Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 21:57 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Problem Krychy

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Krycha » 25 czerwca 2009, o 12:35

Aniu, dzięki za te dokładne rozrózneinia.
Ja niestety mam wrażenei, że wiele małzęństw po czasie funkcjonuje głównei miłością - przywiazania, ew. miłoscią darem (to Kościołowi podoba sie chyabnajbardziej...), a eros często idzie wzapomnienie.
W moim małzeństwie eros znikł zupełnie kilka mcy temu, chyba w dole mojej depresji, dość nagle i odczułam to uczucie, ten brak i nagłą pustkę bardzo boleśnie. nie rozstaniemy się, nie zrobimy tego dziecku, ale uczucia jakie teraz żywię do męża... cóż, jesteśmy wspóllokatorami i rodzicami, ale czy nadal parą? nie mam już złudzeń.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 25 czerwca 2009, o 16:55

Krycha a jak tam Twoja terapia?
Podjęłaś jakieś kroki? Może mąż?
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 26 czerwca 2009, o 08:38

pracuję w dwóch miejscach, na terapię brak czasu.
byłam u spowiedzi u dobrego kapłana i biorę antydepresanty dalej.
mąż też pracuje.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 26 czerwca 2009, o 10:08

Na to czas MUSI się znaleźć, nawet kosztem pracy.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez CzarnaKrowaWKropkiBordo » 27 czerwca 2009, o 10:29

Krysiu!!! Litości! Po co Ci 2 etaty jak związek się rozpadnie? Może rzuć ten drugi etat i zgłos sie na terapię, ratuj małżeństwo? Obawiam się, że SAMO może się nie uzdrowić, a jeszcze bardziej popsuć.
CzarnaKrowaWKropkiBordo
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 18 czerwca 2009, o 10:03

Postprzez Krycha » 27 czerwca 2009, o 11:27

to nie dwa etaty tylko w 2 miejscach dorywczo - kredyt z czegoś trzeba spłacać.
Mąż wraca do domu zwykle po 18:30, czasem później. No gdzie my znajdziemy terapeutę po 19??? jakbym siedziaław domu to nic nie zmieni.
zresztą terapia też kosztuje + niania na czas sesji
niezłe to - jak zkimś chodzisz i sie nie układa,to mozęsz za darmo zerwać i szukać szczęścia z kim innym. a jak zainwestujesz w małżeństwo to masz płacić innym ludziom by je ratować....warto?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez AniaM » 27 czerwca 2009, o 12:31

ratować zawsze warto, a pomoc można znaleźć i o 19ej i w soboty. To jest po prostu kwestia priorytetów.
AniaM
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 1 grudnia 2006, o 23:24

Postprzez juka » 27 czerwca 2009, o 12:58

ja często pracuję po 19tej, nawet na naszej zapyziałej prowincji 8) co dopiero w warszawce.... bezpłatne (na nfz lub fundacji) przychodnie tez miewają dyżury o tej porze.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Krycha » 27 czerwca 2009, o 18:40

no własnie chyba brak mi nadziei i chęci ratować - widocznie małżeństwo to nie jest mój priorytet. nie widzę w nim nic wartego ratowania. Ratować bo przyrekłam w kościele wiec nie wolno mi odejść - ratować z przymusu?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez kozica2 » 28 czerwca 2009, o 12:53

nie widzę w nim nic wartego ratowania

[quote]nie rozstaniemy się, nie zrobimy tego dziecku[/quote

Warto ratować małżeństwo, chociażby tylko ze względu na dziecko. Mam na myśli ratować dla dziecka, a nie -nie rozstawać się ze względu na dziecko. Myślisz Krycha, że Twoje dziecko będzie szczęśliwe i nauczy się dobrze żyć obserwując na co dzień rodziców żyjących jak obcy ludzie, czy jak wrogowie?
kozica2
Bywalec
 
Posty: 105
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 14:05
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Krycha » 28 czerwca 2009, o 13:32

my nie zyjemy jak obcy czy jak wrogowie! Żyjemy jak rodzeństwo albo zgrani współlokatorzy (mam b. dobre doswiadczenai z mieszkania w czasach studenckich).
po prostu nie jesteśmy: zakochanymi, kochankami, nie ma w nas namiętności, zachwytu sobą, spontaniczności. Nie wiem czy to się da wzbudzić ponownie, wątpię...
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez brega » 28 czerwca 2009, o 23:48

Krycha, to nie jest tak źle - gorzej, jakbyście nie znosili ze sobą mieszkać i czuli się nie jak rodzeństwo, lecz wrogowie.
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez CzarnaKrowaWKropkiBordo » 29 czerwca 2009, o 17:46

Krycha to tak jak u mnie...te same "objawy" i też najchętniej bym zerwała...tlyko rozum mi podpowiada żeby tego nie robić...nie wiem, ech
Jakbym była w małżeństwie to na pewno bym ratowała. Prywatni psycholodzy bez problemu są dostępni po 19.00. Chociaż SPRÓBUJ z pól roku. Ja próbuje ratować związek choć nie jest to małżeństwo. Rozważam nawet pojechanie na drugi koniec Polski na pólroczną terapię...
CzarnaKrowaWKropkiBordo
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 18 czerwca 2009, o 10:03

Postprzez Krycha » 30 czerwca 2009, o 00:07

CzarnaKrowaWKropkiBordo napisał(a): Prywatni psycholodzy bez problemu są dostępni po 19.00. Chociaż SPRÓBUJ z pól roku.

$$$$$$$$$$$$$$$$$$$ hę :?: dziewczyno, jakbym była wolnym człowiekem to mogłabym na południe Polski i nawet do Indii jechać na terapię, ale ja mam dziecko i hipotekę, nie stać mnie.
ale pytanie - czy to co opisuję ja czy CZarnaKrowa - to źle czy to po prostu koniec pewnej fazy a początek innej?przekonajcie nas, że to dalej miłość...
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez arTemida » 30 czerwca 2009, o 09:31

Krycha uważam że Waszym obowiązkiem jest ratować małżeństwo.
Jak nie w tygodniu to chociaż na weekend-na wiele można zabrać dzieci bo jest zagwarantowana opieka nad nimi.

Przecież za jakiś czas wasze "przyjacielskie" małżeństwo może się zamienić w konfiguracje trójkąta!
Nie obawiacie się tego że żyjąc jak brat z siostrą wcześniej czy później zaczniecie szukać bliskości ale nie koniecznie w małżeństwie!?To jest realne zagrożenie i nie możecie tego bagatelizować.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Krycha » 30 czerwca 2009, o 10:02

mężowi ufam.
a ja mam libido poniżej dna - póki karmie i biorę leki....

czyli jednak element "eros" jest niezbędny i jak go braknie w małżeństwie to nieuniknione jest szukanie go gdzie indziej?
moze eros to tylko zbędne szaleństwo, które jest w dojrzałym związku niekonieczne?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez kami79 » 30 czerwca 2009, o 19:44

krycha,
czyli mamy jakis trop- leki i karmienie. niewiem jak sie na to zapatrujesz ale moze warto skrocic czas karmienia.juz kilka razy spotkalam sie z tym, ze i zdrowe kobiety mialy problemy z libido podczas karmienia piersia. po odstawieniu namietnosc wracala, czasem trzeba bylo troche popracowac nad tym bo po urodzeniu dziecka maz i zona czesto tak mocno sie identyfikuja z rolami rodzicow ze potrzebuja czasu aby ponownie stac sie kochankami i partnerami.
pomysl, moze Twoje mleko nie jest juz tak niezbedne maluchowi. odstawienie od piersi zwieksza tez pole manewru jesli chodzi o zmiane lekow. zwiekszaja sie mozliwosci.karmiacym przepisuje sie zwykle takie, ktore jak najmniej szkodza dziecku. co za tym idzie, sa to czesto leki o wiele mniej skuteczne niz te ktore mozna by podac w normalnych warunkach.
jesli nie widzisz szansy na zaprzestanie karmienia w najblizszym czasie, porozmawiaj z lekarzem o zmianie lekow mimo wszystko.moze istnieja takie ktore beda dla Ciebie odpowiedniejsze i ktroe moglabys brac karmiac.
zapewne pewne wygasniecie czy oslabienie namietnosci jest naturalnym etapem w zwiazku ale zwykle nastepuje ono po paru ladnych latach pozycia, zalezne jest to zapewne tez od wieku malzonkow. nie znam szczegolow, ale napewno psychologia "ustalila" jakas granice ktora mniej wiecej wyznacza ta zmiane w podejsciu do siebie nawzajem w malzenstwie. ja mysle ze jezeli jestescie po slubie mniej niz 10 lat i jezeli macie mniej niz 40 lat to fakt ze nie czujecie do siebie zadnego pociagu seksualnego nie jest normalnym objawem.
jesli gadam bzdury, niech mnie ktos poprawi,ale tak wnioskuje na podstawie swojego malzenstwa i obserwacji malzenstw znajomych.te granice wieku i stazu oraz podejscia do seksu mniej wiecej tak wygladaja.podpisuje sie pod tym co napisaly poprzecniczki- warto walczyc o malzenstwo,warto poswiecic inne sprawy dla ratowania zwiazku.
Krowko, pomysl z terapia poza miejscem zamieszkania jest doskonalym pomyslem. zreszta rozmawialysmy na innym watku o tym ze rozstanie na jakis czas jest bardzo dobrym rozwiazaniem. a do tego dojdzie terapia- mam nadzieje ze u dobrego psychologa- co dodatkowo pomoze Ci zdystansowac sie nie tylko do chlopaka ale i do wielu innych spraw codziennych. jesli mozesz pozwolic sobie na taki wyjazd to teraz jest najlepszy czas, jesli faktycznie nie masz obowiazkow ktore Cie trzymaja na miejscu.wykorzystaj to.
trzymajcie sie dziewczyny,wspieram modlitwa
kami79
Domownik
 
Posty: 486
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 15:36
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Postprzez Krycha » 30 czerwca 2009, o 20:59

tylko wg Pawłowej definicji to jako kocham mego męża (tylko) tak jak moją najbliższą przyjaciółkę, która mieszka w innym kraju i widżę ją 2 razy w roku... małżonków powinno chyba łączyć cos innego, coś więcej (BTW miłość z hymnu ma być międyz wszystkimi ludźmi, tu nie chodzi o miłość małzeńską).
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez kami79 » 30 czerwca 2009, o 21:57

krycha, prosilas nas o rady a gdy sie one pojawiaja to na wszystko masz swoje riposty ze czas, praca, kredyt, dziecko, brak checi itd. ale naprawde nie bedzie lepiej w Twoim malzenstwie jesli sie o to mocno nie postarasz, jesli obydwoje sie nie postaracie.
zobacz, pojawilo sie wiele madrych sugestii.przede wszystki terapia, jesli nie regularna kilka razy w tygodniu to weekendowa z dzieckiem. czas i kwestie finansowe sa do pokonania, jesli tylko zechcesz poszukac.
ksiazki Pulikowskiego tez sa doskonale, podobnie jak propozycja wziecia udzialu w spotkaniach malzenskich. do tego mozna dorzucic rekolekcje z ojcem Knotzem ale wczesniej na jakims watku pisalas ze nie odnajdujesz sie w jego teologii.
zobacz jak wiele jest dostepnych mozliwosci aby rozwiazac twoj problem. w tym wszystkim brak tylko jednego- Twojej checi i woli dzialania. jesli ciezko Ci wykrzesac z siebie entuzjazm do pracy nad soba i swoim malzenstwem, to znajdz sobie motywacje chocby taka ze dobrze by bylo przezyc kolejnych kilkadziesiat lat w malzenstwie z czlowiekiem ktory nie jest dla Ciebie dopustem Bożym a prawdziwym skarbem, z ktorym dobrze Ci i w normalnych zyciowych sprawach i w intymnych. nie musisz sie cieszyc z tego ze czeka Cie terapia lub rekolekcje malzenskie z mezem, do ktorego nic nie czujesz- zrob to w ciemno, zaufaj wbrew nadziei, a jesli nie potrafisz nawet tego, to uwierz na slowo tym, ktorzy mowia Ci ze warto.
trzymaj sie
kami79
Domownik
 
Posty: 486
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 15:36
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Postprzez Krycha » 1 lipca 2009, o 16:40

Rekolekcje rozpoczynają się w piątki o godz. 17:30, a kończą w niedziele ok. godz. 15:00. Organizatorzy zapewniają zakwaterowanie i wyżywienie. Konieczny jest udział obojga małżonków, bez dzieci, na całości programu.

to są spotkanai małżeńskie. Jak ja niby mam w tym wziąć udział?!?ripostuję i wynajduję wymówki, Twoim zdaniem?
terapia prywatnie sprawdziłam kilka klinik- 100pln od osoby lub 130 od pary plus niania na ten czas 30pln. to wszystko by działało to nie jednorazowo, ale dłuższy czas, co tydzień (na psychoterapię indywidualną chodziłam 2 lata (ponad 100 spotkań) i jej nie zakończyłam, wiem jak powoli idzie ten proces...) rozumiesz, że nie mam pieniędzy?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez AniaM » 1 lipca 2009, o 17:16

a ja myślę, że jak coś jest priorytetem to człowiek na głowie stanie żeby to zrobić - przykład - dziecko w szpitalu, rodzice są w stanie wziąć wolne, pokonać nieraz setki kilometrów, przeorganizować życie bo to jest dla nich najważniejsze i nic innego się nie liczy.

Pytanie jakie tu chyba powinno paść to czy chcesz ratować małżeństwo i czy to jest dla Ciebie w tym momencie najważniejsze czy wolisz trwać w tym co jest (bo podświadomie wcale nie chcesz tego zmieniać bo to by wymagało ogromnej pracy przede wszystkim nad sobą, poznania prawdy o sobie co często może być bardzo niemiło dla naszego ego) , żaden psycholog nie pomoże jeśli człowiek nie będzie chciał, Pan Bóg zresztą też nie pomoże jeśli nie będziesz chciała.

Nie chce tu Cię oceniać piszę jak to wygląda dla mnie osoby z zewnątrz (mogę się oczywiście mylić)

może warto pogadać szczerze z mężem i zastanowić się co dalej.

Powodzenia!
AniaM
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 1 grudnia 2006, o 23:24

Postprzez AniaM » 1 lipca 2009, o 17:17

przy okazji w Warszawie jest i bezpłatna pomoc psychologiczna (chrześcijańska) i to w co najmniej 2 miejscach, są mediatorzy rodzinni, są księża psychologowie...
AniaM
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 1 grudnia 2006, o 23:24

Postprzez kami79 » 1 lipca 2009, o 21:33

krycha,rozumiem brak pieniedzy, brak czasu i inne przeszkody- przytoczony przez AnieM przyklad bardzo dobrze obrazuje typowa sytuacje "bez wyjscia" w ktorej jednak wyjscie sie znajdzie bo MUSI sie znalezc .
wklejasz fragment dotyczacy spotkan malzenskich, przedstawiajacy warunki jakie trzeba spelnic a ktore sa dla was w tej chwili niemozliwe do spelnienia (czy aby napewno...)- ale to tylko jedna z mozliwosci. mysle ze trzeba przede wszystkim postawic sobie pytanie czy wogole chcesz.
nadal uwazam ze na wszystko masz swoje wlasne riposty ktore podwazaja kazda z mozliwosci zmiany Twojej sytuacji. bo faktycznie, jesli czlowiek pragnie zmiany w jakiejkolwiek dziedzinie swojego zycia, jest w stanie przeorganizowac priorytety i dana rzecz postawic na miejscu czolowym i wszystko inne jej podporzadkowac.
nie oceniam Cie, widze ze twoja sytuacja Cie meczy ale to wszystko co wyzej napisalam wynika z Twoich wypowiedzi ktore sa w tonie raczej negatywnym
kami79
Domownik
 
Posty: 486
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 15:36
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Postprzez Krycha » 2 lipca 2009, o 07:59

roczne dziecko Twoim zdaniem można zostawić bez obojga rodziców na 2 doby?!?
dziewczyny, moim zdaniem tu chodzi o co innego: czy tu trzeba ratować, czy to naturalny etap. Wy dwie rozpaczacie, że powinnam ratować, krytykujecie że nie chcę, a np. z wypowiedzi admina wynika że to normalne, że gonienie za erosem to senna mara wiodąca na manowce...
Właśnie nie chodzi mi o to, żeby to był kolejny temat "Krycha nie chce ratować małzeństwa" tylko o zmienności uczuć w związku.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez juka » 2 lipca 2009, o 08:08

Krycha napisał(a): czy tu trzeba ratować, czy to naturalny etap.

naturalny, ale trzeba pracować nad relacją małżeńską żeby kryzys był twórczy.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez walecznaS » 2 lipca 2009, o 08:41

juka napisał(a):
Krycha napisał(a): czy tu trzeba ratować, czy to naturalny etap.

naturalny, ale trzeba pracować nad relacją małżeńską żeby kryzys był twórczy.

juka, ja to dzisiaj mężowi zacytuję bo warto :)
walecznaS
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 8 maja 2009, o 23:05

Postprzez admin » 2 lipca 2009, o 13:49

Krycha napisał(a):a np. z wypowiedzi admina wynika (...), że gonienie za erosem to senna mara wiodąca na manowce...


