przez mamazo » 15 sierpnia 2007, o 15:13
O tak, my przerabialismy etap rzucania się Zosi na podłogę, chodnik, asfalt, terakotę... w tył, co oczywiście łączyło się z rąbnięciem głową we wspomniane powierzchnie. Oczywiście miała co chciała, bo od razu biegłam do niej, przytulałam i sprawdzałam czy wszystko ok. Ale guza nigdy nie miała, czyli te upadki były w jakiś sposób kontrolowane. Spryciara. Teraz jak coś jej się nie podoba, zaczyna płakać-drzeć się w dość charakterystyczny sposób. Jednak wtedy z twarzą pokerzystki tłumaczę jej co i jak i dlaczego nie teaz, albo wcale, zagaduję i po problemie. Oczywiście jak coś obiecam, dotrzymuję. Łatwe to nie jest, ale działa. Taki szkrab 2letni to jednak wszystko rozumie!
Polecam książki, które mi pomogły (albo pomogą) Rodzeństwo bez rywalizacji, Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci, Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły.