Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 06:39 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

kiedy maż zdradzil:(

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez pili » 5 czerwca 2009, o 10:27

Wyobrazam sobie co by zrobil moj maz , gdybym mu powiedziala ze zauroczylam sie w jego koledze----> awantura, trzask drzwi i rozstanie.
Szkoda tylko ze ja zawsze musze byc wyrozumiala i wszystko akceptowac:/
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez genowefa » 5 czerwca 2009, o 14:52

pili... nie musisz wszystkiego akceptować... baa nawet nie możesz!
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez mmadzik » 6 czerwca 2009, o 14:37

Amazonka napisał(a):Nie korzystałaś z okresu płodności?


:shock: :shock: :shock: ŻE CO?!... Chyba to nie ten temat...

Pili - dziewczyny dobrze Ci radzą - wybierz się do Sądu Biskupiego, tam znajdziesz pomoc wykwalifikowanych adwokatów kościelnych, oni Ci doradzą, co robić w takiej sytuacji. Wygląda na to, że Twój mąż zawierał ślub nie mając pojęcia, na czym rzecz polega - np. wierność czy uczciwość małżeńska, oraz że jest ogólnie niedojrzały do małżeństwa... :(
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez pili » 24 czerwca 2009, o 08:16

Zastanawia mnie ostatnio maze dosc smieszna rzecz :oops: Jesli kogos pokochasz to czy to uczucie moze kiedys minac?? To ma zwiazek z moim "exem". Tak bardzo mnie skrzywdzil, zdradzal wpakowal w probleemy z bankiem, przez niego stracilam wszystkie oszczednosci:(:(Ale ja nadal go kocham. Bardzo dlugo sie nie widzielismy dopiero wczoraj sie spotkalismy i nie wytrzymalam. Przyculil mnie a ja stracilam glowe, zaczelismy sie calowac, przytulac a teraz czuje ze zle zrobilam tracac glowe. Przeciez my juz nie mozemy byc razem:(:(Janie potrafie mu zaufac, ja sie boje ze on mnie znow skrzywdzi przeciez czlowiek nie zmiania sie od tako oo :(:( Co mam zrobic??Myslicie ze jestem uzalezniona od meza skoro pomimo tych krzywd ja go wciaz kocham??:(:(:( Ja nie chce znow przechoziac przez takie pieklo a teraz czuje ze stanelam na nogi, ulozylam takie swoje zycie nie chce tracic tej ruwnowagi ktora tyle mnie kosztowala:(:(
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez klara bemol » 24 czerwca 2009, o 12:18

Pili, to sie nie dzieje od razu, jak za dotknięciem różdżki. To proces. Długi i bolesny. Moja przyjaciółka wychodziła z tego 1,5 roku.
Trzymaj się.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez pili » 24 czerwca 2009, o 12:31

Ale Twoja Przyjaciolka wrocila do meza czy odeszla?? Ja nie wiem co robic:(:(:( Postanowilismy pozostac z mezem na stosunkach "kolegow" ale gdy sie widzimy nie mozemy sie powstrzymac:(:( Chce zeby mnie przytulal calowal:( Moze lepiej jak nie bedziemy sie spotykac???:(Boli mnie to wszystko....
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez klara bemol » 24 czerwca 2009, o 12:41

Moja przyjaciółka nie wróciła do męża. Stanęła na nogi, odizolowała się, choć to było bardzo trudne, bez kogokolwiek bliskiego, bez mieszkania, pracy, ale z małym dzieckiem. Dała radę.

Rozumiem, że złe się wybacza. Jeśli tylko ktoś to umie i jest w stanie znowu zaufać.

To TY musisz wiedzieć, czego naprawdę chcesz. I do tego dążyć, choć to chyba najtrudniejsza rzecz w życiu. Ja sobie tego nawet nie jestem w stanie wyobrazić. Dlatego życzę dużo siły, cokolwiek zdecydujesz (TY, a nie aktualna sytuacja).
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez NB » 24 czerwca 2009, o 12:45

Forum pomocy dla małżeństw w kryzysie
http://www.kryzys.org/

Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa ?
http://sychar.alleluja.pl/
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez pili » 24 czerwca 2009, o 13:11

