Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 16:40 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Już nie mam siły, pomocy!!!

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Już nie mam siły, pomocy!!!

Postprzez smutnażona » 8 listopada 2004, o 16:02

Jestesmy małzeństwem od kilku miesiecy, moimproblemem jest to, ze .meza do mnei nie ciagnie, natomiast mnie do niego - owszem.. prawda jest taka, ze jsli ja nie zaczne, seksu nie bedzie (choc maz w kolko obiecuje ze bedzie). wiem, ze mnie nie zdradza, wiem tez, ze go podniecam, ale dlaczego nie ma wspolzycia - pojecia nei mam. Rozamwialam z nim juz o tym kilkanascie razy, bez skutku (a przed slubem tak sie nie mogl doczekac slubu i wspolzycia). ja ubieram sie dla nie go seksownie, wymyslam cos, by nie bylo rutyny, ale czy wymyslam, czy nie, czy podejmuje inicjatywe czy nie, efekt jest ten sam.zero zblizen. a mnie,,,,,,ciagnie do niego, bo go po prostu kocham i chce z nim byc blisko, nie klocimy sie, on nie jest zmeczony, wie, ze cenie go jako mezczyzne, ale .ja juz powoli nie wytzrymuje i coraz czesciej ciagnie mnie do grzechu samotnego seksu. wiem, ze moze nie powinnam mu okazywac, ze mnie podnieca, zeby poczul sie zdobywca, ale to niesty nie dzial, zreszta, ilez mozna, po prostu chce byc z nim blisko jako z mezem. A jego po slubie ciagnelo raptem raz.Reszta to moja inicjatywa. Nie ma tez mozliwosci, ze mu sie odechciewa, bo seks mus ie przejadl, bo stosujemy metody naturalne.Nie wiem, co robic, gdyby nie to, bylabym w mazlzenstwie szcesliwa, a on.nawet pocalunkow nie chce. ilez mozan znosic oschlosc? Wiem,z e on nie ma problemow, cos, co by go dreczylo i nie moglby mysklec o mnie....On mnie po prostu nei chce i im wiecej czssu uplywa, tym bardziej mnei nie chce.Modle sie, staram po ludzku, dbam o siebie, wiem,z e mu sie podobam, ale z seksu nici. Nie da sie namowic na zadnego psychologa itp, rozmowy nic nei daja, a ja juz sie naprawde mecze, czuje sie , ajkbym wyszla za obcego czloweika, a wiem, ze bezdie gorzej, widze to.Cor obic? tylko nie piszcie ze zajac sie czyms innym, a o tym przestac myslec, bo tak sie nie da. To jest moj maz i to normalne, ze pragne od czasu do czasu stawac sie z nim jednoscia. Kiedys mial wieksze potrzeby. O co chcodzi? marze o tym , by byc w sytuacji tych jkobiet, ktore ciagle" glowa boli".Naprawde.1. oboje nie mieslismy wczesniejszych doswiadczen
2. maz mowi ze wspolzycie ze mna daje mu satysfakcje
3. widze ze go podniecam
4. ciagnelo go pzred slubewm do mnie (byly pieszcoty, oboje nei moglismy sie doczekac wspolzycia), ale im dalej, tym mniej bylo tych pieszceot
5. dzis zauwazylam,z e sie wyjatkowo wystroil do pracy bez powodu, zcego nigdy nie robil, boje sie ze moze chodzic o inna kobiete, oststnio nawet mowi,z e objecie kogos na powitanie czy buzi w w policzek na ppowitanie to nic takiego
6. staram sie jak moge ale nie mam juz sil, przez ten brak seksu ciagle go podejrzewam o zainteresowanie innymi kobietami i męczy mnie to potwornie
7. mąż ma uraz do homoseksualistow i nie cierpi ich, pod tym wzgledem jest najzupelniej OK
8. Namowic na wizytę u lekarza się nie da, uważa, ze to ja mam problem, bo nie mogę ży c bez seksu, a nie docierają do niego tłumaczenia, ze mieszkać z ukochanym człowiekiem, który jest mężem, pod jednym dachem, i nie móc byc z nim blisko, to naprawde okropne.
9. Z drugiej strony, gdy z a bardzo mu nie okazuję czułóści, to się o nią upomina, sam mnie głazsce, przytula, ale zaraz się wycofuje, z pocałunków tak samo, bo mówi, że jeszce wylądujemy w łóżku, kiedy ja na to, ze czemu nie, to on wtedy, ze to zajmuje za dużo czasu...
10. Kiedy w ciągu dnia go pytam, czy wieczorem., to on że tak, po czym zawsze ma sprawy ważniejsze. od jakiegoś czsu nic nie robię, tylko sie zadręczam. Pomocy!!!!!!
Co robić?
smutnażona
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 8 listopada 2004, o 15:11

Postprzez Maria » 8 listopada 2004, o 18:48

Droga Smutnażono

Wiem z rozmów z przyjaciółmi, że faktycznie jest wiele osób, których nie ciągnie do współzycia i już. Problem nie leży w partnerze (np nieatrakcyjność), ale w temperamencie i dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn. Odpowiedzialne są za to hormony i psychika. Również dla kogoś 2 razy w tygodniu to dużo, dla kogoś innego stanowczo za mało. Rozumiem (oj tak), ze w przypadku stosowania NPR tych zbliżen może w ogóle byc malutko. Myślę, ze powinnaś przynajmniej przez moment nie naciskać, nie rozmawiać na ten temat i nie dążyc do współzycia i zobaczyć czy to coś zmieni - czy mąż wyjdzie z inicjatywą. Może on mimo wszystko ma problem, zahamowania lub boi się, ze "się nie uda"?
Wiem, że czasem mężczyźni nie lubią planowanego seksu
(tak ma z kolei mój mąż). Czuje się wtedy trochę pod presją i pojawiają się typowo męskie obawy. On woli spontanicznie. Pracujemy nad tym, bo zupełnie się pod tym względem nie dopasowaliśmy 8)

Myślę, ze nad życiem seksualnym trzeba pracować, bo nie zawsze mamy takie same potrzeby a i tak one się przecież nie raz i dwa zmienią.


Pozdrawiam i życzę szczęścia.
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez rybka » 9 listopada 2004, o 00:03

-moja żona bez przerwy prosi o pieniądze!
-ale na co?
-nie wiem, nigdy jej nie daję.

Twoja zachłanność (ten "Twój problem" jak to mąż określił) może być w znacznej mierze skutkiem jego nieustannych odmów.

podobno istnieje kobieca solidarność, i może ona każe mi sądzić, że raczej on ma problem. tylko niekoniecznie seksualnej natury.
spróbuj z nim porozmawiać nie tylko o seksie. i mów co czujesz - nie wiem na ile poprą mnie doświadczone mężatki, ale zdaje mi się, że komunikat, ze jego oschłość sprawia Ci ból, jest milszy niż żądania, albo coś co może się wydawać żądaniem, choć wcale nie miało nim być.

jeśli nie ma byc rady "zajmij się czym innym" to powiem tylko: wyżal się na forum i weź głęboki oddech. jeszcze będzie dobrze.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez Wiki » 9 listopada 2004, o 01:09

u nas dopasowywanie sie i naszych temperamentow trwalo dobrze ponad rok. Niedlugo minie 3,5 roku od slubu i nie mamy problemow w tej materii :)
Cierpliwosc - tego chyba bardzo potrzebujecie.
Wiki
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 3 listopada 2004, o 10:33
Lokalizacja: Melbourne Australia

Postprzez mfiel » 9 listopada 2004, o 12:37

Hmmm...

Właściwie w Twojej sytuacji to trudno dać złoty środek na odległość, ale może to co napiszę Ci pomoże.

1. W sumie nie piszesz jaka jest wasza częstotliwość współżycia. Być może jest to tak, że pod tym względem Twoje potrzeby i oczekiwania są większe niż jego. Po prostu czysta kwestia temperamentów - w tym wypadku potrzebna jest cierpliwości i trochę czasu na dotarcie się.

2. Pytanie na ile szczerze na ten temat rozmawialiście, tak "na chłodno". Jacek Pulikowski powiedział kiedyś na kursie przedmałżeńskim w którym brałam udział, że problemy w małżeństwie biorą się stąd, że mężczyzna zarzuca kobiecie, że jest kobietą, a kobieta mężczyźnie, że jest mężczyzną - chodzi o to, że nasze psychiki działają zupełnie inaczej i to co nam, kobietom, wydaje się oczywiste, dla mężczyzn jest zupełnie nie zrozumiałe i interpretują to zupełnie inaczej. Generalnie facetom trzeba powiedzieć prosto z mostu o co nam chodzi. Taka jest ich "instukcja obsługi" :lol: Może trzeba go zapytać wprost, jak wyobraża on sobie wasze życie intymne

3. Pytanie, czy wprost powiedział Ci czemu unika współżycia. Nie wiem, jeżeli mu trudno to przechodzi przez gardło, to niech to napisze. Może tak być, że po prostu boi się, że pocznie się maleństwo, albo np. boi się Ciebie zranić (inicjacja seksualna kobiety nie zawsze jest dla niej czystą przyjemnością :oops: i może wspomnienia tego faktu mają wpływ na podejście Twojego faceta do współżycia).

4. Może jednak warto było by zaciągnąć go do lekarza. Nawet gdybyś musiała mu powiedzieć, że tak to ty masz problem, ale chcesz, żeby był przy Tobie w tej trudnej chwili i poszedł do lekarza i ... - coś w ten deseń. Bo nawet jeżeli jest to Twój problem, to dotyczy on przecież WASZEGO MAŁŻEŃSTWA, a to sprawia, że jego to też dotyczy.

5. Ciekawa jestem jak wyglądały wasze relacje przed ślubem. Ile się znacie, czy rozmawialiście o waszym życiu intymnym przed ślubem. Czy wtedy już np. nie zauważyłaś różnic w temperamentach. Pytanie też jak wyglądają relacje w jego rodzinie. To też może mieć jakiś wpływ na jego obecne zachowanie.

6. Dalej - czy problem współżycia to jedyne pole nieporozumień w waszym małżeństwie. Na ile jesteście szczerzy między sobą. Gdyby bowiem problem tkwił gdzie indziej niż w dopasowaniu temperamentów, to pewnie przeniósłby się na inne zakątki waszego życia.

7. Nie wiem też czy mieszkacie sami, czy np. z rodzicami czy z teściami. Jeżeli bowiem po domu kręci się ktoś trzeci, może to wpływać na faceta trochę hamująco.

8. Nie wiem też jaki rodzaj pracy ma Twój ślubny, na ile ma kontakty z płcią przeciwną. Trudno bowiem bez tej wiedzy interpretować jego lepsze niż zazwyczaj ubranie do pracy. Ale zawsze możesz go poobserwować, np. czy nagle nie wzrosła liczba nadgodzin, albo czy nie wraca z pracy zdenerwowany bardziej niż zwykle. Może to świadczyć np. nie o jakimś biurowym flircie, ale o tym, że musi się bardziej starać w pracy, bo boi się, że go zwolnią.

9. Może też po prostu jest mu z Tobą zbyt dobrze. Odgadujesz jego myśli, zawsze czekają na niego kapcie i gorący obiad. Może powinnaś mu pozwolić trochę się postarać. Wiem, że to trudne, ale znajdź sobie jakieś interesujące hobby poza domem, albo wprowadź zwyczaj, że co jakiś czas spędzasz wieczór poza domem w przyjaciółmi bez niego. Niech będzie trochę zazdrosny. Niech musi Cię trochę pozdobywać. Bądź atrakcyjna nie dla niego, ale dla siebie. Niech Twój mąż widzi, że nie jesteś jego prywatną kurą domową, ale kobietą, o którą trzeba trochę powalczyć. Faceci mają trochę taki instynkt łowcy. :wink:

Przepraszam, że tak trochę przydługo, ale za to szczerze :lol:

Pozdrowionka

P.S. Jeżeli na forum zrobi się dla Ciebie zbyt mało intymnie, zawsze możesz wysłać mi wiadomość prywatną
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Postprzez NB » 9 listopada 2004, o 13:13

Szczerze polecam książkę, którą właśnie nabyliśmy pt."Dobra nowina o seksie i małżeństwie" Ch.Westa oraz wszelkie publikacje p.Jacka Pulikowskiego (dostępne na www.rodzinna.pl .
Dopasowanie przychodzi z czasem nawet po kilku latach . Potrzebna jest tu współpraca obojga, dialog i cierpliwość. A moze Twój mąż podświadomie boi się , ze za szybko pocznie się Wam dziecko ?
Coś musi byc co go blokuje, bo jednak taki stan u młodego małżonka jest dla mnie czymś dziwnym, ale jednak czymś co ma swoje korzenie. Gdzie?
Polecam też Wam spotkania małżeńskie prowadzone przez państwa Grzybowskich (spotkmal@qdnet.pl )
Pozdrowienia :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez smutnażona » 12 listopada 2004, o 10:32

Dziekuję wszystkim za rady i wsparcie, myslę, ze moze jakoś to będzie, tylko trzeba na to czasu i dużej cierpliwosci z mojej strony( o którą mi czasem tak trudno, bo w końcu cały mój świat się kręci wokół męża), by się meżowi nie narzucać. Żeby tylko w zwykłych relacjach i rozmowach nie było tak obco między nami... ja sie staram nawet interesować tym, co jego interesuje itd, ale to jest bez większego wpływu na nasze relacje. Czasem mam wrażenie, ze mąż już jest mną zmęczony i że choćbym nie wiem jak sie starała być taka jak dawniej, kiedy się mną zafascynował (często wracm pamięcią i w rozmowie do tamtych czasów), to i tak to nic nie daje, że w jego oczach już nei jestem tą samą osoba co kiedyś, a naprawdę sie staram. czy mąz się mną znudził? nie tylko fizycznie, ale tak w ogółe? A moze to wszystko dlatego, ze ja task koło niego skacze i mu sie narzucam? jak jest tak obco, to...tak dziwnie mi jakoś i boję się, ze w końcu sobie znajdzie inną kobietę (choć sam twierdzi, ze zdrada z premedytacja jest okropna).
smutnażona
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 8 listopada 2004, o 15:11

Postprzez mfiel » 12 listopada 2004, o 18:46

Smutnażono,
a czy Ty oprócz męża masz jakieś zajęcie, pracę lub hobby?
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Maria » 12 listopada 2004, o 21:45

smutnażona napisał(a): że choćbym nie wiem jak sie starała być taka jak dawniej, kiedy się mną zafascynował (często wracm pamięcią i w rozmowie do tamtych czasów), to i tak to nic nie daje, że w jego oczach już nei jestem tą samą osoba co kiedyś, moze to wszystko dlatego, ze ja task koło niego skacze i mu sie narzucam? .


Smutnażono. NIGDY nie będzie tak jak kiedyś. Wy się zmieniacie i Wasz zwiąek się zmienia. Ważne by te nowe uczucia i relacje były ciągle atrakcyjne i tak samo "fajne" a przede wszystkim pełne miłości. O to trzeba walczyć. Ale nie wolno zapominać, ze nie bedzie tak jak kiedyś. Będzie INACZEJ, co nie znaczy, że gorzej. Zyczę, aby Wam się to udało :)

I ja osobiście uważam, ze skakanie koło faceta nie jest najlepszym pomysłem, bo on się do tego przyzwyczai i w koncu w ogóle przestanie Ci pomagać :!: A do tego zauważy, że już nie musi się o nic starac (tym bardziej o Ciebie) bo i tak będziesz czuła, kochana, z ciepłym obiadkiem i kapciuszkami. Niech on się trochę potrudzi. Wcale nie bedziesz złą żoną jeśli raz czy dwa nie zrobisz obiadu, bo poświęcisz trochę wiecej czasu na swoje rozrywki :wink: I koniecznie zajmij się swoim życiem osobistym - mam nadzieje te chwile, kiedy maż jest w pracy. Niech się zainteresuje co robisz kiedy go nie ma, nawet niech się trochę zaniepokoi 8) Może zaowocuje to jego większym staraniem o Ciebie.

życzę duzo, dużo szczęścia i Miłości,

Maja
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez rybka » 13 listopada 2004, o 13:51

a niech gotuje! wbrew pozorom mężczyźni nie są tacy źli w kuchni.

poproś go, by przemyślał wszystko i powiedział Ci o co chodzi. taki jasny komunikat. jeśli jest "obco" to najprawdopodobniej ma o coś żal - to nie musi być Twoja wina, to może być cokolwiek. nie powinnaś się czuć z tego powodu winna, ale wiedzieć... i widzę, że chciałabyś.

ponazywaj swoje uczicia - wszystkie lęki i niepokoje. najgorsze są te nienazwane.

będzie dobrze. zawsze przychodzą kryzysy. i są okazją do przemyslenia różnych rzeczy, do zmian... jeszcze się znów zakochacie, choć inaczej niż za pierwszym razem. a potem znów i znów... tak już się dzieje na tym niedoskonałym, ale najlepszym ze światów.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

A moze on ma problem

Postprzez adalberto » 17 listopada 2004, o 19:05

Malzenstwo jest duza zmiana w zyciu obojga z Was, a czy Twoj maz nie zmienil/zaczal pracy, czy nie przeprowadziliscie sie, czy ma klopoty w pracy. Czy ty jestes zaadowolona z jego pracy, jego zarobkow? Czy duzo milczy itp. Z tego co piszesz to "wycofuje sie" w siebie czasami. Polecam ksiazke z wydawnictwa "W drodze" Archibalda Harta o depresji u mezczyzn. (Ja nie stawiam diagnozy, tylko polecam ksiazke ktora pomogla mi zrozumiec pewne moje wlasne zachowania i pomogla mojej zonie zrozumiec moje zachowania). Jak zdecudujecie sie ja przeczytac warto przebrnac przez pierwszy bardzo nudny rozdzial rozdzial, potem jest coraz ciekawiej.
Adalberto
adalberto
Przygodny gość
 
Posty: 73
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 19:15
Lokalizacja: Miłkowice/Legnica

Postprzez Antonia » 21 listopada 2004, o 21:52

Myslę, że za bardzo dopieszczasz swego męża SMUTNAŻono.
Ja takze mam z tym problem w relacji ze swoim chłopakiem. Za bardzo chcę. Nieustannie daję, daję i daję a wydaje mi się, że mało otrzymuję w zamian. Chodzi mi wtedy po głowie tyle różnych lęków i watpliwości: może juz nie chce ze mną być, może nie jestem dla Niego atrakcyjna itp.
Któregos dnia postanowiłam sobie, że "wrzucę na luz". Przestałam tak zabiegać to popierwsze a po drugie bez ogródek mówiłam, co czuję i myślę w związku z dana sytuacją. Pomogło :D Życzę więcej wewnętrznego spokoju 8) Może wyjdź na basen któregos popołudnia, umów się z koleżankami gdzies na mieście, a męza na troszeczkę zostaw samemu sobie. Oczywiście zrobisz tak, jak uznasz za stosowne.
Antonia
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 250
Dołączył(a): 14 października 2004, o 21:58


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron