Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 19:40 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czy jestem normalny czy już potępiony

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Czy jestem normalny czy już potępiony

Postprzez hanskloss007 » 9 lutego 2009, o 17:12

Przezywam w swoim małżeństwie trudny moment. Żona coraz bardziej dopomina się poczęcia dziecka, a ja od tego uciekam. Nie mówcie mi tylko że mam się zmienić bo jestem egoistę. Dosyć mam juz takich porad spowiedników i innych znawców życia małżeńskiego. To jakiś mój wieli problem, skoro myśl o dziecku mnie przeraża, może nieracjonalnie. Natomiast moment poczęcia postrzegam jako moment wykonania wyroku. Czuję też że nie mam gdzie z tym pójść i jestem na z góry utraconej pozycji z potępiającym wyrokiem w tle.
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Anusia21 » 9 lutego 2009, o 17:24

zastanawiałeś się nad przyczynami tego swojego strachu? Próbowałeś podejść do tego racjonalnie?
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez hanskloss007 » 9 lutego 2009, o 17:31

Zastanawiałem się wielokrotnie. Jest w tym dużo nieracjonalnego lęku, ale nie tylko. Boję się, że przestanę być ważny dla mojej żony, że będę musiał zająć się tylko pracą na wielu etatach, że będę musiał porzucić moje plany naukowe, artystyczne itp. Nie mówię o jakichś utopijnych wizjach, ale o tym, że zamiast się rozwijać naukowo, będę musiał tylko zarazbiac pieniądze w potężnych ilościach a do tego panem mojego domu będzie dziecko. Boję się że to są jakieś apokaliptyczne obowiązki, nawet bez możliwości snu. Może to przesadzona wizja. Szukam kogoś, ktomi przedstawi realną.
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kukułka » 9 lutego 2009, o 17:38

a pytales, jak zona wyobraza sobie zycie juz gdy bedzie dziecko?
my np zalozylismy, ze po urodzeniu dziecka dalej wszyscy bedziemy tak samo wazni, z enie zamierzamy rezygnowac ze swojje pasji podrozowania, zwiedzania, czytania, nauki jezykow i elektroniki.
I da sie ogodzic to wsyztsko, przynajmniej u nas.
najlepiej rozmawiac z zona o wspolnych planach, wizjach, szczegolach.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez hanskloss007 » 9 lutego 2009, o 20:05

Moja żona uważa podobnie, co więcej taki wzorzec wyniosła z domu. Jej rodzice są zawsze dla siebie najważniejsi a reszta jest dopiero w dalszej kolejności. Ja się jednak boję, bo znam wiele rodzin gdzie dziecko zburzyło wszystko. Mąż poszedł zupełnie na bok, dziecko spało z żoną w sypialni. Mąż był tylko od robienia pieniędzy. I tego się boję, bo wydaje mi się, że nie można pogodzić swoich pasji, bycia sobą, własnego rozwoju z byciem ojcem i matką. Jeśli się mylę, to może ktoś mi to uświadomi i przekona że można inaczej
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez oreada » 9 lutego 2009, o 20:57

Można. Naprawdę.
Tak po prostu. :)

Nie widzisz naprawdę żadnych pozytywnych przykładów szczęśliwych rodzin, tylko te, które mają problemy? A może standardowe narzekania bierzesz za normę?
oreada
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 254
Dołączył(a): 7 listopada 2005, o 20:22

Postprzez kukułka » 9 lutego 2009, o 22:23

można, naprawdę. nie wiem, jak Cie przekonać. U nas po prostu tak jest.
a może Twim problemem jets to, że zona naciska na dziecko?
jesli naciska to moze neich przystopuje? Ty wiesz, ze on ajest na dziecko otowa i po prostu niech teraz ona poczeka, aż Ty się zdecydujesz i oswoisz z tą myslą. moż epo prostu potrezbujesz na to więcej czasu niz ona.
a dlaczego tak się boisz odsunięcia na bok i nie ufasz żonie, ze cię nie odsunie? mas zpodstawy jej nie ufać, ze będzie się starała to wsyztsko pogodzić?
tak mi przyszło do głowy, a może Twoje poczucie własnej wartości, męskości itd jest zbyt związane z tym, jak zachowuje sie wobec ciebie żona i boisz się to stracić?
co do pasji, to powiem jeszcze, z enie tylko da się to pogodzić, ale trzeba. dla dobra i rodziców, i dziecka. przeciez dziecku trezba własnym przykładem pokazac, na czym polega życie, uczyć je od małego swoich pasji, bo inaczej wyrośnie w przekonaniu, że świat się kręci wokól niego samego
my jestesmy rodzicmai niedługo, bo raptem 16 miesięcy prawie, ale od zawsze zabieramy dziecko ze sobą wszedzie, angazując je w ten sposób w nasze pasje zwiedzania. maż dalej majsterkuje itp jak majsterkował - mały siedzyi przy nim, lata ze śrubokrętami, śrubkami i jets zafascynowany.
nasze dziecko jest pogodne, ogromnei ciekawe świata (aż za bardzo czasem) i chyba - mam nadzieję - zaraż się od nas pasja poznawania, zwiedzania, nietkwienia w jednym miejscu (ruchliwy jets niemożebnie, nawet jak na stanadrdy tego wieku)
dziecko to przede wsyztskim ktoś, kto bierze udział w zyciu rodziców, rodziny, a nie tylko ktoś, kim się trzeba zajmować. ja tak to odbieram
a jesli dziekco ma potrzebę spać z mamą, zawsze mozna sprawić sobie baaardzo szerokie łózko i spać rodzinnie, dzieic prędzej czy później i tak sie do swojego łóżka wynoszą
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez hanskloss007 » 10 lutego 2009, o 12:18

Nie chciałbym tak waznej decyzji podejmować tylko dlatego, że naciska na mnie żona bo jak twierdzi tyka jej zegar biologiczny. Są też naciski rodziców żony. Wspaniali ludzie, tylko z oczekiwania na wnuki uczynili swoistą niesmaczną obsesję. Jak to jest tak naprawdę z tym zegarem. Mi się trudno żyje z takim nożem na gardle. Nie daje mi sie czasu na oswojenie się z tą myślą i ewentualne pokonanie wewnętrznych trudności, w tym może jakieś konsultacje, tylko zaraz jest temat wieku i zegara.
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kukułka » 10 lutego 2009, o 12:28

a ile zona ma lat?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez hanskloss007 » 10 lutego 2009, o 12:54

31
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kukułka » 10 lutego 2009, o 12:56

ee, to nie taki znowu zegar...
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez hanskloss007 » 10 lutego 2009, o 13:06

Naprawdę. A do jakiegowieku kobieta może spokojnie, bez ryzyka większych komplikacji być matką?
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez fiamma75 » 10 lutego 2009, o 13:12

Komplikacje mogą się zdarzyć w każdym wieku. Dużo zalezy od stanu ogólnego zdrowia i współistniejących chorób.
Obecnie dużo kobiet rodzi dzieci po 30-tce.

Długo jesteście małżeństwem?
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez hanskloss007 » 10 lutego 2009, o 13:20

Po ślubie jesteśmy 2,5 roku
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez niebieski » 10 lutego 2009, o 13:21

Witam

Dużo piszesz o biologicznym zegarze żony, że tyka i czujesz presje. Nie wiem w jakim jestescie wieku ale rozumiem twoja żone, jeżeli faktycznie jest już ostatni dzwonek………..
Będac w zwiazku malżenskim musisz otworzyć sie na nowe życie jakim jest dziecko. Jeżeli się kochacie i staneliscie przed Bogiem aby powiedzieć sobie ‘’tak’’ to rownież powinniscie być gotowi ze w pewnym momencie waszego wspolnego życia pojawi sie malenstwo…………….
Czy dziecko będzie ważniejsze od ciebie to zależy od was; jakie macie nastawienie do tego wszystkiego, sugeruje duzo rozmów na ten temat. Dziecko jest owocem waszej milosci i nie powinno byc zadnym zagrożeniem/przeszkoda w budowaniu milosci między wami.
Jeszcze raz namawiam do rozmów. Zaproś żone gdzieś i zacznijcie rozmawiać.
Lęk przed zostaniem ojcem, to jest normalne w dzisiejszych czasach. Pęd życia korzyści jakie z tego mozemy mieć, pokusa zarabiania itp powoduja ze dziecko jest czymś zbędnym, niepotrzebnym. Jest to po prostu przykre że świat tylko pochlania i odciaga nas do roli rodzicielstwa. Podpowiadam aby i ta kwestie podjac z żona, przedstaw swoje obawy i moze na jakieś rekolekcje pojedzcie.
Powodzenia
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez kukułka » 10 lutego 2009, o 14:03

