chociaż mój Mąż jest jedynakiem (a może właśnie dlatego
) teściowa chwilkę po naszych zaręczynach na obiedzie zapytała z uśmiechem: "Kasiu, a jak się będziesz do nas zwracała po ślubie?", wtedy odpowiedziałam: "jeżeli nie będzie to Państwu przeszkadzać to chętnie będę mówić "momo", "tato" - wszyscy byli przeszczęśliwi (Mąż chyba najbardziej
) i choć na początku nie było łatwo, od ślubu tak właśnie się do nich zwracam.
z Mężem też wcześniej o tym rozmawialiśmy. on miał większy problem, bo do swojego ojca zwraca się po imieniu
i jak to? nagle do kogoś innego ma mówić "tato"?! pamiętam, że bardzo się tego obawiał. ale pamiętam też jak przyleciał do mnie na koniec wesela i z radością oznajmił "powiedziałem do twojego taty: "do widzenia TATO"
i nie ma co mieć wyrzutów sumienia, że przechodząc na "mamo", "tato" z teściami umniejsza się związek emocjonalny z własnymi rodzicami, albo stawia na równi relacje rodziny pochodzenia z rodziną męża. moim zdaniem jest to zwyczajne okazanie chęci budowania pozytywnej relacji z "nowymi rodzicami", traktowania ich faktycznie jak bliskie mi osoby. na szczęście nie mam większych problemów w relacjach z teściami, być może dlatego nie jest mi trudno tak się do nich zwracać.