Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 19:14 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

kiedy maż zdradzil:(

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Olenkita » 24 maja 2009, o 16:25

To czy planowal nie bedzie sie dalo sprawdzic...nie sadze, zeby on chcial w tej sprawie pojsc jej na reke i dobrowolnie sie przyznac lub tez poddac jakims inwigilacjom...
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez klara bemol » 24 maja 2009, o 21:53

Pili, trzymaj się! Przeżyłam rozwód mojej najbliższej przyjaciółki, wiem, że to nie to samo, ale wiem, jak to boli (ten sam powód między innymi).

Jeśli Ci to pomoże, pisz często. Wszyscy jesteśmy z Tobą, choć daleko...
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez pili » 25 maja 2009, o 15:07

Dziekuje Wam wszystkim z calego serca, jest mi tym trudniej bo rodzina mojego "męza" jest przeciwko mnie i wini mnie za rozwod:( Tescowa nalegala bowiem o przebaczenie dla meza ale ile razy mozna??:( Jak mam zaufac komus kogo kochalam calym sercem a ten ktos gdy nam sie nie uklada idzie do innej??Propo meza, maz nie przyznaje sie do winy, twierdzi ze nie jest niczemu winny bo gdy romansowal z innymi miedzy nami bylo zle, macie pojecia to jest jego wytlumaczenie, Nie przyznaje sie do zdrady bo jak twierdzi nie bylo miedzy nimi sexu :cry:
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez Olenkita » 25 maja 2009, o 15:22

pili napisał(a): twierdzi ze nie jest niczemu winny bo gdy romansowal z innymi miedzy nami bylo zle


Pogratulowac mezowi "logicznej"argumentacji"! Tzn. ze za kazdym razem, kiedy bedzie zle, on sobie bezkarnie pojdzie na prawo i lewo?

Wspolczuje pili, tesciowa sie nie przejmuj, powinna mu dac do myslenia zamiast go bronic, ale widocznie tak juz go wychowala...
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez pili » 25 maja 2009, o 15:46

Boli mnie to wszystko tymbardziej ze pochodze z rozbitej rodziny i mowim najwiekszym marzeniem byl dom dzieci rodzina :(:( A teraz do konca zycia bede sama:(
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez klara bemol » 25 maja 2009, o 16:35

Pili, skorzystaj z rady, przejdź się do sądu do kurii. Nie teraz, może za pół roku, za rok. Na spokojnie!

A teściowe - cóż każda matka jest za swym dzieckiem, a ślepota jest ślepa.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez lotka » 25 maja 2009, o 16:53

Strasznie mi przykro Pili. Ale masz rację - nie da się budować związku bez zaufania; Twój mąż zaś zachowuje się trochę jak Piotruś Pan, który chciałby, żeby zawsze było miło i przyjemnie i bez żadnych konsewencji... Dla mnie to jest niedojrzałość do małżeństwa, warto spróbować w sądzie kościelnym, wszak całe życie przed Tobą.

Przytulam mocno.
lotka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 1 grudnia 2006, o 06:54
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez pili » 25 maja 2009, o 16:57

Myślicie ze on kiedys dojrzezje i zrozumie co zrobil?? ze bedzie żałował?? bo mnie se wydaje ze on sie nigdy nie zmieni i wiecie, juz mam wrazenie ze z jakas randkuje, niebawem pewnie znow go zobacze w towarzystkie jakiejś długonogiej :cry:
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez bursztynowa » 25 maja 2009, o 17:04

Pili, bardzo Ci wspolczuje. To, co obecnie przezywasz jest niezwykle trudne i bolesne. Nie potrafie znalezc slow, aby Cie pocieszyc, ale wierze, ze nie jestes sama z tym bolem, Pan jest z Toba. Pomodle sie, aby Cie przytulil i udzielil wszelkich potrzebnych Ci lask.
bursztynowa
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 17 marca 2009, o 19:07

Postprzez arTemida » 26 maja 2009, o 11:12

pili skoro uważa że gdy w małżeństwie źle się dzieje to można zdradzać tzn że nie był na tyle dojrzały żeby brać ślub, miał o nim wypaczone pojęcie i nic dla niego nie znaczyła przysięga "na dobre i na złe".

W takim wypadku wizyta w kurii jak najbardziej wskazana.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Gosiaczek » 26 maja 2009, o 12:57

Pili - zajrzyj na forum www.kryzys.org jesli jeszcze tam nie trafilas. Mysle,ze wiekszosc z nas nie ma takich doswiadczen jakich Ty stalas sie udzialem - niestety a tam wydaje mi sie znajdziesz wsparcie i rade. Mnie az trudno to sobie wyobrazic ale przedmowczynie maja racje - Twoj maz chyba niestety nie dojrzal do malzenstwa :?
Gosiaczek
Bywalec
 
Posty: 172
Dołączył(a): 20 grudnia 2004, o 13:56

Postprzez pili » 31 maja 2009, o 23:56

NIENAWIDZE MOJEGO MEZA!!!!!!! Obrabil moje konto, zabral wszystko zrobil debet za ktory grozi mi bardzo duza kara, jestem zalamana. Na koniec powiedzial ze pie......go moje problemy :cry: jestem zrozpaczona, teraz zostalam i bez meza i bez pieniedzy
pili
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 24 czerwca 2008, o 09:37

Postprzez genowefa » 1 czerwca 2009, o 09:59

ja piernicze, zamurowało mnie... jak jakiś film!

będę się modlic o rozum dla niego...
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez AnnaMaria » 1 czerwca 2009, o 18:30

pili marsz do sądu , aby założyć sprawę przynajmniej o separację i rozdzielczość majątkową!!nie masz czasu do stracenia ( on może narobić długów, które TY będziesz musiała spłacać!!), w każdym mieście są bezpłatne porady prawne, udaj się tam. Idż też do banku i wytłumacz sytuację, może zrezygnują z kary, ale niestety debet Ty będzie musiała spłacić. Nie masz chwili do tracenia...działaj!!i idz do kurii biskupiej!!Twój mąż zdecydowanie nie dorósł do małżeństwa i kto wie czy nie kłamał wiążąc się z Tobą ( np. mógł dopuszczać romanse albo rozwód itp.)
Dziewczyno nie daj się!!głowa do góry!!
Ostatnio edytowano 1 czerwca 2009, o 18:46 przez AnnaMaria, łącznie edytowano 1 raz
AnnaMaria
Przygodny gość
 
Posty: 88
Dołączył(a): 31 maja 2006, o 10:51

Postprzez Kinia » 1 czerwca 2009, o 18:33

Boże! Pili, Anna Maria dobrze Ci radzi. Nie daj się zniszczyć!
Otulam modlitwą i trzymaj się dziewczyno!!!
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez justi82 » 3 czerwca 2009, o 14:39

Witaj,

jak czytam Twój post to przychodzi mi na myśl historia mojej koleżanki. Są 5 lat po ślubie, mają 3 roczne dziecko. I niestety przechodzą ogromny kryzys.
Mąż ma jakieś młode przyjaciółki i koleżanki, z którymi się spotyka i też do końca nie wiadomo czy jej nie zdradza. Powiedział jej ostatnio, że było mu o wiele lepiej w łóżku z poprzednią kobietą. Dla przełamania monotonii od 3 lat próbuje ja namówić na zabawy w trójkątach i innych kombinacjach. Uważa, że ich dziecko to dla niego ogromny ciężar i zapowiedział, że w przypadku kolejnej ciąży ją zostawi. Często wyjeżdża na zagraniczne wyjazdy (nurkuje, jeździ dużo rowerem) i zostawia ją samą z dzieckiem, czasem bez pieniędzy. Gdy ostatnio mu zagroziła, że go zostawi, zaczął ciąć się nożem.
Moim zdaniem tu jest konieczna pomoc psychologa i seksuologa! Ale moja koleżanka nie ma już siły walczyć. Poza tym ostatnio poznała kogoś, kto okazuje jej należny szacunek i zainteresowanie, więc tym bardziej nie ma motywacji do walki. No i przestała chodzić do kościoła. Więc na razie ja modlę się w jej intencji.

Pili, nawet nie umiem sobie wyobrazić Twojego bólu. Może jedyną sensowną radą jest ratować siebie.

Jak czytam takie historie, to zaczynam bać się małżeństwa. Boże, jak to można się wzajemnie poranić :(
justi82
Przygodny gość
 
Posty: 46
Dołączył(a): 27 lutego 2009, o 12:44

Postprzez niebieski » 3 czerwca 2009, o 15:07

Hej,

Niestety takich przypadkow jest coraz wiecej. Duzo o tym pisze sie w prasie katolickiej i mowi w mediach i nie trudno rowniez zauwazyc wsrod naszych znajomych ze dochodzi do rozpadu malzenstwa.

Tez nie umiem sobie wyobrazic tego co czuje osoba zdradzona lub pozucona / odtracona. Jest to na pewno straszne uczucie i nikomu tego nie zycze.
Bede sie modlil za osoby pokrzywdzone w malzenstwie i mam nadzieje ze Bog doda ci sil do zycia.

Wiele osob pobiera sie dzisiaj bez wstepnego przygotowania co bedzie w sytuacjach trudnych – oczywiscie nikt nie moze tego przewidziec ale mam na mysli to ,ze wchodzimy w malzenstwo troche niedojzali, nastawieni ze wszystko bedzie dobrze……….W trakcie zwiazku sa i dobre i zle chwile wiec nie wszyscy moga sprostac temu i dlatego zdrady, zauroczenia, zwiazki z kolezankami, smutne ale prawdziwe.
Budujmy zycie na milosci…………..

Jak zawsze Niebieski.
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez justi82 » 3 czerwca 2009, o 17:01

I ja właśnie obserwując te wszystkie kryzysy w małżeństwach i ich rozpady zaczynam bać się, że w moim małżeństwie będzie tak samo :(

Pili ma szansę jeszcze podnieść się z tego. Jest młoda. Mam ciocię, którą wujek zdradził i zostawił po 30 latach małżeństwa! To dopiero smutek i żal jak człowiek na starość zostaje sam.

Niebieski, piszesz, że do małżeństwa trzeba się przygotować. A no trzeba. Ale nigdy do końca nie wiemy jak potoczy się nasze życie.
justi82
Przygodny gość
 
Posty: 46
Dołączył(a): 27 lutego 2009, o 12:44

Postprzez genowefa » 4 czerwca 2009, o 09:05

...a wg mnie jako takiego przygotowania nie ma...
Trzeba sobie zdać sprawę, że kryzysy to normalna rzecz i trzeba je poprostu przetrwać RAZEM! Po drugie zdanie sobie sprawy z własnej grzeszności i kruchości. Wg mnie zauroczenia to dośc popularna i niefartownie powiem "normalna" rzecz (również w małżeństwach osób wierzących! jestesmy tylko ludźmi!) bez względu na długość czy intensywność przygotowań przed ślubem :)
szkopuł tkwi w tym, co z takim zauroczeniem robić... albo się mu poddajemy albo w nogi :wink:
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Olenkita » 4 czerwca 2009, o 10:02

Napelnia mnie to strachem, ze nawet w zwiazkach osob bardzo wierzacych moze sie przytrafic zauroczenie inna osoba...To wszystko jest nieprzewidywalne jak loteria... I jak po tym wszystkim sobie zaufac, pozostaja juz rany, nie da sie zapomniec...Ja chyba bym nie umiala...
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez niebieski » 4 czerwca 2009, o 10:47

Czesc

Tak, macie racje, w sumie takiego przygotowania nie ma bo sam po sobie widze, ze sa rozne problemy w malzenstwie i po prostu przez nie przechodzimy, nie ma innego wyjscia :D .

Piszac o przygotowaniu to mialem na mysli cos w stylu odpowiedzialnosci w malzenstwie, za druga osobe bo razem idziemy droga ku zbawieniu i kazdy z nas jest odpowiedzialny za zone/meza dajac dobry przyklad wiary w Boga.

Niebieski
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez arTemida » 4 czerwca 2009, o 12:15

Olenkita ja doskonale rozumiem o czym piszesz.
Przecież jak w małżeństwie przydarza się kryzys to targają nami nie najlepsze emocje.
Wtedy ktoś inny może wydawać się nawet nie atrakcyjny fizycznie a życiowo bo jest bardziej wyrozumiały, a przecież w kryzysie najbardziej nam chodzi o to żeby ktoś nas poparł, zrozumiał nasze postępowanie.
Dlatego najlepiej w razie problemów od razu starać się je rozwiązać ze współmałżonkiem a nie zwierzać się przypadkowym "wysłuchiwaczom".
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Olenkita » 4 czerwca 2009, o 12:24

Z pewnoscia. Ale mnie chodzi o sytuacje, kiedy nie ma kryzysu , wszystko jest ok a nagle jak grom z jasnego nieba spada zauroczenie inna osoba... I to mnie wlasnie przeraza, ze nie ma nic pewnego, ze nawet bardzo dobrym katolickim malzenstwom moze sie to przytrafic i nie mozna temu jakos zapobiec... Jakbyscie sie czuly, gdyby wszystko swietnie gralo w waszych zwiazkach a nagle maz, kochajacy i dobry stracil glowe dla innej, mimo, ze tego nie chcial? Staram sie wyobrazic sobie taka sytuacje. Nawet jakby nie doszlo nawet do pocalunku miedzy nimi, to sam fakt, ze jakas kobieta nagle stala sie wazna w zyciu mojego meza ( hipoteza ), przyprawilby mnie o szalenstwo i juz nigdy nie byloby tak samo.
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez fuer_immer » 4 czerwca 2009, o 12:31

ale to jest obojetne czy to malzenstwa katiolickie, muzulmanskie czy ateisci, wszedzie jest to samo. ostatnio na drzwiach kosciola wisial plakat: "Jak przezyc rozwod?"
fuer_immer
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 15 stycznia 2009, o 20:35

Postprzez bursztynowa » 4 czerwca 2009, o 15:44

Jeden znajomy ksiadz powiedzial mi kiedys, ze Sakrament Kaplanstwa nie zamienil jego krew w wode. On nadal zauwaza kobiety w Kosciele i reaguje na nie jak normalny mezczyzna.
Mysle, ze podobnie jest tez w malzenstwie. Sakrament Malzenstwa udziela obfitych lask, aby wytrwac na tej drodze, ale to nie znaczy, ze nagle przestajemy postrzegac innych jako osoby interesujace, tylko sie skupiamy najbardziej na tej jednej. Ale zauroczenia, fascynacji innymi chyba nie da sie uniknac. Co innego, gdy sie do tego dazy. Ja sama przezywalam takie motyle w brzuchu z powodu mojego sasiada pare lat przed slubem przyjazniac sie z moim obecnym mezem i nawet rok temu, tzn. juz po slubie (to nie byl sasiad). Bylam tym mocno zaskoczona, ze tak wlasnie reaguje na obcego mezczyzne, chociaz czuje sie kochana przez meza i kocham go. Ale to sa tylko reakcje, zawsze staram sie myslec wtedy o mezu, kim dla mnie jest, ze nikt nie jest tak fantastyczna osoba jak on i wtedy kazda niezawiniona fascynacja traci swe barwy. Zawsze jednak w pewnym momencie jest to swiadomy krok w okreslonym przez moje TAK kierunku, wiec w tej konkretnej chwili jest to oscylowanie na krawedzi czegos, co latwo moze sie przerodzic w jakis romansik z oplakanymi skutkami dla malzenstwa.
Mialam nadzieje, ze w malzenstwie mozna pod tym wzgledem odetchnac, ale niestety :) Wiec modle sie do Boga o piekna milosc dla nas, aby ja nieustannie strzegl. On przeciez jest zrodlem Milosci, ktora nigdy nie ustaje. A propos, jest to naszym mottem na swiecy slubnej :)
bursztynowa
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 17 marca 2009, o 19:07

Postprzez genowefa » 4 czerwca 2009, o 21:05

Bursztynowa dobrze gada :) To, że się jest w małżeństwie nie znaczy, że nagle stajemy się nieczuli i ślepi :) U mnie sytuacja była podobna... w sumie to pracowe komplementa na mnie zadziałały nic innego, ale obiecałam sobie kiedyś z mężem, że ZAWSZE będziemy ze sobą szczerzy... i mu powiedziałam o całej sytuacji. Prosiłam o wybaczenie codziennie wieczorem jak wracałam z pracy, a tego dnia miałam jakies myśli w związku z tym mężczyzną... za każdym razem wybaczał, nie odtrącał ( to było dla mnie bardzo ważne)
Chodziłam do spowiedzi często i przede wszystkim prosiłam PB o ratunek! Bardzo mi sie podobała ta moja robota i nie byłam w stanie sama jakoś podjąć decyzji o odejściu... no i wymodliłam naszą córę :D zwolnili mnie z dnia na dzień jak się okazało, że jestem w ciąży :D
Wiec nie tylko to doświadczenie nie zabiło naszej miłości i naszego małżeństwa, wręcz odwrotnie mąż zaczął mi bardziej ( jeszcze bardziej ufać), wie że zawsze będę z nim szczera w takich momentach no i mimo że jest duzo fajnych facetów na świecie to ja kocham TYLKO JEGO :D

ale się offtop zrobił :]
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Amazonka » 4 czerwca 2009, o 22:27

Starałaś się o córkę wtedy?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez genowefa » 5 czerwca 2009, o 09:04

nie
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Fruzia » 5 czerwca 2009, o 09:28

Zauroczenia czy nawet zakochanie to zdaje się nic dziwnego. Byłam zaszokowana, gdy wiele lat temu słyszałam z ust bardzo wierzącej żony, że się zakochała jakiś rok czy dwa po ślubie, mając małe dziecko i mówiła o tym jako czymś zwyczajnym (nadal są świetnym małżeństwem). Teraz sama przeżywam tego typu rozterki i mąż o tym wie. Kiedyś to minie, dla mnie ważne zadanie, żeby nie rozkręcać sprawy.
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez arTemida » 5 czerwca 2009, o 09:39

Kiedyś dawno, kiedy z mężem byliśmy jeszcze parą, przez 3 dni przeżywałam zauroczenie jego kolegą-wtedy mój mąż nie był do końca na tak z kościołem, a jego przyjaciel owszem i wystarczyła kilkugodzinna rozmowa o wierze żebym była nim zafascynowana.
Oczywiście wszystko minęło jakopowiedziałam mojemu ówczesnemu chłopakowi o tym wiec wiem że jak coś zacznie u mnie pod kopułką szwankować to od razu do męża jak w dym, żeby nie narozrabiać z tym problemem.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości

cron