Ja czuje ze nie jestem w stanie zdecydowac. Mam wrazenie ze te wszystkie slodkie slowka meza, przeprosiny to tylko kolejna porcja "dawka slodyczy" dla nawinej zony ;/ To jest jak los na loterii, musisz wybrac nie wiedzac co sie wydarzy:(:( A jak wroce i znow mnie skrzywdzi?? Ja tego juz nie zniose:( A jak do niego nie wroce a pozniej bede zalowac??:(:( Czuje ze nie jestem juz zla, ze wybaczylam ale zaufac nie potrafie:(:(Maz tylko "mowi"ale czynow nie widac:( Chociazby ten bank:(:( Zyje na resztkach oszczednosci a maz nie czuje zadnej odpowiedzialnosci za to co sie stalo:(:(:(
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez NB » 24 czerwca 2009, o 13:28

DAĆ BOGU SZANSĘ

Pogubiłeś się w życiu
Zmarnowałeś dane ci możliwości
Zrobiłeś wiele złego
I dziś mówisz, że wszystko stracone
Że przegrałeś życie
I wszystko skończone.
To nieprawda, póki człowiek żyje
Wszystko jest możliwe.
Co mam robić? – pytasz.
Odpowiadam – dać Bogu szansę
Otworzyć się na Jego działanie
Dać Mu wolną rękę w dysponowaniu sobą
Odpowiadać na impulsy łaski
Pozrywać niepotrzebne więzy
Stać się wolnym
Wyrażać gotowość pójścia
Gdzie wskaże Jego ręka
A potem modlić się, pracować i czekać.
On bowiem sam wybiera czas łaski.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez arTemida » 24 czerwca 2009, o 18:55

pili wiem że to trudne ale powinnaś spróbować okiełznać emocje w kontaktach z mężem.
Wiem że każdy potrzebuje bliskości zwłaszcza a takiej sytuacji ale takie zachowania nie pomogą Ci podjąć decyzji.

Pytasz czy to może być efekt uzależnienia od męża-może ale nie musi.
Dla wielu osób kryzys w małżeństwie i rozstanie jest "końcem" bo jak sobie potem układać życie z kimś innym w świetle Boga, wiary i przykazań i podświadomie dążą do zgody z małżonkiem nawet kosztem niepewności a to się negatywnie odbija na ich przyszłym zyciu.

Niestety sama musisz zdecydować czy mąż jest szczery i czy macie szanse stworzyć szczęśliwe małżeństwo.
I przede wszystkim powinniście poszukać przyczyny Waszego kryzysu-może zabrakło wspólnej rozmowy, może Boga i modlitwy a może byliście(zwłaszcza mąż) niedojrzali do małżeństwa.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Kasiulaaa » 24 czerwca 2009, o 22:25

zgadzam się z przedmówczynią i dodam jedynie, że kiedyś sama rozstałam się z chłopakiem, ale było podobnie, on chciał wrócić ja nie wiedziałam, bo byłam zraniona, tam nie chodziło o zdradę, przynajmniej nie fizyczną, kiedyś byliśmy w podobnej sytuacji, przyszedł do mnie i nagle tak bardzo zapragnęliśmy swojej bliskości, choć nie byliśmy już wtedy ze sobą... po jakimś czasie się znowu zeszliśmy, napisałam to, zebyś wiedziała, że przeżyłam kiedyś namiastkę tego co Ty teraz, ale do sedna sprawy.

Jeżeli dopuszczasz do siebie myśl o powrocie to nic na szybko. Nie ma co podejmować decyzji w tej chwili, kiedy kłębi się w Tobie pełno emocji. Przede wszystkim pokazałabym Towjemu mężowi, że skoro on doprowadził do tej sytuacji, to teraz ON musi to odkręcić i się NAMĘCZYĆ, byś w ogóle zaczęła dopuszczać myśl o ponownym zejściu się. Niech się chłop postara, bo przecież Cię zranił. Sptkania Małżenśkie czy psycholog czy jakaś poradnia rodzinna to jak dla mnie jeden z istotniejszych elementów w odbudowywaniu relacji, spojrzeć na siebie oczami innej osoby, spojrzeć na swój związek oczami innej osoby... z drugiej strony, jeżeli on pragnie do Ciebie wrócić to niech się postara i niech przekonuje cię do skutku a po wtóre rozmowa, szczera rozmowa... jeżeli cię odwiedza to skłaniaj go do rozmowy, bez wypominania ale może wracajcie do tego co było, do momentu zakochania, do ślubu, początku małżeństwa... co do tej sprawy z pieniędzmi... trochę mnie niepokoi taka postawa, że nie czuje odpowiedzialności... ale wydaje mi się, że to wszystko dobrze byłoby omówić z jakąś trzecią osobą...

powodzenia,
pamiętam w modlitwie
Kasiulaaa
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 5 listopada 2005, o 18:36
Lokalizacja: ...

Postprzez Kasiulaaa » 24 czerwca 2009, o 22:30

jeszcze jedna rzecz mi się nasunęła, kiedy będziesz go do siebie dopuszczać (w sensie pieszczot pocałunków itp) a sprawy między wami pozostaną nie rozwiązane to możesz mu wysyłać w ten sposób błędny komunitat - że może cię ranić a ty i tak będziesz na niego czekać... nie mówię, że masz się odcinać od niego jakąś niewidzialną ścianą, ale póki co to z umiarem i z rezerwą ja bym podchodziła do fizycznej bliskości, bo kojarzy mi się z zaufaniem, z oddaniem...
Kasiulaaa
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 5 listopada 2005, o 18:36
Lokalizacja: ...

Postprzez pili » 25 czerwca 2009, o 08:42

Ojej dziekuje Ci bardzo:):) Wszystkim Wam dziekuje. Wiecie najgorsze jest to ze poprosil mnie bysmy jednak poszli razme na wessle jego kuzyna;/ Nie wiem co zrobic;/ Boje sie aby sytuacja (duzo znajomych itp) nie wymuszala zachowania bliskosci z mezem - zachowania ze niby nic sie nie stalo:(:( Boje sie rowniez ze mozemy nie zapanowac nad osba;/ Nie wiem czy isc czy nie, boje sie ze rodzina bedzie na mnie naciskala aby ogodzic cie z mezem, ze nocleg odbedzie sie w domu tesciow a oni napewno postaraja sie by trafilo nam sie wspolne lozko. Ja wiem ze chce dobrze ale ja sie mieszam juz w tym wszystkim;/
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez NB » 25 czerwca 2009, o 08:53

To jest Twój Mąż. Powinnaś pójść z nim na to wesele. Po weselu warto zająć się problemem, żeby nie zamiatać śmieci pod dywan. To, że on przychodzi, kaja się to dobrze, ale muszą być ustalone jasne zasady. Trzeba poszukać przyczyny, dlaczego stało się tak a nie inaczej. I wyjaśnić to. Małżeństwo to nie chodzenie ze sobą, kiedy można rozważać: chcę z nim być , czy nie.

Wy już wybraliście, więc teraz konsekwencją Waszego wyboru, powinno być budowanie na nowo. Małżeństwo nie jest na chwilę, albo do pierwszego kryzysu. Jest na dobre i na złe, chociaż jak sie pobieramy to tylko myślimy o tym co dobre.
Kryzysy są i będą, tylko ważne jest JAK ten kryzys przeżyjecie. Jeśli nie zrobicie porządku ze sobą, to za jakiś czas problem znowu się powtórzy w taki czy inny sposób. Uważasz, że nowy związek rozwiąże sprawę? Nie, może być powtórka z rozrywki.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez BarTom » 25 czerwca 2009, o 09:16

Wiesz, NB, są osoby niedojrzałe, i takie, które nie dojrzeją nigdy...
BarTom
Przygodny gość
 
Posty: 24
Dołączył(a): 10 stycznia 2008, o 12:07

Postprzez klara bemol » 25 czerwca 2009, o 09:21

NB napisał(a):To jest Twój Mąż. Powinnaś pójść z nim na to wesele.


I udawać, że wszystko dobrze? Przytulać się w tańcu i słodko uśmiechać, a potem pójść do wspólnego łóżka? Bez wyjaśnienia spraw? Bez ustalenia warunków?
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez fuer_immer » 25 czerwca 2009, o 11:09

NB napisał(a): Uważasz, że nowy związek rozwiąże sprawę? Nie, może być powtórka z rozrywki.


pewnie, moze ale nie musi. Wieksze szanse ma z kims nowym na udany zwiazek, na swoich mezu sie juz wielokrotnie przejechala!

ja bym pili na Twoim miejscu nie poszla na zadne welele, ochlodzila stosunki. musisz byc silna i nie dac sie znow wkrecic. pomysl co przezywasz, co ci zrobil i jak sie zachowal. Chcesz miec powtorke z rozrywki praktycznie murowana?? jestes mloda, cale zycie przed Toba. Masz duze szanse uniewaznic malzenstwo, wiec tymbardziej droge masz otwarta. Trzymaj sie i nie daj sie :) musisz byc silna :) Czego Ci mocno zycze.
fuer_immer
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 15 stycznia 2009, o 20:35

Postprzez niebieski » 25 czerwca 2009, o 12:38

Czesc

Zgadzam sie z poprzedniczka, na zadne wesele sie nie wybieraj, miej swoja godnosc dziewczyno........ Nie przejmuj sie rodzina, badz stanowcza i nie ma sensu grac przed innymi, ze wszystko gra, bo wcale tak nie jest.

Wiadome jest, ze nalezy ratowac malzenstwo – mozecie pojsc do poradni malzenskiej, na Msze Sw, wspolna modlitwa w kosciele a nie pojscie na wesele aby pokazac ze wszystko wporzadku.

Niebieski
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez arTemida » 25 czerwca 2009, o 13:13

Popieram przedmówców.

Ja wiem że Związek Małżeński jest święty i nierozerwalny ale tylko wtedy gdy obydwie osoby są tego świadome i wiedzą co znaczą słowa przysięgi.
Nikt nie sugeruje drugiego związku ale to nie oznacza że trzeba tkwić w tym który nie za dobrze rokuje.

Powtarzam:poradnictwo, psycholog, modlitwa.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Kasiulaaa » 25 czerwca 2009, o 15:50

a kiedy jest to wesele?
Kasiulaaa
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 5 listopada 2005, o 18:36
Lokalizacja: ...

Postprzez NB » 25 czerwca 2009, o 17:05

Ciekawa jestem jaki za sobą macie staż małżeński, ile kryzysów przeszliście, że tak łatwo sugerujecie pili, że ma sobie dać spokój z mężem???
Nie wiemy do końca co się dzieje w ich małżeństwie i jedyną radą jest to aby pili zwróciła się o pomoc do kogos kompetentnego.
Ona nadal jest jego żoną, dlaczego mają nie iść na wesele?
A może pojdą tylko na ślub a z wesela zrezygnują?
Pili musi określic jasne zasady, ale nie sama i nie w emocjach tylko z kimś kto się na tym zna. Warto się najpierw poradzić a nie od razu wszystko stawiać na ostrzu noża.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez NB » 25 czerwca 2009, o 17:14

Trzeba znaleźć przyczynę : dlaczego stało się tak jak się stało?
Mieszanie rodziny, opowiadanie w emocjach na razie nie jest potrzebne, bo może być tak, że rodzina się dowie, a wy potem się dogadacie, wybaczysz, a rodzina nie zapomni do końca życia.
pomyśl, może jest ktoś zaufany, z kim mogłabyś porozmawiać, albo zaprosić męża na konfrontację z mediatorem rodzinnym , albo z księdzem, albo z kimś z poradni rodzinnej. Takie sprawy zaczyna się od małych kroków a nie od armaty dużego kalibru.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez juka » 25 czerwca 2009, o 17:58

lista certyfikowanych mediatorów rodzinnych http://www.smr.org.pl/mediatorzy_l.php
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Kasiulaaa » 25 czerwca 2009, o 21:55

No właśnie myślalam podobnie jak NB... tzn nie stawiałabym na ostrzu noża tego wesela... tak na prawdę ślub i wesele to wzruszające chwile i one mogą podziałać jako taka bardzo mini mini terapia jako jakiś punkt zaczepienia, powrót do własnych wspomnień wcale nie byłby taki zły... również uważam Pili, ze cokolwiek by się nie działo udajcie się do jakiejś dobrej chrzescijańskiej poradni, ślubowaliście przed Bogiem miłość wierność... wiem, że coś się bardzo mocno posypało ale może warto o to powalczyć...

Tak w ramach relaksu polecam ci książkę Karen Kingsbury "Ocalenie" jest to taka zwykła fikcja literacka, ale opisany jest problem podobny do Twojego, z chrześcijańskiego punktu widzenia, oczywiście nie propouję tego zamiast psychologa, poradni czy czegoś takiego a bardziej jako z jednej strony odskocznia a z drugiej strony... no właśnie... jako dodatek... uważaj, książka mocno wciąga! :)
Kasiulaaa
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 5 listopada 2005, o 18:36
Lokalizacja: ...

Postprzez pili » 25 czerwca 2009, o 21:57

wesele jest w ta sobote;/ Wiecie ja sie najbardziej boje ze wracajac do meza popelnie najwiekszy blad swojego zycia. Duzo mnie kosztowalo aby po tym wszystkim stanac na nogi, uwierzyc ze jestes wartosciowa kobieta ze nalezy mi sie szacunek godne traktowanie. Maz traktowal mnie zawsze jak swoja wlasnosc, zadnych spotkam ze zajomymi a juz napewno nie z plcia przeciwna;/ Maz raz podniósł na mnie reke, nie uderzyl mnie ale posniol ja i jak sie boje ze kiedys mnie uderzy;/ Kocham go ale mysle ze tu nie ma czego ratowac;/ a z tym weslem to nie wiem co zrobic:(:( Nie mam ochoty udawac ze jest cool bo nie jest:( Nie chce zeby pod pretekstem tanca dotykla mnie, probowal pocalowac gdy rodzina patrzy bo wtedy nie bede mogla uciec, uniknac zblizenia bo wszyscy bede mieli pozniej pretensje "bo przeciez on sie tak stara, naprawia wszystko a ja jestem zimna i go odpycham":(:( Nie wiem co zrobic tesciowa z placzem prosila zebym sie zgodzila pojsc:(:( I co ja mam zrobic teraz??
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez fuer_immer » 25 czerwca 2009, o 23:06

nie isc, ale to moje zdanie. A ja radze dam sobie z spokoj i isc swoja droga. twoj maz nie dojrzal do tej roli.
fuer_immer
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 15 stycznia 2009, o 20:35

Postprzez niebieski » 26 czerwca 2009, o 00:19

Droga pili

Zauważam w twoich wypowiedziach, że jesteś jakby trochę pod presją rodziny, teściowej a może i samego męża, co nie jest w tym przypadku najlepsze.
Również pisałaś, że on jakby podniósł rękę na ciebie - co to za gość?? oraz piszesz, że traktuje cie jak własność, żadnych wyjść ze znajomymi...........widać tutaj jego psychiczne panowanie nad Tobą oraz nacisk na decyzje jakie podejmujesz.
Ktoś wspominał, że on nie dorósł do małżeństwa i chyba się z tym zgodzę. Niemniej jednak musisz jakoś ratować to małżeństwo. W tym momencie jesteś pod taką presją ze wręcz trudno ci odmówić pójścia na wesele, bo wydaje mi się, że wiesz, że musisz pójść - taj jakbyś nie miała wyboru..............
Weź się w garść i zacznij małymi kroczkami budować od nowa wszystko ale nie od wesela, tylko od spotkania z osobami, które doradza Wam jak zacząć jeszcze raz, sami bez rodziny, tylko Wy.......

Niebieski
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez NB » 26 czerwca 2009, o 08:36

Pili, jak to nie ma czego ratować? Zadaj sobie pytanie: dlaczego związałam się z tym a nie innym człowiekiem? Nie reaguj jak dziecko na zasadzie : skrzywdziłeś mnie to mam cię gdzieś zabieram swoje zabawki , bo tak.
Jeśli uważasz, że on nie jest dojrzały do roli męża, to zapytaj czy Ty dojrzałaś do roli żony?
Jeśli Ty jesteś bardziej dojrzała od niego, to jako dojrzała żona, powinnaś przypomnieć sobie przypowieść o synu marnotrawnym oraz pytanie do Jezusa: Ile razy mam przebaczyć? . Przebaczyć nie znaczy zapomnieć, zamieść pod dywan. TO TRZEBA WYJAŚNIĆ.
Nie unoś się pychą, to nie jest Twój chłopak, tylko Twój mąż - na dobre i na złe.
Przychodzi pierwszy kryzys, a Ty chcesz spakować manatki i uciec. To da się przeżyć. Twój mąż na szczęście nie ma kochanki i dzieci z nią. Twój mąż nie zostawił Cię, widać szuka porozumienia.
Może dobrze, że ta cała sprawa wyszła teraz, a nie po 30 latach małżeństwa, to jest sygnał, że w Wasze życie wkradła się dysfunkcja, a za kryzys odpowiadacie OBOJE.

To jest dla Was chwila próby, pamiętasz jak Piotr się zarzekał, że Jezusa nie zdradzi? I co było potem?

Poczytaj świadectwa tych, którzy z kryzysu wyszli:

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3808

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3864

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3814

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3856
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez NB » 26 czerwca 2009, o 08:59

fuer_immer napisał(a):nie isc, ale to moje zdanie. A ja radze dam sobie z spokoj i isc swoja droga. twoj maz nie dojrzal do tej roli.


Nie Tobie to oceniać.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron