Z tym czy wpychac w dziecko czy nie to różnie jest. Myślę, że jeśli dziecko prawidłowo waży i zwykle chętnie je, to nie ma sensu mu wpychać. Ale sa tez chude dzieci, które nie chca jeść, a potem trafiają do szpiatal - jak moja kuzynka w wieku 2 lat. Z kuzynem z drugiej strony rodziny też był kłopot, bo ciągle odmawiał jedzenia - chodzono z nim po lekarzach, łykał syropy na poprawę smaku itp. ale to nic nie dawało. Ja sama w dzieciństwie za nic nie zjadłabym szynki, mięsa czy mleka, gdyby mnie siłą do tego nie zmuszano. Teraz sama się zmuszam. Chociaż ja dopiero w zerówce zaczęłam grymasic - rodzice mówią, że póki nie wiedziałam, że coś może nie smakować, to wszystko jadłam.
Z dziećmi różnie bywa i nie można znaleźć reguły dla wszystkich. Chociaż regułą są chyba babcie i ciocie wpychające dzieciom słodycze. Teraz już się nie da wychowac dziecka tak, by do 5 roku życia nie znało słodyczy - zawsze znajdzie się ktoś życzliwy, gotów zepsuć im zęby i wepchnąć w sidła uzależnienia.
Wiąże się z tym jeszcze jeden problem: zajadanie stresu. Moja mama miała zwyczaj dawania dziecku czegoś słodkiego, kiedy płakało - dla zatkania buzi. Sposób rzeczywiście skuteczny, ale teraz ilekroć jest mi źle, albo się denerwuję, to sięgam po słodycze. Walczę z tym tyle lat i nic
Nie zróbcie tego swoim dzieciom.