Paul, obawiam sie, z emowienie komus, kto sie boi dziecka, ze MUSI, odniesie dokladnie odwrotny skutek. Wg mnie hanskloss raczej rzekona sie sam, tylko otrezbuje czasu i nienaciskania. Hans, mzoe uswiadom to zonie, jesli tak czujesz - niech da ci czas i nie naciska?
Wiem co isze, moj maz mial odobnie. stanelo wiec na tym, ze wiedzial,z eja otwarta na decyzje o dziekcu jestem w kazdej chwili. ale nie naciskalam, nie namawialam. rozmawilismy tylko oglnie jak sobie wyobrazamy nasze rodzicielstwo. nie ukrywam tez - duzo sie modlilam o ragnienie dziecka dla meza. takie pragnienie wylywajace z wewnatrz, ktorego nei mzona wzbudzic na sile, ktore sie po rostu rodzi w czlowieku. no i ktoregos dnia maz sam zaroponowal, ze moze czas na dziecko....
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez niebieski » 10 lutego 2009, o 14:54

Nie pisalem ze MUSI miec to dziecko ale chodzilo mi o zaakceptowanie tego ze jest sie w zwiazku malzenskim i dziecko moze pojawic sie pojawic.
Oczywiscie ze nic na sile, dziecko to nowy czlowiek i nalezy wziasc odpowiedzialnosc, a tego nam czasami brakuje w dzisiejszych czasach.
Jesli chodzi o lęki to w pelni rozumiem kolege, mam podobne lęki, niezdecydowanie, czasami to mnie przerasta ale trzeba wierzyc ze będzie lepiej.
Dobrego dnia
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez mamazo » 10 lutego 2009, o 16:44

Słowo MUSISZ nie tylko w kwestii dziecka, ale też ogólnie życiowo, przynosi zazwyczaj odwrotny rezultat.
Więc nie dziwię się Hans, iż jeśli na początku miałeś tylko cień obaw przed dzieckiem, to przy takich naciskach przerodził się on w opór.
Z własnego doświadczenia powiem, że dopóki mogę zrobić coś z własnej woli, to jestem bardzo chętna i robię to z radością. Ale niech mi tylko ktoś powie, że muszę to zrobić. O nie. Nie zrobię tego, choćby z tego prostego powodu, by nie okazać, że ta osoba ma jakąś siłę sprawczą wobec mnie. Na szczęście teraz już mi się takie przymusy nie zdarzają, to wspomnienie dotyczy okresu dorastania, ale rozumiem ten mechanizm.
I o ile naciska współmałżonek - no to jeszcze jest zrozumiałe i jakoś do przyjęcia, ale gdyby wtrącali się teściowie - to już doprowadziłoby mnie do furii i totalnego stanięcia okoniem.
Podpisuję sie pod tym co Kukułka napisała o wolności w podejmowaniu decyzji przez jej męża - Kukułko BRAWO!
Moim zdaniem dobrym krokiem byłaby rozmowa żony z rodzicami - by przestali naciskać. No i oczywiście rozmowy z żoną.
http://www.youtube.com/watch?v=gpteigo3YVg
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 10 lutego 2009, o 17:47

kukułka napisał(a): my np zalozylismy, ze po urodzeniu dziecka dalej wszyscy bedziemy tak samo wazni, z enie zamierzamy rezygnowac ze swojje pasji podrozowania, zwiedzania, czytania, nauki jezykow i elektroniki.
I da sie ogodzic to wsyztsko, przynajmniej u nas. najlepiej rozmawiac z zona o wspolnych planach, wizjach, szczegolach.

taaa, my też zakładaliśmy rózne cuda...
hans, mogę Cię tylko przytulić. Jesli teraz rozmawiam z niedzieciatymi to powtarzam, że gdybym mgła drugi raz podjąć decyzję, to bym ją odłożyła do czasu aż nacieszę i nasycę sie życiem (tyle że mamy po 27). Kocham mojego synka i daje mi on dużo radości ale - to nie wynagradza zmęczenai i kosztów. Nie jestem w stane sobie przypomnieć czemu tak bardzo chciałam mieć dziecko, cośtam o malutkim człowieczku wymagająćym naszej miłosci i opieki...
w kwestii potępienia - jesli miałeś taki opór przeciw dziecku w momencie slubu to chyba można uniewaznić małżeńśtwo bo nie rozumiałeś że zobowiazujesz się przyjąć potomstwo...
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez niebieski » 10 lutego 2009, o 18:01

Oczywiscie, wolnosc w podejmowaniu decycji- tak ale to akurat nie jest chyba glowne pytanie hanskloss007. ………………troche dziwnie ze po latach malzenstwa pytasz o pozwolenie meza/zony ‘’czy moglibysmy miec dzieki’’ – tak, mozemy o tym porozmawiac, ustalic date, rok, itp ale odpowiedz na to pytanie zawsze powinna byc ‘’tak’’ – to jest moje zdanie i to jest sens malzenstawa………
Zgadzamy sie wszyscy ze nalezy porozmawiac z zona/mezem i razem ustalic co dalej…….tesciowie, rodzina nie moga wnosic nacisku na ta sfere, jest to po prostu glopie.
Zeniac sie/wychodzac za maz, to kazdy z nas wiedzial ze jest to tez po to by miec dzieci. To nie jest tak, ze po dwoch latach malzenstwa pojawia sie nowy rozdzial ‘’dziecko’’ przeciez to wiadomo na wstepie, pytanie tylko kiedy.
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez juka » 10 lutego 2009, o 21:54

Krycha napisał(a):
kukułka napisał(a): my np zalozylismy, ze po urodzeniu dziecka dalej wszyscy bedziemy tak samo wazni, z enie zamierzamy rezygnowac ze swojje pasji podrozowania, zwiedzania, czytania, nauki jezykow i elektroniki.
I da sie ogodzic to wsyztsko, przynajmniej u nas. najlepiej rozmawiac z zona o wspolnych planach, wizjach, szczegolach.

taaa, my też zakładaliśmy rózne cuda...

my też sobie zakładalismy przed piewrszym dzieckiem - nie bardzo się życie chciało dostosowac do naszych założeń :lol:
w związku z czym, po przemysleniu sprawy, zdecydowalismy się przestać jęczeć i użalać nad sobą a zoszczędzoną energię przeznaczyliśmy na pracę nad relacją małżeńską i osobistym rozwojem każdego z członków rodziny. na razie mamy trójkę dzieci i nasze małżeństwo miewa się coraz lepiej.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez kukułka » 10 lutego 2009, o 23:16

juka napisał(a):
Krycha napisał(a):
kukułka napisał(a): my np zalozylismy, ze po urodzeniu dziecka dalej wszyscy bedziemy tak samo wazni, z enie zamierzamy rezygnowac ze swojje pasji podrozowania, zwiedzania, czytania, nauki jezykow i elektroniki.
I da sie ogodzic to wsyztsko, przynajmniej u nas. najlepiej rozmawiac z zona o wspolnych planach, wizjach, szczegolach.

taaa, my też zakładaliśmy rózne cuda...

my też sobie zakładalismy przed piewrszym dzieckiem - nie bardzo się życie chciało dostosowac do naszych założeń :lol:

he, no to wyszlam na taką, co jakies bzdury gada, a tymczasem narawde udaje sie to pogodzic u nas, choc, to fakt, nie zer wsyztskimi pasjami itd, ale z wiekszoscia.
wiadomo, ze z dzieckiem zycie nie bedzie juz nigdy talie jak bez dziecka, ale 90 roc rzeczy (rzynajmniej jak na razie u nas) jest do pogodzenia
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Krycha » 11 lutego 2009, o 00:23

kukułko, ale nawet jakby Tobie sie udało pogodzić 100% to nie znaczy że kto inny też pogodzi, ani że częsćiej sie da niż nie da. nam nei wystarcza sił i czasu na normalne zycie (praca,sex&sen) a co dopiero pasje i rozrywki poza domem. więc doskonale hansa rozumiem i póki jemu instynkt nie każe się rozmnażać to niech korzysta z życia.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez kukułka » 11 lutego 2009, o 00:33

ja chcialam powiedziec nie ze statystycznie w wiekszosci sie da pogodzic., tylko ze to w ogole jest mozliwe, jak w wiekszosci jest to nie wiem, kazdy w koncu patrzy rzez wlasny pryzmat
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kamienna » 11 lutego 2009, o 12:31

Na katechezy neokatechumenalne się wybierz.

