Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 08:30 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

"Wpychanie" dzieciom jedzenia.

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez NB » 29 sierpnia 2005, o 09:45

Rzeczywiście to jakaś obsesja polskich matek i babek. Przez takie działanie zaburza się naturalne odczucie głodu i sytości . Potem w wieku dorosłym takie osoby czesto mają problem z jedzeniem bo obżerają się i nie czują tego kiedy przestać.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez adalberto » 30 sierpnia 2005, o 13:59

Ale jednak trzeba dbać o to by nasza pociecha zjadła tyle ile trzeba i to co trzeba. A sprawa nie jest wcale taka banalna.
Robiono kiedyś badania na temat jedzenia dzieci. Nie przymuszano ich w żaden sposób, tylko różne rodzaje jedzenia leżały dostępne (sery, wędliny, owoce, warzywa itp, itd). Okazało się, że dzieci jadły ile trzeba i co więcej, same "balansowały" sobie dietę, tak, że jadły odpowiednią ilość, białka, tłuszczy i cukrów. Jednym słowem nie ma co się martwić, że dziecko nam się zagłodzi albo, że ma fazę na ziemniaki albo tylko na mięso, bo ona minie i dziecko sobie zrekąpensuje.
Tak się działo z jednym wyjątkiem gdy na stole oprócz wartościowego jedzenia znajdowały się słodycze. Wtedy dzieci znacznie częsciej wybierali słodycze kosztem wartościowego jedzenia.
Zatem jeśli chcemy by dziecko samo decydowało o tym ile je, a czasem też co je, musimy zadbać by nie jadło słodyczy, albo jadło je w niewielkich ilościach.
Z własnego doświadczenia wiem, że Patryk (2, 4m) prosząc o "ciasteczko z czekoladem" tak naprwde to chce jeść. I jak proponujemy: "to może kanapkę albo zupę", to o dziwo dostajemy odpowiedź twierdzącą. A jak nie, to i tak nie dostaje, chyba że jest bezpośrednio po jedzeniu, bo wtedy wiemy, że to nie jest sposób na głód.
(Ile my musimy się namęczyć by nasze dzieci nie były dokarmiane słodyczami przez wszystkie ciotki i dziadków, którzy potem chcieliby w te same dzieci wepchnąć obiad).
Ale trzeba ich zrozumieć, bo jak dorastali to jedzenia nie było w nadmiarze jak często jest teraz i właśnie zjadanie do końca było wyrazem szacunku do jedzenia. A i wyrzucanie jedzenia to też grzech.
adalberto
Przygodny gość
 
Posty: 73
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 19:15
Lokalizacja: Miłkowice/Legnica

Postprzez Sasanka » 30 sierpnia 2005, o 14:24

Z tym czy wpychac w dziecko czy nie to różnie jest. Myślę, że jeśli dziecko prawidłowo waży i zwykle chętnie je, to nie ma sensu mu wpychać. Ale sa tez chude dzieci, które nie chca jeść, a potem trafiają do szpiatal - jak moja kuzynka w wieku 2 lat. Z kuzynem z drugiej strony rodziny też był kłopot, bo ciągle odmawiał jedzenia - chodzono z nim po lekarzach, łykał syropy na poprawę smaku itp. ale to nic nie dawało. Ja sama w dzieciństwie za nic nie zjadłabym szynki, mięsa czy mleka, gdyby mnie siłą do tego nie zmuszano. Teraz sama się zmuszam. Chociaż ja dopiero w zerówce zaczęłam grymasic - rodzice mówią, że póki nie wiedziałam, że coś może nie smakować, to wszystko jadłam.

Z dziećmi różnie bywa i nie można znaleźć reguły dla wszystkich. Chociaż regułą są chyba babcie i ciocie wpychające dzieciom słodycze. Teraz już się nie da wychowac dziecka tak, by do 5 roku życia nie znało słodyczy - zawsze znajdzie się ktoś życzliwy, gotów zepsuć im zęby i wepchnąć w sidła uzależnienia.

Wiąże się z tym jeszcze jeden problem: zajadanie stresu. Moja mama miała zwyczaj dawania dziecku czegoś słodkiego, kiedy płakało - dla zatkania buzi. Sposób rzeczywiście skuteczny, ale teraz ilekroć jest mi źle, albo się denerwuję, to sięgam po słodycze. Walczę z tym tyle lat i nic :( Nie zróbcie tego swoim dzieciom.
Sasanka
 

Postprzez rybka » 3 września 2005, o 13:32

u mnie w domu (urocza 5 letnia siostrzyczna) jest dosć prosto: nie chcesz skończyć zupy - nie będzie deseru. a dokładniej: dobrze, zjesz później, ale deser też dopiero wtedy dostaniesz.
jak jest głodna - zje.
no i deser nie jest szczególnie duży... cukierek lub czekoladka.
a "słodki koszyczek" w którym są wszystkie smakołyki stoi na wierzchu i nigdy nie było problemów z łasuchowaniem.


oczywiście kiedy są problemy żywieniowe trzeba stosować szczególne środki... ale zazwyczaj wystarczy prosta zasada "posiłek, potem deser" - nie wyobrażam sobie dziecka opychającego się ziemniakami żeby zjeść czekoladowe jajko z niespodzianką :wink:
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15


Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości

cron