Teraz jest 10 maja 2024, o 02:22 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Zazdrosc i agresja wobec mlodszego rodzenstwa.

Tutaj rodzice mogą się podzielić doświadczeniami z pierwszej linii frontu (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Zazdrosc i agresja wobec mlodszego rodzenstwa.

Postprzez Aniąt » 10 czerwca 2005, o 18:41

Nasz 3 letni synek bije, szczypie i szarpie 3 miesieczna siostrzyczke. Nie zawsze, rzecz jasna, ale zdarza sie dosc czesto. PRZYTULAMY GO, MOWIMY O NASZEJ MILOSCI, POSWIECAMY MU WIECEJ CZASU, NIZ Wczesniej.... Co robic???
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez Aniąt » 10 czerwca 2005, o 19:03

pomocy.wyszlam do kuchni,a synek pobiegl do pokoju malej i usilowal wyciagnac ja z lozeczka. dalam mu mocnego klapa.... nie wiem, co robic....
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez HonoratA » 11 czerwca 2005, o 08:47

Hej, Ania.
Ja mam 2 łobuziaków (13 lat syn i 8 lat córka). Różnica wieku między dziećmi trochę większa niż u Ciebie. Pierwsze pytanie mojego synka jak wróciłam z córką do domu było " mama, a ona długo tu zostanie?" Ktoś kiedyś napisał o zazdrosci o młodsze rodzeństwo mniej więcej tak: Proszę sobie wyobrazić ze mąż przyprowadza do domu "nową" żonę. Mówi Wam że jest śliczna, dobra, no i młodsza więc należy się nią bardziej troskliwie opiekować. Że wcale nie zagraża Waszej pozycji w domu, a wręcz przeciwnie, będzie Wam lżej, będziecie miały towarzystwo. Te same uczucia odczuwają dzieci. Jest im naprawdę baaardzo ciężko. Klaps, nie jest dobrą metodą wychowawczą, biciem wyładowujemy własną złość (jest to forma naszej bezsilności). Dziecko uderzone czuje się niekochane i jeszcze bardziej "winą" obarcza rodzeństwo. I kółko się zamyka. Wiem że to bardzo trudne, ale mimo wszystko uzbrój się w cierpliwość. Nie zachwalajcie przy Synku niemowlęcia. Wymyślcie coś tylko "dla Was" u mnie podziałały rowery. Np. Wiesz jak tata wróci idziemy na rower tylko Ty i ja. Polecam serię książek Adele Faber " Jak mówić żeby dzieci słuchały, jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły", "Rodzeństwo bez rywalizacji" - praktyczne porady jak reagować w róznych sytuacjach między dziećmi, oraz Thomasa Gordona "Wychowanie bez porażek". Mnie ta lektura naprawdę dużo pomogła (jestem z wykształcenia pedagogiem), a moje łobuzy, mimo konfliktów między sobą w domu ( też czasami się biją), na podwórku zawsze trzymają "sztamę" . Powodzenia.
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez fresita » 11 czerwca 2005, o 12:34

polecam te same ksiazki co Honorata (tez jestem pedagogiem), ale troszeczke sie nie zgodze z tym co pisze odnosnie klapsow. oczywiscie nie uwazam, zeby bicie i katowanie bylo najlepsza metoda wychowawcza, ale bez przesady,jesli dziecko czuje ze jest kochane, to taki klasp(ktory tak naprawde nie boli)mu nie zaszkodzi, a pokaze bardzo wyrazne granice co jest dobre a co zle. czytalam gdzies, ze takie 3latki potrzebuja bardzo stanowczego pokazania pewnych rzeczy, a rozmowa z nimi nie za wiele pomoze. moja 4 letnia chrzesnica jest wychowywana bezstresowo, nie wolno na nia krzyknac, trzeba wszystko natychmiast jej dac, co chce, a klapsa bron Boze, bo bedzie plakala.efekt jest taki, ze mala terroryzuje wszystkich domownikow, a jak spotka sie z jakimkolwiek sprzeciwem, rzuca sie na podloge, wali glowa i calym cialem,a przy tym piszczy i wrzeszczy(nie placzac). oczywiscie osiaga w bardzo krotkim czasie zamierzony efekt, wszyscy sie nad nia lituja i dostaje to co chce. to dopiero jest bezsilnosc rodzicow.
aniąt a moze zaangazuj synka do pomocy nad malutka siostrzyczka, pochwal go przy wszystkich za to, moze sie poczuje wazny i zmieni stosunek do siostry. pozdrawiam
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Aniąt » 11 czerwca 2005, o 13:03

HonoratA, dzięki za odpowiedż. TAK, WIEM, ŻE KLAPS TO PORAŻKA. Tylko ile razy można tłumaczyć... Brak mi czasem cierpliwości. My naprawdę więcej czułości okazujemy synkowi, niżcóreczce, aż mam wyrzuty, że ona tyle czasu leży sama....
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez Aniąt » 11 czerwca 2005, o 13:08

Fresita, on już się nie chce angażować. Na początku podawał chusteczki, pieluszki. Teraz w tym czasie woli zrobić coś głupiego, np. wejść na meble. Oczywiście nie zawsze. Chwalę go do taty, do dziadków, proszę go też, żeby np. coś Martusi opowiedział czy zaśpiewał. Maruś czasem tak robi i mówię mu, jak bardzo siostrzyczka go kocha. Tak interpretujemy jej gaworzenie i widzę, że go to cieszy. A za jakiś czas znowu.... Jest to dla mnie stresujące, nie zostawiam ich w jednym pokoju, bo to zbyt niebezpieczne. Żeby było śmieszniej, jestem nauczycielką i książki pedagogiczne wertuję, tylko jakoś w praktyce słabo mi wychodzi.
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez HonoratA » 12 czerwca 2005, o 08:51

Aniu, wiem że opieka nad dwójką maleńkich dzieci jest wyczerpująca :!: Moja siostra po pierwszym porodzie przeszła depresję poporodową. Mój synek miał wtedy 2 latka. Sytuacja naszej rodziny "zmusiła" mnie do opieki nad noworodkiem no i moim synkiem. Siostra ograniczała sie do karmienia małej. Spacerki, kompiele, bujanie przeszło na mnie, no i moje własne 2 letnie dziecko. Mateusz był strasznie zazdrosny. Dokładnie tak jak piszesz: szczypał Weronikę, ściągał jej skarpetki, pchał palce do oczu, buzi, nie mozna było zostawić ich na chwilę samych. Czasami jest trudno wytłumaczyć takiemu starszemu ale też "małemu" bratu że jest bardzo kochany i niepotrzebnie krzywdzi malucha.
U Ciebie jest trochę inaczej, bo to Ty karmisz maleństwo :!: Jeżeli Mareczek (tak ma na imię?) nie chce pomagać przy opiece nad Martusią, to go nie zmuszaj. Poproś znajomych, rodzinę, aby przychodząc do Was najpierw poświęcili czas Mareczkowi, jaki duży, fajny, nie pchali sie od razu do Małej, pozwoli to synkowi odkryć że dziadkowie i znajomi przychodzą też do niego nie tylko do siostrzyczki :!: Jak odwiedzano moją córkę Olę i przynoszono upominki dla dzidziusia, prosiłam, aby tak dwali upominek żeby nie widział Mateusz, albo żeby mieli dla niego choć czekoladę. Nie byłam w stanie wszystkich poinformować, więc sama zrobiłam zapas łakoci które lubił synek i jak goście dawali coś dzidziusiowi, ja dawałam na przykład czekoladę i mówiłam "a to dla Ciebie od Cioci ". Dziecko czuło się docenione. Starałam się raz w tygodniu poswięcić czas TYLKO synkowi. Olę zostawiałam z mężem ( choćby godzina między karmieniami), a my szliśmy do parku, na rower, albo (choć niezdrowo) do McDonaldsa. Po pewnym czasie Mati zobaczył że dla niego niewiele się zmieniło i powoli, powoli, zaczął akceptowac Olę. Wiem że to trudne, a czasem z bezsiły chce się wyć. Robi się wszystko żeby było dobrze a konflikty się nasilają. Ale w takich sytuacjach trzeba konsekwencji. Nie wiem czy jesteś w stanie w miarę zorganizować czas swojej rodziny w ciagu dnia a przede wszystkim czas Mareczka. Dobrze żeby Mały miał stały rozkład dnia. Pozwoli mu to zawsze zorientować się co będzie "działo" się dalej i jak się "pogubi" łatwiej mu będzie się odnaleźć. A przede wszytkim da to "broń" Tobie. Najlepszą metodą wychowawczą jest miłość i "ponoszenie konsekwencji" - brzmi strasznie prawda :?: :!: Mały musi wiedzieć że jego postępowanie wywoła określoną sytuację. Np. "nie pozwolisz wyspać się Marcie, będzie płakała, będę musiała ją lulać, a my nie pójdziemy na spacer bo nie będę miała czasu, no i na odwrót. Marta sie wyśpi, będzie cicho a ja będę miała czas dla Ciebie". Wymaga to ogrooooomnej cierpliwości, ale się udaje. Nie trzeba się zniechęcać pierwszymi porażkami. I na poczatku trochę łagodniej "wyciagać konsekwencje". Wbrew temu co pisała Fresita, klaps niczemu nie służy :!: Ola ma lat 8, nie dostała ani jednego klapsa w życiu :!: Jest dzieckiem otwartym, ufnym, i ... karnym. Wie że jak np. nie posprząta pokoju to nie pójdzie na dwór, więc nie mam problemu z bałaganem w jej pokoju. Była "trudnym" dzieckiem Łatwo wpadała w histerię ( do tej pory na zawołanie leją się łzy :P ). Zawsze starałam się jej wszystko tłumaczyć - bo jak inaczej dziecko zrozumie świat :?: czasami trwało to "ładną" chwilę. Czasami musiałam mocno ją przytulić, złapać za ramionka, aby zaczęła mnie słuchać. Gdy zrozumiała o co chodzi, uspokajała się. Dziecku moża pokazac drogę postępowania niekoniecznie klapsem. Nawet trzylatkowi, nastawionemu na "nie" do całego świata. Żeczę cierpliwości. Honorata
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez Aniąt » 12 czerwca 2005, o 13:05

HonoratA, ogromne dzięki. Tak, nie zawsze mi starcza cierpliwości, szczególnie wtedy, gdy oboje mnie nagle potrzebują jednocześnie, albo w sytuacji zagrożenia Martusi. Ogólnie Mareczek jest fajny i potrafi ją nawet delikatnie całować i głaskać (pod nadzorem oczywiście). Dziękuję za te porady i proszę o następne. :)
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez rybka » 14 czerwca 2005, o 01:59

co do klapsów... zbyt często "wychowanie bezstresowe" jest rozumiane jako "wychowanie bez wyciągania konsekwencji".
moim zdaniem "konsekwencje" brzmi lepiej niż "kara"

cóż... była okropną starszą siostrą. mogę powiedzieć, że konflikty nasilaną sie w wieku dojrzewania i kończą tak koło 18-20 roku życia... niestety czegoś bardziej na czasie nie wymyślę :(
a może Twój Mąż mógłby pomóc małemu chłopcu?
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez HonoratA » 14 czerwca 2005, o 08:17

Hej Aniu!
Mam nadzieję że dzisiejszy dzień będzie dla Ciebie dobry :!: Przeglądałam odpowiedzi innych Forumowiczek. Szkoda że Te które mają więcej niż jedno dziecko i kiedyś być może dotyczył je problem zazdrości miedzy rodzeństwem nic nie napisały :( Wiem że "wyciąganie konsekwencji" brzmi strasznie. Ale naprawdę w praktyce nie jest takie straszne. Ja nie utożsamiam tego z wychowaniem bezstresowym. Oczywiście zdaża się że i mi puszczają nerwy, stoję wtedy, i krzyczę na swoje dzieci. Ale staram się być sprawiedliwa. Jeżeli zorientuję się że nie miałam racji, przepraszam je za to. Ku przerażeniu co niektórych znajomych "jak to przepraszać dziecko"? A właśnie że tak! Jak ja je nauczę że mozna się pomylić, zrobić nieświadomie krzywdę komuś, nalęzy przeprosić - naprawdę magiczne słowo - będzie umiało samo się zachować "acha mama tak zrobiła to znaczy że tak trzeba" Dziecko uczy się przez nasladownictwo. Z Twoich króciótkich pościków ( wiem nie ma duzo czasu przy dwójce maluchów), wnioskuję że Mareczek jest bystrym, ruchliwym maluchem. To najwspanialszy czas na odkrywanie świata! Sprawdzenie czy siostrzyczka ma oko (prawdziwe) albo czy ma takie same zęby jak ja! Na pewno jest zazdrosny. Ale my dorośli też bywamy zazdrośni. Może nie uspokoi Cię to ale zazdrość będzie wpisana w całe ich życie. Nie będzie to zazdrość o siostrę, ale np. o nową zabawkę, nową bluzeczkę, nowy samochodzik itd. Pocieszające jest to że te "drugie" dzieci kochają i podziwiają starsze rodzeństwo ( dla nich dom mama, tata no i brat bo oni już byli jak się urodziło) co czasami pozwala nawiązać prawdziwą nić braterstwa między nimi. Bo starszym zaczyna imponować że są taaacy wspaniali dla maluchów. Że te młodsze szukają pomocy właśnie u nich! Tak więc pewne zachowania należy przeczekać, oczywiscie nie wolno mu pozwolić robić krzywdy Martusi ( lubie to imię moja o 14 lat młodsza siostra tak ma na imię i jest wspaniała). Trzylatki lubią pomagać. A może zachęcisz Marusia aby Tobie pomógł? Pozamiatał podłogę ( i tak jak pójdzie spać to poprawisz) i pochwalisz przed tatą jakiego pomocnika masz? Może powycierać kurz ze stołu, odkurzyć dywan w Twojej obecnosci, nawet umyć plastikową miskę. Na początku będziesz musiała poprawiać ( tylko tak żeby nie widział) a zaowocuje za 3-5 lat, kiedy poprosisz o pomoc w porządkach! U mnie się sprawdziło! Mateusz obecnie 13 latek, umie bardzo porządnie sprzątnąć kuchnię ( nawet umyje kuchenkę i podłogę hihihi), obrać ziemniaki, odgrzać zupę i ogólnie ogarnąć mieszkanie. Ja pracuję wracam po 16 więc mam niewiele czasu na: sprzatanie, pranie, zakupy, sprawdzenie lekcji 2 dzieci, poczytanie bajki, rowery ( zima łyżwy) itd. pomoc moich "maluchów" bardzo ułatwia życie! I wiedzą że jak chcą iść na rowery to jak wrócę z pracy musi być ogarniete mieszkanie, i odrobione lekcje, bo inaczej ja to będę robić i nici z rowerów. Tak teraz u mnie działa "konsekwencja". Wiedzą że ich zachowanie wywoła określony skutek. Ale niestety na tym polega "życie" Kończę bo jadę na wcieczkę z klasą córki jako opiekunka i już muszę się zbierać. Napisz jak Tam Twoja "walka".
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez Aniąt » 14 czerwca 2005, o 10:30

Dzięki za odpowiedzi. WQyjeżdżam na wieś na jakiś tydzień - dwa, ale proszę o rady. Czasem jest super, np. opowiada Martusi bajki. Czasem nie, np. budzi ją . Pozdrawiam serdecznie.
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez Antonia » 22 czerwca 2005, o 17:21

Nie przeczytałam wszystkich odpowiedzi, więc być może się powtórzę,
- od czasu do czasu wychodźcie ze starszym dzieckiem na lody czy do kina, zostawiajac młodsze pod opieka kogoś innego. Niech syn poczuje, że nadal jest bardzo ważny i że poświęcacie odrobinę czasu wyłącznie dla niego,
- zachęcajcie syna do "pomocy" przy młodszym dziecku: wspólne kąpiel maluszka, przewijanie, wychodzenie na spacery,
- czytajcie mu na dobranoc bajki, zapewniajcie o swojej miłości, nie wstydźcie sie słów - kocham cię synku-
To tyle, co przyszło mi do głowy.
Antonia
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 250
Dołączył(a): 14 października 2004, o 21:58

Postprzez Aniąt » 25 czerwca 2005, o 09:00

Kochani. Często jest naprawdę super, np. jak jedziemy samochodem, to Maruś upomina męża, żeby jechał delikatnie, bo Martusia nie lubi trzesina. Natomiast co powiecie na pytania - czeste- typu: czy moge wyrzucic ja do kosza/ na smietnik; przejechac samochodem. Jestem tym przerazona....
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez rybka » 13 lipca 2005, o 18:37

może to tylko język kreskówek, gdzie kot bez przerwy dostaje żelazkiem po głowie, ale nic mu się nie dzieje?
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez Aniąt » 15 lipca 2005, o 12:33

On nie ogląda takich bajek. A wczoraj rzucił w nią z premedytacją ciężkim pudełkiem z kremem. Co mam robić: klaps powiększa agresję, tłumaczenia nie odnoszą większego skutku...
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez Maria » 15 lipca 2005, o 12:44

Jak juz nic nie pomaga to moze wybierz się do księgarni, widziałam ciekawe tytuły na temat agresji wobec rodzeństwa. Może będą tam przydatne rady i sposoby radzenia sobie z problemem.
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez ktoś » 20 lipca 2005, o 10:27

Droga Aniu

Jeżeli teraz nie uda Ci się "pogodzić" rodzeństwa, to może się zdarzyć, że zawsze pozostanie między nimi dystans. Mam siostrę młodszą o 3,5 roku i też byłem tym strasznym starszym bratem. Nie wiem jak moim rodzicom udało się mnie powstrzymać od skrzywdzenia Zośki, ale nie zrobili tego dobrze... Gdy trochę podrośliśmy i mała mogła się bronić przed moją agresją, w domu były ciągłe kłótnie i bójki, przerywane chwilami zgody.. Ale NIGDY nie byliśmy przykładnym, kochającym się rodzeństwem. Lata minęły, oboje skończyliśmy dwadzieścia lat, a mimo to nie udaje się nam (choć świadomie staramy się to zmienić) zbudować bratersko-siostrznej więzi...

Niestety, nie mam doświadczenia co zrobić w takiej jak Twoja sytuacji.. Może pokażcie mu jego zdjęcia jak był taki mały... mówcie mu jaki wtedy był, może częściej opowiadajcie o swoim rodzeństwie-zamiast czytać bajkę- jak to z ciocią X czy wujkiem Y razem się bawiliście, wyjeżdżaliście, jak to wspaniale jest mieć siostrę, brata... I że jak Marta podrośnie to też będą mogli razem robić wiele rzeczy...

życzę powodzenia!!
ktoś
Przygodny gość
 
Posty: 13
Dołączył(a): 28 stycznia 2005, o 16:50

Postprzez ktoś » 20 lipca 2005, o 10:36

ps. Piszesz że mały chciałby Martę wyrzucić albo przejechać, że ją budzi.. może to nie przejaw agresji, ale chęć bawienia sie z siostrą, która tak bezużytecznie leży w łóżeczku... On może nie rozumie czemu zamiast się z nim bawić, śpi... i w ogóle, że to jakieś dziwne, że ona taka nudna... więc ją zaczepia, próbuje zwrócić jej uwagę...
ktoś
Przygodny gość
 
Posty: 13
Dołączył(a): 28 stycznia 2005, o 16:50

Postprzez HonoratA » 20 lipca 2005, o 21:47

Hej Aniu!
Rozmawiałam z sąsiadką, ma synka starszego od córeczki o 3 lata (różnica taka jak u Ciebie). Mówiła że synek na początku też nie akceptował siostry, chciał ją oddać sąsiadowi, zostawić w sklepie, a najlepiej wyrzucić na śmietnik! Mała ma dziś 14 miesięcy przepada za bratem, a on za nią! Kocha siostrzyczkę i nie pozwoli jej zrobić nic złego! Monika mówiła że po czasie jak mały się przekonał że jego pozycja nie jest zagrozona to powoli, powoli akceptował siostrę. Trzeba duuuuużo cierpliwości czego obie Ci zyczymy.
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez Aniąt » 10 maja 2006, o 16:10

Kochani. Dziękuję za rady. Teraz Martusia ma 14 miesięcy, bawi się i szaleje razem z bratem. Dzięki za wsparcie. :D
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez AnnaLorenka » 23 maja 2006, o 11:21

Jeszcze kilka miesięcy temu napisałabym identyczny post. Naprawdę! Jestem w podobnej sytuacji, starszy synek jest świetny i kochany ale niestety dokucza młodszemu, co doprowadza mnie do SZAŁU i białej gorączki. Oto jak ja sobie z tym staram radzić (co nie oznacza, że ja sobie z tym poradziłam, albo że teraz sytuacja jest zupełnie inna)

- Jak najwięcej bawię się wspólnie z nimi (zabawa samodzielna – tzn. młodszy i starszy razem beze mnie zawsze kończy się rykiem młodszego). Np. razem czytaliśmy książeczki (teraz ten etap minął, bo młodszy chce wyrywać te książki), w sklep (młodszy „kupuje” czyli bierze sobie i oblizuje „towary”, które ustawiliśmy ze starszym), w pociąg, jak młodszy zaczyna demolkę (jest w takim wieku, że wszystko musi przewrócić – 1 rok), to tlumaczę, że to „inspektor”, który właśnie robi inspekcję np. pociągu, sklepu itp. Albo ustawiamy z klocków miasto, a młodszy to „huragan”.

- Podbudowuję poczucie własnej wartości starszego. Przez pewien czas przebojem był zeszyt „Sukcesów i osiągnięć” – zwykły zeszyt w którym zapisywaliśmy z datą osiągnięcia starszego. I rysowaliśmy je, bo starszy nie umie jeszcze czytać (ma 3 lata).


- Zachęcam aby starszy jak najwięcej tłumaczył różne rzeczy młodszemu – tzn. mówię np. „Mikołaj wytłumacz Kubusiowi dlaczego nie może jeszcze jeść słodyczy” (kiedy np. kubuś rwie się do czekolady).

- Mówię głosem kubusia - cienki głos jak z bajki „Mikołajku, ja płacze bo jestem znudzony, daj mi jakąś zabawkę”, albo mówię za kubusia gdy wspólnie się bawimy. Miko podejmuje dialog i jest super zabawa. Mikołajowi wydaje się wtedy, że naprawdę rozmawia z kubą.

- Na chwilkę zostawiam ich samych w pokoju i mówię „mikołaj zaopiekuj się kubusiem TAK ŻEBY NIE PŁAKAŁ bo ja musze do ubikacji” moje „wyjście” trwa 2 – 4 sekundy, a gdy wracam, i kuba nie płacze wychwalam pod niebiosa mikołaja że jest super estra bratem itp.

- Jak nie mogę się z nimi bawić to niestety rozdzielam ich – nie mogą być sami razem. Obiad robię wtedy gdy miko ogląda bajki rano (TV ma ograniczone tylko do bajek porannych w programie pierwszym i dobranocka). Wtedy kuba siedzi w łóżeczku albo przy mnie w kuchni. Nie mam ambicji, aby zrobić coś więcej w domu, gdy jestem z nimi sama. Podobno dzieci dzielą się na dzieci brudne i na dzieci szczęśliwe.

- Nie kryję mojej złości na Mikołaja gdy kuba się przez niego rozpłacze. Mówię mu że jestem na niego wściekła i zła. To czasem pomaga.

- Uwagi typu „nie lubię cie, zabiję cię” ignoruję. (sami do niego tak nigdy nie mówimy, ani do siebie nawzajem, więc sądze że usłyszał to w jakiejś bajce). Zero reakcji z mojej strony. Już mu to wytłumaczyłam, że tak nie wolno mówić, ale skoro zapomina (bo rozumie na pewno), to nie będę się wysilać. Przejdzie mu i zapomni. Nigdy nie będzie idealnie, wiesz, najlepsza matka to WYSTARCZAJĄCO DOBRA MATKA, a nie matka idealna. Trzeba się czasem wyluzować, bo inaczej byśmy zwariowały.

- Moja koleżanka, która ma czwórkę dzieci – 2 lata różnicy przy każdym pocieszyła mnie, że „dzieci się nie łamią tylko się gniotą”.

- Za każdym razem gdy miko zrobi krzywdę kubusiowi mówię, że mi się to nie podoba. To oczywiście nie skutkuje, ale chcę żeby wiedział, że zrobił źle. Natomiast bardzo chwalę każdy drobiazg typu podanie kubusiowi zabawki, albo samodzielna zabawa itp.

- Jak już mam dość i mam ochotę ich obu wyrzucić za okno, albo stłuc na kwaśne jabłko (najczęściej wtedy gdy oboje coś ode mnie chcą) to staram to sobie uświadomić (mówie sobie w myśli np. „rany, jestem wściekła, zaraz go walnę, gówniarz jeden”), a potem obiecuję sobie jakąś „nagrodę” tzn. SAMOTNE wyjscie chocby na pół godziny i zostawienie ich z mężem lub teściową, sporadycznie z opiekunką. Albo kupno jakiegoś drobiazgu typu nowy szampon, bo mi się skończył.

- Nie biję bo przewidują, że w przypadku mikołajka to W OGÓLE NIE SKUTKUJE. Niestety, gdyby skutkowało to pewnie bym nie raz dała mu klapa. Taka już jestem wredna. A jeśli bym zaczęła, to boję się, że biłabym go coraz mocniej, więc lepiej nie zaczynać. Na razie mi się udaje. Poza tym jak mu potem wytłumaczyć, że nie wolno bić kubusia, jeżeli ja sama bym go biła?

- Często powtarzam sobie że ten problem pojawia się w większości rodzin. Zazdrość jest normalną sprawą, małe dziecko nie umie jeszcze tego w sobie tłumić.

Szczerze ci współczuję, bo wiem jaki to ból i jaka złość. Pamiętaj „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”. Najważniejsze, że ich bardzo kochasz, a oni na pewno to czują i na pewno też się kiedyś pokochają. Nikt nie obiecywał, że to będzie łatwe, prawda?

pozdrawiam
AnnaLorenka
Przygodny gość
 
Posty: 76
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, o 17:39

Postprzez Marynia2000 » 23 maja 2006, o 13:00

Bardzo pomysłowe sposoby! Żałuję, że kiedy sama byłam młodą mamą nie było pod ręką internetu (ani nawet komputera :cry: ) a tyle cennych pomysłów i doświadczeń mozna było wykorzystać...Jeśli okres opieki nad małymi dziećmi miał jakieś złe strony, to chyba właśnie to poczucie izolacji i osamotnienia.

Może upublicznię jeden własny patent, bo go nie zauważyłam wśród wymienionych pomysłów a się wyjątkowo sprawdził (co nie oznacza, że 100% czasu, ale pomógł przetrwac najgorsze momenty).

Było to mocne podkreślenie przywilejów STARSZENSTWA. Aby nie było tak, że tylko młodsze rodzeństwo ma rozmaite specjalne sprawa, a rolą starszego jest rezygnacja z wyróźnień i przyjemności na rzecz młodszego rodzenstwa... Dlatego też:
nie kładlismy ich spać o tej samej porze, Martusia zawsze tę godzinkę póżniej,
W każda sobotę tata zabierał Starszą Córeczkę ze sobą na zakupy, co się wiązało z wizytą u Babci, bez udziału juniora; chodzili też własnie w tym czasie do teatrzyków i do kina, na co Maciuś był - oczywiście - ZA MAŁY
Wręczając Martusi prezenty jak zabawki, słodycze, ubranka, zawsze podkreslalismy, że takie przedmioty nie nadają się dla malutkich dzieci, tylko dla Dużych. Podkreślalismy wyraźnie, że DUŻA DZIEWCZYNKA rozumie juz doskonale, jakie niebezpieczenstwo oznacza np kontakt elektryczny albo zapałki, więc prosimy JĄ o sprawdzenie, czy zapałki leżą wysoko na półce, a w kontakcie znajduje sie zaślepka.
Ale cudów nie nalezy oczekiwać; problemy tak naprawdę skonczyły się dopiero z chwilą gdy po przeprowadzce każde dostalo swój własny pokój. :lol:
Marynia2000
Przygodny gość
 
Posty: 27
Dołączył(a): 11 maja 2006, o 16:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Aniąt » 23 maja 2006, o 14:57

Kochane
Wspaniale rady, zwlaszcza AnnaLorka. Tez kombinuje podobnie, widze, ze sie dzieci naprawde kochaja i jest duuuuuzo lepiej. Jesli Mareczek np. klepie Martusie albo ciagnie za uszy, tlumacze mu, ze to boli, i prosze, zeby ja przeprosil. A ona tez ma swoje zagrania, np. go drapie. Wtedy jej tez tlumacze i ona powtarza za mna "przepraszam". Czesto Marus sam jej tlumaczy, ze czegos nie mozna i dlaczego. Czasem tez przybiega i mowi, gdy ona cos robi niebezpiecznego. Naprawde jest duuuuzo lepiej. Oboje dzieci przytulam, calaluje, zazapowniam o milosci, ale tez i oboje karce, jesli zasluza. Synek dzieki temu widzi, ze nie ma faworyzowania.
Aniąt
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 maja 2005, o 14:36

Postprzez kukułka » 23 maja 2006, o 19:48

Jak to czytam, to zaczynam bać się posiadania dzieci> Zwłaszcza dwójki. miałabym w domu to samo co w pracy - wieczny wrzask i nieposłuchanie. Ale wiecier, co jest najgorsze? - zaczyna mnei przerazac ten mój pojawiający sie strach. też tak miałyście? najpierw wielkie pragnienei dziecka, potem strach i.. pzrerazenie, skąd ten strach i ze on w ogole jest...I cos takiego - jednego dnaia marzy sie o dziecku i człowiek się boi, ze nie zdązy, zestarzeje się bez dzieci itd, a drugiego przerażenie. Nigdy tak nie miałam...
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez klara bemol » 30 maja 2006, o 22:15

Mateo ma dwa miesiące, Domik 5 lat. Cała zazdrość i agresja jest skierowana... przeciwko nam. My jesteśmy głupi..., nas kopie, bije, pluje na nas, nienawidzi, chce abyśmy umarli, ja już nie jestem jego mamą. Ale Mateo kocha i jest na każdy jego krzyk. Chce wszystko przy nim robić.
Raz wieczorem się przytulił i popłakał, mówi: Bo mnie serce boli, kiedy ty się uśmiechasz do Mateusza.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez AnnaMaria » 31 maja 2006, o 11:10

witam:)nie mam jeszcze dzieci, ale rozmawiałam na te temat z moja Mamą na ten temat ( jest nas dwie, ja i siostra) i przekaże Ci pare jej rad.
Po pierwsze starsze rodzeństwo nie może odczuć, że zeszło na drugi plan związku z pojawieniem sie drugiego. Gdy goście przychodzą, nie mogą przychodzic tylko do mlodszego...przychodzą do nas i maja prezent dla małej a dla starszej cos mniejszego, ale zawsze. Nie można zabierać starszemu ulubionych zabawek, bo mały chce sie nimi bawić. Pewne zabawki sa tylko jego i mały musi to zrozumiec...Trzeba caly czas podkreślać wazność strasznego...ze jest odpowiedzialny, mądry i że braciszkiem czy siostrzyczka trzeba sie opiekowac bo jets mała i bezbronna...Moja Mama powiedziała też, że osobiscie uwaza, że najlepiej jets gdy miedzy dziecmu jest mała roznica wieku ( tak było w naszym przypadku ), wtedy starsze dziecko nie czuje sie odrzucone i niekochane...a niestety gdy przez 5 lat bylo sie oczkiem w głowie rodziny i nagle uwaga jest zwrócona na mniejszego jest inaczej...Trzeba tez pilnować co mowi rodzina do starszego...moja Mama opowiadała, ze gdy była mała to jej bratu jakis wujek powiedział, że teraz to wszystko bedzie dla niej i matka bedzie go mniej kochac...efekt byl taki, że ze złości rzucił w nia czyms cieżkim...na szczescie nie trafił.
Kukułko:)nie martw sie...ja tez chce miec dzieci, a z drugiej strony boje sie tego wszystkiego...ale pocieszeniem jest dla mnie fakt, że moja Mama nie może sie nachwalić jakim zgodnym rodzeństwem byłam z siostra. Ja-starsza siostra, zawsze sie młodszą opiekowałam, pilnowałam i broniłam. Wierzę, ze w przypadku moich dzieci będzie tak samo
AnnaMaria
Przygodny gość
 
Posty: 88
Dołączył(a): 31 maja 2006, o 10:51

Postprzez novva » 31 maja 2006, o 12:12

AnnaMaria napisał(a): Gdy goście przychodzą, nie mogą przychodzic tylko do mlodszego...przychodzą do nas i maja prezent dla małej a dla starszej cos mniejszego, ale zawsze.

Serio? A co zrobić, jak dzieci jest więcej niż dwoje? Przynosić coś wszystkim?
Pytam, bo my w rodzinie tak mamy i gdybyśmy za kazdym razem chcieli wszystkich obdarować, to chyba nie mielibyśmy z czego spłacać kredytu :roll:
novva
 

Postprzez ewerner » 31 maja 2006, o 13:35

U mnie w rodzinie jest taka rodzinka, co maja 7 dzieci. I jak sie do nich chodzi np. na imieniny albo urodziny jednego z nich, to zawsze kupujemy pozostalym chocby po czekoladzie. Chodzi o to, zeby pokazac ze sie o nich pamieta, a nie o to by kupowac nie wiadomo co i jak drogie. :)
ewerner
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 264
Dołączył(a): 7 lutego 2006, o 19:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ola78 » 31 maja 2006, o 13:54

Słusznie ewerner. W moim środowisku panuje wprawdzie moda na niedawanie dzieciom słodyczy i kupienie akurat czekolady jest małym nietaktem. :roll: Często wiec kupowaliśmy dla pozostałych dzieci jakiś wspólny prezent (oczywiscie jeśli się dało dopasować do wszystkich dzieci) ale teraz zastawiam się, czy to dobry pomysł. Byc moze stanie się on kolejnym źródłem konfliktów miedzy nimi? Jak myslicie - czy idąc do wielodzietnej rodziny kupować każdemu z dzieci jakis drobiazg czy jeden prezent ale droższy?
ola78
Bywalec
 
Posty: 138
Dołączył(a): 24 listopada 2005, o 15:45

Postprzez novva » 31 maja 2006, o 14:09

ola78 napisał(a):Często wiec kupowaliśmy dla pozostałych dzieci jakiś wspólny prezent (oczywiscie jeśli się dało dopasować do wszystkich dzieci) ale teraz zastawiam się, czy to dobry pomysł. Byc moze stanie się on kolejnym źródłem konfliktów miedzy nimi? Jak myslicie - czy idąc do wielodzietnej rodziny kupować każdemu z dzieci jakis drobiazg czy jeden prezent ale droższy?

Z moich obserwacji wynika, że zaraz by się o to pobili... Z prezentu drzazgi by zostały. Ale może to taka wyjątkowa rodzina? :wink:
novva
 

Następna strona

Powrót do Wychowanie dzieci w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości

cron