Gość Niedzielny: http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6 ... 1233843020

Nikt Cię tam nie potępi, nikt się nie będzie wtryniał, a z czasem zobaczysz w czym problem leży tak naprawdę.

PS
kawał (z artykułu) dla Ciebie na zachetę:)

Stoją dwie prostytutki przy autostradzie: Jedna pyta się drugiej: A siostra ile lat na Drodze?
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Krycha » 11 lutego 2009, o 12:52

też z artykułu:
pozwalamy Ci, aby się pojawiły wszystkie twarze, które przewidziałeś w naszym życiu – odpowiadają. – Dałeś nam je, więc pomóż teraz zapewnić im byt. Gdy się ma jedno, dwójkę dzieci, to jeszcze można mieć jakąś złudną nadzieję, że samemu zapewni się im jakąś przyszłość. Że się na nie zapracuje. I właściwie ten Pan Bóg nie jest ci za bardzo potrzebny. Ale przy ósemce? (śmiech). A jedno z naszych dzieci jest upośledzone. To ustawia bardzo pokornie wobec Boga.

a mi to wygląda na totalne odpuszczenie sobie życia i pójście na zywioł+ szantaż p. Boga. nieodpowiedzialne. Co ciekawe - na podstawie artykułu to model pociągający dla osób, które w młodości przesadzały w inną stronę i się wyszalały - ogólnie mają tendencję do skrajności - raz dragi, raz sex do woli i 8 dzieci i rzacanei całego życia bo chce się pomieszkać w slumsach.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez fiamma75 » 11 lutego 2009, o 13:03

dla mnie tak samo - nieodpowiedzialność i wystawianie Pana Boga na próbę.
i moim zdaniem dla hansaklossa przykład zniechęcający :roll:

PS. Swoją drogę nie spotkałam jeszcze nikogo z neo (a trochę osób niestety znałam), kto potrafiłby zrozumieć, że dla jakiegoś małżństwa planem Bożym jest posiadanie 1-2 dzieci.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez hanskloss007 » 11 lutego 2009, o 13:38

Ja jestem jedynakiem i nie czuję się gorszy choc wielu chrześcijan próbuje mi to wmówić. Znam też osoby mające rodzeństwo które są skończonymi egoistami. Nie ma reguł
hanskloss007
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 7 lutego 2009, o 14:11
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kamienna » 11 lutego 2009, o 14:00

Cieszy mnie, że przeczytałyście artykuł.

Jedno tylko powiem. też mi sie kiedyś zdawało, że powoływanie kolejnych dzieci na świat wśród Neonów to jakaś nieodpowiedzialność i zrzucanie wszystkiego na Boga. Ale dzis majac dzieci i znająć wielu Neonów wiem, że to myślenie było śmieszne. Powoływanie na świat dziecka nigdy nie jest decyzją łatwą i nie przychodzi od tak sobie! Żadna ze znanych mi neońskich rodzin nie mówi o swej wielodzietności jakby to było robienie domowego chlebka. Same wiecie z czym się wiąże wychowywanie dziecka, ile kosztuje sił. Neoni to nie herosi. Osobiście uważam, że otwarcie tych rodzin na życie i to w mogości jest znakiem Bożej łaski. Bo po ludzku człowiek nie jest w stanie sie zgodzić na wielodzietność. Ta otwartość musi pochodzić od Boga. Nie od czlowieka.

PS
To jest temat hansklossa. Moja odpowiedź była do niego. Nie chcę robic koledze konkurencji i zacząć tu dyskusji o Neo.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kukułka » 11 lutego 2009, o 14:04

mam takie samo zdanie jak kamienna (kiedys mialam inne ;)
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości

cron