto powiedział,ze jesli na poczatku mało zarabia nie moze szukać lepszej pracy,dokształcać się,załozyc działanosc gospodarczą.Szczególnie mąż-powinien ambitnie dążyć do powyzszenia kwalifiakcji i szukania coraz lepszej pracy.


Duzo ludzi zakłada małe rodzinne firmy-jest praca dla wszystkich,mąz nie zwolni zony,Na wsi-tak samo -prowadzi się gospodarstwo razem.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez Samanta » 24 kwietnia 2006, o 14:36

A co do zaufania, to trzeba rozróżnić zaufanie od wystawiania Pana Boga na próbę.

------------------------------------------------------------------------------------
Całkowicie się mylisz-PANU BOGU TRZEBA ZAUFAĆ WE WSZYSTKIM I BEZGRANICZNIE.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez essex » 24 kwietnia 2006, o 14:59

Kochani - to nie jest wystawianie Boga na próbę tylko próba naszej wiary.

Czasy moje młode drogie panie-czasy są zawsze takie same i człowiek musi w każdych czasach trzymać Jezusa za rekę-bo jak puści-to przepadł.

Wszystkie gazety dla kobiet,jakie trafiaja w moje ręce:polegaj na sobie,wierz w siebie,wszystko chłodno wyliczaj,kalkuluj - i tak wierząc gazetom zamiast Bogu-NIKT,BY SIĘ NIE ZDECYDWAŁ NA DZIECI.

Co mogę Ci Ewo polecić-właczenie się do wspólnoty( jest wiele:oaza rodzin,neokatechumennat,rodziny nazaretańskie,odnowa) -wtedy nie tylko będziesz miała wsparcie psychiczne i modlitwne-ale równiez przyjaciele będa dzielic się np,rzeczami dla dziecka.

Nawet zostając z noworodkiem w domu-możesz pracowac jako opiekunka-przyjąc do opieki jeszce 1 dziecko-wtedy zarobisz na podstawowe potrzeby dziecka (opiekunka bierze od 4zł/godz wzyż)
essex
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 23 kwietnia 2006, o 15:27

Postprzez abeba » 24 kwietnia 2006, o 16:21

Bóg pomoże, ale samemu trzeba zachowywać sie w zgodzie z tym czego pragniemu, co sie wydaje nam sluszne. Czyli np. przestrzegac wstrzemiezliwosci w okresie plodnym gdy nie czujemy sie gotowi na dziecko. I wtedy można ufać, że Bóg nie będzie złośliwy i go nam nie zesle i ufac, że jesli jednak zesle to że to nam jakoś posluzy. nie mozna żyć róbta-co-chceta i wierzyć ze Bóg pomoże naprawić nasze błędy. Nie ma manny z nieba!
i tak samo z planowaniem dziecka - najpierw sami zachowajmy sie rozsądnie, a Bogu zaufajmy, ze nas poratuje gdyby np nagle ktos stracil prace albo dziecko bylo bardzo chorowite. Czyli np. jesli małżonkowie moga wygospodarować te 200pln miesiecznie na absolutne minimum to niech próbują i nie czekają aż będą mieć w zapasie 1000pln miesiecznie i cały posag. Ale nie wtedy, gdy dwojgu nie wystarcza do pierwszego! inaczej z założenia skazujemy rodzinę na biedę a to nie jest odpowiedzialne rodzicielstwo.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fiamma75 » 24 kwietnia 2006, o 16:23

Abebo, masz rację. W sumie o to mi chodziło.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez goska » 24 kwietnia 2006, o 16:32

A jak oboje mają dobrą prace i zdecydują się na dwoje dzieci.A potem stracą oboje pracę?To co-będa nieopowiedzialni???
Wszystko:nasze plany,zamiary,sprawy finansowe-trzeba powierzyć Bogu.

Nie do konca da sie planować-bogaci często są bezpłodni,biedni planuja-a i tak Bog im daje więcej dzieci.
Planować 100%-to,by mozna gdyby były metody 100%-pewne.A na szczęscie dawcą zycia jest JEDYNIE BOG.
goska
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 11 stycznia 2006, o 16:18

Postprzez abeba » 24 kwietnia 2006, o 16:41

goska napisał(a):A jak oboje mają dobrą prace i zdecydują się na dwoje dzieci.A potem stracą oboje pracę?To co-będa nieopowiedzialni???

nie, no robili co w ich mocy, a Bogu niech ufają, że nie da im zginąć.
Ale niech nei siedzą z ząłożonymi rękami czekając na Bożą pomoc - Bog zwykle dziła przez innych ludzi, okolicznośći, a nie zrzuca dobra z nieba.
Nie da sie planować na 100% ale da sie przewidzieć, kiedy coś jest z gry skazane na porażkę.
Bóg owszem jest dawcą zycia - ale małzonkowie mają powołanie z nim współpracować. Jesli sie odwrócą od niego i np. przestaną z sobą sypiać - to on sam im dziecka nie zrzuci.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez novva » 24 kwietnia 2006, o 16:48

Chyba się nie zrozumiałyście.
abeba napisał(a):najpierw sami zachowajmy sie rozsądnie, a Bogu zaufajmy, ze nas poratuje gdyby np nagle ktos stracil prace albo dziecko bylo bardzo chorowite. Czyli np. jesli małżonkowie moga wygospodarować te 200pln miesiecznie na absolutne minimum to niech próbują i nie czekają aż będą mieć w zapasie 1000pln miesiecznie i cały posag. Ale nie wtedy, gdy dwojgu nie wystarcza do pierwszego! inaczej z założenia skazujemy rodzinę na biedę a to nie jest odpowiedzialne rodzicielstwo.

goska napisał(a):A jak oboje mają dobrą prace i zdecydują się na dwoje dzieci.A potem stracą oboje pracę?To co-będa nieopowiedzialni???
Wszystko:nasze plany,zamiary,sprawy finansowe-trzeba powierzyć Bogu.

Chyba chodziło o to, że trzeba "robić wszystko tak, JAKBY wszystko zalezało od nas", ale wszystko powierzac Bogu i mieć świadomość, że nie jesteśmy w stanie zaplanować do końca wszystkiego. Innymi słowy, odpowiedzialne planowanie to byłaby decyzja o dziecku, podjęta po przemyśleniu naszej aktualnej sytuacji. Jeśli ta sytuacja nagle się zmieni, nie z naszej winy, to gdzie tu nieodpowiedzialność? Wszystkiego nie przewidzimy.
Widzę w swoim otoczeniu, jak często ludzie kierują się zasadą "Jak Bóg dał dziecko, to da i na dziecko". To się często sprawdza, bo np. urodzenie dziecka moblizuje do znalezienia pracy, lepszej organizacji czasu, itp. Dla mnie to jednak jest ogromny heroizm, postępowanie na granicy ludzkiej racjonalności. Na pewno nie jest to niefrasobliwa nieodpowiedzialność, bo ci ludzie wierzą, że gwarantem ich życia jest Siła Wyższa. Ale jednak, tak jak pisały fiamma i abeba, współzycie w czasie płodnym to otwarcie się na to, że Pan Bóg może nam zrobić niespodziankę. Najlepiej ujęła to abeba:
abeba napisał(a):nie mozna żyć róbta-co-chceta i wierzyć ze Bóg pomoże naprawić nasze błędy.

A do tego typu zachowania należy np. wspólżycie w czasie (potencjalnie) płodnym, a potem obrażenie się na Boga i KK, że "npr nie zadziałał", że to taka "watykańska ruletka".
novva
 

Postprzez HonoratA » 24 kwietnia 2006, o 17:19

Samanta napisał(a):Trudniejsze warunki-dzieci sa mniej egoistyczne,bardziej zaradne.

Niekoniecznie :!: Bycie zaradnym nie zalezy od stanu majatkowego. Najczęściej od typu osobowościowego i temperamentu. Znam ludzi zarabiających przyzoicie - a mimo tego żyjących w biedzie i również ludzi o bardzo skromnych dochodach a mających zaspokojone wszystkie niezbędne potrzeby. Równiez i odwrotnie człowiek z biednej rodziny skromnie zarabiajacy i "klepiacy" biedę - narzekajacy jak to źle się żyje w Polsce.
A znam ludzi pochodzacych z biednych rodzin którzy się "dorobili" a teraz sa taaakimi egoistami - boją się zeby im nie brakło!
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez talitha » 24 kwietnia 2006, o 21:23

fiamma75 napisał(a):Talitho, a co do fotelika-kołyski - planujemy teraz ten zakup - chcemy kupić używany (koniecznie fimry Deltim-pasuje do stelażu naszego wózka) - na co zwrócić uwagę przy zakupie?


Kupno fotelika kołyski to juz zamierzchła dla mnie sprawa, ale spróbuję doradzić - jesli fotelik jest używany i kupowany od nieznajomych to sprawdziłabym przede wszystkim czy nie ma uszkodzeń konstrukcji, pęknieć, klejenia itd. w tym celu należy ściągnąc z korpusu materiał co dodatkowo pozwoli nam przekonać się, czy materiał w celu wyprania zdejmuje się łatwo. Dalej - przymierzyłabym fotelik koniecznie przed zakupem do samochodu - czy łatwo się go montuje i wymontowuje. Pasy - czy łatwo się zpinają i rozpinaja i ściągają i czy mają miękkie ochraniacze przy buzi (żeby szyi nie obcierały). No czy jest kołnierz dla noworodka (taka wkładka), żeby główka nie latała na wszystkie strony. Fotelik dla noworodka powinien mieć też osłonkę (jakby budkę) od wiatru i słońca. I ostatnie co mi przychodzi do głowy to to, czy rączka do trzymania fotelika łatwo i bez problemu się składa i podnosi do pionu.
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez talitha » 24 kwietnia 2006, o 21:47

HonoratA napisał(a):Acha szczepiania - też kupowałam prywatnie - dokładnie 80 % rodziców tak robi - szkoda mi było dziecka - to raz, a drugie - powikłania są zdecydowanie mniejsze - no i te szczepienia były łączone - przychodnia np. oferuje tylko odrę - a ja szczepiłam odrę, różyczke i świnkę razem.


A, to sie już zmieniło - od kilku lat potrójna odra, świnka, różyczka jest w kalendarzu obowiązkowym i jest refundowana. Podobnie polio obowiązkowe jest już acelularne, a nie te doustne kropelki żywe.

essex napisał(a):Co mogę Ci Ewo polecić-właczenie się do wspólnoty( jest wiele:oaza rodzin,neokatechumennat,rodziny nazaretańskie,odnowa) -wtedy nie tylko będziesz miała wsparcie psychiczne i modlitwne-ale równiez przyjaciele będa dzielic się np,rzeczami dla dziecka.

Nawet zostając z noworodkiem w domu-możesz pracowac jako opiekunka-przyjąc do opieki jeszce 1 dziecko-wtedy zarobisz na podstawowe potrzeby dziecka (opiekunka bierze od 4zł/godz wzyż)


Aż się uśmiechnęłam, gdy przeczytałam te słowa, gdyż przypomniałam sobie jak to właśnie włączenie sie w dzieciatą wspólnotę dodało nam swego czasu odwagi (a obaw i przeciwskazań mieliśmy mnóstwo na każdym froncie) by się na dzieci wreszcie zdecydowac. I rzeczywiście we wspólnocie uzyskaliśmy wsparcie, także materialne. To bardzo cenne rady, także ta druga - o sposobie na dorobienie.

Myślałam też dziś, jak to sie dzieje w naszej rodzinie - że choć nas przybywa a dochodu nie przybywa - to sytuacja materialna nie ulega gwałtownemu pogorszeniu, raczej utrzymuje się na względnie stałym, niewysokim :? poziomie. Odpowiedź jest banalnie prosta - zmieniła się struktura wydatków. Na przykład prawie cakiem odpadły wydatki na kino, a kiedyś było to około 80 zł miesięcznie, odpadły wypady na piwo do knajpek, przestałam kupować książki - nad czym boleję (tylko korzystam z bibliotek); kiedyś kupowałam w pierwszym lepszym sklepie, teraz robię wypady do Biedronki po tańsze i na bazarek po warzywa i wiem, gdzie pyszne a najtańsze jabłka... itd, itp. Na pewno przed dzieckiem nie posiadałam "wolnej kwoty" na ten cel. A jednak dało się ją wygospodarować...
Nie piszę tego po to, by udowodnić, że każdy w każdej sytuacji powinien decydować się na dziecko. Tak tylko się dzielę kawałkiem własnego życia...
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez mateola » 25 kwietnia 2006, o 07:21

Gdzieś wpadłam na powiedzonko: Zrób swoje 100%, to i Bóg zrobi swoje.

Człowiek musi być odpowiedzialny. Po to oprócz instynktu ma jeszcze rozum.

Znam mamę, która urodziła 18 dzieci. Twierdzi, że żadnych metod nie będzie stosować, bo: "jak sie człowiek kocha, to ma dzieci". I rodzi je co kilkanaście miesięcy. Resztą zajmuje się opieka społeczna, caritas, miejscowe piekarnie i szkoła.
Trudno odmówić tej mamie ufności... bezgranicznej.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez goska » 25 kwietnia 2006, o 15:06

chyba pora kończyć-koszty zostały już wyliczone. 8)

Powiedzonka są dobre dla ateistów ,katolikowi wystarczy Słowo Boże . :D
goska
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 11 stycznia 2006, o 16:18

Postprzez mateola » 25 kwietnia 2006, o 22:59

goska napisał(a):Powiedzonka są dobre dla ateistów ,katolikowi wystarczy Słowo Boże . :D


Masz prawo do swojego zdania na ten temat.

Powiedzenie o 100% wyczytałam w książce Kippleyów, "Sztuka naturalnego planowania rodziny" - nie mam pojęcia, czy oni sa katolikami (prawdopodobnie), czy chrześcijanami innego wyznania, bo ateistami chyba nie.

;-)
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez adalberto » 26 kwietnia 2006, o 08:57

A ja wtrącę jeszcze swoje trzy grosze.


Chciałbym zauważyć że wiele osób w swoim pisaniu pomija kwestię ceny waszego wolnego czasu który poświęcacie chodzby na szukanie tych tańszych rzeczy.

Tak to jest, że mimo wszystko, aby zarabiać tyle, by nie patrzeć co i za ile się kupuje trzeba poświęcić tyle czasu, że już dla rodziny nie starcza. Dzieci bogatych rodziców zwykle większość czasu spędzają z opiekunkami, na programach edukacyjnych lub w luksusowych przechowalniach - przepraszam - prywatnych żłobkach i przedszkolach a nie z rodzicami.

Nie czarujmy ludzi ze dzieci nic nie kosztują bo gdyby tak było to ludzie mieliby po 10 -cioro dzieci.
Dzieci kosztują dużo i to nie tylko pieniedzy ale własnego czasu i własnego zdrowia. Dzieci to również koszt utraconych możliwości związanych z rozwojem zawodowym, naukowym, z realizacją własnych potrzeb życiowych.
To są bardzo duże koszty których na razie tutaj nie uwzględnialiśmy.
A przeciez jeszcze dochodzi koszt utraconych dochodów kiedy matka nie pracuje opiekujac się dzieckiem.


I myśle, że tu dochodzimy do sedna. Bo nam współczesnym często oprócz braku pieniedzy, co się wałkuje w te i we wte w każdej gazecie, doskwiera również "deficyt" miłości.
Jeśli już używać w tym kontekście nieludzkiej ekonomicznej terminologii - to dziecko "kosztuje" - przede wszystkim - bardzo dużo miłości.
Nie może być tak, iż dziecko w życiu traktuje się jako źródło wyrzeczeń, jako rzecz (sic!) na którą można lub nie mozna sobie pozwolić.
Dziecko to nie jest jeszcze jedno dobro konsumpcyjne potrzebne nam byśmy mogli się zrealizować. To jest przedmiotowe traktowanie drugiego człowieka.

Jak ktoś patrzy na dziecko jak na osobę, która mu będzie zabierać czas, zdrowie i pieniądze, ograniczać możliwości "rozwoju" - to lepiej - dla dobra tego dziecka - niech się nie decyduje na zakładanie rodziny. Bez względu na grubość portfela.
Serce o dwa rozmiary za małe. :(
Czy decydując sie na ślub, ktokolwiek patrzył, na przyszłego współmałżonka jako na osobę, która będzie mu zabierać czas i zdrowie?! - pomimo, że to pewnik


A można też mówić o innych kosztach-związanych z brakiem dzieci:
Co z utraconymi możliwościami rozwoju, jakie niesie rodzicielstwo?
Co z nauką odpowiedzialności, jaką nigdy na siebie nie weźmiemy?
A co z dziećmi których nie będzie i samotnością, która może przyjść?
Co z utraconą radością jaką daje przyjęcie nowego człowieka?
Co z radością jaką towarzyszenie dziecku na początku jego życia?
Co z oparciem w rodzinie jakiego nigdy nie będziemy mieć?
Co ze zdrowiem jakie stracimy nie mając rodziny?

CZAS SPĘDZONY Z DZIECKIEM TO CZYSTY ZYSK!!!

Trochę się uniosłem, wybaczcie
adalberto
Przygodny gość
 
Posty: 73
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 19:15
Lokalizacja: Miłkowice/Legnica

Postprzez mateola » 26 kwietnia 2006, o 13:34

Czasy się zmieniły. Kiedy byłam młoda (za komuny;-) , kończyło się szkołę, szło do pracy, zakładało rodzinę i rodziło dzieci. Nie pamiętam wyliczania, co ile kosztuje.
W jakiś sposób żyło się wtedy prościej, łatwiej...
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Betsabe » 26 kwietnia 2006, o 13:37

:wink: W sumie niewazne bylo wtedy(za komuny) co ile kosztuje, bo i tak nic w sklepach nie bylo :wink:
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez mateola » 26 kwietnia 2006, o 13:38

Betsabe napisał(a)::wink: W sumie niewazne bylo wtedy(za komuny) co ile kosztuje, bo i tak nic w sklepach nie bylo :wink:


fakt :-) i człowiek nie miał takich problemów.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości

cron