Droga Krycho,

Wypowiadając się, w ogóle nie miałem na myśli Twojej sytuacji, odnosiłem się bowiem do zacytowanego w mojej odpowiedzi pytania osoby, która rozpoczęła wątek http://www.npr.pl/forum/viewtopic.php?t=4258, zdominowany później przez Twój problem. Po prostu podzieliłem się pewnymi naszymi małżeńskimi doświadczeniami i przemyśleniami, nie adresując ich do Ciebie.
Nie oceniałem też Twojego postępowania, bo nie sądzę, żebym miał takie prawo.

Rozumiem, że mogłaś odnieść takie wrażenie, bo nie zwróciłem uwagi, że CzarnaKrowaWKropkiBordo nie jest jeszcze zamężna, a doradzałem jej udział w Spotkaniach małżeńskich - i stąd pewnie całe nieporozumienie.

Bardzo więc proszę nie przypisywać mi jakichś niedorzecznych sądów o erosach i sennych marach.

Na przyszłość: jeśli chcemy poruszyć na forum jakąś własną sprawę, poprosić o pomoc - dla porządku zakładamy nowy wątek.

W związku z tym wydzielam z tamtego wątku posty odnoszące się do Twojej sytuacji i przenoszę je do właściwego działu, czyli "Problemy w rodzinie".

serdecznie pozdrawiam
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Postprzez Krycha » 2 lipca 2009, o 15:47

drogi adminie, a to szkoda. Bo wyniosłam sporo nadziei z Twojej wypowiedzi. Odniosłam wrażenie, żę jako jedyny rozsądnie mi pokazujesz, że jeśli moją wolą jest zostać z mężem i nie bruździć w małżeństwie to znaczy że wsyzstko ok. A moje rozpaczanie że nie ma juz miedzy nami zakochania jest równie bezsensowne co działanie Henryka z Nie-boskiej...
tymczasem moje problemy zostały wydzielone z tematu "zmienność uczuć" do działu problemy w rodzinie, obok zdrad teściowych itp. Czy to znaczy, że osoby które uważają że powinnam odstawić dziecko od piersi i pojechać na 2dniowe rekolekcje mają słuszność... szkoda.
Przy okazji: Henryk i Żona też byli po ślubie, więc bardziej odnoszą się do mnie niz do sytuacji CzarnejKrówki!
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez admin » 2 lipca 2009, o 17:05

Krycha,

Nie porywam się z motyką na słońce, żeby spróbować rozsądnie napisać do osoby, która ma na tym forum 560 postów, zanim się trochę nie rozejrzę w tym, co napisałaś wcześniej. Jakiś punkt zaczepienia trzeba znaleźć, a ja nie mam siebie za alfę i omegę. Daj trochę czasu i nie wyciągaj tak od razu za daleko idących wniosków o stosunku innych do Ciebie.

A co do Spotkań Małżeńskich: jeśli nie jesteś przekonana, że mogłyby Wam pomóc, szkoda roztrząsać kwestię dziecka. Ale jeżeli masz choć cień nadziei i pragnienia wyjazdu (i oczywiście Twój mąż także), to najprościej będzie zapytać prowadzących, bo nie sądzę, żeby to była przeszkoda nie do pokonania i oznaczała konieczność odstawienia od piersi, wynajęcia opiekunki itp. Dziecko w takim wieku może nie być bardzo kłopotliwe, jeszcze na dodatek karmione piersią, gdy odpada znaczna część korowodów z przygotowywaniem ekstra jedzonka dla niego.

Odpocznij trochę od internetowego zgiełku, zajrzyj za jakiś czas.
pozdrawiam
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Postprzez arTemida » 2 lipca 2009, o 20:10

Podpisuje się pod postem admina wszystkimi kończynami.

Krycha przecież my tu chcemy żebyś była szczęśliwa, żebyś nie musiała się truć lekami, żebyś odnalazła z mężem radość.
Każdy radzi Ci z dobrego serca i tak jakby sam postąpił w podobnej sytuacji.
Co z tego że teraz przedkładasz dobro malca nad wasze małżeństwo jak za kilka lat on będzie widział rodziców którzy nie potrafią ze sobą rozmawiać?Dom jaki mu stworzycie będzie miał wpływ na całe jego życie.
A nikt nie może mieć pewności że Twoja/Wasza sytuacja rozejdzie się po kościach za klika, kilkanaście miesięcy.

To co teraz zrobicie to będzie inwestycja nie tylko w Wasze małżeństwo ale w cała waszą rodzinę.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości

cron